banner ad

Kilijanek: Księża pedofile

Filmy, artykuły, audycje, krzyki, zawodzenia, zarzuty, dyskusje. To i wiele więcej zawdzięczamy nośnemu tematowi księży-pedofili. Hasło stworzone przez hitlerowskiego zbrodniarza i propagandystę, Josepha Goebbelsa, zyskało sobie ogromne grono zwolenników. Dzisiaj robi zawrotną karierę na całym Bożym świecie, zatroskanym o los biednych dzieci, które, sądząc po skali nagłośnienia problemu, muszą być hurtowo gwałcone przez zwyrodnialców w sutannach.

Wydawałoby się, że lewica i liberałowie nie powinni zawracać sobie swych oświeconych głów prowodyrami zaściankowych zastępów. A jednak! Księża wydają się być dzisiaj, w świecie coraz bardziej antykatolickim (nie mylić ze świeckim) niezwykle popularnym tematem. Ot, chociażby bracia Siekielscy uznali, że nakręcą o nich długi film, a kilka milionów obywateli katolickiej Polski, że go obejrzy i skomentuje otwarcie mniej lub bardziej. Może ktoś pomyśli, że to nie tylko, lub nie przede wszystkim, film o księżach, ale o ich ofiarach, o których smutnym losie chcieli opowiedzieć twórcy filmu. Jeśli tak, to się pomyli. Ofiary, owszem, przydadzą się, ale tylko po to, aby utworzyć niezbędne emocjonalne tło dla właściwego przekazu, który brzmi: ksiądz to zło.

„Tyko nie mów nikomu”

To film Tomasza i Marka Sekielskich opowiadający historię kilku osób, mających być molestowanymi przez księży kilkadziesiąt lat temu. Kamera towarzyszy ofiarom molestowania w ich spotkaniach z oprawcami. Z pozoru jest to prosty film, rejestrujący jedynie to, co dzieje się miedzy osobami, mającymi sobie coś ważnego do powiedzenia. W rzeczywistości jest to produkcja ściśle odpowiadająca konkretnym potrzebom, mająca stanowić potwierdzenie dla konkretnych poglądów i działająca pobudzająco na tych, którzy pożądanego, jak mi się wydaje, przez autorów stanowiska, jeszcze nie zajmują. Film spełnił pokładane w nim nadzieje – zaszkodził księżom i Kościołowi, wywołując kolejną jałową dyskusję wokół nieistniejącego problemu, który całe rzesze zaangażowanych społecznie i politycznie oraz dotkniętych do żywego obywateli, pospieszyło czym prędzej rozwiązywać. Zwykle, wulgarnie komentując posty na Facebooku.

Nasuwające się pytania

Film nie jest delikatnie i z wyczuciem tworzonym zapisem przeżyć ofiar molestowania. Nie mówi, o sposobie radzenia sobie z problemem, ale krąży ciągle wokół wskazanych sprawców. Skrzywdzone osoby nie są w centrum, ale zdają się być dodatkiem, wypełnieniem dla ustalonego przekazu o zbrodniczym klerze, ukrywanym przez załgany Kościół, prowadzony przez zdegenerowanych moralnie, nieczułych hierarchów. Nie zwraca się uwagi na niuanse; detale nie mają odgrywać tam wielkiej roli. Autor wpycha widzowi do gardła duże, tłuste kęsy, które należy przełknąć jak najszybciej i nasycić się podawaną treścią, nie zostawiając miejsca na nic poza tym. To intelektualny i duchowy fast food, do którego wchłaniania jesteśmy dziś świetnie wytresowani. Nie zadawać pytań. Ważne, że ksiądz gwałcił, dotykał, kłamał. Jeśli jednak ktoś ośmieli się zawiesić na chwilę tendencje myślowe, wynikające z medialnej tresury i odłożyć na bok, mające zastąpić myślenie, protezy w postaci utartych haseł o dawno określonym znaczeniu jak: celibat jest sprzeczny z naturą, celibat to przyczyna pedofilii, ksiądz to pedofil, ksiądz jest niewyżyty, ksiądz jest pyszny i chciwy, z księdzem coś musi być nie tak, nawet jeśli na pierwszy rzut oka tego nie widać, to podczas oglądania tego filmu muszą nasunąć się pewne pytania. W filmie mamy 2 przypadki molestowania dziewcząt. Reszta mówiła o stosunkach homoseksualnych. Czy homoseksualista może być ważnie wyświęcony na księdza czy jest tylko dewiantem w czarnym ubraniu? A może sam homoseksualizm ma, jak twierdzą niektórzy uczeni, coś wspólnego z pedofilią? Czy nie zastanawia wracanie do spraw sprzed kilkudziesięciu lat? Czy nie uderza wiek ofiar? Jeden z molestowanych mężczyzn był, według swoich opowieści, ofiarą księdza od 13 do 18 roku życia. Czy to, że osiemnastoletni chłopak chodzi do księdza, który gwałci go od 5 lat, jest normalne? Nie mógł przestać? Obronić się? Czy syndrom sztokholmski jest wystarczającą odpowiedzią? Z pewnością nie dla mnie. Czy to, że wszyscy przedstawieni w filmie księża (bądź panowie chodzący w sutannach) byli tajnymi współpracownikami komunistycznej Służby Bezpieczeństwa nie ma przypadkiem znaczenia w kontekście niszczenia przez te służby Kościoła? Jak pomogło ofierze nagranie ukrytą kamerą napastliwej rozmowy ze starcem o jego domniemanych winach sprzed kilkudziesięciu lat? Czy nie lepiej było zwyczajnie pójść z tym na policję?

Cel jest jeden: zniszczyć Kościół

Możemy bajać o dobru ofiar, trosce o oczyszczenie Kościoła czy walce o prawdę i sprawiedliwość dla przestępców. W istocie, tak film braci Sekielskich, jak i inne tego rodzaju, jest obrzydliwym atakiem na Kościół święty, a w związku z tym na wszystko, co piękne i dobre. Na wszystko, co Boskie. Czy komentarze, od medialnych i politycznych po fejsbukowe, mówią o przypadku 3 czy 4 pedofili? Nie, mówią o pedofilii w Kościele. A to już zupełnie co innego. Jakiś film stał się nagle przyczyną debaty w całym kraju, we wszystkich mediach, a nawet z udziałem polityków. Nagle wzięto się za zaostrzenie kar dla pedofili. Zaczęto poddawać w wątpliwość, a jakże, celibat, jakby to miało cokolwiek wspólnego z pedofilią czy homoseksualizmem.

Wspomniane wyżej komentarze w mediach społecznościowych pokazują jak wiele osób naprawdę wierzy w przekaz płynący z filmu. Nikt tam nie rozwodzi się nad losem ofiar, ale mówiąc w skrócie, wysyła do piekła tę całą kościelną mafię, kryjącą pedofili w sutannach. A robią to, nie mając i nie wymagając najmniejszego nawet dowodu winy. Bo ksiądz musi być winny z racji bycia księdzem. Nikt nie woła o oczyszczenie się Kościoła, który przecież jest dobry, tylko ma problem z grasującymi tu i ówdzie nieuczciwymi hierarchami lub pedofilami, którzy między zakrystią, a plebanią gwałcą nastolatków. Właśnie reakcja tych komentatorów odzwierciedla prawdę o celach filmu Siekielskich. Mit o księżach-pedofilach jest tak rozpowszechniony, że stał się aksjomatem. Nikt nie wątpi w tak wygodną „prawdę”. W końcu, jeśli księża to pedofile, a Kościół to kryjąca ich mafia, to głoszone przez księży zasady moralne nie obowiązują. Proste. Genialne. Szatańaskie.

Rzucanie oskarżeń na księży, zwykle równa się rzucaniu oskarżeń na Kościół. Autorzy filmu dobrze o tym wiedzą. Czy wiedzą jednak co oznacza osłabienie Kościoła? To przecież osłabienie cywilizacji. A zlikwidowanie jego wpływu na społeczeństwo to powrót do barbarzyństwa. Czy zdają sobie sprawę, że publikując swoją produkcję sami korzystają z tolerancji błędu, która jest dopuszczana przez Kościół? To chyba nie przypadek, że Sekielscy bardziej troszczą się o ofiary  księży pedofilów, którzy nota bene stanowią maleńki ułamek liczby osób, dopuszczających się nadużyć wobec dzieci i młodzieży, niż o ofiary rabinów czy imamów lub w ogólności skali tego problemu w islamie czy wśród Żydów. Jeśli są takimi bojownikami prawdy i sprawiedliwości i nie chodzi im jedynie o oczernianie Kościoła, to może teraz zawalczą o to samo wśród środowisk muzułmańskich czy żydowskich? A może spróbują opowiedzieć o aktorach, politykach, biznesmenach lub jakiejkolwiek innej grupie, którą w kontekście ewentualnej odpowiedzi na taki demaskatorki film, można nazwać grupami wysokiego ryzyka… dla reżyserów? A może w przypadku zainteresowania innymi grupami niż księża katoliccy, nie byłoby spodziewanego odzewu? Lub ktoś z maczetą, krzycząc „Allahu akbar” zakłóciłby montaż filmu?

Problemowi trzeba zaradzić

Problemem nie jest jednak jakaś wydumana pedofilia wśród księży. Coś podobnego nie istnieje, co potwierdza wszystko od statystyk aż po uczciwe obserwacje każdego z nas. Żart jest dobry na raz, dość powtarzania za dr Goebbelsem. Problemem jest seksualizacja społeczeństwa, z którego wywodzą się i sprawcy i ofiary. Problem pedofilii oraz innych nadużyć narasta i będzie narastał, jeśli zamiast promowania katolickiego podejścia do kwestii płciowych, będziemy promować podejście liberalne „róbta, co chceta”. Rozwiązaniem nie jest ani wyższa kara za te przestępstwa, choć ona słusznie się należy włącznie z karą śmierci, ani polowanie na urojonych pedofili w sutannach. Pedofilia to problem obecnej szkoły, podwórka, dyskoteki. To problem rozluźnienia obyczajowego o niespotykanej dotąd skali. A właściwie planowej deprawacji dzieci każdym możliwym kanałem. Prawdziwy problem pedofilii dotyczy ogromnej części społeczeństwa z przetrąconym kręgosłupem moralnym, który to stan jest jeszcze pogarszany przez filmy z gatunku „Tylko nie mów nikomu”, ponieważ odbiera możliwość naprawy stosunków, deprecjonując jedyny czynnika, na którego gruncie mogłoby się to odbyć – Kościół katolicki. Prawdziwe źródło problemu jest zakrywane tematem zastępczym, spełniającym przy okazji inne cele. Zamiast mówić o coraz wcześniejszej inicjacji seksualnej, pornografii obecnej dosłownie wszędzie, antykoncepcji dostępnej od ręki i społecznym przyzwoleniu na nieczystość, szuka się kozła ofiarnego. A co kiedy zasłona dymna w postaci złego kleru rozpłynie się? Czy zniknie problem gwałtów? Nie, nasili się. Będzie tylko trzeba poszukać nowego kozła ofiarnego. Kogo tym razem? Może wtedy lewactwo przejdzie do sedna i już bez ogródek powie: winne jest tabu seksualne! Znieść zakazy! Róbta, co chceta.

 

Karol Kilijanek

 

 

Kategoria: Karol Kilijanek, Kultura, Polityka, Publicystyka, Religia

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. etam pisze:

    A biskup Libera idzie pokutowac za księzy pedofilow, i nie mówi o ataki na Kościół.

  2. Soplica pisze:

    Z jakich powodów bp Libera idzie do klasztoru to my prawdopodobnie się nie dowiemy. A może?…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *