banner ad

Jakubczyk: Przywołać ducha Marszałka

„I staję do walki, tak jak poprzednio, z głównym złem państwa: panowaniem rozwydrzonych partyj i stronnictw nad Polską, zapominaniem o imponderabiliach, a pamiętaniem tylko o groszu i korzyści”.

– J. Piłsudski w wywiadzie dla "Kuriera Porannego" z dnia 11 maja 1926 r. Nakład gazety z wydrukowanym tekstem, rząd Witosa kazał skonfiskować.
 

 

129357_161Pozwolę sobie stwierdzić że osoba Józefa Piłsudskiego jest jedną z najbardziej wpływowych, ale i kontrowersyjnych postaci polskiej sceny politycznej. Jego życiorys, podejmowane decyzje i ich następstwa wzbudzają gorące dyskusje po dziś dzień – także wśród członków naszego zespołu redakcyjnego. Dlatego właśnie, chociażby z tego między innymi powodu, nie sposób nie wspomnieć tego Męża Stanu w dniu 12 maja.

Na tyle na ile to istotne, osobiście, mogę jedynie dodać że moja ocena Marszałka Piłsudskiego jest jak najbardziej pozytywną. Oskarzeń wobec Jego osoby nie brakuje. Wśród konserwatystów, zwłaszcza tych trakujących o Jego socjalistycznych korzeniach. W ślad za Cat- Mackiewiczem uważam że „ (…) w istocie rzeczy Piłsudski nigdy nim nie był [socjalistą- aj] – nawet jako przywódca PPS – tylko spadkobiercą romantyczno-niepodległościowej idei powstańczej, traktującym ruch socjalistyczny instrumentalnie, jako czynnik zdolny rozbić Rosję.], ani nawet radykalnym demokratą, lecz tradycyjnym patriotą i – co dla Cata szczególnie ważne – litewskim szlachcicem”. 

Uosabiał Piłsudski władzę silną i prężną, a po burzliwej młodości [PPS] i w skutek rosnącego doświadczenia Jego zwrot ku ideom zachowawczym był na wskroś wyraźny.

12 maja 2015 to bez wątpienia Jego dzień, 80 rocznica śmierci [proszę zobaczyć notę biograficzną w Kalendarium Reakcyjnym] i kolejna – 89 rocznica Przewrotu Majowego.

 

blog_oe_4723706_7206854_sz_z5144853x

Pomimo nużącego ujadania i powielania propagandy anty-sanacyjnej przez niektórych z dzisiejszych ‘spadkobierców’ endecji, skutki owego Przewrotu były dla Polski nader pozytywne. Tłem politycznym Marszałkowskiej decyzji były między innymi układ radziecko-niemiecki zawarty w  Rapallo. Układ którego główne postanowienia zakładały zakończenie wzajemnych roszczeń finansowych obu stron, nawiązanie i intesyfikację stosunków gospodarczych oraz zainicjowanie współpracy wojskowej. Oznaczało to pogorszenie sytuacji międzynarodowej Polski. Wojna celna II Rzeczypospolitej z Republiką Weimarską ciągnąca się od wczesnego lata 1925 roku, w wyniku której  Niemcy zaprzestały kupna polskiego węgla, co doprowadziło do nagłego pogorszenia sytuacji gospodarczej w Polsce. Jak również układ mocarstw zachodnich podpisany w Locarno, w którym Niemcy gwarantowały jedynie nienaruszalność swojej zachodniej granicy, pozostawiając sprawą otwartą uznanie granic na wschodzie –  zestawiony z układem o przyjaźni i neutralności podpisanym w kwietniu 1926 roku pomiędzy ZSRR i Niemcami wisiał nad nami jako groźba kolejnego rozbioru. Najlepiej to wszystko ujął swego czasu pan profesor Bartyzel odpowiadając na pytanie czy Józef Piłsudski był katechonem;

„Po Rapallo i Locarno egzystencja państwa polskiego wisiała na włosku: współpraca militarna Reichswehry i Armii Czerwonej, wojna celna z Niemcami, wypięcie się Zachodu na naszą granicę zachodnią – tego wszystkiego słabe, rozdzierane przez partie państwo by nie przetrwało, a sojusz z Francją po dojściu do władzy Kartelu Lewicy i proniemieckiego Brianda też był niewiele wart. Położenie kresu sejmokracji, ustanowienie silnej, dyktatorskiej władzy, uzyskanie pożyczki stabilizacyjnej, demonstracje stanowczości w polityce zagranicznej ("pokój czy wojna?, Panie Waldemaras"), wszystko to oddaliło na jakiś czas tę groźbę, a później także oba pakty o nieagresji. Stabilizacja państwa polskiego i wzrost jego autorytetu na arenie międzynarodowej po 1926 roku są po prostu niezaprzeczalne – i można nawet powiedzieć, że te sukcesy później Beckowi uderzyły do głowy. Marszałek był więc katechonem par excellence, który dał państwu bezcenne kolejne 13 lat istnienia, dzięki czemu nawet po II wojnie światowej nie można było już uznać jego istnienia za epizod bez znaczenia. Był katechonem, bo jak napisał Wierzyński, "koło historii wstrzymał na chwilę". Natomiast zawiedli jego następcy, triumwirat: Mościcki – Rydz – (i zwłaszcza) Beck, bo wypełnili tylko jedną część jego politycznego testamentu ("balansujcie [między Niemcami a Rosją] dopóki się da, a jak się już nie da, to podpalcie świat"), a zapomnieli o drugiej (że wojna jest nieuchronna, ale Polska ma do niej wejść nie pierwsza, lecz ostatnia).”

Cześć Jego Pamięci!

 

opracował: Arkadiusz Jakubczyk

Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Historia, Polityka, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *