Jakubczyk: Brexit, i co dalej?
A więc brexit… Przyznam, że jako demosceptyk, niewierzący w uczciwość jakichkolwiek wyborów, referendów i plebiscytów, byłem niemalże przekonany, że karty tej zagrywki zostały rozdane inaczej. Co dalej? Zobaczymy. Dawid Cameron ogłosił dzisiaj rano swoją rezygnację jako Szef Rządu. Czy do października (data odejścia z funkcji) powoła się on na artykuł 50. traktatu lizbońskiego? Wszakże jest na to czas, a więc być może przekaże on podjęcie owej decyzji swojemu następcy. Jedno jest pewne, rozpoczynamy czas zakulisowych negocjacji i podchodów politycznych.
Jak będzie wyglądał proces deunifikacyjny? Po pierwsze, brexit – największa katastrofa, z jaką spotkała się Unia Europejska w swojej 59-letniej historii – dla samej Europy katastrofą raczej nie jest.
Dalej, Marcin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, napewno spotka się z Konferencją Przewodniczących w celu uzgodnienia wspólnego stanowiska wobec odchodzącego. Można się spodziewać, że europarlamentarzyści będą wywierać nacisk, aby art. 50. został natychmiast wdrożony w życie, by zaoszczędzić wszystkim miesiący niepewności.
W nadchodzącą sobotę, ministrowie spraw zagranicznych sześciu państw założycielskich EU – tj. Francji, Niemiec, Holandii, Luksemburga, Włoch i Belgii – spotkają się w celu omówienia skutków brytyjskiego głosowania. Kolejnym będzie spotkanie na szczycie Rady Europejskiej z udziałem Dawida Camerona, bez wątpliwości znajdzie się on pod ogromną presją, aby aktywować tenże Artykuł 50. i rozpocząć negocjacje wyjściowe. Liderzy europejscy nie chcą być wciągnięci w miesiące, a nawet lata przetargów z Wielką Brytanią – "Out jest out” – jak to ostatnio ujął Jean-Claude Juncker .
Zadziwiającym jest jednak fakt, że to brytyjscy przedstawiciele kampanii "Out" (Farage, Johnson, Gove) zgodni są co do tego, że nie ma potrzeby, aby "wywołać" Artykuł 50 aż do wszczęcia nieformalnych negocjacji – które mogą przeciągać się latami.
Przedyskutowane muszą być: masowa migracja, deportacja syryjskich i afrykańskich uchodźców z WB, jak również więźniów pochodzących z krajów UE. Spraw do poruszenia jest niemało.
Artykuł 50. traktatu lizbońskiego, czyli formalne powiadomienie o intencji odstąpienia od unii, rozpoczyna dwuletni proces. Od tego momentu traktaty, które regulują członkostwo WB w UE, stają się nieważne. Tylko po jego aktywacji zaczną się oficjalne brytyjskie negocjacje z 27 członkami unii, a każdy z nich będzie miał prawo weta co do nowo ustalonych umów. Umowy te będą również podlegały ratyfikacji partykularnych parlamentów krajowych.
Do tego dochodzi cała plejada nowych stosunków handlowych, ceł, barier, zobowiązań. Według ekspertów, taki proces może zająć kolejne pięć lat. Dla WB najlepszą z opcji będzie stworzenie ministerstwa ds. brexitu, czyli poszerzenie, choć tymczasowe, lokalnej biurokracji. Urzędnicy spodziewają się lawiny nowych przepisów zasypujących Whitehall.
Setki prawników i ekspertów skarbowych musiałoby zostać zatrudnionych w dziedzinach takich jak zdrowie i bezpieczeństwo, usługi finansowe i sprawy zatrudnień.
Jakkolwiek dla UE brexit jest skazaniem jej członków na taniec w berlińskim rytmie, to dla Wielkiej Brytanii stanowi on kolejny krok w odwrocie od jej imperialnego charakteru – po prostu rewers. Czego możemy spodziewać się na Wyspach Brytyjskich? Powrotu Elsteru (Irlandia Północna) do macierzy? Kolejnego referendum w Szkocji? Ja uważam, że to tylko kwestia miesięcy.
Środowiska eurosceptyczne od lat powtarzały, że Unia w swym obecnym kształcie skazana jest na porażkę. Nie da się ukryć, że nadeszły czasy globalnego przetasowania elit politycznych. Wygląda na to, że środowiska do tej pory sprawujące władzę dusz na tym padole łez dochodzą końca swej kadencji. Ktokolwiek steruje nimi, jak także otaczającą nas demoliberalną rzeczywistością, podjął decyzję, że nadszedł czas na gabinetowe przewietrzenie.
Czy Donald Trump zostanie następnym prezydentem USA? Czy będziemy niebawem świadkami referendów wyjściowych w Holandii, Włoszech, Danii? Czy Węgry i Polska pójdą ich śladem?
W jaki sposób ułożony został ten pasjans? We shall see.
Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Myśl, Polityka