banner ad

Jan Bobrzyński: Patriotyzm a nacjonalizm

| 16 listopada 2013 | 0 Komentarzy

bobrzynskiNacjonalizm, w jego dzisiejszym, szowinistycznym pojęciu, zrodził się z dwóch, całkiem przeciwnych tendencji: z samoobrony słabszych narodów przed zaborczością wrogich i w ogóle obcych im czynników, oraz z zachłannego imperializmu narodów silnych, usiłującego opanować i pochłonąć, czy to słabszych sąsiadów czy mniejszości narodowe we własnym pań­stwie. Ten sam nacjonalizm przyjmuje więc raz charakter obronny, to znów zaborczy, zależnie od ośrodka i warunków, w których działa.

 

Nie ma wątpliwości, że nacjonalizm zaborczy jest nie tylko niemoralny, ale i politycznie na wskroś błędny. Wykazało to aż nadto wymownie doświadczenie dziejowe, skoro słabsze narody, uciskane nieraz przez długie czasokresy ze strony przemożnych zaborców, przecież w końcu uzyskiwały wol­ność, a już co najmniej wymuszały na nich dla siebie daleko idącą autonomię. Ostatnie zwłaszcza dziesięciolecie przynio­sło w tym względzie na całej kuli ziemskiej szereg wybitnych przykładów. Wiemy o tym sami najlepiej. Zresztą wzrastający w ostatnich dziesiątkach lat poziom kultury i samouświadomienia u najmniejszych nawet i politycznie do niedawna niemal martwych narodowości sprawia, że wszelkie próby wynara­dawiania słabszych przez silniejszych stają się coraz bardziej bezcelowe. Dziś już nie może skutecznie największe nawet mocarstwo odmówić praw narodowych najnędzniejszym nawet szczepom koczowniczym, a gdyby to chciało uczynić, to prędzej czy później na pewno w tej walce ulegnie.

 

Trudniejszą staje się sprawa, gdy chodzi o wydanie sądu o nacjonalizmie obronnym. Tego bowiem nie wolno odmówić żadnemu narodowo uświadomionemu społeczeństwu. Jest on równoznaczny z patriotyzmem, jest naturalnym wyrazem in­stynktu samozachowawczego, podporą idei narodowej w wal­ce o byt. Potęguje siły twórcze społeczeństwa do największego natężenia, rodzi najwznioślejsze czyny na polu walki i pracy, zapładnia najwydatniej literaturę i sztukę. Ale w tej swojej szlachetnej, twórczej formie ma pewne granice, których bez­karnie nie wolno mu przekroczyć. Przekroczenie zaś następuje z chwilą, gdy walczący o swój byt naród zwycięży i z uciśnionego staje się władcą innych. Wtedy jego nacjonalizm obronny staje się łatwo zaborczym, jeżeli go nie modernizuje rozumna, przewidująca polityka.

 

Nowoczesna więc racja stanu narodów, zajmujących wśród innych dominujące w państwach stanowisko, polegać winna na utrzymywaniu swych dążeń nacjonalistycznych w takich granicach, aby nie zatraciły charakteru rozumnego, twórczego patriotyzmu i nie wybujały w błędny i zawsze szkodliwy nacjonalizm szowinistyczny, zaborczy.

 

Szowinizm jest chorobą polityczną, która uderza ludzi ślepotą i głuchotą wobec rzeczywistości. Ma zewnętrzne, po­wierzchowne pozory dobra, bo przybiera się w jaskrawe ko­lory miłości ojczyzny i zasad etycznych, a mimo to szkodzi dotkliwie tym, których zaraża i całemu państwu. Bo – jak każda wybujałość – przechodzi w jednostronność i przesadę. Szowinizm aroguje sobie monopol doskonałości, patriotyzmu, moralności, odmawiając ich innym, piętnując wszystkich, którzy mu ślepo nie ulegną, zarzutem zdrady narodowej i wszelkich innych występków. Nie ma oszczerstwa, przed którym by się cofnął. Płodzi przez to zawiść i walkę narodowościową, religijną i społeczną, rozżarza nienawiści w łonie samego na­rodu, godząc tym samym w jego żywotne podstawy, których chciałby być jednym i niezawodnym obrońcą.

 

Jest przy tym bezpłodny, nawet wówczas, gdy chwilowo zawładnie rządami państwa. Bo jego duszą jest walka, bez­względna, uparta walka i bezkrytyczna opozycja przeciw wszystkiemu, co jest poza nim. Tworzyć nie jest w stanie, bo wobec zadań twórczych, realnych, traci wszelką podstawę, przestaje być sobą. Stąd też programy i hasła wyznawców bojowego nacjonalizmu są z reguły najzawodniejsze dla społe­czeństwa. W okresie walk i opozycji potrafią burzyć i mącić, potrafią pociągać tłumy nieoświeconych i łatwowiernych, grając zręcznie na ich lepszych lub gorszych instynktach. Gdy zwyciężą – stają bezradne i słabe wobec zadań pozytywnych i gnają nawę państwową na oślep w odmęty, w któ­rych wnet same się topią, pozostawiając po sobie bezwład, upadek ekonomiczny i anarchię.

 

I ta sceneria powtarza się raz w raz błędnym kołem w kalej­doskopie politycznym. Nacjonalizm bojowy, naprzemian wznosząc się i upadając, hamuje ustawicznie zdrowy, normalny rozwój państw i produktywną pracę społeczeństwa. Mąci zdrowe pojęcia i utrudnia kształtowanie się racjonalnych zasad państwowo-twórczych w narodzie. Tworzy sztuczne przepaście między członami składowymi społeczeństwa, utrudniając ich konsolidację państwową. Jątrzy ustawicznie i podburza wzajemnie narodowości i wyznania, podsycając sztucznie irredenty. Celem jego nie jest prawdziwe dobro państwa, bo nie uwzględnia nigdy realnych jego potrzeb i wa­runków położenia, ale narzuca mu warunki, nie licząc się z rzeczywistością. Jest na wskroś nieetyczny, bo cele jego i metody nie byłyby w stanie ostać się ani chwili wobec pod­stawowych postulatów etyki politycznej i harmonii społecznej. Pozornie wzniosłe jego tezy, to bańki mydlane, które pryskają przy najlżejszej próbie. Szowinizm jest spośród wszystkich prądów politycznych zawsze najbardziej skory do diametralnych zmian przekonań i sumienia i do najsprzeczniejszych kompromisów. Do niego też najtrafniej odnosi się przysłowie, że modli się przed figurą…

 

On też przyczynił się bodaj że najwięcej do hipertrofii par­lamentaryzmu wszędzie, a przede wszystkim w Polsce. Grupując bowiem w sobie stosunkowo inteligentniejsze żywioły, mógł i powinien był wywrzeć wpływ dodatni, mitygujący, na rozbujałe fale radykalizmu szerokich mas, rwących się w zapaleńczym porywie do steru. Roli tej nie spełnił i spełnić nie mógł, bo jest sam w sobie uosobieniem ślepego radykalizmu politycznego, w założeniach i taktyce, dostosowującego się z wężową giętkością do najradykalniejszych wymogów po­pularności.

 

Ale zdaje się, że godzina jego już wybiła. Dużo może jeszcze bruździć i szkodzić, grożąc tu wojną zaborczą, tam walką wewnętrzną i przewrotem. Ale dawnego znaczenia już nie odzyska. Uświadomienie ogólne o realnych interesach naro­dowych i państwowych, o współzależności społecznej i gospo­darczej, o nieodzownej potrzebie harmonii wewnętrzno-państwowej i porozumienia międzynarodowego, rośnie z dnia na dzień, koordynując się w zdrowe pojęcia twórczego patriotyzmu i usuwając coraz bardziej z areny życia publicznego wy­bujałe przeżytki minionej epoki.

 

Jan Bobrzyński

 

Kategoria: klasyki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *