banner ad

Marusik: Nie chcemy służyć państwu, które nie chce nas poprawnie reprezentować

| 5 stycznia 2016 | 0 Komentarzy

mid_33176– Jeżeli państwo funkcjonuje w poszanowaniu wspólnie wyznawanej etyki, religii, tradycji… to każdy nacjonalista jest z natury rzeczy patriotą; chce służyć takiemu państwu. Jeżeli zaś państwo nie chroni wspólnie wyznawanej etyki, wspólnej tradycji czy wspólnie wyznawanego kodeksu etycznego, to patriota będzie naturalnym wrogiem nacjonalisty – stwierdził europoseł Michał Marusik (prezes Kongresu Nowej Prawicy) w przemówieniu wygłoszonym na konferencji pt. „Patriotyzm w Unii Europejskiej” zorganizowanej przez europarlamentarną frakcję „Europa Narodów i Wolności” w Bukareszcie w dniach 17 – 19 grudnia 2015 r. Polski polityk zauważył także , iż w krajach Unii Europejskiej widzimy coraz silniejszy rozdźwięk, a nawet coraz większą sprzeczność między rządzonymi a rządzącymi. Renesans europejskich nacjonalizmów jest więc reakcją obronną narodów przed własnymi rządami, które realizują politykę wbrew interesom narodowym.


Pełną treść przemówienia europosła Michała Marusika publikujemy poniżej: 

Szanowni Państwo!

Na sytuację w każdym europejskim kraju mają wpływ zjawiska rozgrywające się w najbliższym otoczeniu. Jednym z tych zjawisk jest obecnie masowa imigracja ludności z Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji. Kompletna bierność i nieporadność rządów wzbudziła wielkie odruchy niechęci wszystkich w zasadzie społeczeństw w stosunku do krajowych rządów, oraz w stosunku do organów Unii Europejskiej.

Granice zewnętrzne Unii Europejskiej zaniknęły wraz z zanikiem granic wewnętrznych. Społeczeństwa europejskie zauważyły, że wszelkie władze potrafią tylko bezładnie dryfować; nie potrafią natomiast poradzić sobie z żadnym realnym problemem.

Powszechna niechęć społeczeństw do rządów zmienia w wielu krajach sytuację polityczną. Najbardziej wyrazistym przykładem jest dziś Francja, gdzie nacjonaliści skupieni we Froncie Narodowym stali się najpopularniejszą siłą polityczną. Symptomy radykalnego przełomu widać też w wielu innych krajach. Jakie są obawy i jakie są nadzieje związane z możliwym przełomem?

„Nie mamy pewności, że będzie lepiej jeżeli będzie inaczej, ale mamy pewność, że musi być inaczej, żeby mogło być lepiej”.

Konflikty, jakimi żyją dziś państwa i narody Europy stawiają nam pod rozwagę dwa zjawiska: nacjonalizm i patriotyzm.

Żeby sobie poradzić z najważniejszymi problemami musimy je przede wszystkim poprawnie nazwać. Musimy więc jednakowo rozumieć pojęcia jakimi się posługujemy.

Jeżeli chcemy ocenić współczesny patriotyzm musimy najpierw dokonać rozgraniczenia między patriotyzmem a nacjonalizmem. Najczęściej bowiem mamy do czynienia z odrodzeniem nacjonalizmu. To odrodzenie nacjonalizmu jest wynikiem zupełnie naturalnej reakcji na zalanie Europy przez obce nacje.

Tradycyjnie żyliśmy w granicach politycznych, które wyznaczały podział na naszych i nie-naszych; na swoich i obcych. Masowy napływ obcych między swoich wzbudził naturalne reakcje obronne. My chcemy żyć po naszemu. Granice naszego państwa są granicami obowiązywania naszego porządku – moralnego, prawnego, religijnego, zwyczajowego… Jeżeli inni chcą żyć inaczej to niech sobie żyją – poza granicami naszego kraju.

Mamy tu do czynienia z naturalnym odruchem nacjonalizmu – odruchem sympatii w stosunku do przedstawicieli własnej nacji, a jednocześnie odruchem niechęci w stosunku do przedstawicieli innych nacji. Od władz państwowych żądamy ochrony i obrony naszych praw, naszych zwyczajów i tradycji. Takie jest bowiem naturalne spoiwo państwa. Spoiwem państwa jest wspólnota języka, religii, tradycji oraz wspólnota dziejów (wspólnota przeżytych wydarzeń historycznych).

Państwo zbudowane bez poczucia tej wspólnoty jest tworem możliwym, ale tworem całkowicie sztucznym. Jest instytucją, której każdy obywatel podporządkowuje się tylko z racji siły, jaką to państwo dysponuje. Państwo takie dla jego obywateli nie stanowi żadnej wartości. Naturalny w takim państwie jest więc rozdźwięk między rządzonymi i rządzącymi. Obywatele traktują władzę państwową jako zło konieczne; jako aparat opresji i represji. Raczej więc sprzeciwiają się władzy niż jej służą.

Nacjonalizm jest więc postawą służby własnemu Narodowi.

Patriotyzm jest postawą służby własnemu państwu.

W państwie źle urządzonym te dwie postawy staja się ze sobą sprzeczne.

I taki mamy stan rzeczy we współczesnej Europie.

Patriotyzm nie jest żadną doktryną polityczną ani ideologią. Jest postawą polityczną. Jest stosunkiem obywateli do państwa, a dokładniej mówiąc – jest postawą służby na rzecz własnego państwa.

Ta postawa służby może mieć zarówno pozytywny jak i negatywny wydźwięk. Jeżeli państwo funkcjonuje w poszanowaniu wspólnie wyznawanej etyki, religii, tradycji… to każdy nacjonalista jest z natury rzeczy patriotą; chce służyć takiemu państwu. Jeżeli zaś państwo nie chroni wspólnie wyznawanej etyki, wspólnej tradycji czy wspólnie wyznawanego kodeksu etycznego, to patriota będzie naturalnym wrogiem nacjonalisty. Postawa patriotyczna; postawa służby państwu będzie przez współrodaków traktowana jako postawa zdrady narodowej, jako postawa zaprzaństwa, jako postawa służby okupantowi – władzy opartej li tylko na fakcie dysponowania monopolem siły.

Patriotyzm dziś – co stwierdzam z ogromnym smutkiem – rzeczywiście staje się często postawą przeciwstawną nacjonalizmowi. Stwierdzam to ze smutkiem, bo to oznacza, że współczesne państwa przestały bronić wartości spajających Narody. Widzimy coraz silniejszy rozdźwięk, a nawet coraz większą sprzeczność między rządzonymi i rządzącymi. Nie chcemy służyć państwu, które nie chce nas poprawnie reprezentować.

Mamy więc w Europie odrodzenie nacjonalizmu a równocześnie dramatyczny kryzys patriotyzmu.

Narody Europy pragną powrotu do normalności. Każdy Naród chciałby w swej Ojczyźnie mieć władzę, która będzie tegoż Narodu obroną. A mamy władzę skierowaną przeciwko nam.

Zaczynamy zauważać, że tak zwane „wartości europejskie” promieniujące z instytucji Unii Europejskiej stoją w całkowitej sprzeczności z wartościami, które kilka (kilkanaście) wieków temu ukonstytuowały współczesną Europę. Europa przecież nie przez przypadek była zbiorem suwerennych państw. Była wynikiem poszanowania odrębności językowych i religijnych; była wynikiem poszanowania różnicy kultur i przeżytych historycznych wydarzeń.

Europa była NORMALNA!

Dziś ta Europa stała się tworem sztucznym. Deklaruje zgodę na sprzeczne kodeksy etyczne, z których stara się wywodzić system praw… Deklaruje poszanowanie dla przeciwstawnych sobie religii… Gwałci tradycyjne obyczaje w imię fałszywie pojętej tolerancji… Zaciera wszelkie granice między dobrem i złem…

Europa NORMALNA stała się już tylko naszym wspomnieniem. Ale odradzający się nacjonalizm wskazuje, że ta normalna Europa staje się też naszym gorącym pragnieniem; naszą wielką potrzebą i ważnym, politycznym celem.

Każdy Naród chce żyć w warunkach dla siebie właściwych.

Nie ma przecież „narodu europejskiego”.

Jest Naród Polski, jest Naród Rumuński, jest Naród Francuski, Rosyjski czy Niemiecki. I takie też powinny być nasze Ojczyzny.

Odrodzenie kondycji Europy bez odrodzenia jej ducha i kondycji moralnej jest po prostu nie możliwe. Na fundamencie nihilizmu nie da się zbudować żadnej trwałej i poważnej budowli społecznej.

Podatność krajów europejskich na „katastrofę migracyjną” objawia nam tylko dramatyczną słabość państw. Zmiany rządzących ugrupowań mogą wprawdzie zahamować ten jeden, wybrany problem jakim jest zalew Europy przez imigrantów. Nie oznacza to jednak uzdrowienia państw opanowanych przez powszechny zanik Zasad i wartości.

Zbyt łatwo dziś mylimy przyczyny i skutki. Zbyt łatwo zapominamy, że dzisiejszy zalew imigrantów nie jest przyczyną europejskich kłopotów. Ten zalew jest skutkiem. Skutkiem „śmierci ducha” Europy. Skutkiem zaniku moralnej kondycji europejskich państw.

To z powodu wyrzeczenia się kodeksu moralnego państwa europejskie nie potrafią zdobyć się na ustanowienie i egzekwowanie sprawiedliwego ładu prawnego.

Sprzeciw w’obec tej bezradności wszelkich władz poszukuje natchnienia i uzasadnienia w miłości do własnego Narodu. Odradza się więc nacjonalizm jako inspiracja politycznego zaangażowania obywateli. Z tym, że miłość do Narodu nie jest żadnym programem politycznym. Tak jak współczucie w stosunku do chorego nie wystarcza do przywrócenia mu zdrowia. Z odruchów serca wielu ludzi angażuje się w działalność polityczną, ale sens tego zaangażowania powinien się wyrazić w racjonalnym programie politycznym.

Żeby coś dobrego uczynić nie wystarczy tylko chcieć. Trzeba jeszcze poprawnie rozeznać granicę między dobrem a złem.  I stanąć po właściwej stronie tej granicy.

Odrzucając paraliżujący Europę nihilizm narzucany Narodom Europy jako „wartości europejskie” musimy odrzucić samą możliwość narzucania Narodom Europy czegokolwiek. Musimy powrócić do sprawdzonej przez wieki zasady suwerenności państw. Pozwólmy każdemu Narodowi na porządkowanie własnego kraju wedle własnych zasad, własnych doświadczeń historycznych i własnej tradycji.

Niech bratni Naród rumuński odzyska pełną swobodę kształtowania własnego losu i reagowania na zagrożenia.

Podkreślając pełne poszanowanie suwerenności Rumunii zdecydowanie wstrzymuję się nawet od udzielania jakichkolwiek rad.

Jako Polak mogę tylko powiedzieć, że chciałbym, aby w mojej Ojczyźnie władze publiczne straciły swój opresyjny, okupacyjny charakter:

– niech nas przestaną rabować uciskiem fiskalnym,

 – niech nas przestaną rabować wciąż rosnącym zadłużeniem,

– niech nas przestaną rabować deprecjacją pieniądza,

– niech nas przestaną rabować preferencjami dla obcego kapitału,

– niech nas przestaną rabować wyprzedażą zasobów naszej ziemi,

– niech nas też przestaną ogłupiać propagandą, niech nas przestaną demoralizować wytworami antykultury, niech nas też w końcu przestaną ze sobą skłócać.

Pomódlmy się wspólnie o powrót do normalności.

Oby modlitwa nasza została wysłuchana.

Michał Marusik

Kategoria: Myśl, Polityka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *