banner ad

Jakubczyk: Godzina W

| 1 sierpnia 2020 | 2 komentarze

O godzinie 17:00, 1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie. Nazywane przez wielu coraz częściej i głośniej "narodową katastrofą" za co im się ostro dostaje. Czy powstanie rzeczywiście zasługuje na miano katastrofy? Jak najbardziej.

 

Ten zbrojny zryw, był kolejnym z "dziecięcych tupnięć nogą mającym zwrócić uwagę dorosłych na los Polski". Efektem myślenia opartego na złudzeniach i na oderwanej od rzeczywistości wizji politycznej. Kolejnym z nieuzasadnionych powstań w historii naszego przeromantycznego Narodu. Na zdrowy rozsądek, fiasko „Ostrej Bramy” tj. rozpoczętej 7 lipca tego samego roku operacji militarnej (lub Powstania Wileńskiego) Armii Krajowej, w ramach akcji „Burza” której celem było samodzielne wyzwalanie poszczególnych miast z niemieckich rąk przed wkroczeniem Armii Czerwonej, powinno być ostrzeżeniem na tyle mocnym aby zaniechać jakichkolwiek późniejszych prób tego samego typu.

 

Jednak, jak wiemy tego rozsądku zabrakło już w sierpniu. Ani powstanie Wileńskie ani Warszawskie nie osiągnęły żadnego z zamierzonych celów. Oba poniosły militarną i polityczną klęskę. Stołeczne w szczególności. Klęskę okupioną niewyobrażalnymi stratami i cierpieniami – faktycznym rozbiciem Armii Krajowej, utratą dużej części młodej inteligencji oraz reperkusjami społecznymi spowodowanymi doszczętnym zniszczeniem Warszawy. Osłabieniem polskich środowisk niepodległościowych i podważeniem zaufania społeczeństwa do rządu RP na uchodźstwie – tym samym znacznie ułatwiając Stalinowi sowietyzację Polski.

 

W czasie walk w Warszawie zginęło około 18 tysięcy powstańców, a 25 tysięcy zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej wynosiły około 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy tj. ok. 500 tys., wypędzono z miasta. Warszawa przy użyciu dynamitu i ciężkiego sprzętu została zrównana z ziemią. To w końcu ogrom strat dóbr kultury i pomników historii narodu polskiego.

 

Młodzi żołnierze i harcerze, którzy brali w nim udział zostali okłamani i nie mogli przewidzieć czy ich walka i śmierć pójdą na marne.Winnymi są ich dowódcy. Przede wszystkim pamiętać należy o tzw. ofiarach ubocznych czyli Bogu ducha winnych cywilnych mieszkańcach stolicy. 1 sierpnia, powinien być dniem żałoby narodowej. Generał Władysław Anders, stwierdził że on sam a “ także wszyscy moi koledzy w Korpusie (byli) zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią. (…)”.

 

Wspominając Powstanie’44 należy pod uwagę brać wszystko. Jak napisał kiedyś prof. Bartyzel, “nadludzki wręcz heroizm żołnierzy, którzy posłuszni rozkazowi poszli walczyć i ginąć – im wieczna chwała; – militarny i polityczny bezsens decyzji o jego wywołaniu, którego ślepy tylko (lub zaślepiony) mógł nie dostrzec, (…) tym, którzy podjęli tę decyzję, najsurowszy osąd historii, skoro nie można było ich postawić przed sądem wojennym, słusznie im należnym”. Okulicki, Pełczyński, Chruściel i Bór – Komorowski. Nie róbmy z tych ludzi bohaterów.

 

Wszyscy dzisiaj pamiętają. Ale należy pamiętać i wyciągać wnioski.

 

 

 

Arkadiusz Jakubczyk

 

obraz: Jakub Różalski

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Historia, Myśl, Polityka, Publicystyka

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Pandaimon pisze:

    Bezsensowne przerzucanie się bez końca tymi samymi argumentami. Bo przecież Niemcy grzecznie by się wycofali (jak we Wrocławiu!), a Stalin rycersko podziękowałby AK. Powstanie miało sens, było dobrze zorganizowane i zapewne byłoby wygrane gdyby dochodziły zrzuty. Ani Churchill ani władze w Londynie nie mogły przypuścić, że Stalin da wolną rękę Hitlerowi nawet za cenę przedłużenia wojny. To był właściwy początek zimnej wojny. A plan zniszczenia Warszawy był systematycznie realizowany już od 1941 roku.

  2. Gierwazy pisze:

    Tak, tak nie ma najmniejszego sensu "przerzucać się" argumentami, lepiej przejść do świata baśni i rozpowszechniać pokrzepiającą wersję, jakoby powstanie warszawskie "było dobrze zorganizowane i zapewne byłoby wygrane gdyby dochodziły zrzuty". I podbić owo bujanie w obłokach dodając, iż zwycięstwo powstania (gdyby dochodziły zrzuty, rzecz jasna…) byłoby absolutne. Najpierw powstańcy pogoniliby straszliwego Hitlera do samego Berlina, a potem uderzyli na złowrogiego Stalina i pognali hen na białe, syberyjskie niedźwiedzie. Taka wersja jest tym bardziej adekwatna, że przecież ci polegli, w tak dobrze zorganizowanym i kompletnie przegranym powstaniu, w liczbie 200000 warszawiacy to "tylko" statystyki…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *