banner ad

Geopolityka: rozbudowa Nord Streamu, z komentarzem

| 30 czerwca 2015 | 0 Komentarzy

Dmitriy_Medvedev_Nord_Stream_9_April_2010Rosja przy współpracy z europejskimi partnerami sektora energetycznego – OMV, Shell, E.ON – zamierza wybudować dwie dodatkowe nitki gazociągu biegnącego po dnie morza Bałtyckiego. Media poinformowały także o nowej przepustowości, jaką po zakończeniu prac osiągnie gazociąg.

 

 

 

 

 

Jak tłumaczą sygnatariusze, protokół odzwierciedla intencje stron, aby zrealizować projekt budowy dwóch gazociągów przez Morze Bałtyckie z Rosji do Niemiec. Przepustowość nowego gazociągu będzie wynosić 55 mld m3 gazu rocznie. W praktyce więc zdolności przesyłowe Nord Streamu ulegną podwojeniu – podaje serwis nafta.wnp.pl

 

Klaus Shafer – członek zarządu niemieckiego E.ON-u – przyznał, że przesył gazu po dnie Bałtyku jest bezpieczną i wiarygodną opcją.

 

Nafta.wnp.pl: Jak zaznaczył Klaus Shafer, poprzez ten projekt E.ON dalej rozwija współpracę z Gazpromem. "Doświadczenie zdobyte w ramach Nord Streamu pokazało, że transport gazu przez Morze Bałtyckie jest wiarygodnym rozwiązaniem dla potrzeb energetycznych Unii Europejskiej, z gospodarczego, technicznego, jak i środowiskowego punktu widzenia" – podkreślił.

 

W przedsięwzięciu obok Niemców i Austriaków wezmą udział także Brytyjczycy i Holendrzy.

 

Rosyjski koncern zaprosił do realizacji inwestycji brytyjsko-holenderskiego Shella, niemiecki E.On i austriacki OMV. Powstanie nowych nitek gazociągu ma nadzorować spółka joint venture, w skład której mają wchodzić Gazprom i zaproszone koncerny. Większościowym udziałowcem ma być jednak rosyjska firma – podaje polskieradio.pl

 

Komentarz:

 

Decyzja o rozpoczęciu inwestycji ma swój kontekst polityczny i geopolityczny. Po pierwsze, w tym miesiącu kraje Unii Europejskiej przedłużyły do stycznia 2016 r. sankcje gospodarcze wobec Rosji. Z kolei rozmowy nad nowymi nitkami gazociągu musiały trwać co najmniej od kilku miesięcy, z czego władze zainteresowanych projektem krajów musiały zdawać sobie sprawę. Oznacza to, że skierowane przeciwko Rosji sankcje prędzej czy później będą musiały zostać zniesione – zakazują one krajom Unii Europejskiej finansowania rosyjskich projektów energetycznych. W związku z czym, sprawa konfliktu na Ukrainie i aneksja Krymu ma dla zachodniej Europy znaczenie drugorzędne. Najprawdopodobniej to eskalowanie konfliktu przez NATO – de facto Stany Zjednoczone – zmusza Europę do przybrania bardziej stanowczego stanowiska, niż sama by tego chciała.

 

Po drugie, zapowiedź współpracy stanowi także silny sygnał poparcia dla Rosji. Niemcy dystansują się od amerykańskiej strategii w regionie i dają Rosjanom do zrozumienia, że w Unii Europejskiej istnieją państwa, które współpracę gospodarczą i stabilność cenią sobie bardziej od budowania – tylko pozornej – wolności i demokracji na Ukrainie.

 

Po trzecie, wielomiliardowe koszty projektu w sytuacji, kiedy obecna infrastruktura nie jest wykorzystywana w 100%, wywołały krytykę wobec zaangażowanych w przedsięwzięcie stron. Niemniej, zwiększenie zdolności przesyłowych Nord Streamu spowoduje, że płynący do Europy gaz będzie omijał zdestabilizowaną Ukrainę oraz potencjalnie zaangażowaną w wojnę o Donbas i Ługańsk Polskę. Amerykanie, posługując się oddanymi sprawie ukraińskiej Polakami, mogą zagrozić bezpiecznemu przesyłowi gazu do Europy zachodniej. Dzięki temu USA uzyskałaby instrument nacisku na europejskie stolice, szantażując je odcięciem od tego surowca w przypadku braku poparcia dla amerykańskich planów militarnych w naszym regionie. Oczywiście tego typu gry nie są prowadzone wprost, ale używa się w nich wyrafinowanych prowokacji, niuansów i kanałów dyplomatycznych. Chcąc uciec z tej pułapki, Europa zawczasu podejmuje decyzję o ominięciu strefy konfliktu i związanych z tym ewentualnych dylematów.

CS

 

Kategoria: Wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *