banner ad

Śrama: Wiek rozumu, czyli bunt przeciwko religii i rozumowi

| 4 lutego 2019 | 0 Komentarzy

W wieku XVIII powstał dyskurs w ramach, którego rozum i wiedza przeciwstawiane są religii. Wobec tego w wielu publikacjach (nie tylko ówczesnych, ale nawet współczesnych) możemy przeczytać, że oświecenie to:

,,wyjście człowieka z niepełnoletności, w którą popadł z własnej winy. Niepełnoletność to niezdolność do posługiwana się własnym intelektem bez obcego kierownictwa”[1].

W rzeczywistości jednak trudno o to, by jakikolwiek intelekt mógł zacząć funkcjonować bez jakiegokolwiek obcego kierownictwa. Zawsze musi ujęty być w jakieś ramy, czyli musi przynajmniej posługiwać się logiką. Bez tego niezwykle łatwo jest popaść w niedorzeczności prezentowane przez wielu współczesnych zwolenników idei postmodernistycznych, których skądinąd co bardziej skrajni zwolennicy oświecenia w znacznej mierze przypominali. Postulowali wyzwolenie ludzkości z kajdan dotychczasowej nauki i logiki, a przy tym wyśmiewali całą europejską tradycję nauczania dialektyki (czyli sposobu argumentacji zgodnej z zasadami logiki), o której pisali liczne żartobliwe opowieści jak na przykład ta, opublikowana w ,,Zabawach przyjemnych i pożytecznych":

,,Pewny młodzian, wysłuchawszy logiki w szkołach powrócił do domu rodziców. Na wieczerzą dano cztery jajka. Ojciec owego młodziana zapytał się jaki pożytek odniósłże ze słuchania logiki? Odpowie mu młodzian: oto między innemi i ten mam pożytek, że z tych czterech jajek uczynię siedm. Ojciec ciekawy nalega, aby syn tę sztukę pokazał. Syn mówi: ojcze mój, wszak to prawda, że tu są cztery jajka? Gdzie zaś są cztery, tam są i trzy, a trzy i cztery to siedm, więc tu jest siedm jajek. Na co ojciec rzecze do syna: dobrze, mój synu mówisz, że tu jest siedm jajek. Z tych siedmiu ja biorę dla siebie cztery, a tamte trzy dla ciebie zostawiam"[2].

Opowieść jest rzecz jasna dowcipna i przyjemna w lekturze, ale nie ma niczego wspólnego z prawdą, gdyż w żadnym spośród podręczników do nauczania logiki i dialektyki nie da się odnaleźć opisanego w niej twierdzenia, ale oczywistością jest, że krnąbrny uczeń mógł nie zrozumieć skomplikowanej nauki, jednak nie taki wniosek wyciągali oświeceni reformatorzy. Twierdzili oni, że tak naprawdę znaczna część uczonej wiedzy jest zbędna, a ważniejsze od niej są prawa ogólne (skądinąd, perwersyjny to pomysł, by formułować jakiekolwiek uogólnienia rezygnując z dogłębnego studiowania szczegółowych zagadnień).

Wyrazem takiego poglądu jest między innymi wiersz autorstwa francuskiego zwolennika idei oświecenia, dramaturga i poety, Pierre'a Clement, noszący tytuł ,,Sur un ex Jesuite", w którym tytułowy Jezuita, czyli przedstawiciel zakonu kojarzonego wówczas powszechnie z działalnością kontrreformacyjną oraz edukacyjną i mającego zwłaszcza na tym drugim polu ogromne zasługi, oskarżany jest  nie o sprzeciwianie się rozumowi, ale właśnie o ograniczanie się do prawd wynikających z działania rozumu i niewystarczające uleganie uczuciom (skądinąd podobnie uczynił na kilka lat przed Clementem Wolter w ,,Poemacie o zniszczeniu Lizbony”).

Problem odejścia zwolenników oświeceniowego racjonalizmu od rozumności komentowany był powszechnie w całej Europie, w Polsce przede wszystkim przez księdza Karola Surowieckiego, który w jednej ze swych prac, noszącej tytuł ,,Góra rodząca” pisał:

 

,,Dzisiaj jak słuchaczowi, tak czytelnikowi inaczej nie trafi się do serca, tylko trzeba połechtać zmyślność, trzeba namiętności podchlebić, trzeba wolność libertyńską pogłaskać, słowem: od tonu francuskiego, od not paryskich trzeba zacząć piosneczkę. O nabożeństwie wspomnić to podłość, o Religii natrącić, to fanatyzm: posięgnąć się do Etyki, to przesąd staroświeckiej ciemnoty. Fizyka niesmakuje, chybaby z Epikurejskich pryncypiów. Metafizyka nie służy, bo czyni od cielesności abstrakcje. Matematyka uszłaby może, ale do jej wyrozumienia brakuje w głowie dimensyów. Owo zgoła nie ma co mówić, ktoby chciał mówić prawdę, nie ma co pisać, kto by chciał do pożytku napisać. Czemu tak Już wytknąłem przyczynę. Nadszedł czas przepowiedziany od Chrystusowego Apostoła, czas w którym Chrześcijańskie gusta miały dostać świerzbiączki, miały prawdę pogardzić, miały chwycić się bajków"[3] [tu Surowiecki nawiązuje oczywiście do 2 Listu do Tymoteusza, w którym święty Paweł pisał: ,,Będzie czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwościów nagromadzą sobie uczycielów, mając świerzbiące uszy i od prawdy słuch odwrócą, a ku bajkom się obrócą”].

Czym zatem, jeżeli nie zwróceniem się człowieka w kierunku rozumu było oświecenie? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Było epoką, w której filozofowie dokonali redefinicji pojęcia rozumności i uznali, że religia stanowi barierę dla rozumu i nauki (całkowicie zapomnieli zatem o tym, że znaczną część osiągnięć ludzkiego umysłu zawdzięczamy księżom, a zatem osobom, których umysł w myśl twierdzeń oświeceniowców powinien być w największym stopniu ,,zniewolony religią”).

Co bardziej radykalni zwolennicy oświecenia wyrzekli się religii, w jej miejsce postawili rozum i zaczęli mienić się racjonalistami, a przy tym nadal nie potrafiąc wytłumaczyć wielu ważnych kwestii zaczęli tworzyć quasi-religijne poglądy takie jak deizm, z którego wyewoluowały wolnomularska koncepcja Wielkiego Architekta Wszechświata i rewolucyjny, promowany przez Robespierre’a kult Istoty Najwyższej.

Chrześcijaństwo z kolei traktowane było przez nich w zależności od sytuacji jako główny wróg, albo też instrument. Przykładem tej pierwszej postawy jest Diderot, który podczas całej swej działalności przeprowadzał liczne ataki na Religię, o czym świadczy jego twórczość literacka – choćby przedstawiająca Kościół w jak najgorszym świetle pornograficzna powieść pod tytułem ,,Zakonnica”, ale także naukowa jak na przykład napisane przez niego do Encyklopedii hasła o religii, w których dokonał krytyki Chrześcijaństwa.

Hasła te stały się przyczyną sporu Diderota z chcącym wykorzystywać Chrześcijaństwo w sposób instrumentalny Wolterem, uważającym wprawdzie, że Pismo Święte i nauczanie Kościoła to bzdury, ale dostrzegającym jednocześnie rolę religii w życiu społecznym jako ważnego czynnika przyczyniającego się do zachowania porządku (był wszak Wolter zwolennikiem silnej władzy państwowej i piewcą takich oświeconych monarchów absolutnych jak Fryderyk II Pruski i Katarzyna II).

Takie podejście, pełne pogardy dla tradycyjnych wartości było jednak nie przyczyną powstania ogółu prądów intelektualnych, które dziś nazywamy oświeceniem, ale raczej skutkiem takich procesów jak spór starożytników z nowożytnikami i powolne wytwarzanie się idei postępu, które sprawiły, że człowiek oświecenia przestał czuć się przedstawicielem jedynie kolejnego z wielu pokoleń, ale zaczął uważać się za kogoś lepszego od poprzedników. W doskonały sposób scharakteryzował to ksiądz Surowiecki we wspomnianej już publikacji pod tytułem ,,Góra rodząca":

,,Stało się kiedyś, gdzieś w świecie (mówi poczciwy Ezop). Rozigrała się natura i bardzo zabawną scenę wyprawiła Ziemianom. Wyniosła jakaś Góra zaczęła ryczeć, huczyć, wzdymać się i poskakiwać ku Niebu: zwyczajnie (jak to bywa) z wariacji czyli alteracji żywiołów konwulsje cierpiała. Zdumiewali się na to dziwo okoliczni mieszkańcy, ciekawi coby się miało znaczyć i jaki koniec tego? Tym czasem obracał się coś za jeden i w krótkich słowach całą tajemnicę wyłożył: Słuchajcie mili Bracia! (rzecze, nastroiwszy minę Wieszczka czy Sensata), słuchajcie, ja was nauczę co się dzieje z tą górą. Jest ona w nadziei, wszak brzemienną widzicie: zbliżył się czas rodzenia, dlatego ryczy i rzuca się w boleściach. Bądzcież cierpliwi, a patrzajcie pilno, obaczycie, że nie za długo coś nam osobliwego porodzi. Tak nadzwyczajnym wyrokiem mocno ucieszeni sąsiedzi poczęli radzić między sobą jakiegoby też przecie tworu, czy płodu spodziewać się z tej rodzącej góry w miarę jej wyniosłości i tęgiego ryku? Mówili jedni, że pewno które stado wołów urodzi, drudzy prawili, że tysiąc lwów porodzi, inni głębiej nieco miarkując rzeczy, wnosili (sposobem myślenia onych wieków), że im cudowna góra bóstwo jakieś odkryje. Aż tu gdy oni dysputują w tych tonach, za jedną razą nagle otworzy się góra, a z rozpadliny zamiast wołów, lwów, albo bóstwa, wzgardzona mysz wyskakuje przed oczy kochanych spektatorów. Nuż jedni klaskać w ręce, drudzy gniewać się na fałszywego wieszczka, inni ubolewać nad tak niezdarnym wspaniałej góry płodem. Nareszcie, zgodnie zawstydzili się wszyscy, że ich wielkim nadziejom tak podły, pusty, śmieszny odpowiedział skutek.

Niech będzie bajka, bajką, ale to więcej niżli pewna, że jej góra rodząca ze wszystkimi okolicznościami swego rodzenia, rzetelnym jest obrazem naszego osiemnastego, niegdy chlubnego i przechwalonego wieku"[4].

Podsumowując – człowiek oświecenia dlatego, że uważał się za kogoś lepszego niż przedstawiciele wcześniejszych epok, gardził ich osiągnięciami i z tego powodu postulował między innymi dokonanie ścisłego rozdziału między nauką a religią, ale w żaden sposób nie był bardziej racjonalny od średniowiecznych tomistów i scholastyków. Po prostu, stare wierzenia zastąpił nowymi, co oczywiście w świetle oświeceniowej teorii postępu, będącej dla wielu spośród ludzi żyjących w XVIII wieku jednym z podstawowych paradygmatów  było jak najbardziej słuszne, ale z pewnością na tej zamianie ucierpiała tylko prawda (naukowa rozumiana jako cel dociekań) i Prawda.

 

Marcin Śrama

 

Bibliografia:

1)  Adorno T., Horkhaimer M., Dialektyka oświecenia, przeł M. Łukasiewicz, Warszawa   1994

2) ,,Almanach des muses", r. 1766

3) Becker C., Państwo Boże osiemnastowiecznych filozofów, przeł. J. Ruszkowski, Poznań 2008

4) Cassirer E., Filozofia oświecenia, przeł. T. Zatorski, Warszawa 2010

5) Davies N., Europa. Rozprawa historyka z historią, przeł. E. Tabakowska, Kraków 1999

6) Surowiecki K., Homilie rymowane, wyjaśniające mistyczne sensa 2-go Psalmu Dawida, uiszczonego do litery pod panowaniem dzisiejszego Filozofizmu, czyli bezbożniczej Oświaty,  s.l. 1822

7) Surowiecki K., Góra rodząca, s.l. 1792

8) Wybór prozy i poezji polskiej, wydał A. Popliński, Poznań 1844

 


[1] I. Kant, cyt. Za: T. Adorno, M. Horkhaimer, Dialektyka oświecenia, przeł M. Łukasiewicz, Warszawa   1994, s. 98.

 

 

[2] Anegdota z ,,Zabaw przyjemnych i pożytecznych” [za:] Wybór prozy i poezji polskiej, wydał A. Popliński, Poznań 1844, s. 28.

 

 

[3].  K. Surowiecki, Góra rodząca, s.l. 1792, s. 4-5.

[4]        K. Surowiecki, Góra rodząca, s. 5-7.

 

 

Kategoria: Marcin Śrama, Myśl, Polityka, Publicystyka, Uncategorized

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *