banner ad

Jakubczyk: Dzieci marnotrawne

| 21 listopada 2020 | 3 komentarze

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że dzieci rewolucji, sterujące pożytecznymi idiotami znad Wisły, uważają, iż znalazły odpowiedni czas na to, aby uderzyć w Kosciół. Słaby episkopat, letni wierni i nagonka pseudokatolickich dziennikarzy na „pedofilski” kler nie utrudniają im zadania.

Nikt już nie pamięta o 188,1 mln zł wydanych przez Caritas w celach charytatywnych. Dla motłochu liczą się tylko 42,9 mln zł (wydane tego samego roku) przez Jurka Owsiaka i jego (na)dętą Orkiestrę. Mniejsza o 33 szpitale, 244 ambulatoria, 267 domów starców i zakładów opieki, 538 sierocińców oraz domów opieki dla dzieci, fundowanych przez Kosciół. Kto o tym pamięta?

16 listopada, we Wrocławiu, zmarł kardynał Gulbinowicz, publicznie oskarżony o to, że w 1990 napastował seksualnie 15-letniego ucznia Niższego Seminarium Duchownego Franciszkanów w Legnicy. 6 listopada roku bieżącego,  Nuncjatura Apostolska w Polsce w zdawkowym komunikacie poinformowała, że w wyniku dochodzenia w sprawie oskarżeń wysuwanych wobec hierarchy i innych zarzutów dotyczących jego przeszłości (?),  Stolica Apostolska zarządziła wobec niego: zakaz uczestnictwa w celebracjach i spotkaniach publicznych, zakaz używania insygniów biskupich, pozbawienie prawa do nabożeństwa pogrzebowego i pochówku w katedrze, a także wpłacenie darowizny na rzecz Fundacji św. Józefa, powołanej przez Konferencję Episkopatu Polski w celu przeciwdziałania nadużyciom seksualnym w Kościele katolickim. Co nie równa się przecież uznaniu go winnym.

No ale cóż, oskarżenia (molestowanego?!) 15 letniego chłopaka, stoją przecież wyżej od ustanowienia archidiecezjalnego oddziału Caritas, Komitetu ds. Pomocy Parafianom z terenu Związku Sowieckiego. Powołanie schroniska św. Brata Alberta, Hospicjum i Domu dla Narkomanów we Wrocławiu, Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego św. Jadwigi w Trzebnicy, Wrocławskiego Towarzystwa Opieki nad Więźniami, Domu dla Emerytowanych Rolników w Henrykowie oraz Domu Samotnej Matki im. św. Faustyny Kowalskiej, czy doprowadzenie do ukończenia budowy Domu Księży Emerytów we Wrocławiu. Wszystko to nie liczy się przecież w świetle (domniemanej) uległości księdza kardynała wobec grzechu sodomickiego. Prawda?

Czy Kościół za bardzo się upolitycznił?  Czy stając po stronie PiS- u, co skazało go na rolę pionka w grze siłowej politycznych ugrupowań rujnujących nasz kraj, zamiast pilnowania otdodoksji religii i zbawienia dusz okaże się dlań zgubnym?

W początkowym okresie PRL-u, Kościół realizował swoją misję. W okresie stalinowskim, Partia  próbowała narzucić mu swoje rozwiązania. Mamy dekret Rady Państwa o „tworzeniu, obsadzaniu i znoszeniu duchownych stanowisk kościelnych” z lutego 1953 r. oraz słynny, będący odpowiedzią na ten dekret, memoriał polskich biskupów „Non possumus”. W tamtych dniach, Kościół nie żądał dla siebie przywilejów, ale walczył o możliwość swobody w głoszeniu Ewangelii. Wtedy jednak, u Jego steru stał prymas Stefan Wyszyński, nie zaś abp Polak.

O sile KK w tamtych czasach pisał Ks. prof. D. Zamiatała: „mało się mówi o potężnym oporze wsi wobec kolektywizacji pod koniec lat czterdziestych, który trwał do 1956 r. Opór chłopów miał wsparcie Kościoła, co spowodowało, że miał on autorytet w środowiskach wiejskich. Siłę Kościoła w społeczeństwie widać również przy okazji 1956 r. Wbrew temu, co się często mówi o Październiku, to lęk komunistów wynikał przede wszystkim z oporu społecznego. 26 sierpnia 1956 r. komuniści się nagle zorientowali, że na Jasnej Górze były składane Śluby Jasnogórskie, na których pomimo indoktrynacji komunistycznej zgromadziło się ponad milion osób. W Październiku ’56, w czasie wieców poparcia dla Gomułki, w Warszawie i Katowicach ludzie krzyczeli, aby uwolnić uwięzionego prymasa Wyszyńskiego.” 

Aż do momentu powstania „Solidarności” Kościół był prawdziwym wsparciem dla narodu, autentyczną opozycją moralną. No właśnie, aż do tego momentu. Kościół powoli zaczął zamieniać się w opozycję polityczną. Podczas rozmów w Magdalence czy w czasie obrad okrągłego stołu byli przecież kościelni „obserwatorzy”,  ks. Alojzy Orszulik i bp Tadeusz Gocłowski. Na to nie można było pozwolić, ale co się stało…

Za pewnik uznać można również to, że (o czy pisałem niejednokrotnie) śmierć Jana Pawła II, poluzowała wszystkie resztki poczucia przyzwoitości, hamulców moralnych, a nawet prostego wstydu wsród Polaków – tak genetycznie podatnych na zewnętrzną manipulację. Jego odejście obnażyło słabość nadwiślańskiego przywiązania do katolicyzmu, jak również brak podstawowej wiedzy o nauczaniu Kościoła. Ostatnie ataki na osobę arcybiskupa seniora Stanisława Dziwisza, w istocie atakujące ideę JPII, są przypieczętowaniem tego procesu.

A więc, Polska wrze. Walczy z wiarą swoich ojców. Krzykami ulicznych Wieszaków i wzruszonymi emocjonalnie, do kobiecych łez, „katolickich” publicystów. Wspólnota narodowa, moi drodzy, to nie rzecz najważniejsza. Naród polski bez Kościoła, nie jest narodem polskim. Bez względu na stan kryzysowy, z którym boryka się Kościół instytucjonalny, jest On częścią polskości! W momencie, kiedy Polacy się go wyprą, zamienią się w neopogańską dzicz. W nadwiślańców. Liberalny zlepek jednostek, których łączą podatki i język.

Tam, gdzie interes nadwiślańskich dzieci marnotrawnych popada w konflikt z interesem Kościoła, ja bronię Kościoła. Nie tzw. tradsów czy posoborowców. Et unam sanctam Catholicam et Apostolicam Ecclesiam! Jak napisał swego czasu Jan Mosdorf: „Jesteśmy katolikami nie tylko dlatego, że Polska jest katolicka, bo gdyby nawet była muzułmańska, prawda nie przestała by być prawdą, tylko trudniejszy i boleśniejszy byłby dla nas, Polaków dostęp do niej. Jesteśmy katolikami nie tylko dlatego, że doktryna katolicka lepiej rozstrzyga trudności a dyscyplina konflikty, ani dlatego, że imponuje nam organizacja hierarchiczna Kościoła zwycięska przez stulecia, ani dlatego wreszcie, że Kościół ocalił i przekazał nam w spuściźnie wszystko to, co w cywilizacji antycznej było jeszcze zdrowe i nie spodlone, ale dlatego, że wierzymy, iż jest Kościołem ustanowionym przez Boga.”

Bez względu na typ kryzysu, wojny podjazdowej i kalumnii pod Jego adresem. To On jest najważniejszy. 

Polska, wy, wasze bolączki, prawa, ślepota i łzy, nie najważniejszeNajważniejsze jest panowanie Boskiego Ładu i Tradycji.

 

 

Arkadiusz Jakubczyk

 

Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Publicystyka, Religia, Wiara

Komentarze (3)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Mikołaj Czarnecki pisze:

    ''Nagonka psedokatolickich dziennikarzy'' no tak oczywiście nagonka, propaganda, spisek. Taka mentalność w kwestii zwalczania zła w Kościele doprowadzi do scenariusza irlandzkiego. Poza tym nie brońcie Gulbinowicza, jakiekolwiek pozytywne rzeczy jakie ten człowiek być może zrobił w kontekście tych strasznych rzeczy jakie wyszły na jaw są mało ważne.

  2. Wojciech pisze:

    Do Pana Mikołaja Czarneckiego – kardynał Gulbinowicz doświadczył najcięższej kary, jaka tylko była możliwa.  Zostało publicznie przekreślone całe jego życie. Umarł z całą tego świadomością. Pan Bóg ulitował się nad nim i nie kazał mu z tym żyć. Niech już Pan da spokój chociaż jego duszy…

  3. Gierwazy pisze:

    Po przeczytaniu obu tekstów: "Nie tędy droga" oraz "Dzieci marnotrawne" naszła mnie konstatacja, że gdyby w ten sam sposób, co p. Jakubczyk, rozumowali książęta Kościoła XI wieku zbawienna reforma gregoriańska nigdy nie miała by miejsca. Przypominam, że wówczas nie zawahano się napiętnować zarówno konkretnych problemów, jak i poszczególne osoby. Dzisiejsza hierarchia KK przypomina tę z anegdoty, o tym jak to piekłoszczyk Bonaparte zwiedzał Bazylikę św. Piotra. W pewnym momencie, czymś poirytowany, wybuchnął: – Alors je detruirai L'Eglise romane! (a więc zniszczę rzymski Kościół!). Na co oprowadzający go kardynał odrzekł: – Sire, nous y ferons depuis XVIII siècles mais sans y parvenir. (ekscelencjo, my to robimy już robimy to przez XVIII wieków, ale bez rezultatu.)… Oto papież Franciszek nadał niedawno kolejne kardynalski kapelusze, okazuje się, że już 54 proc. kardynałów zostało mianowanych przez tegoż papieża. Jak twierdzi o. Klaudiusz Barthe, są to generalnie prałaci proweniencji lewicowej, a niektórzy z nich otwarcie popierają homoseksualne związki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *