banner ad

Morozowicz: Sprawy ostateczne – Pani Halinka

| 11 lipca 2021 | 0 Komentarzy

Pani Halinka miała raka trzustki. Czasem zastanawiam się, jak długo jeszcze ta diagnoza będzie napawała mnie lękiem, a na samą o niej myśl będę miała ciarki na plecach.

Bałam się chodzić do pani Halinki. Była najbardziej sprawną osobą, jaką poznałam na oddziale. Drobna, zadbana, elegancka kobieta. Prosiła, żebym mówiła do niej po imieniu. Dobrze nam się rozmawiało, choć nie spędziłyśmy razem dużo czasu. Bałam się z nią zapoznać, bo wiedziałam, co się wydarzy, a nie wiedziałam, czy jestem na to gotowa.

Na ścianie w jej pokoju przyczepione były zdjęcia jej rodziny. Mąż, córki, synowie, wnuki. Piękny, barwny kolaż na pomarańczowej, szpitalnej ścianie. Na stoliku kwitnący kwiatek. I wokół aura spokoju. Pani Halinka czuła ból, ogormny ból, ale nie skarżyła się. Czasem tylko mówiła, że dziś nie ma siły na rozmowę. Ja rozumiałam, ściskałam mocno jej rękę i mówiłam "Do zobaczenia".

Wyświadczyłam pani Halince kilka drobnych przysłóg. Coś podałam, coś przyniosłam. Te z pozoru nic nieznaczące gesty urosły w moich oczach do ogromnych czynów. To było wszystko, co mogłam dla niej zrobić. Gdy brakowało sił do rozmowy, przysłużałam się czym innym. Niczym wielkim. Dla mnie cennym już na zawsze.

Pani Halinka nie cierpiała długo. Myślę, że odeszła w spokoju. Kolejna. Chcę nosić ją w sercu do końca życia. Pamiętać wdzięczny wzrok, krótkie rozmowy, śmiech. Jej przepiękne pierścionki (najładniejsze jakie kiedykolwiek widziałam) i gładkie, aksamitne dłonie. Jej obecność w moim życiu ma dla mnie podwójne znaczenie. Nie była tylko kolejną pacjentką, choć chyba nikt nigdy nie będzie jedynie kolejnym. Pani Halinka kogoś mi przypomniała. Przypomniała mi pewne wydarzenia. I choć jeszcze nie do końca to wszystko rozumiem, choć jeszcze nie złożyłam wszystkich elementów układanki, mam wrażenie, że każde z tych wydarzeń tworzy mnie i rzeźbi w niezrozumiały dla mnie sposób, ale piękny i owocny w przyszłości.

Jestem wdzięczna pani Halince za jej obecność, uśmiech i głębokie spojrzenie. Ufam, że teraz już rozumie, dlaczego tak ważna była dla mnie nasza więź, czuwa nade mną i nadal nosi złoty pierścionek z szafirem.

 

Aleksandra Morozowicz

Kategoria: Publicystyka, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *