banner ad

Posadzy: Dystrybutyzm Wschodu – prawosławne płuco Katolickiej Nauki Społecznej

| 6 czerwca 2022 | 0 Komentarzy

Dystrybucjonizm, jako spójna doktryna odzwierciedlająca ustalenia Katolickiej Nauki Społecznej, naturalnie nakierowuje uwagę osoby nim zainteresowanej na świat Zachodu. Nie ma w tym nic dziwnego. Począwszy od papieży Leona XIII i Piusa XI, przez luminarzy ideowych w postaci G.K. Chestertona oraz Hilarego Belloca, aż po późniejszych autorów „dystrybutystycznych”, takich jak Dorota Day lub Św. Jan Paweł II, olbrzymia większość umysłów wiernych przedmiotowej idei zawierała się w głowach myślicieli pochodzących z Europy Zachodniej. Nawet obecnie bardzo trudno odszukać poważnych dystrybutystów, którzy by operowali poza obszarem euroatlantyckim. W pierwszym odruchu na myśl przychodzą bowiem postaci Jana C. Médaille’a, autora podręcznika „Toward a Truly Free Market: A Distributist Perspective on the Role of Government, Taxes, Health Care, Deficits, and More[1]”, pochodzącego z Teksasu emerytowanego profesora University of Dallas, oraz Józefa Pearce’a[2], Anglika, związanego z The Augustine Institute, także zamieszkałego na stałe w Stanach Zjednoczonych. Skoro bowiem dystrybucjonizm wyrósł na łonie Kościoła Rzymskiego, to naturalnie jego korzenie wrastają najgłębiej w ziemię oświeconą łacińskim krzyżem. Okazuje się jednak, że w atlantyckiej „strefie wpływów” znajdujemy dowody, iż Wschód jest żywo zainteresowany tymi samymi wartościami.

W roku 2000 prawosławni duchowni amerykańscy, działający w ramach The Assembly of Canonical Orthodox Bishops of the United States of America, opublikowali otwarty list pasterski z okazji rozpoczynającego się trzeciego tysiąclecia[3]. W sekcji 108 tegoż dokumentu czytamy co następuje: "Powszechne przekonanie, że komunizm opierał się na ateistycznym materializmie, jest prawdziwe. Uznajemy jednak, że nasz system kapitalistyczny jest nie mniej oparty na czysto materialistycznych zasadach, które również nie rodzą wiary w Boga. W rachunku naszej ekonomii nie ma miejsca na wyjaśnienie "niematerialnych" aspektów ludzkiej egzystencji.” To stwierdzenie opisuje sedno dystrybucjonizmu. Ukazuje niezgodność tak proletaryzmu (kapitalizmu w jego najbardziej nieludzkiej formie), jak i socjalizmu z nauczaniem Kościoła, czy może właściwiej byłoby powiedzieć Kościołów. Pasterze prawosławni powołują się na myśl i słowo Św. Bazylego Wielkiego. Ów Ojciec Kościoła, czczony zarówno przez katolików, jak i prawosławnych, w swoich pismach zauważa konieczność ekonomicznej subsydiarności oraz społecznej solidarności, które to postawy konstytuują doktrynę dystrybucjonizmu. Wiele mówi św. Bazyli o sprawiedliwości społecznej w homiliach, na przykład w tekście „Zburzę moje stodoły” bogaczy nazywa „sługami Bożej dobroci, szafarzami ich współsług". Akcentuje zatem Tomaszowe przesłanie o wykorzystywaniu majątku w celach niesienia pomocy gorzej sytuowanym. Splatając sprawiedliwość z pojęciem gospodarczości realizuje zasadę solidarności. Dalej w homilii „Do bogaczy” powiada Bazyli, iż gdziekolwiek bogacz by się nie obrócił, "ujrzy objawienia [jego] złych uczynków […] łzy sieroty, tam jęk wdowy…". Podkreśla w ten sposób, że niegodziwa aktywność ekonomiczna często wiąże się z realnymi ofiarami, ale także z konsekwencjami duchowymi. Bardzo ciekawe jest, że Św. Bazyli uczłowiecza biednych i nadaje im tożsamość (sieroty i wdowy). W czasach, kiedy pisał te słowa ludzie ubodzy byli przez bogaczy postrzegani jako bezosobowa masa, której czasem można rzucić ochłap i nazwać to dobroczynnością. Św. Bazyli z radykalizmem nieustępującym w tym zakresie Hilaremu Bellocowi atakuje lichwiarzy, mówiąc do nich: "Zwiększacie potrzebę, szukając żniwa z pustyni”. Konstatuje wręcz, że "pożyczanie jest źródłem fałszu". Zresztą już pierwszy Sobór Nicejski zabronił duchownym angażowania się w lichwę, nakazując, by każdy ją uprawiający został usunięty.

Prawosławie nie milczy również w fundamentalnej dla dystrybucjonizmu kwestii własności i jej upowszechniania. Święty Sobór Biskupów Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego wprowadził specjalny dokument dotyczący kwestii społecznych, w którym w rozdziale Podstawa koncepcji społecznej (rozdział VIII.1) stwierdza, że każdy powinien mieć "środki wystarczające do godnego życia" oraz, że "Pismo Święte uznaje prawo człowieka do własności i ubolewa nad wszelkimi ingerencjami w nie" (VIII.2). W tym samym piśmie twierdzi się, iż pracownicy mają "prawo do korzystania z owoców swojej pracy", a Kościół "wzywa społeczeństwo do zapewnienia sprawiedliwego podziału owoców pracy" (VI.6). Tak i dystrybucjonizm wyraża przekonanie, że własność środków produkcji winna być podstawą utrzymania się tych, którzy pracują z ich wykorzystaniem. Podobnie pracownik ma prawo do czerpania z owoców własnej pracy, a większe przedsięwzięcia należy obsługiwać na zasadach spółdzielczych. Wreszcie na niwie społecznej dystrybutyzm umieszcza w centrum uwagi rodzinę, wtórują mu w tym również biskupi prawosławni. Uznają w omawianym dokumencie rodzinę za "początkową komórkę ludzkiego społeczeństwa" (III.1) i starają się bronić jej godności przed wszelkimi siłami, które mogłyby ją podważyć, mówiąc, że żadna instytucja społeczna nie może zastąpić rodziny, zwłaszcza w formacji moralnej i duchowej dzieci (III.4).

XX-wieczni wierni prawosławni stanęli i nadal stają w obliczu terroru wojowniczych, ateistycznych rządów napędzanych konsolidacją kolektywistycznych ideałów. Powolna erozja i likwidacja ich tradycji i źródeł utrzymania oraz podstępna degradacja ascetycznego ideału prawosławia, pod wpływem wpierw komunizmu, obecnie kapitalizmu, konsumpcjonizmu i burżuazyjnego materializmu musi być oczuwalna. Prawosławni mają bardzo dobry powód, by pragnąć innej opcji – takiej, która łatwiej odpowiada nauczaniu Ojców i umysłowi Kościoła. Wobec dziejącej się na naszych oczach tragedii milionów rodzin ze Wschodu, skazanych na tułaczkę po obcym dla nich terenie, być może uda się złamać łacińską pieczęć podejrzliwości wobec katolicyzmu i jego mądrości. Kto wie, może przybysze znający myśl XIX-wiecznych słowianofilów rosyjskich, pielęgnujących zasady prawosławnej wspólnotowości i subsydiarności, odkryją, że Zachód ma im do zaoferowania całkiem podobne rozwiązania. Nie ma przeszkód, by prawosławna obszczina odnalazła wspólny język z dystrybucjonistyczną gminą katolicką. Da Bóg, a w przyszłości doktryna i idea dystrybucjonizmu odetchnie na nowo, tym razem obojgiem płuc Kościoła Świętego. I to będzie dialog.

 

Jan Posadzy

 


[1] Polskie wydanie – Za wielcy, by upaść, wyd. Wektory

[2] Także wybitny tolkienista.

[3] A Pastoral Letter on the Occasion of the Third Christian Millennium

Kategoria: Ekonomia, Myśl, Publicystyka, Religia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *