Goździk: Ostateczne rozwiązanie kwestii Bourbońskiej wg. Napoleona I Bonaparte
218 lat temu, 21 marca 1804 w fosie zamku Vincennes został rozstrzelany Ludwik Antoni de Bourbon-Conde, książę d'Enghien, ostatni męski potomek słynnego rodu Kondeuszy (Conde), stanowiącego młodszą gałąź panującej dynastii Bourbonów. Przyszedł na świat w rodowym zamku Chantilly, odbył tradycyjną edukację wojskową, a niedługo po wybuchu Rewolucji wyemigrował wraz z ojcem i dziadkiem do Belgii, gdzie formowano słynną Armię Kondeusza. Siły te, przy wsparciu wojsk księcia Brunszwiku, miały przywrócić porządek w rewolucyjnej Francji, niestety przeprowadzona w 1792 r. inwazja nie powiodła się. Trzy lata później, kiedy Ludwik XVI, a także jego następca – małoletni Ludwik XVII znany jako książę Normandii, był martwy, część monarchistów okrzyknęła księcia d'Enghien "nowym" Ludwikiem XVII, choć finalnie Kondeusz nigdy nie zasiadł na tronie.
Po zaprzestaniu działań wojennych i podpisaniu pokoju w Luneville w lutym 1801 r. Kondeusz osiadł w badeńskim Ettenheim, w dawnej posiadłości arcybiskupów Strasburga, zachowanej do dnia dziesiejszego, gdzie w sekrecie pojął za żonę siostrzenicę kardynała de Rohan, Charlottę de Rohan-Rochefort. Choć zaprzestał walki, dla Republiki nadal stanowił ogromne zagrożenie niejako symbolizując krew Boubronów, dlatego stał się arcywrogiem Napoleona I. Ten ostatni oskarżył go o udział w zamachu na swoje życie, znanym jako spisek Cadaudal-Pichergu, a za namową Telleyranda zlecił porwanie Kondeusza, którego 300 dragonów dokonało w marcu 1804 r. Stanowiło to pogwałcenie terytorium neutralnego Księstwa Badenii. Co istotne, misję schwytania Kondeusza Napoleon powierzył Caulaincourtowi – niegdysiejszemu markizowi, który przeszedł na służbę Korsykańczyka. Jego zleceniodawca pragnął bowiem by rozprawą z Ancien Regimem zajmował się "przedstawiciel starej arystokracji, wychowany w szklarniach monarchii bourbońskiej" (wg. biografii pióra A. Manfreda).
Przeprowadzono typowy dla rewolucjonistów krótki, farsowy proces, w którym orzekał zausznik Napoleona. Arystokratę oskarżono o podniesienie broni przeciwko Republice, czerpanie pomocy finansowej z Anglii oraz spiskowanie przeciwko bezpieczeństwu państwa. Zarzuty były zupełnie bezpodstawne, jednak nawet wstawiennictwo wpływowej żony nie uchroniło księcia d'Enghien od egzekucji. Korsykańczyk nie spodziewał się żywiołowej i zdecydowanej reakcji europejskich dworów i arystokracji – wprost mówiono o bezczelnej zbrodni i morderstwie, a kontynent pogrążył się w niepewności i strachu. Jest to jedna z przyczyn spiskowej obsesji, którą opisywali Zamoyski w "Urojonym widmie rewolucji" oraz Billington w "Płonących umysłach". Był to także impuls do utworzenia w 1805 r. koalicji antyfrancuskiej, w skład której weszły Rosja, Austria i Anglia. Nim do tego doszło Napoleon oficjalnie odciął się od sprawy i zrzucił odpowiedzialność na swoich podwładnych, w tym Telleyranda, choć jak wynika z relacji jego towarzysza na wyspie św. Heleny, hrabiego de Las Cases, prywatnie twierdził, że gdyby raz jeszcze znalazł się w takiej sytuacji, ponownie skazałby Kondeusza na śmierć. Podobnych rewelacji dostarcza bratanek Napoleona, któremu wuj miał wyznać, że nie spocznie aż nie pozbawi zwolenników Bourbonów ostatnich nadziei.
"Zabójstwo d'Enghien – zdaniem Damiana Drzazgi – zamknęło możliwość pogodzenia się ze starą, monarchiczną Europą w inny sposób niż poprzez dominacje militarną. Poza tym w znakomitej większości teksów rojalistów z epoki zabójstwo d'Enghien jest osią wszelkich zarzutów. I mają słuszność". Wprawdzie opisywanego Kondeusza przeżyli zarówno ojciec jak i dziadek, jednak ród stopniowo tracił dawną chwałę pogrążony w waśniach.
Autor: Tomasz Goździk, 21 III 2022
Kategoria: Historia, Publicystyka, Tomasz Goździk