banner ad

Kormański: Po wyborach AD 2018

| 26 października 2018 | 0 Komentarzy

W minioną niedzielę odbyła się cykliczna hucpa organizowana z publicznych pieniędzy. Tak jak zawsze była ona poprzedzona systematycznym zaśmiecaniem placów miejskich, chodników, płotów i bilboardów fotografiami marzących dostać się do koryta patryjotów. Oczywiście znów usłyszeliśmy jaka Polska jest piękna i wspaniała, ale ile w niej można jeszcze zrobić! (Oczywiście pod warunkiem, że ten czy inny dostanie się do koryta.) Jako iż w tym roku owa szopka wyjątkowo mnie zirytowała, postanowiłem dołożyć swoją łyżkę dziegciu do beczki demokratycznego miodu. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną ze słabości tego systemu, która kultywuje jednocześnie jedną z naszych narodowych przywar – bierność.

Paradoksalnie, osobą która ze szczególną pasją piętnowała ową wadę był nie kto inny jak Roman Dmowski w jednej ze swoich najsłynniejszych książek, Myśli nowoczesnego Polaka. Poruszył w niej wiele istotnych kwestii, jednak osią jego dzieła jest charakterystyka oraz bezlitosna krytyka bierności, którą uważał za główną przyczynę fatalnej sytuacji Polski przed i w trakcie rozbiorów. Co ciekawe, Dmowski w tej samej pracy zaprezentował się jako bezwzględny zwolennik ustroju demokratycznego; jego upowszechnienie uznał za jeden z przejawów postępu cywilizacyjnego.

Jednakże, ten sam ustrój, który Dmowski jak i cały nurt zwany nacjonalizmem tak wysoko ceni, utwierdza Polaków w narodowej bierności. Zmienił się oczywiście kontekst historyczny – Dmowski piętnował bierność w działaniu na rzecz sprawy polskiej, która często prowadziła do ugodowości czy wręcz kolaboracji z zaborcą. Dzisiejsza bierność, wypływająca z gloryfikowania demokracji na każdym szczeblu oraz rozpowszechnianiu hasła „wybory – obywatelski obowiązek”, nie zagraża w tak ogromnym stopniu istnieniu polskiego bytu państwowego, lecz ma również poważne konsekwencje: podświadomie sami sobie wpajamy, że na co dzień nie jesteśmy tak naprawdę odpowiedzialni nawet za naszą najbliższą okolicę. Przecież raz na cztery lata wypełniamy „obywatelski obowiązek” i wybieramy kogoś, kto ogarnia temat za nas. Jeśli ogarnia dobrze – wybieramy go znowu. Jeśli nie ogarnia ­– wybieramy innego, chyba że ten poprzedni zaproponuje ciekawe benefity. Jakakolwiek „praca u podstaw” promowana przez Dmowskiego, która miałaby „budzić ducha narodu” nie ma racji bytu w takim środowisku. Ponadto, ograniczenie zainteresowania własną okolicą do zaznaczenia krzyżyka na karcie do głosowania może przełożyć się na taką samą postawę odnośnie całego kraju, a to natomiast może doprowadzić do sytuacji, w której, jak u Orwella czy Huxleya, nieliczni będą bez problemu sterować ogromnymi masami obojętnych obywateli.

Oczywiście, nie twierdzę, że każdy polityk jest łasym na kasę obibokiem, a każdy wyborca – leniwym ignorantem. Jednakże byłoby przejawem ogromnej ignorancji uważać, że takich ludzi w naszym narodzie nie ma. Oni są i będą dopóki chodzenie na wybory będzie utożsamiane z troską o kraj oraz z jakimś wielkim aktem wpływającym w znacznej mierze na losy państwa. Za niecały miesiąc usłyszymy wiele wspaniałych słów o ludziach, którzy dźwignęli z niewoli nasz kraj. Jednakże nie zrobili oni tego wypinając pierś przy urnach wyborczych, tylko poświęcając się na wszelakie sposoby dla dobra Ojczyzny: oddając Jej swój czas – by apelować za granicą o pomoc, pieniądze – by uzbroić armię, czy wreszcie życie – by inni mogli żyć w wolnym kraju. Udział w wyborach czy plebiscytach był dopełnieniem, a nie istotą ich starań o wolną Polskę.

Czy zatem obecne (jak i kolejne) wybory należałoby zbojkotować? Nie, nie można udawać, że żyjemy gdzie indziej niż w Europie doby XXI wieku. Europie, która coraz mocniej wyrywa swe własne korzenie. Nie można pozwolić na to, by w imię górnolotnych idei do władzy doszli ludzie, którzy przyłożą rękę do dzieła zniszczenia. Należałoby raczej zacząć uświadamiać ludzi, że wrzucenie kartki z krzyżykiem nie jest „aktem najwyższego poświęcenia” dla Polski, chociaż, biorąc pod uwagę jak niewiele naród nasz zmienił się od chwili publikacji Myśli nowoczesnego Polaka, efekt takich działań byłby raczej mizerny.

 

Ceterum censeo Unionem Europaeam delendam esse.

 

Marek Kormański

Kategoria: Marek Kormański, Polityka, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *