banner ad

Lemm: Borges jako inkwizytor

Borges-altar-genio-Latinoamerica_CLAIMA20110614_0209_8W swojej powieści Imię róży (1980) Umberto Eco przedstawił postać Jorge de Burgos. Burgos jest starym, ślepym benedyktynem, który zarządza biblioteką średniowiecznego klasztoru. W klasztorze tym popełniono kilka morderstw, a detektyw, który zajmuje się tą sprawą, to William Baskerville – franciszkanin wyznający nieco progresywne idee. Burgos wręcz przeciwnie: reprezentuje zamkniętą tradycję i jako swoje zadanie widzi chronienie mnichów przed niebezpiecznymi książkami. Wśród nich znajduje się, propagująca humor, Poetyka Arystotelesa. Burgos jest przekonany, że śmiech jest właściwością małp i nie pasuje do prawdziwego człowieka. Jezus, zarzucał, nigdy się nie uśmiechnął. Dlatego ukrył książkę w bibliotece i pokrył strony trującym atramentem. Kto ją odnalazł i przewracał strony, umierał. Baskerville odkrył, że to Burgos jest sprawcą i doprowadził do konfrontacji, podczas której benedyktyn podpalił bibliotekę.

Jorge de Burgos to Jorge Luis Borges (1899 – 1986). Borges był stary i ślepy, był dyrektorem Biblioteki Narodowej w Buenos Aires, poetą, eseistą, tłumaczem i autorem książek jak Inquisiciones i Otras Inquisiciones. Z tego powodu „benedyktyński inkwizytor” (w oczach Eco) jest przeciwnikiem gatunku powieści, w której odrzuca to, co mieszczańskie i drobiazgowe, łącznie ze stereotypowym zagłębianiem się w czyjś świat wewnętrzny (psychoanaliza) i kultywowaniem seksualności. W jego dziele wydarzenia losowe opisane są na jedynie pięciu stronach. Skrótowość jest cnotą. Jest to styl, który stoi w diametralnej sprzeczności z opasłymi tekstami takimi, jak Imię róży i porównywalnymi z tym narracjami, zakorzenionymi w gustach ludzi nam współczesnych. Realizm, mówiąc krótko, jest dla Borgesa wielkim zaśmiecaczem.

Patrząc od strony polityki, Borges jest przeciwnikiem systemu parlamentarnego. Jest on, wobec alter ego Eco, Baskervilla, niszczycielem Nowoczesności. Skąd pochodzi całe to uznanie dla niego ze strony pisarzy i intelektualistów, których wiara w takie oczywistości jak równość, prawa człowieka, postęp i sztuka współczesna nie ulegają wątpliwości? Borges został w 1976 roku odznaczony przez chilijskiego dyktatora Augusto Pinocheta, ale także wtedy niejeden jego wielbiciel wytrzymał to, tłumacząc sobie, że jego odznaczenie nie miało związku z jego pracą. Będące kamieniem obrazy posunięcie dyktatora, uczyniło  niemożliwym przyznanie Borgesowi Nagrody Nobla z literatury. Faktem jest również to, że Borges opisywał demokrację jako „loterię urny wyborczej” i „rozpacz niemożliwości posiadania bohaterów, którzy by nas prowadzili”. Mamy więc wszystkie powody, aby przyznać Umberto Eco rację wbrew uznaniu koneserów.

Kto obejmuje wzrokiem całą pracę Argentyńczyka, temu trudno nie ulec wrażeniu, że mamy do czynienia z przeciwnikiem modernizmu. Nurty awangardowe jego czasów były przez niego najpierw podważane, aby potem zostać zanegowanymi. Przełomowych i należących do kanonu powieściopisarzy, jak Joyce i Proust najpierw poddaje krytyce, a następnie ustawia za pisarzami konserwatywnymi jak Kipling, Stevenson. Chesterton, Schwob, Bloy. Co do poezji z jego obszaru językowego, to wyraża on szacunek dla klasycznych przekonań Miguela de Unamuno, a z obojętnością patrzy na ikonę surrealizmu Federico Garcia Lorca.

Zwolennicy wskazują na ironię, drugie dna, „tong in the cheek”, a nawet herezje. Borges stosował wobec czytelnika inteligentny drybling, literaturę traktował jak grę. Proszę zwrócić uwagę na  doskonałość jego prac, które roją się od postmodernistycznych dowcipów. W wielu wywiadach, które dał, widoczne staje się jednak jego zdziwienie uznaniem, którym są obdarzani postmoderniści. Fałszywa skromność? Nie sądzę. Ma na myśli to, że go nie rozumieją lub rozumieją nieprawidłowo. Dlatego wciąż poszukuje swojego antagonisty, tego, który go zdemaskuje. Czy zjawił się on w postaci Umberto Eco? Wygląda na to, że poprzez wstawienie średniowiecznego inkwizytora na miejsce znanego Argentyńczyka, włoski detektyw bierze na siebie rolę antagonisty i demaskatora, lecz nazywa swoją powieść właśnie hołdem dla Borgesa. Tego, który gra, podobnie więc jak Eco.

Brak zdrowego docenienia, który Eco stosuje aby napiętnować Borgesa jako antymodernistę, działa jak bumerang. Jest to właśnie „sztuka niska”, gdzie triumfuje śmiech. Holenderski pisarz Frederik van Eeden, któremu tak, jak Borgesowi, Literacka Nagroda Nobla przeszła koło nosa, zauważył w dzienniku, że „humor i drwina nie pasują do wyższych duchów; Shelley nie był śmieszny, Byron był”. Miguel de Unamuno, także ominięty przez Nagrodę Nobla, jedyny hiszpański pisarz w XX wieku, który dorównywał  Borgesowi, nazywał z naciskiem w swoim Życiu Don Kichota i Sancho, bohatera Cervantesa, „tragicznym”. Ci, którzy wyśmiewają wojującego z wiatrakami, dowodził, nie mają racji. Krytyka podejmowana przez Eco jest, z tego powodu, nieprzemyślana.

Ale jednak Eco ma po części rację. Podziw dla autora Aleph wywołuje pytania. Ponieważ jest rzetelnym inkwizytorem, tylko nie w imieniu Kościoła, ale w imieniu klasycznego kanonu i przeciwko Kulturze.  W jego opowiadaniu pt. "Kongres", można przeczytać, jak na stosie zostają spalone książki, ponieważ to, co w nich napisano, jest nieprawdziwe i do niczego nie potrzebne. Kultura, jako substytut religii, mówi on, pogarsza zamęt. Odrzucenie Boga w ślad za Nietzsche prowadzi do przesądu Wiecznego Powrotu, Natury, Życia. Lub do zaprzeczenia: „Świat jest nadzwyczaj cudowną całością budzących zdziwienie fenomenów, ale nie miałem nigdy potrzeby stawiania nad tym stwórcy. Tak więc pytanie: dlaczego istniejemy, albo dlaczego nie istniejemy jest bez znaczenia. Nie ma na nie odpowiedzi.” Tak brzmi konkluzja holenderskiego pisarza J. Bernlef’a i większości nowoczesnych i docenianych pisarzy. Znamienne dla Argentyńczyka jest to, że nigdy nie zaprzestał poszukiwania metafizyki.

W krótkim opowiadaniu czy eseju "Teologowie" jego ewenualną herezję stanowi to, że wcześniejszy triumf ortodoksji uzależnia od najsilniejszych. Karą dla dzisiejszego heretyka jest odkrycie, że jego heterodoksyjny pogląd dotyczący tego, że Judasz był współodkupicielem, nie ściąga zasłużonej klątwy czy spalenia na stosie, ale totalną ciszę. Intelektualistów nie interesują już kwestie Wiary i to jest, zdaniem Borgesa, niewłaściwe. Nie mniej prowokacyjna jest jego ocena powszechnie przyjętej filozofii. Heideggera na przykład odrzuca z powodu jego niewyraźnego języka i nazizmu; Jaspersowi zarzuca udawanie rozpaczy z próżności. Filozofia ogólnie nie ogranicza się do tego co można usłyszeć na uniwersytetach lub odnaleźć w bibliotekach.  Czy Franz Kafka i Oscar Wilde myśleli płycej niż Kant czy inni myśliciele, którzy ukończyli szkoły?

Pod koniec życia ślepy bibliotekarz z Buenos Aires doszedł do wniosku, że woli Dante od Sheakspeare’a. Ponieważ Dante nie zawodzi. W Raju można w Orle odróżnić twarze świętych. A w Perskim Simurgu, mitologicznym ptaku, pielgrzymi, którzy go znajdą znikają. Strata indywidualnej tożsamości cechuje Wschód. Borges pisał studium o buddyzmie, ale stwierdził, że on jako człowiek z zachodu nie mógłby być buddystą. Codziennie odmawiał w starogermańskim Ojcze nasz.

 

P.S. Dla szerszej wiedzy o pracy Borgesa odsyłam do mojej książki De literator als filosoof, de innerlijke biografie van Jorge Luis Borges (Uitgeverij Aspekt, 2005), przetłumaczoną na hiszpański przez Felicitas Casavalle (hiszpański tytuł: Borges como filósof).

Prof. Robert Lemm

Tłum. Karol Kilijanek

 

Kategoria: Inni autorzy, Karol Kilijanek, Kultura, Myśl

Komentarze (8)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Jacek Bartyzel pisze:

    Nie słyszałem o tym profesorze, ale jego tezy są dosyć dziwne.

    1. Minich Burgos chce chronić nie przed "Poetyką" w ogóle, tylko przed – rzekomo odnalezioną – częścią dotyczącą komedii.

    2. Dlaczego antydemokratyzm Borgesa miałby nas skłaniać do przyznawania racji Eco?

    3. Nie wiem co "klasycznego" było w przekonaniach Unamuno: modernisty, neoromantyka, liberała i "hiszpańskiego heterodoksa", bliskiego w myśleniu protestantyzmowi.

    4. Proste utożsamienie poglądu (o "współodkupicielstwie") bohatera opowiadania z autorem każe sceptycznie aptrzeć na warsztatowe umiejętności profesora jako badacza literatury.

     

  2. Jacek Bartyzel pisze:

    Nie słyszałem o tym profesorze, ale jego tezy są dosyć dziwne.

    1. Minich Burgos chce chronić nie przed "Poetyką" w ogóle, tylko przed – rzekomo odnalezioną – częścią dotyczącą komedii.

    2. Dlaczego antydemokratyzm Borgesa miałby nas skłaniać do przyznawania racji Eco?

    3. Nie wiem co "klasycznego" było w przekonaniach Unamuno: modernisty, neoromantyka, liberała i "hiszpańskiego heterodoksa", bliskiego w myśleniu protestantyzmowi.

    4. Proste utożsamienie poglądu (o "współodkupicielstwie") bohatera opowiadania z autorem każe sceptycznie aptrzeć na warsztatowe umiejętności profesora jako badacza literatury.

     

  3. Jacek Bartyzel pisze:

    "Współodkupicielstwie" Judasza, oczywiście.

     

  4. Jacek Bartyzel pisze:

    "Współodkupicielstwie" Judasza, oczywiście.

     

  5. Mariusz Matuszewski pisze:

    Odpowiedź prof. Lemma na uwagi prof. Jacka Bartyzela:

    1. Burgos (w oczach Eco) był przeciwny uśmiechowi i bał się, że usprawiedliwienie go przez Arystotelesa skusi mnichów do robienia czegoś, czego Chrystus nigdy nie robił: do śmiania się. (Za tym stoi zarzut Eco wobec Borgesa dotyczący braku humoru w jego pracach.)
    2. Borges nie jest demokratyczny. Eco używa tego, aby napiętnować Borgesa wobec tych, którzy go podziwiają. Nie chodzi o przyznanie racji, ale o konstatację faktu.
    3. W tym kontekście miałem na myśli to, że Unamuno nie podążał za awangardowymi prądami literackimi swoich czasów. Nie jest więc modernistą.
    4. Borges nie identyfikuje się z poglądem teologa. On chce pokazać, że teologia – czy to heterodoksyjna czy ortodoksyjna – nie interesuje już autorytetów (w czasie, w którym toczy się opowieść). Borges był żywo zainteresowany kwestiami teologicznymi, tak samo jak Unamuno. Tym odróżniają się od sławnych ludzi żyjących w ich czasach.

  6. Mariusz Matuszewski pisze:

    Odpowiedź prof. Lemma na uwagi prof. Jacka Bartyzela:

    1. Burgos (w oczach Eco) był przeciwny uśmiechowi i bał się, że usprawiedliwienie go przez Arystotelesa skusi mnichów do robienia czegoś, czego Chrystus nigdy nie robił: do śmiania się. (Za tym stoi zarzut Eco wobec Borgesa dotyczący braku humoru w jego pracach.)
    2. Borges nie jest demokratyczny. Eco używa tego, aby napiętnować Borgesa wobec tych, którzy go podziwiają. Nie chodzi o przyznanie racji, ale o konstatację faktu.
    3. W tym kontekście miałem na myśli to, że Unamuno nie podążał za awangardowymi prądami literackimi swoich czasów. Nie jest więc modernistą.
    4. Borges nie identyfikuje się z poglądem teologa. On chce pokazać, że teologia – czy to heterodoksyjna czy ortodoksyjna – nie interesuje już autorytetów (w czasie, w którym toczy się opowieść). Borges był żywo zainteresowany kwestiami teologicznymi, tak samo jak Unamuno. Tym odróżniają się od sławnych ludzi żyjących w ich czasach.

  7. Jacek Bartyzel pisze:

    Odpowiedź prof. Lemma na punkt 1 potwierdza moje uściślenie, że chodziło o część dotyczą komedii. Co co pozostałych – wyjaśnienia przyjmuję.

     

  8. Jacek Bartyzel pisze:

    Odpowiedź prof. Lemma na punkt 1 potwierdza moje uściślenie, że chodziło o część dotyczą komedii. Co co pozostałych – wyjaśnienia przyjmuję.

     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *