banner ad

Dziurok: O zabijaniu „gorszych”dzieci

| 3 kwietnia 2016 | 0 Komentarzy

W_Parczewie_dzieci_niepelnosprawne_zostaly_bez_dowozu_20111206140542Dla tych (i nie tylko dla tych), którzy obiema rękoma podpisują się i udostępniają artykuły w stylu "Patologiczna nienawiść wobec kobiet pod otoczką „ochrony życia”, mój krótki komentarz…

Pisanie o Zuzi i Dominiku w kontekście aborcji jest skandaliczne…nasuwa się bowiem logiczny wniosek, że dobrze byłoby, żeby nie urodzili się wcale…ciekawe co na to rodzice obojga. Wydaje mi się, że pomimo bólu i cierpienia, jakie niesie za sobą choroba dziecka, są szczęśliwi, że je mają.

W przeciwieństwie do wielu komentujących, nie jest to dla mnie czysta teoria, kolejny argument w dyskusji oderwanej od mojej rzeczywistości. Sama jestem matką dziecka z ciężką wadą serca. Mój synek przeżył tylko i wyłącznie dlatego, że był operowany w pierwszej dobie życia, a i teraz nasze życie przypomina siedzenie na tykającej bombie. Z kolei moja mama 22 lata temu urodziła córkę z Zespołem Downa. Zapewniam, że żadna z nas, mając dzisiaj świadomość tego, co niesie ze sobą choroba naszych dzieci, nigdy nie zdecydowałaby inaczej. Przecież to czysta eugenika. To traktowanie naszych dzieci jako "niepełnowartościowy" materiał, który w przyszłości niepotrzebnie będzie obciążał kosztami swojego leczenia i adaptacji społeczeństwo.

Niezmiennie zastanawia mnie też fakt zaangażowania wielu stronników aborcji w pomoc dzieciom nieuleczalnie chorym. Przecież wiele z nich ma wady wrodzone, wykryte już na etapie prenatalnym… Po co angażujecie się w ratowanie życia, którego według Was w ogóle nie powinno być? Hipokryzja. Zapewniam Was, że gdyby nie konieczność, jaką wymusza na rodzicach choroba dziecka, żadne z nich nie przyjęłoby od Was takiej pomocy.

I jeszcze jedno…ciekawe, że za aborcją dzieci z wadami genetycznymi opowiadają się głównie osoby, których to bezpośrednio nie dotyczy. W czasie swoich kilkukrotnych pobytów w szpitalu z synkiem oraz wakacji spędzanych wspólnie z dziećmi z Zespołem Downa, miałam okazję spotkać matki, które z ogromnym poświęceniem, miłością, cierpliwością i oddaniem pielęgnowały swoje dzieci. Nie chciałabym być w skórze każdego, kto chociaż by tylko zasugerował im, że przecież mogłoby ich nie być, że przecież mogłoby być łatwiej…

Sylwia Dziurok

 

Kategoria: Inni autorzy, Reportaż, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *