banner ad

Jakubczyk: Dżentelman nihilista (Maurice Cowling)

| 24 sierpnia 2023 | 0 Komentarzy

Nie jestem pewien głębi swoich przekonań religijnych. Być może są one tylko polemiką z liberalizmem, a nie uświadomieniem sobie prawdy chrześcijaństwa … Przypuszczam, że w spisie ludności określiłbym siebie jako członka kościoła anglikańskiego. Jeśli zaś zapytasz czy myślę że powinienem być anglikaninem, odpowiedź brzmi, że prawdopodobnie powinienem być katolikiem, ale nie widzę żadnych perspektyw że tak się stanie, posiadam za bardzo protestancki umysł „. – M.Cowling

Maurice Cowling – ostatni bodajże brytyjski konserwatysta odwołujący się do, i próbujący odrodzić w szeregach polityków partii konserwatywnej ducha oryginalnego (jak to rozumiał) toryzmu. Był założycielem i intelektualnym przywódcą tzw. Szkoły Peterhouse, która postawiła sobie za cel odrodzenie klasycznej, czyli wolnej od naleciałości liberalnych, filozofii politycznej konserwatyzmu, a której manifestem były zredagowane przezeń Eseje konserwatywne (1978).

Antagoniści Cowlinga najczęściej oskarżają go o  „zaściankowość”, ukrywanie „niechęci do współczesnego świata i jego wpływów na świat kultury” o „sceptycyzm i nieufność wobec wszystkiego, łącznie z poprawą ziemskiej egzystencji człowieka”. Jego prace były zwane "osobliwymi", jego myśli "męczącymi ", a jego styl "pompetycznym" i „dwuznacznym”. Wszystko to, ku jego satysakcji i zadowoleniu.

Prawdę mówiąc, ten klnący, wybuchowy, uwielbiający poker, angielski historyk, niejednokrotnie publicznie dziękował za negatywne recenzje z jakimi spotkały się jego publikacje. Burdy akademickie zachwycały go. Był zwolennikiem tego, co nazywał "reakcyjnym rodowodem", często zachęcając swoich uczniów do [werbalnej] „podłości" wobec swoich intelektualnych przeciwników a swoich sojuszników namawiał do używania „ironii, serdeczności i złośliwości”.

W przewciwieństwie do Trevor-Ropera, Cowling nigdy nie zagościł pod strzechami przeciętnych gospodarstw domowych Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych – gdzie był praktycznie nieznanym. Nie był gwiazdą telewizji, jak A.J.P. Taylor, czy wieloletnim ‘elementem’ programu nauczania, jak Christopher Hill. Nie pisał bestsellerów, nawet książek dobrych, które można byłoby nazwać popularnymi. Być może pomimo, lub wręcz odwrotnie, to znaczy –  dzięki, obronie „wojny klasowej” jak również głoszonej nienawiści do wszystkiego tego co nawet otarło się o „retorykę postępu, cnoty i ideę ulepszania świata” był tylko letnim zwolennikiem pani Margaret Thatcher.

Urodzony w Norwood [dobitnie niemodnym londyńskim przedmieściu] w 1926 roku, jako młokos zachwycał swoim wychowaniem gimnazjalnych nauczycieli [Battersea], a dyrektor jego szkoły stwierdził kiedyś że ten uczeń, który jawił się w równej mierze pobożnym jak i mądrym, pewnego dnia zostanie arcybiskupem Canterbury. Jego esej [egzamin wstępny do Jesus College na uniwersytecie w Cambridge] z roku 1943 w obronie [prawowitej] dynastii Stuartów napisany pod wpływem Arnolda Toynbee, przyniósł mu stypendium. Po ukończeniu pierwszego roku studiów, został powołany do wojska poczym służył w Indiach, Egipcie i Libii. Po powrocie do Anglii, ten bogobojny młody adiutant rozważał przez jakiś czas wejście w stan kapłański.

Środowisko intelektualne na Jesus College sprzyjało pogłębieniu zarówno jego konserwatyzmu i chrześcijaństwa. Cowling spotkał się tam z dawno zapomnianą grupą prawicowo-anglikańskich dżentelmenów, których reputację będzie później wspierał na każdym kroku. W tym własnie okresie Cowling zaczął głosić specyficzny rodzaj mistycznego fideizmu, odrzucającego zarówno pozytywistyczną krytykę religii jak i racjonalne argumenty stojące w jej obronie. Prawdę o chrześcijaństwie utożsamiając jako coś, co istniało, wyjątkowo, poza granicami intelektualnego dochodzenia. Wcielenie i Zmartwychwstanie jako cudowne wydarzenia stojące poza historią i transcendentne wobec jej perypetii. Nie uważał teleologii jako podłoża dla ludzkich wydarzeń i podążając w swoich rozważaniach śladem Herberta Butterfielda – który stał się jego mentorem i ostatecznie kolegą – odrzucił liberalne pojęcie postępu, jako filozoficznie niespójne.

Podczas swego pobytu w Cambridge, Cowling uczęszczał na nabożeństwa w jednej z uniwersyteckich kaplic, która [jak zdecydowana z nich większość] przetrwała  obrazoburcze profanacje okresów Edwarda VI i Cromwella, tym samym stając się silnym symbolem oporu tzw. anglikańskiego kościoła Wysokiego [High Church] wobec nadmiernej protestantyzacji.

 Po utracie stypendium (1953r.), kolejne osiem [z plusem] lat, nasz bohater zaliczał do straconych – określając ten okres jako ‘zgubioną dekadę’. Przez pewien czas wykładał na Uniwersytecie w Reading, spędził sześć miesięcy pracując w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Jordanii, po czym zwrócił się w stronę pracy dziennikarskiej. W krótkim odstępie czasu był zatrudniony i zwolniony z Manchester Guardian, The Times, Daily Express i The Daily Telegraph. W 1959 roku startował [bezskutecznie] w wyborach parlamentarnych, doświadczenie później wspominane przez niego jako "rwanie pięćdziesięciu zębów na raz."

Nowoczesną politykę Cowling identyfikował jako krwawy sport bez zasad lub podziałów grupowych, spektakl który daje tylko kilka możliwości na bycie widzem; chciał aby nauczyciele akademiccy porzucili moralizatorstwo i skoncentrowali się na przejrzystym wyjaśnianiu mechanizmów wpływających na sukcesy i porażki polityczne. Podobnie, wierzył że dziennikarstwo to „gra, która wykorzystuje życzenia opinii publicznej aby informować lub zabawiać, tylko po to, aby zarobić pieniądze lub wpływać na opinię publiczną: dopóki doputy nie dopuści się niczego więcej, to jest to dopuszczalnym. Ale gdy udzielanie informacji ustępuje pretensji do głoszenia kazań, zaczyna się jego [dziennikarstwa] nieistotność”. Uważał, że szukanie wolności w pojęciu abstrakcyjnym to ślepy zaułek. Stawianie dobrego „klasycznego” liberalizmu na przeciw  złemu „postępowemu” liberalizmowi było dla niego rozróżnieniem bezpodstawnym. „Przypuszczam” – powiedział raz do wychowanka szkolnego – „ że jesteś jakimś wolnościowcem [libertarianinem]. Szkoda że młodzi nie zdają sobie sprawy iż celem partii torysów jest utrzymanie nierówności”.

Wiele kontrowersji wzbudzały poglądy Cowlinga na temat II wojny światowej. Stanowczo zaprzeczał autorytetowi moralnemu przeciwników ustępstw wobec hitlerowców, podkreślając że konserwatyści dali gwarancję militarnego wsparcia dla Polski tylko po to aby poprawić swój wizerunek w oczach wyborców w stosunku do Partii Pracy. Z czasem potępiając "wojnę moralnego oburzenia do której przystąpiono bez odpowiednich środków do jej prowadzenia" a której konsekwencją był koniec Imperium Brytyjskiego i stworzenie państwa opiekuńczego. Ubolewał nad "dogmatyzmem", który zmusił  brytyjskich konserwatystów do „prezentowania porażki [tej wojny] jako zwycięstwa, kiedy już dawno stało się jasne, że to była porażka."

Dla niektórych dziwnym jest także złożoność sympatii i wrogiego nastawienia Cowlinga wobec postaci historycznych, i tak dowiadujemy się że jego zarzutem wobec Burke’a jest jego fiksacja na rewolucji z 1789 roku, w przeciwieństwie do roku 1688 – roku który Cowling uważał za istotniejszy, bo zalążkowy, kiedy to przewrotowa zgnilizna zdołała wcisnąć się w ludzką świadomość. Twierdził również że katolicka konwersja Johna Henry'ego Newmana, podczas gdy spełniała jego osobiste pragnienie zepchneła go w publiczny niebyt. Churchilla skreślił jako pogańskiego wiga, pisarza C.S Lewisa* jako bezskutecznego podżegacza– fantastę, a Rogera Scrutona [chociaż był jego mentorem] niejednokrotnie nazywał bezpłodnym nudziarzem, który zbyt bardzo indentyfikuje się z  post-chrześcijańskim stanem rzeczy. Maurice Cowling należał do gatunku intelektualistów, którzy potrzebowali bliskich powiązań z uprawiającymi aktywną politykę konserwatystami: nie po to aby dostarczać im pomysłów które mogliby wdrażać w życie, lub przyczyn do opracowania swojej polityki (nigdy nie byłby tak wulgarnym) raczej aby zaoferować im swą pomoc, w rozwoju idei prawdziwego toryzmu. Źródłem światopoglądu Cowlinga było uznanie faktu gwałtownie zmniejszającej się roli chrześcijaństwa w doktrynie publicznej rozpoczętej końcem XIX i na początku XX wieku. W konsekwencji tej realizacji, zrozumiałym jest jego kompletne odrzucenie liberalizmu który ewoluował w tym właśnie okresie. Wyjaśniając, co tak naprawdę składa się na toryzm i dlaczego ludzie określają się torysami, Cowling rozumiał potrzebę związania tych przekonań w jedność, której celem powinno być polityczne zwycięstwo i sprawowanie władzy. Jednak, chociaż słynący ze swego cynizmu był on zaskakująco optymistyczny. Wierzył w potencjał polityków, stwierdzając w roku 1963 że: "im więcej dana osoba posiada władzy", "tym większa szansa na czynienie przezeń dobra."

Cowling odszedł z Wydziału Historii w Cambridge w 1988 roku, żegnając środowisko Peterhouse w 1993. Osiadł na stałe w Swansea, gdzie w roku 1996 poślubił byłą żonę George'a Galea – Patrycję. Zmarł po długiej chorobie.

 

Arkadiusz Jakubczyk

 

Cowling nie przepadał za stylem literackim Lewisa. Jednak, jego opinia o nim opierała się na tego drugiego wczesnej twórczości. Przede wszystkim, Cowling zarzucał Lewisowi egalitaryzm. Fakt że Lewis nie chciał zostać częścią, wszakże nie formalnego, ale to przecież nic nie zmienia, tzw.'inner circle' śmietanki myślicieli chrześcijańskich, jak również jego tendencje do okazywania specjalnej troskliwości względem ludzi pochodzących z biednych rodzin i mających ciężkie dzieciństwa, bardzo Cowlinga irytowały. Cowling uważał że zadaniem chrześcijaństwa jest, jak to ujął, tworzenie 'maluczkich Chrystusów' obojętnie czy są oni arystokratami czy żebrakami i że ciężkie dzieciństwo nie powinno być powodem do wyróżniania czy też dowodem na cięższą drogę jaką ta osoba przeszła w osiągnięciu świętości. A więc można powiedzieć że Cowling uważał Lewisa za podżegacza klas niższych do wywyższania się i uważania się za lepszych tylko i wyłącznie ze względu na ich pochodzenie czy status społeczny.

 

 

Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Historia, Myśl, Polityka, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *