banner ad

Morozowicz: Sprawy ostateczne. Pan Marek

Z początku pan Marek był dla mnie zagadką. Skryty, małomówny, leżał w swoim łóżku, odwrócony do wszystkich plecami. Nie wiedziałam, czy uda nam się porozmawiać.

Pewnego dnia podeszłam do jego łóżka, usiadłam na krześle i przywitałam się. Tak niewiele wystarczyło, by pan Marek zaczął opowiadać o swoim życiu, o podróżach, pracy w ciepłych krajach i wierze. Wszystko to podczas pierwszej rozmowy. Później było tylko lepiej.

Pan Marek się zmienił. Zobaczył, że może zaufać osobom pracującym na oddziale paliatywnym, pacjentom, a także młodej wolontariuszce, która codziennie przychodziła porozmawiać. Z czasem zaczął pomagać pielęgniarkom, zaprzyjaźnił się z pacjentami leżącymi razem z nim na sali. Później porównywaliśmy jego obecność na oddziale do pobytu w sanatorium, śmiejąc się przy tym serdecznie. Wszystkie te błahe rzeczy nabierały ogromnego znaczenia w tamtym wyjątkowym miejscu, gdzie radosne rozmowy przeplatały się z żałobnym płaczem.

Pan Marek wyszedł ze szpitala, zanim zdążyłam się z nim pożegnać. Jednak oddział paliatywny miał to do siebie, że nie zawsze był czas na "Do widzenia". Każde pożegnanie mogło być tym ostatnim.

Spotkałam pana Marka ponownie, przypadkowo, w mieście, w którym studiowałam, a pan Marek mieszkał. Początkowo mnie nie poznał, jednak po chwili przypomniał sobie, skąd się znamy. Zjedliśmy wspólnie obiad, porozmawialiśmy. Ucieszyłam się, gdy powiedział, że po mału wychodzi na prostą. I dostałam szansę, żeby się pożegnać.

Pan Marek jest człowiekiem bezdomnym. Mijasz go codziennie na ulicy, jedziesz z nim tramwajem, stoisz obok niego na światłach. Nigdy z nim nie rozmawiasz, nie zatrzymujesz się, by posłuchać jego historii. Ja posłuchałam. Nie była to historia idealna, pan Marek nie jest świętym. Ale kto z nas jest? Każdy słaby, każdy grzeszny. I każy potrzebuje drugiego człowieka. Pan Marek pozwolił mi szerzej spojrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość, nauczył zatrzymywać dla siebie osąd, a w innych widzieć dobro.

 

Aleksandra Morozowicz

Kategoria: Publicystyka, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *