banner ad

Zieliński: Zakazany Bóg

| 22 grudnia 2015 | 0 Komentarzy

zakazany_bog_male-400x0Sukces nakręconej z hollywoodzkim rozmachem „Cristiady” (2012, reż. Dean Wright) zakończył w kinematografii wstydliwy okres propagowania wyłącznie antyklerykalno-liberalnego spojrzenia na wydarzenia z historii. Szczególnym powodzeniem cieszy się tematyka hiszpańskiej wojny domowej i popełnionych przez lewicę zbrodni.

W ostatnich latach powstały między innymi filmy „Gdy budzą się demony” na temat założyciela Opus Dei ks. Josemarii Escrivy (2011, reż. Roland Joffé, w Polsce w dystrybucji w nielicznych kinach od 2014 roku), „Pod płaszczem gwiazd” (2014, reż. Óscar Parra de Carrizosa, w naszym kraju dostępny na DVD) – hiszpańska produkcja opowiadająca o śmierci 20 męczenników z dominikańskiego klasztoru w Almagro, których proces beatyfikacyjny właśnie trwa, czy dostępny od listopada w polskich kinach „Zakazany Bóg” (2012, reż. Pablo Moreno) poświęcony męczennikom z Barbastro należącym do Zgromadzenia Misjonarzy Synów Niepokalanego Serca Błogosławionej Maryi Dziewicy (klaretyni) beatyfikowanym w 1992 roku przez papieża Jana Pawła II. W tym nurcie kinematografii warto również wspomnieć amerykańską produkcję o powstaniu w Wandei „Wojna w Wandei” (2012, reź. Jim Morlino).

„Zakazany Bóg”, w przeciwieństwie do Cristiady, jest produkcją niskobudżetową i bardzo kameralną, przypominającą raczej telewizyjne produkcje klasy B aniżeli wielkie kino przygodowe, jakim niewątpliwie był film o meksykańskich Cristeros. Widocznych jest wiele niedociągnięć warsztatowych oraz montażowych. Kilka błędów dotyczących liturgii może przykuć szczególną uwagę obeznanego widza:

– Komunia święta udzielana na stojąco

– Zamiast właściwej, tradycyjnej formuły błogosławieństwa przy udzielaniu Komunii „Corpus Domini nostri Jesu Christi custodiat animam tuam in vitam aeternam. Amen” kapłani mówią zmodernizowaną formułę z mszału Pawła VI „Corpus Christi”, jednocześnie zgodnie z tradycyjną formułą błogosławiąc komunikującego Ciałem Pańskim, czego w nowym rycie nie ma – obrzęd Komunii ukazany w filmie jest więc hybrydowy, tradycyjne błogosławieństwo bez wypowiedzenia błogosławieństwa, za to z wypowiedzeniem modernistycznej formuły

– Msza święta w filmie kończy się słowami „In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Ite missa est”, podczas gdy w rzeczywistości znakiem krzyża z wypowiedzeniem formuły trynitarnej rozpoczyna się Msza, a przed rozesłaniem „Ite missa est” powinno być wezwanie kapłana „Dominus vobiscum”, po rozesłaniu powinna nastąpić modlitwa kapłana do Trójcy Świętej, dalej błogosławieństwo, ostatnia Ewangelia i dopiero w ten sposób zakończyć się powinna Msza święta

– Komunię świętą klerykom (którzy sami sobie jej udzielają) przynosi kucharz ukrytą w kanapkach, podczas gdy nie było problemu, aby przyniósł ją w jakimś pojemniku, z którego mógłby im udzielić jej kapłan w sposób odpowiedni i godny. Taki sposób przedstawiony przez twórców filmu wydaje się mieć na celu jedynie pokazanie jakiegoś bardziej „ludzkiego” czy też „luzackiego” oblicza kleryków i duchowieństwa.

Aby uniknąć tych błędów wystarczyła krótka konsultacja ze specjalistą od liturgii, czego najwyraźniej zaniedbano. Niemniej jednak warto wspomnieć, iż we wzmiankowanej już „Cristiadzie” również nie ustrzeżono się błędów liturgicznych.

Zabrakło również szerszego wprowadzenia w okoliczności wybuchu wojny domowej. Nawet widzowi jako tako obeznanemu z realiami wydarzeń niekiedy trudno będzie być może połapać się w pewnych wątkach dotyczących relacji pomiędzy lewackimi bojówkami a władzami republikańskimi. Wystarczyło poświęcić 3 minuty na początku filmu na krótkie nakreślenie ówczesnych stosunków politycznych w Hiszpanii. Tak niektórzy widzowie mogą mieć wrażenie, że anarchiści pojawiają się ni stąd ni z owąd, a całość fabuły i prześladowań Kościoła, ludzi wierzących i prawicy znajduje się poza kontekstem.

Mimo wszelkich niedociągnięć i mankamentów, film należy polecić wszystkim, w szczególności tym, którzy do tej pory nie słyszeli o prześladowaniach Kościoła w Hiszpanii przez rewolucyjną lewicę. Film powinni obejrzeć również klerycy czy ludzie rozważający swoje powołanie, ponieważ wiara, postawa i tradycyjna pobożność męczenników z Barbastro powinna być dla nich wzorem i celem. Jak głosi refren pieśni męczenników z Barbastro – „jeden cel – dla Ciebie mój Królu przelać krew!”.

Na koniec warto odnieść się do sposobu dystrybucji filmu w Polsce. Dostępny jest on wyłącznie na pokazach kinowych organizowanych na żądanie grupy widzów. Z tym większą radością należy odnotować fakt, że dzięki dobrze pojętej oddolnej aktywności zorganizowano takie pokazy w prawie każdym większym polskim mieście – i z reguły sale kinowe były zapełnione. To dobry znak na przyszłość. Viva Cristo Rey!

Korneliusz Zieliński

Za: http://bdp.xportal.pl

Kategoria: Recenzje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *