banner ad

Molnar: Charles Maurras – kształtując epokę

| 7 września 2015 | 1 Komentarz

Charles_MaurrasGdy staramy się zapoznać Amerykę z osobowością, rolą i myślą Charlesa Maurrasa (1868-1952), na naszej drodze stają poważne przeszkody. Jedną z tych przeszkód jest to, że amerykańscy uczeni i ich naukowe dążenia zostały ukształtowane przede wszystkim przez germańską umysłowość, tu i ówdzie przy udziale przedstawiciela Latinitas, [myśli] Santayana czy Maritaina. Francuski system szkolnictwa wyższego jest obcy ich tradycyjnemu sposobowi myślenia, a francuski model edukacyjny jest im jeszcze bardziej nieznany. W związku z tym twórczość Maurrasa została przetłumaczona w niewielkim stopniu, prawie wcale jej nie omówiono (dzisiaj byłoby to politycznie niepoprawne), a tym bardziej nie studiowano na poziomie akademickim. Nie pomaga również fakt, że T.S. Eliot był wielkim wielbicielem Maurrasa – dyskredytuje to wręcz francuskiego Myśliciela w oczach amerykańskich krytyków.

Owa ogromna luka ma także inne przyczyny. Maurras jest typowym antydemokratycznym myślicielem, a „pluralizm” oznaczałby dla niego współistnienie kilku zamkniętych światów, „republik” pod rządami jednoczącej monarchii. Względnie byłyby to „mniejszości”, jako że nazywalibyśmy je: protestantami, masonami, Żydami i cudzoziemcami. Te niemalże samowystarczalne „republiki”, ci czterej jeźdźcy Apokalipsy, wdarli się do Francji niczym obce żywioły i, z nadejściem nowożytności, spowodowali korozję rdzennego budulca. Stanowiliby oni „republiki pod rządami króla” – doskonałą wizję wymagającą sporo architektury politycznej. Według Maurrasa państwo (polityka) nie może być oddzielone od klasycznych kanonów (estetycznych)i.

W tym momencie znajdujemy się w samym sercu doktryny Maurrasa, na przeciwnym biegunie względem anglosaskich założeń: śródziemnomorska wizja świata, w której Grecy i Rzymianie wzajemnie koegzystują. Państwo jest dziełem sztuki (Arystoteles równoważący Platona w niekończącym się napięciu), zorganizowanym i sprawiedliwym ładem wprowadzonym na trwałe, ideałem. Jest dalekie, niezmiernie dalekie, od pragmatycznej polityki, rozgrywek grup nacisków, procedur głosowania, odpowiedzi na ankiety, autoryzowanego palenia flag. Duch klasyczny jest obecny wszędzie w literaturze Maurrasa, nawet w jego pełnym imieniu: Karol Maria Focjusz – to ostatnie pochodzi od żyjącego w VI w. greckiego kupca i odkrywcy z Marsylii, metropolii w południowej Francji, w pobliżu której znajduje się miejsce narodzin Maurrasa. Grecki ideał towarzyszył mu do końca jako znak doskonałości, szczytowe osiągnięcie, punkt odniesienia i jako swoisty zegar wewnętrzny. Osoby, które straszliwie upraszczają (ang. „terrible simplifiers”), utrzymują, że Maurras zapoczątkował faszyzm we Francji i został skazany na dożywocie w wieku siedemdziesięciu siedmiu lat – oczywiście za „kolaborację z niemieckim okupantem”. Fakt ten dodatkowo tłumaczy, dlaczego Maurras i jego twórczość są praktycznie nieznane w Stanach Zjednoczonych, gdzie od czasu do czasu podejdą do nas ukradkiem studenci, pokazując jakieś teksty Maurrasa tak, jakby były to sprośne obrazki.

Spróbujemy tu przywrócić prawdę choć w niewielkim stopniu. Po stronie Maurrasa pojawiły się pewne błędne, młodzieńcze osądy, jednakże były one wówczas wspólne pokoleniu Anatola France'a, Ernesta Renana i innych – wszyscy byli zwolennikami pozytywizmu Augusta Comte'a, „naukowej” filozofii i socjologii (to drugie określenie zostało ukute przez samego Comte'a), doktryny nieodmiennej od angielskiej doktryny Herberta Spencera. Pasmo sukcesów Comte'a i jego wpływ na pokolenia musi wyjaśnić fakt, że wiek XIX postawił Francję do góry nogami – prawdziwie bolesny okres. Rozpoczął się on wraz z wstrząsającym światem panowaniem Napoleona, za którym podążyły trzy rewolucje, z rokiem 1789 w tle, zmieniające strukturę społeczeństwa; po nich nastąpił kryzys związany z przywróceniem i zniesieniem monarchii, kolonizacja Ameryki Północnej oraz Indochin, delegalizacja zakonów przeprowadzona przez wrogą i ideologicznie świecką republikę (1905). W ten sposób połowa krajowej inteligencji podążyła za comtowskim pozytywizmem i skierowała się ku przygotowaniu naukowego społeczeństwa, druga połowa podążyłaza katolicyzmem i rojalistami. Widzimy zarys istotnej funkcji Maurrasa jaką było łączenie obutych dyskursów. Czynnikiem jednoczącym była ogólna niechęć do Niemiec, zwycięskich pod Sedanem (1870), Niemiec mimo wszystko podziwianych za postęp we wszystkich dyscyplinach nauki i technologii. Dla Maurrasa Niemcy byli obcy par excellence (protestanci, romantycy, sentymentalni i barbarzyńscy), a czoła stawiał im pozytywizm, który reprezentował francuską (grecko-łacińską) racjonalność, klarowność i politycznie najlepszą zasadę organizacyjną. Ideologiczny klimat dla tej wizji tworzyło przejrzyste powietrze śródziemnomorskie, słońce w samo południe, spokój i równowaga opiewane przez Paula Valery'ego w znakomitym wierszu Le Cimetière marin – niemieckie ciemności wobec francuskiej światłości. Filozofia przedsokratejskich mędrców była bliska tej prowansalskiej wizji.

W 1896 roku Maurras został wyznaczony przez swoją gazetę do relacjonowania pierwszych nowożytnych igrzysk olimpijskich odbywających się w Atenach. Trwa dyskusja nad tym, czy „odkrył” on klasyczny ideał na Akropolu, czy może epizod ten oznaczał jedynie ostateczne ujawnienie dojrzewających koncepcji. Wyjazd ten był dla niego uprzywilejowanym momentem, tak jak inne momenty były przełomowe dla Kartezjusza i Pascala, a przed nimi dla św. Augustyna – wszyscy trzej byli pod wpływem kultury śródziemnomorskiej. (Miejmy również na uwadze to, że przez całe swoje życie Maurras był kompletnie głuchy; wyobraźnia i intelekt były jego głównymi instrumentami wglądu w pojmowany świat). Jego grecko-łacińska forma mentis przekształciła obraz klasycznych kolumn w architekturę polityczną o wyraźnych konturach i hierarchii, w której obywatel zajmuje swoje miejsce. Innymi słowy, społeczeństwo obywatelskie jest różnorodne, ale na jego szczycie stoją instytucje i w końcu dziedziczny król. Koncepcja ta nie jest tak rygorystyczna jak w „Państwie” Platona, ale pochodzi z podobnej inspiracji. To nie faszyzm ani nawet nazizm, oba zbyt buntownicze dla klasycznych preferencji Maurrasa, oba obce z racji swoich socjalistycznych elementów oraz entuzjastycznej, lecz tymczasowej, jedności – nie utrwalonej w formie instytucjonalnej. Konstrukcja Maurrasa różni się także od tej Carla Schmitta, niemieckiego krytyka nowoczesnego państwa, który winił konstytucję weimarską za fiasko, jakie poniosła w tworzeniu miejsca dla najwyższego arbitra na wypadek chaosu i zagrożenia. Właśnie państwo Maurrasa nie wymagało mianowania arbitra, dysponowało tą funkcją w osobie monarchy, otoczonego lojalnymi urzędnikami państwowymi działającymi na rzecz dobra wspólnego. Dobrze ilustrowałby to przykład Thomasa More’a.

Czy to utopijna konstrukcja? Czy jest to idealne państwo Platona bez króla-filozofa, wszak realnego członka narodu i uczestnika jego historii? Jestem raczej skłonny wierzyć, że królestwo Maurrasa jest próbą reakcji na współczesną politykę, zanim nastanie anarchia i trzeba będzie odwołać się do „wyjątkowej jednostki ludzkiej”. Nigdy nie odnajdziemy takiego ciała politycznego w jego czystej formie, lecz należy pamiętać, że Maurras dorastał w pierwszych dekadach Trzeciej Republiki,z jej hipokryzją i skandalami korupcyjnymi, z jej słabą obroną narodową, niepotrafiącą stawić czoła Bismarckowi i Kaiserowi, oraz z jej hedonizmem fin-de-siècle. Trzydzieści lat wcześniej w Hiszpanii Donoso Cortes, rozpaczając nad brakiem królewskiego przywództwa, żądał dyktatora, który pokierowałby powoli rozpadającym się imperium. Napoleon III był niczym więcej jak nieudolną imitacją takiego dyktatoraii. W wilhelmińskich Niemczech Max Weber zdiagnozował słabość nowoczesnej polityki, aczkolwiek jego recepta różniła się od recepty Donoso Cortesa i Maurrasa. Próbował on jednak przedstawić remedium na te same bolączki, a mianowicie nadzieję, że patriotyczni i wykształceni urzędnicy państwowi będą bronić wątpliwie prawomocnego, demokratycznego porządku industrialnego.

Maurras nie miał wielkich trudności ze znalezieniem poparcia dla przywrócenia monarchii we Francji, która w sercu była nadal rojalistyczna. Od sprawy Dreyfusa do porażki w 1940, przez pół wieku, Maurras był niekwestionowaną ikoną oficerów, duchownych, modnych pań, burżuazji, a nawet niektórych lewicowych patriotów, którzy uważali „swoją” republikę za niewystarczająco waleczną. W przeciwieństwie do późniejszych czasów, duża część inteligencji była także gorliwymi czytelnikami czasopisma Maurrasa, Action Française, które wyrażało aspiracje i gust literacki prawicy. Nawet dzisiaj resztki prawicy uważają go za swojego maître à penseri nie brakuje młodych mężczyzn przyłączających się do jego sprawy – niezachwianego patriotyzmu. Wielu z moich znajomych składa hołd klasie jego inteligencji; faktycznie, gdy osadzono Maurrasa w więzieniu, w którym później umarł, Francja ponownie podzieliła się na dwa obozy, a ów podział niemalże doprowadził do wojny domowej, gdy Charles de Gaulle przyznał niepodległość Algierii i zlikwidował imperium. Zwolennicy Maurrasa nigdy nie przebaczyli Prezydentowi-Generałowiiii.

Miały miejsce jednak inne tragedie, które zdestabilizowały cokół, na którym stał Maurras. W 1926 r. papież Pius XI ekskomunikował Action Française (ruch oraz rozmaite pisma), zadając prawie że śmiertelny cios jego zwolennikom, z których większość była katolikami, odtąd rozdartymi wewnętrznie. Wielu opuściło Maurrasa, lecz niewielu powróciło, gdy w 1939 r. Pius XII zniósł interdykt. Mutatis mutandis, była to kwestia pokroju „sprawy abp. Lefebvre”. Drugie wydarzenie przenosi nas do lutego 1934 r., kiedy to francuska prawica zrozumiała, że nadszedł czas, aby zatakować rząd i ustrój za nieustającą korupcję i komunistyczną infiltrację. Ogromny tłum był gotów wtargnąć do budynku Zgromadzenia Narodowego, aby „wyrzucić łajdaków”; wiadomość od Maurrasa – wtedy i później jedynie wydawcy czasopism, cieszącego się wszakże wyjątkowym prestiżem – wystarczyłaby prawdopodobnie, aby rozpocząć szturm. Gdy nadszedł odpowiedni moment, zawahał się on, a następnie wycofał, pomimo tego, że jego młodzi zwolennicy naciskali na niego, aby działać. Nigdy nie wybaczyli mu, że w tej krytycznej godzinie pozostał jedynie pismakiemiv.Następnego roku lewicowa koalicja „Front Ludowy” przejęła władzę – być może był to czynnik decydujący o wybuchu Drugiej Wojny Światowej cztery lata później.

Energia prawicy niespożytkowana 6 lutego (należy pamiętać, że Hitler dopiero co stał się kanclerzem!) została przechowana aż do przegranej w 1940 r. i objęcia władzy przez marszałka Petaina. Historia często się powtarza w dziejach wielkiego narodu. W połowie XVIII w. Francja miała, tak to ujmijmy, dwóch przywódców: Ludwika XV i Woltera, niekoronowanego księcia „republiki listów”. Podobna sytuacja miała miejsce w 1940 r.: Petaina i Maurrasa. W rzeczywistości także Marszałek był stronnikiem Maurrasa, tak jak większość urzędników państwa nazywającego się teraz „Państwem Francuskim”, nigdy więcej „republiką”. To, co odróżniało te dwie sytuacje, oddalone od siebie o 200 lat, to fakt niemieckiej okupacji. Zasadnym pytaniem jest to, w jakim stopniu filozofia Maurrasa była odpowiedzialna za nowe prawa ogłoszone przez reżim Vichy, a w jakim stopniu ogłoszone je z rozkazu okupanta? Nawet dzisiaj spór ten jest nierozstrzygnięty, ponieważ na długo przed tymi wydarzeniami połowa Francji była „maurras’owska”(i miała taką pozostać aż po dziś dzień). Potępić cały naród? Jego połowę? Czy druga połowa była wolna od błędów doktrynalnych i politycznych? Oczywiście, że nie; nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko to, że to socjalistyczny/komunistyczny rząd, w dużym stopniu sterowany przez Stalina, sabotował zbliżającą się wojnę. W takim razie, która ze stron dopuściła się otworzenia strategicznych wrót Francji na północno-wschodniej granicy? Czy to nie pacyfistyczna lewica, która cieszyła się popularnością wśród swoich intelektualnych sojuszników za granicą, towarzyszy podróży Stalina, od Picassa do „Czerwonego Dziekana” Canterbury?v

Historiografia końca wieku wciąż nie odpowiedziała na te pytania, ponieważ pewne, niepodważalne tematy tabu nie pozwalają na obiektywną dyskusję w każdym z uwikłanych państw, włączając w to Stany Zjednoczone. Oczywiście w niniejszej pracy napisanej przez świadka tamtych wydarzeń, który wówczas był młodym mężczyzną żyjącym w Europie Środkowej, nie postrzega się Maurras i jego myśli politycznej jako odosobnionej elukubracji, ale jako zajmującą kluczowe i istotne miejsce w umysłach od Aten do Buenos Aires, od W. B. Yeatsa do Thomasa Manna. Spróbujmy rozwikłać ten w zasadzie nie tajemniczy bieg wydarzeń.

Rok 1789 i jego kolejne rewolucyjne odsłony pokazały, choć być może zgodnie z nie burke'owskimi założeniami, że demokracja jest nieunikniona i że zmieni bieg zachodniej historii. Sam Tocqueville nie był pewny tej ewentualnej przyszłości i dlatego podróżował po Ameryce: aby dogłębnie zrozumieć ten fenomen i aby niejako przygotować się na jego przybycie do Francji. Pod koniec swojego pobytu nie mógł się wciąż zdecydować czy witać demokrację, czy ostrzegać przed nią, ale rozumiał, że problem ten przekracza politykę, która jest w dużej mierze kulturowa, wpływając na dyskurs publiczny, status religii, strukturę rodziny. Ogólnie rzecz biorąc europejscy intelektualiści półtorawiecza post-tocqueville'owskiego wahali się w podobny sposób. W każdym razie dwa pozaeuropejskie „eksperymenty”, amerykański i rosyjski, zareagowały na nową ideologię i skłoniły wiele narodów do przyjęcia jakiejś formy kolektywizmu, takiej jak komunizm, faszyzm lub demokracja masowa. Było to, i nadal jest, „duchem czasu”.

Maurras wybrał inaczej: nacjonalizm, ale nie wojowniczy, agresywny, a raczej zorganizowany patriotyzm, niewzruszony w swojej klasycznej strukturze, mocno tradycjonalistyczny, wzrastający zgodnie z naturalnym i lokalnym rytmem, lecz nieporzucający instytucjonalnej ścieżki. Doktryna ta była wystarczająco pragmatyczna (Maurras sprzyjał „dobrowolnym zrzeszeniom”, które, jak sądził, odkrył w Stanach Zjednoczonych), ale tylko teoretycznie. Dotyczyła wyłącznie jednego kraju, podczas gdy wielu innym narzucono agresywne ideologie. Zwolennicy Maurrasa, od Brazylii po Rumunię, musieli sformułować swój własny „maurrasianizm”, dostosowując, jeśli było to możliwe, jego myślenie do lokalnych uwarunkowań. Było to jednak niemożliwe. Ostatecznie bez utartego punktu odniesienia (patriotyzm został oczywiście zastąpiony) ludzie po „drugiej stronie” zaczęli mówić o nauczaniu Maurrasa jako o faszyzmie. Z pewnością nie było ono tak nośne jak sowiecki komunizm i demokratyczny, amerykański kapitalizm.

Z podobnych powodów antysemityzm i (wczesny) anty-katolicyzm (odziedziczony po Comte) Maurrasa został źle zrozumiany, często celowo, przez jego bezlitosnych wrogów. Kwestie te budziły jego zainteresowanie, o ile dotyczyły Francji. Nie można stworzyć z tych elementów żadnej ideologii. Jedność narodu była nadrzędnym aspektem, a wszyscy ci, którzy nie mogli się zasymilować byli „obcym elementem”, nazywanym przez Maurrasa les métèques – greckie określenie oznaczające „poza rodziną”, nie niewolnicy, nie niższa warstwa społeczna, lecz ci niezasymilowani. Takie poglądy miał Comte, Anatole France, młodszy przyjaciel Tocqueville'a Gobineau, Renan; tragedia polega na tym, że za czasów Hitlera obrócono te zasadniczo greckie poglądy w instrumenty o charakterze rasistowskim. Jeśli odpowiedzialność za to ponosił Maurras, to ponosili ją również szanowani myśliciele począwszy od Voltaire'a.

Prowadzi to do znacznie bardziej skomplikowanych poglądów na temat Kościoła wyznawanych przez Maurrasa, a przez to do nieustającej wrogości, jaką darzy się go w niektórych katolickich kręgach aż do dziś. Zapomina się o tym, że późne wiersze Maurrasa ujawniają pokorną konwersję do tego stopnia, że Papież miał nazwać go wielkim obrońcą Kościoła. Na łożu śmierci Maurras poprosił o ostatni sakrament i został nim opatrzony. Nie ma to na celu zaprzeczać wcześniejszemu, „pozytywistycznemu”, błędnemu spojrzeniu Maurrasa na początki Kościoła i drogę, którą podąża – spojrzeniu niemalże heretyckiemu, zbliżonemu na przykład do herezji Marcjona z II wieku n.e. Maurras twierdził, że Kościół ma dwa oblicza: czterech, egzaltowanych, żydowskich ewangelistów ze swoją sentymentalną mentalnością misjonarską oraz trwałą nadbudowę wzniesioną na rzymskich cnotach politycznych i rzymskim realizmie opartym na znajomości ludzkiej natury. Podziwiał oblicze rzymskie a oskarżał semickie, środkowo wschodnie, jako zagrożenie dla ciała politycznego. Dopiero później zrozumiał, że nie istnieje żaden rozdźwięk między dwoma „obliczami”; we wcześniejszych latach waleczny Maurras zwalczał demokratów Marca Sangniera (w La Démocratiereligieuse) jako zagrażających zarówno Kościołowi, jak i państwu.

Fenomen Maurrasa zasługuje na rzetelne studia po to, żeby zrozumieć historię europejską z pierwszej połowy XX w. – walkę o demokrację i przeciwko niej – a także dlatego, że jego ignorowanie pozostawia miejsce na fałszywe osądy w teorii i praktyce politycznej. Pół wieku po jego śmierci obraz jest raczej wyraźny, nawet jeśli wymaga wygrzebania spod warstw tabu i innej nowomowy. Podobnie jak wszyscy znaczący pisarze polityczni – Platon, św. Augustyn, Machiavelli, Hobbes, Max Weber – Maurras przeciwstawił się temu, co postrzegał jako niebezpieczny zanik racjonalności w polityce, ale nie chciał stać się „powszechnie aktualny” w stuleciu wymagającym globalnych diagnoz i globalnych remediów. Był zainteresowany jedynie Francją. W ten sposób stał się ograniczonym nacjonalistą w oczach swoich krytyków, ale nie w oczach tych, którzy byli świadomi jego ogromnego autorytetu i podjętej przez niego próby integracji myśli politycznej z ideą śródziemnomorską, a więc z klasyczną wizją. W erze romantyzmu i sentymentalizmu Maurras starał się przywrócić racjonalność jako polityczną interpretację rzeczywistości, mimo że nie był zbyt optymistyczny w stosunku do „przyszłości inteligencji” – tytuł jednego z jego zbioru esejów (L'avenir de intelligence, 1905). Dużo bardziej wpływowy był wspomniany wyżej Démocratiereligieuse(1906-1913), w którym rozprawia się doszczętnie z utopijną infiltracją doktryny i polityki Kościoła. W pewien sposób kariera pisarska Maritaina stanowiła odpowiedź na tezę zawartą w owych esejach i być może nie jest błędem sądzić, że sam II Sobór Watykański (1962-1965) miał ostatecznie wyrugować maurras'owską krytykę socjalnego i sentymentalnego katolicyzmu. Mało prawdopodobne, że kontrowersje szybko ustanąvi.

Historia francuskiej inteligencji zna wiele przykładów myślicieli i pisarzy, którzy początkowo spotkali się z odrzuceniem a następnie traktowano ich jak stróżów ortodoksji: na przykład malarze i poeci impresjoniści jak Baudelaire, Verlaine, Rimbaud czy Mallarmé. Nadeszło także kilka post-maurrasowskich „przeklętych pokoleń”; ci, którzy odrzucili niezdolność Maurrasa do realnego przywództwa w krytycznych momentach, oraz ci, którzy teraz sine ira et studio zwrócili się ku niemu i pamięci o nim jako nieustannym obrońcy klarownego myślenia i stylu. W rzeczywistości myśl Maurrasa jest bardzo silna dzisiaj, gdy Francja roztapia samą siebie w sentymentalnym, paneuropejskim potpourri. Dla tych uczniów Niemcy pozostają przeciwnikiem, i nawet Francois Mitterand, socjalistyczny prezydent z maurrasowską przeszłością, próbował wielu dyplomatycznych zagrywek (kolejny temat tabu), aby w 1990 r. zapobiec zjednoczeniu Niemiec, próbując odwieść Gorbaczowa od udzielenia na to zgody. Historia, pace Fukuyama, nie dobiega końca, a Maurras, lubiany czy przeklęty, będzie jej najprawdopodobniej towarzyszył jakotrafny obserwator.

Pokolenia maurrasowskie, jeśli nie wymierają, tracą swoje wpływy intelektualne. „Heksagon” był politycznie samowystarczalny, jednakże obecnie traci swoje zakotwiczenie w kontekście „globalnym”. Istnieją nowe prawicowe grupy – nowy nacjonalizm ukierunkowany nie przeciwko Niemcom, lecz przeciwko Stanom Zjednoczonym – gotowe walczyć na innych niż ściśle polityczny frontach. Trzy instytucje o decydującym znaczeniu, aktywne do 1960 r., porzuciły sprawę narodową, tak jak pojmował ją Maurras, i pogodziły się z osłabioną pozycją: armia została wewnętrznie rozbita i osłabiona przez de Gaulle'a, gdy przyznał niepodległość Algierii; podczas II Soboru Watykańskiego hierarchia kościelna opowiedziała się za liberalno-demokratycznym establiszmentem i jego kulturą; a fortecę intelektualną, system edukacyjny (surowe liceum, dobrze zorganizowane kształcenie akademickie, elitarne szkoły jak École Normale Supérieure), prawie że rozbrojono. Myśl i nauki Maurrasa, które przez pół wieku były decydującymi czynnikami, stanowią teraz surową ortodoksję ipsedixit dla bezsilnych podgrup i tęsknotę za dawnymi przywódcami i ideałami. W pewnym sensie jest to agonia Francji.

 

Thomas Molnar

 

iHellenistyczny sposób myślenia Maurrasa i jego inspiracja Helladą są tutaj główną przyczyną. Jego prowansalska postawa opierała się na starożytnych, greckich społecznościach, rozciągających się od Azji Mniejszej do wybrzeży Hiszpanii. Społeczności te były zdecydowanie kupieckie, lecz pod względem uczestnictwa w życiu politycznym niedostępne dla cudzoziemców i osób z zewnątrz.

iiPodobne, faktyczne lub niedoszłe paramilitarne coupsd'Etat nie były rzadkością w demokracjach rodzących się w ostatnim wieku i na początku XX, od generała Boulangera do Mussoliniego i Franco.

iiiWydaje się to paradoksalne, ponieważ de Gaulle, urodzony w Maurras'owskiej rodzinie, instynktownie i świadomie przyjął monarsze podejście jako prezydent Republiki Francuskiej (1960-70). W latach sześćdziesiątych miałem okazję obserwować go na konferencjach prasowych w Pałacu Elizejskim, gdzie królewskie oblicze Ludwika XIV było bardzo dobrze widoczne.

ivSpośród porywczych młodych mężczyzn, którzy uważali ten rozdźwięk między słowami a czynami za skandaliczny, kilku chciało poddać się „faszystowskiej pokusie”. Stali się stronnikami Hitlera, a później współpracowali z okupantem. Jeden z nich, wielki poeta Robert Brazillach, został skazany na śmierć przez sąd epuracyjny i stracony (luty 1945).

vAby skomplikować sprawę zauważmy, że również na prawicy występowali pacyfiści, którzy nie chcieli zaburzyć europejskiego układu sił, np. poprzez kwestionowanie inwazji Etiopii dokonanej przez Mussoliniego (1935).

viMyślenie Maurrasa streszcza przeważnie formuła „politiqued'abord”, tzn. w sprawach doczesnych i podczas konfliktów interes polityczny jest sprawą nadrzędną. Odpowiedź Maritaina streszcza się w „integralnym humanizmie” – obejmujące wszystko ludzkie normy pochodzące z Bożego natchnienia. Pierwsza formuła jest zbyt surowa, druga nierealna.

Kategoria: Kultura, Myśl, Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo

Komentarze (1)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Jacek Bartyzel pisze:

    Zapoznawanie Amerykanów z tym, co klasyczne i łacińskie, to rzeczywiście orka na ugorze, acz dla ścisłości trzeba zauważyć, że jednak powstały tam prace stricte akademickie o Maurrasie (E. Weber, Tannenbaum, McCearney).

    Ogólnie tekst, jak to Molnara, napisany błyskotliwe, ale jest w nim parę nieścisłości:

    1) nawet jeśli jakiś kupiec marsylski nosił też to imię, to trzecie imię Maurrasa (Focjusz) pochodzi oczywiście od patriarchy konstantynopolitańskiego Focjusza.

    2) Maurras nie umarł w więzieniu, bo został parę miesięcy wcześniej ułaskawiony.

    3) wypowiedź papieża (św. Piusa X) o Maurrasie jako dobrym obrońcy Kościoła (albo wiary – bo nie jest pewne czy powiedział "sede" czy "fede") nie mogła mieć związku przyczynowo-skutkowego z późnymi wierszami religijnymi i przedśmiertną konwersją Maurrasa, lecz była raczej proroctwem, bo Pius X zmarł w 1914, a Maurras w 1952.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *