banner ad

Prof. Bartyzel: Pojęcie nacjonalizmu. Nacjonalizm a szowinizm. Nacjonalizm a patriotyzm

| 28 kwietnia 2017 | 3 komentarze

Nasz nieszczęsny Epidiaskop tak się zagubił, że nie tylko zapomniał o nauczaniu Ojca Świętego Piusa XI i Prymasa Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego, ale w swojej ignorancji co do znaczenia pojęć politycznych przyjął za swoje – zapewne bezwiednie, lecz cóż z tego – spiżowe dystynkcje Wielkiego Nauczyciela Józefa Stalina (patriotyzm dobry – nacjonalizm zły, internacjonalizm dobry – kosmopolityzm zły) i wyznaje je wraz z “całą postępową ludzkością”.

Nacjonalizm nie jest bowiem przeciwieństwem patriotyzmu z tego względu, że nie stanowi jakiegoś niewłaściwego spotęgowania tego drugiego, albowiem desygnaty obu pojęć, choć zachodzą na siebie, to nie pokrywają się ze sobą. W związku z powyższym przytaczam odpowiedni fragment mojego własnego opracowania na ten temat pt. Pojęcie, geneza i próba systematyki głównych typów nacjonalizmu:

“Przyjmijmy na wstępie, że nacjonalizm to pogląd, postawa i dążenie bazujące na uznaniu narodu za szczególny, podstawowy i zobowiązujący poszczególne jednostki oraz mniejsze grupy do lojalności rodzaj więzi społecznej oraz przybierające w swoich dojrzałych i samoświadomych formach postać doktryny (niekiedy nawet ideologii) społeczno-politycznej. Doktryna ta stawia sobie za cel wzbudzenie (lub tam, gdzie ona już istnieje – podtrzymywanie i rozwój) świadomości i solidarności narodowej oraz nakazuje traktowanie narodu jako głównego punktu odniesienia dla polityki (zobligowanej do kierowania się interesem lub dobrem narodu), co zazwyczaj oznacza opowiadanie się za istnieniem tzw. (różnie wszelako rozumianego) państwa narodowego, polemicznie zaś przeciwstawia się tym poglądom, ideologiom i ruchom politycznym, które istnienie lub powinny charakter więzi narodowej negują lub przeciwstawiają poglądom nacjonalistycznym koncepcje uniwersalistyczne (np. tradycyjny konserwatyzm), kosmopolityczne (np. światopogląd masoński), indywidualistyczne (liberalizm) lub klasowo-antagonistyczne (socjalizm).

(…)

Samo pojęcie nacjonalizm jest wysoce problematyczne, z powodów różnej natury. We współczesnym uzusie, zarówno potocznym, medialnym, jak i (w znacznej mierze) naukowym funkcjonuje ono (wyjąwszy świat anglosaski) jako pejoratywny epitet, co znajduje również odzwierciedlenie w popularnych leksykonach i podręcznikach, gdzie zwyczajowo definiuje się nacjonalizm jako bezzasadne wywyższanie (czy wręcz absolutyzację) własnego narodu oraz głoszenie nienawiści do innych narodów czy mniejszości etnicznych i pragnienie ich ujarzmienia, a w skrajnych wypadkach nawet eksterminacji. Można wręcz powiedzieć, że w lansowanym przez współczesne lewicowe oraz skrajnie liberalne kręgi nacjonalizm został desygnowany do roli wroga publicznego (hostis), częstokroć identyfikowanego z faszyzmem oraz rasizmem, który winien być systematycznie monitorowany, i nawet może być kryminalizowany, a w każdym bądź razie podlega bezwzględnej ekskluzji ze sfery akceptowalnego pluralizmu ideologicznego i politycznego. Oczywiście nie brakuje też i interpretacji dostrzegających w obrębie nacjonalizmu odłamy umiarkowane.

Nacjonalizm a szowinizm. Typowym przejawem „hostylizacji” nacjonalizmu jest utożsamianie go z szowinizmem, a więc z postawą i poglądem, co do którego panuje zgodne przekonanie, że stanowi on wyolbrzymione, bezkrytyczne i niezreflektowane uczucie przywiązania i podziwu dla własnego kraju, grupy etnicznej lub społecznej i/albo przywódcy oraz wyolbrzymiania ich zalet, a pomniejszania lub negowania ich wad, idące zazwyczaj w parze z równie przesadnym i nieuzasadnionym deprecjonowaniem innych krajów, narodowości i osób. Aczkolwiek szowinizm (franc. chauvinisme) wziął swoją nazwę od postaci francuskiego żołnierza (nazwiskiem Chauvin) wychwalającego bezkrytycznie jedną tylko osobę – postać wodza (cesarza Napoleona), to jednak za jego typową postać uchodzi bałwochwalstwo etniczno-plemienne, czyli ojkolatria; czynnikiem wybitnie (acz niezamierzenie) ją potęgującym jest jednak ojkofobia, czyli niechęć i pogarda okazywane temu, co „swojskie” przez elity wykorzenione ze swojego środowiska narodowego. Szowinizm stanowi wówczas prymitywny sposób odreagowania upokorzeń zadawanych sentymentom, upodobaniom i obyczajom mas, przejawiając się zazwyczaj w tym, co współczesna nauka określa mianem „banalnego nacjonalizmu”.

W ujęciach bardziej wyważonych, szowinizm traktuje się już tylko jako skrajną i wynaturzoną postać nacjonalizmu, albo – jeśli terminowi nacjonalizm nadaje się znaczenie aksjologicznie neutralne – patriotyzmu; w tym drugim wypadku tworzy się sekwencja stopniowalnych w zakresie wartościowania pojęć: „dobry” patriotyzm –„moralnie obojętny” lub „względnie zły” nacjonalizm – „bezwzględnie zły” szowinizm. Chociaż podejście takie cieszy się obecnie znaczną popularnością, wydaje się ono słabo uzasadnione i błędne. Zważywszy bowiem, iż nacjonalizm sensu proprio jest postacią ideologii (doktryną), co wymaga umiejętności tworzenia pojęć abstrakcyjnych, zaś szowinizm to (nacechowane emocjami negatywnymi) uczucie, traktowanie szowinizmu jako moralnie i estetycznie zdefektowanej postaci patriotyzmu jest co najmniej równie, jeśli nie bardziej, zasadne jak traktowanie go jako „uskrajnionego” nacjonalizmu. Wyłożona explicite doktryna nacjonalistyczna jest też często bardzo krytyczna w stosunku do charakterologicznych cech narodu, w którego imieniu występuje, i bardzo surowa w ocenie jego wad moralnych tudzież dorobku cywilizacyjnego (zob. Dzieje bez dziejów – teoria rozwoju wewnętrznego Polski Jana Stachniuka czy, w mniejszym stopniu, Myśli nowoczesnego Polaka Romana Dmowskiego), co jest oczywistym przeciwieństwem szowinizmu. Nadto, szowinizm może przejawiać się jako uwielbienie państwa, władzy, instytucji nie- i ponadnarodowej, lub wręcz przeciwnie – partykularnej „małej ojczyzny” (szowinizm „tutejszych”, „swojaków”, „krajanów”, a nie Polaków, Niemców czy Rosjan). O ile wreszcie nacjonalizm może być uznany za modelową – przynajmniej w nowożytnej epoce państw narodowych – egzemplifikację rozróżnienia swoiście politycznego: „przyjaciel – wróg”, o tyle szowinizm zdaje się być pomieszaniem tego elementarnego kryterium polityczności w jego sensie konkretno-egzystencjalnym z kwalifikacjami etycznymi („dobry – zły”) i estetycznymi („piękny – szpetny”).

Nacjonalizm a patriotyzm. Pod pewnymi względami podobnie, acz nie identycznie, przedstawia się relacja nacjonalizmu do patriotyzmu. Aczkolwiek nie jest uzasadnione redukowanie patriotyzmu do uczucia, albowiem patriotyzm, jako cnota moralna miłości do ojczyzny ma – jako dział sprawiedliwości – swoją główną siedzibę nie w uczuciu, lecz w woli, to jednak błędne wydaje się zarówno ujmowanie (przez antynacjonalistów) nacjonalizmu jako wynaturzonej postaci patriotyzmu (które to rozróżnienie, uzupełnione przeciwstawieniem „dobrego” internacjonalizmu „złemu” kosmopolityzmowi, o czym rzadko dziś się pamięta, zostało uznane za obowiązujące wyznawców komunizmu przez samego Józefa Stalina), jak (spotykane u nacjonalistów, jak Paolo Arcari, Zygmunt Balicki czy Roman Rybarski) postrzeganie nacjonalizmu jako doktrynalnego dopełnienia uczucia patriotycznego, albowiem nacjonalizm i patriotyzm nie są pojęciami w pełni korelatywnymi. Z jednej strony bowiem nacjonalizm może przejawiać się zarówno jako doktryna, jak uczucie i postawa, z drugiej strony zaś patriotyzm jest postawą, która ma lub może mieć więcej niż jeden tylko krąg odniesienia (czyli naród), jak: ziemia ojczysta, wspólnota polityczna ze zwierzchnikiem jako jej personifikacją czy kultura ojczysta, a nawet szersza od niej cywilizacja, jako metoda życia zbiorowego. Co więcej, patriotyzm jest zjawiskiem towarzyszącym od zarania wszystkim zorganizowanym wspólnotom ludzkim, a więc znacznie starszym od nacjonalizmu, a w niektórych wypadkach – organizmów imperialnych, wielonarodowych, dynastycznych (np. patriotyzm habsburski w Monarchii Austro-Węgierskiej) – może być z nacjonalizmem (resp. patriotyzmem nacjonalistycznym) wręcz skonfliktowany”.

 

Prof. Jacek Bartyzel

Kategoria: Jacek Bartyzel, Myśl, Polityka, Publicystyka

Komentarze (3)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. mchlrj pisze:

    Chrześcijaństwo trupieje coraz bardziej. Zamysł jego twórcy, który wynikał z wiary w ludzi i sprowadzał się do poszerzania wspólnoty, do budzenia świadomości wśród zwykłych ludzi (rolnicy, rybacy, cieśle, kupcy itd.) i tworzenia z nich narodu poprzez wyjawianie im tajemnicy „słowa bożego”, jest właśnie grzebany. Chrześcijaństwo u początków było odejściem od żydowskiego ustroju kastowego, miało na celu włączyć ludzi do życia społecznego, unarodowić przeklęte i skazane na poniżenie plemiona. Kościół postawił wszystko na głowie. Występuje przeciwko narodowi, posługuje się pojęciem nacjonalizmu, aby pozbawić je dobrego znaczenia, aby uczynić je przeklętym. Sam ten sposób działania powinień wśród chrześcijan budzić zdumienie. Kościół przecież stoi po stronie zła, które oddaje się przekleństwu. Następnym przekleństwem kościelnych będzie przeklęcie patriotyzmu, bo przecież świadomość wspólnoty (nacjonalizm) potrzebuje jakiejś przestrzeni do urzeczywistniania się (patriotyzm), bo waśnie między wspólnotami toczą się o panowanie nad jakąś ziemią, do której wspólnoty roszczą sobie prawo. Kościół zupełnie zatracił zdolność błogosławieństwa, bo nie ma w sobie wiary. Ta pustka sprawiła, że stał się podatny na cokolwiek. Stał się oskarżycielem, oszczercą. Odwołując się do chrześcijańskiej bajkowości, należałoby stwierdzić, że kościelni są sługami szatana (hebr. שטן, satan – 'przeciwnik', 'oskarżyciel', 'oszczerca').

  2. Szalony Moher pisze:

    :)

  3. Wojciech Chajec pisze:

    Po co pisać "i/albo", skoro mamy spójnik "lub", który znaczy to samo?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *