banner ad

Faoudel: Prawowitość: przykład Francji monarchicznej

Władza króla pochodzi od Boga

 

[Kardynał Armand-Jean du Plessis de] Richelieu w swoim testamencie politycznym stwierdza:

 

Bóg będąc Zasadą wszystkich rzeczy jest też suwerennym Mistrzem Królów i jedynym, który sprawia, że królują oni szczęśliwie. Dlatego, skoro oddanie Waszej Królewskiej Mości jest wszystkim wiadome, zacznę ten oto rozdział, który odnosi się do Jego Osoby, uzmysławiając, że jeśli nie podąża ona za wolą swego Stwórcy i nie podporządkowuje się Jego prawom, nie może w żaden sposób żywić nadziei, że jej prawa będą respektowane, oraz że poddani będą posłuszni jej rozkazom. Zasady obowiązujące w Królestwie Bożym dotyczą też rządzenia Państwami i są one absolutnie konieczne; bez tego fundamentu nie ma Księcia, który mógłby dobrze rządzić, ani państwa  szczęśliwego[1].

 

Rządzić rozumnie

 

Biskup [Jacques-Bénigne] Bossuet upomina Delfina[2], powierzonego mu do wychowywania, aby kierował się rozumem:

 

Nie jest w naszej mocy Panie, aby uładzić w Twym umyśle to, co służy kultywowaniu rozumu i cnoty, podczas gdy Ty myślisz o wszystkim innym. Konieczne jest zatem, aby Cię pobudzić, przystosować i przymusić do tego, ażeby rozum zawsze górował w Tobie. To musi być całe Twoje zajęcie; masz tylko to do zrobienia i przemyślenia. Wszak urodziłeś się na to, aby rządzić ludźmi poprzez rozum i dlatego konieczne jest żebyś Panie miał go więcej niż inni, toteż wszystko jest ułożone tak, aby inne czynności nie absorbowały Cię Panie i abyś rozwijał umysł, kultywując rozum. […] Bóg nie dał nam rozumu, abyśmy nie korzystali z niego, z łuczywa, które oświeca nas bez przerwy, z tej zdolności nieustannnego przypominania nam o przeszłości, poznawania teraźniejszości i przewidywania przyszłości. Kto nie raczy strzec tego daru z nieba, ten koniecznie Boga i ludzi będzie miał za nieprzyjaciół. Nie możemy spodziewać się, że ludzie uszanują człowieka, który gardzi tym, co go człowiekiem czyni, albo, że Bóg ochroni tego, który nie dokonał żadnego użytku z najdoskonalszych darów, jakie za Bożą przyczyną otrzymał[3].

 

Tak samo Konfucjusz troszczy się o inteligencję i wolę cesarza, w starym tekście, który służył wykształceniu starożytnych królów:

 

Dawni książęta, którzy pragnęli rozwijać oraz przywracać na światło dzienne w swoich państwach jasną zasadę rozumu, jaką otrzymujemy od Niebios, przywiązywali wagę przede wszystkim do dobrego rządzenia swoimi królestwami:

– ci, którzy pragnęli dobrze rządzić swoimi królestwami, przedkładali nade wszystko porządek w ich własnych rodzinach;

– ci, którzy chcieli zaprowadzić porządek w swoich rodzinach, wprzód poprawiali samych siebie;

– ci, którzy poprawiali samych siebie, naprzód przywracali sprawiedliwość w swojej duszy;

– ci, którzy pragnęli przywrócić sprawiedliwość w swojej duszy, pierwej czynili swoje intencje czystymi i szczerymi;

– ci, którzy pragnęli uczynić swoje intencje czystymi i szczerymi, doskonalili swoją świadomość moralną;

– a doskonalenie swojej świadomości moralnej polega na zgłębianiu zasad działania[4].

 

Król jest sługą wszystkich

 

Dante (1265-1321):

 

Stąd też jasne jest, iż chociaż konsul czy król są panami dla innych w tym, co dotyczy spraw życia codziennego, to jednak z uwagi na cel naszej wędrówki są oni sługami innych. Tyczy się to szczególnie Monarchy [resp. Cesarza – tłum.], który bez wątpienia winien być traktowany jako sługa i minister wszystkich. Dlatego też można w pełni zrozumieć, że Monarcha tworząc prawa, jest ściśle uzależniony od celu jaki sobie wyznacza.

Zatem rodzaj ludzki poddany Monarsze pozostaje w najlepszej z możliwych kondycji, a z tego wynika z kolei, że Monarchia [Cesarstwo uniwersalne – tłum.] jest niezbędna dla zapewnienia dobrego ładu na świecie[5].

 

Król jest jak ojciec

 

Musimy uwierzyć Voltaire’owi, gdy mówi:

 

Władca absolutny, gdy nie jest potworem, może pragnąć tylko wielkości i dobrobytu swojego Państwa, bowiem ono jest nim samym, a ponadto każdy ojciec rodziny chce dobra swego domostwa. Może mylić się w wyborze środków, ale nie leży w jego naturze, iżby pragnął zła dla swojego królestwa[6].

 

Podobnie Jean Bodin w Sześciu księgach o Rzeczypospolitej stwierdza, co następuje:

 

Król traktuje swoich poddanych sprawiedliwie, tak jak ojciec swoje dzieci.

 

Poeta [Pierre de] Ronsard łączy władzę ojcowską z władzą polityczną:

 

Nie mówcie, że o krzywdzie maluczkich wiecie;

Nie mówcie, że możnym niemili kmiecie;

Wydatki  mądrość z rozumem winny osądzić:

Zaś książę winien dobrze domem swym rządzić,

Niech słucha go Małżonka, dziatwa i kuchciki,

Bo inaczej nie stanie mężnie na czele Republiki[7].

 

Wzorem dla króla jest Bóg

 

W tym samym wierszu Ronsard przypomina królowi:

 

Teraz, Panie, naśladuj Boga, który Ci ofiarował

Berło i na wielkiego władcę Cię koronował.

[…]

Teraz, Panie, dopóki nikt nie ma możności

Ukarać króla, co zaniedbuje powinności,

Sam się ukarz, niech sprawiedliwość zwycięża

Nim Bóg Cię ukaże siłą Swojego oręża.

Prawię o potędze Boga, którego królestwo  bez kresu,

Z niebiańskiego tronu pilnuje ziemskiego moresu,

I nas maluczkich, umęczonych, trudem sądzi,

Na równi z królami, gdy któryś z nich zbłądzi[8].

 

Król troszczy się o ludzkie życie

 

Król nie demonizuje swoich wrogów i zawsze widzi w nich ludzi. Historyk François Bluche [ur. 1925] opisuje ten epizod podczas bitwy pod Fontenoy (11 V 1745)[9].

 

Wiadomo było, że Delfin[10], rozmyślając w nocy o teatrum zaciętych walk, wydawał się szczęśliwy na widok tylu trupów wrogów. Zapomniał o prawdziwej pobożności i szlachetności. Król – jego ojciec, upomniał go tymi słowami: «Spójrz, ile kosztuje zwycięstwo. Krew naszych wrogów to zawsze krew ludzi. Prawdziwą chwałą jest ją oszczędzić»[11].

 

Książę jest zasadą narodu

 

Książę jest zasadą narodu poprzez prawa pozytywne, które ustanawia. W rzeczywistości, aby obowiązywało jednolite prawo, nadające różnym ludziom to samo znamię, które czyni ich wspólnotą i pozwala im utożsamić się z narodem. Buntowniczym parlamentom – sądom, które utrzymywały, że reprezentują naród samoistnie i niezależnie od Króla, Ludwik XV przypomina:

 

To, co wydarzyło się w parlamentach Pau i Rennes nie dotyczy innych parlamentów.

Uczyniłem to w odniesieniu do obu sądów, ponieważ było to istotne dla podtrzymania mojego autorytetu i nie jestem nikomu winny wyjaśnień.

Nie udzieliłbym zapewne innej odpowiedzi na nietaktowne sugestie, które mi uczyniono w tejże kwestii, albowiem te zgromadzenia, w niegodnym stylu, bezczelnie i uwidaczniając błędność stosowanych tam zasad, nierozważnie wprowadzały unowocześnione formuły do zunifikowanego systemu, który już ustanowiłem, a które niektórzy chcieliby ustanowić jako zasadę w tym samym czasie, gdy system ów jest już stosowany w praktyce.

Nie ścierpię tworzenia się w moim królestwie stowarzyszenia, które będzie wynaturzać się w związek stawiający opór naturalnej więzi łączącej wspólne obowiązki i powinności, ani wprowadzania do monarchii urojonego ciała, które mogłoby zaburzyć istniejącą harmonię.

Sądownictwo nie tworzy wszakże ciała, ani porządku odrębnego od trzech porządków królestwa. Sędziowie są moimi urzędnikami, zobowiązanymi do wyręczania mnie w królewskim obowiązku zapewniania moim poddanym sprawiedliwości. Spełnianie tej funkcji przywiązuje ich do mojej osoby i czyni ich ciągle odpowiedzialnymi przede mną. Wiem, jak ważna jest ich służba, jest więc iluzją nadwyrężającą moje zaufanie wyobrażać sobie projekt niszczący sądownictwo i zakładający, że może ono być wrogiem tronu.

Jego jedynymi prawdziwymi wrogami są ci, którzy, ukryci w jego [sądownictwa] łonie, chcieliby zmusić go do posłużenia się językiem sprzecznym z jego zasadami i powiedzenia, że:

– wszystkie parlamenty tworzą jedno i to samo ciało, podzielone na kilka klas;

– to oto nierozdzielne ciało jest istotą monarchii i jej podwaliną;

– jest ono jej siedzibą, trybunałem i organem narodu;

– jest ono opiekunem i najważniejszym depozytariuszem jego wolności, jego interesów i jego praw;

– odpowiada ono za ów depozyt i będzie osądzane za jego zaniedbanie;

– będzie ono odpowiedzialne przed wszystkimi częściami dobra publicznego, nie tylko przed królem, ale też przed narodem;

– będzie ono rozjemcą pomiędzy królem a narodem;

– jako strażnik rzeczonej więzi utrzymuje ono równowagę w rządzeniu, powstrzymując zarówno ekscesy wolności, jak i nadużycia władzy;

– parlamenty współpracują z władzą suwerenną w stanowieniu praw;

– mogą one czasami mocą własną unieważnić obowiązujące już prawo i uznać je za nieistniejące;

– mogą one pokonywać bariery nieprzekraczalne decyzjami przypisującymi im autorytet arbitralny i nazywającymi nielegalnymi działania, jak również dekrety uznane przez nie za niespodziewane;

– i jeśli wynikiem tego jest walka pomiędzy władzami, to ich obowiązkiem jest opuścić sprawowane przez nie urzędy, a ich dymisje muszą być przyjęte.

Przedsiębrać ustanawianie zasad na nowościach tak zgubnych znaczy obrażać sądownictwo, kwestionować jego instytucjonalne usytuowanie, zdradzać swoiste mu znaczenie oraz nie rozeznawać prawdziwych praw fundamentalnych Państwa, tak jakby było dozwolone zapomnieć, że:

– jedynie w mojej osobie przebywa moc suwerenna, której znamieniem własnym jest duch rady, sprawiedliwości i rozumu;

– jedynie ja sam i wskazówki płynące ode mnie mają własną rację istnienia i własny autorytet;

– jedynie w moim imieniu wykonywana jest pełnia tej władzy i nigdy nie może być ona użyta przeciwko mnie;

– jedynie do mnie należy władza ustawodawcza, niezależnie od kogokolwiek i niepodzielnie;

– jedynie partycypując w moim autorytecie urzędnicy wykonują moje polecenia, nie przez tworzenie ich, ale przez spisywanie, ogłaszanie i wykonywanie prawa, co pozwala im wykazać się przede mną, jaki jest obowiązek dobrych i wiernych doradców;

– cały porządek publiczny pochodzi ode mnie, a ja jestem jego najwyższym strażnikiem;

– mój lud jest nieodłączny ode mnie;

– prawa i interesy narodu, który ośmielono się oddzielić od monarchy jako odrębne ciało, są nierozerwalnie złączone ze mną i spoczywają w «mych dłoniach».

[…] Tak oto ten skandaliczny spektakl niestosownej rywalizacji z moją suwerenną władzą zmusił mnie do smutnej konieczności użycia całej mej władzy, którą otrzymałem od Boga, aby uchronić moje ludy od fatalnych konsekwencji tego rodzaju przedsięwzięć[12].

 

Król jest  porucznikiem Boga

 

W przeciwieństwie do myśli nowoczesnej – uczennicy Machiavellego, amoralnego i autonomicznego, który głosi sztukę udawania cnót oraz «ukrywania swojej lisiej natury» – Ludwik XIV poucza swego syna:

 

Prawdę mówiąc, mój Synu, odarcie nie tylko z wdzięczności i sprawiedliwości, ale również z roztropności i zdrowego rozsądku nastąpi wówczas, gdy zabraknie nam czci dla Niego [samego Boga – przyp. autora], którego jesteśmy porucznikami. Nasze poddanie się Mu jest regułą i przykładem tego, co nam przystoi.

Armie, rady, cała przemyślność ludzka byłyby nikczemnym sposobem naszego utrzymania się na tronie, gdyby wszyscy uważali, że mają takie same prawa jak my i nie czcili najwyższej mocy, której nasza moc jest cząstką. Przejawy szacunku, które okazujemy tej niewidzialnej potędze, można nazwać właśnie pierwszą i najważniejszą częścią naszej polityki, która nie może mieć bardziej szlachetnego i bezinteresownego motywu.

Zaklinam cię, mój Synu, strzeż się mieć w sprawach religii przekonania nieodpowiednie, złe same w sobie, ale nawet gdy sprytnie ukrywane, to w dłuższym czasie nie doprowadzą do tych samych skutków, co prawda. Wszystko to, co stanowi naszą przewagę nad innymi ludźmi w miejscu, które zajmujemy, jest niewątpliwie naszym poddaństwem wobec Tego, który nas uczynił tymi, kim jesteśmy. Ale i pod tym względem zewnętrzna powłoka bez wnętrza jest niczym i nie jest Mu miła.

Osądź sam, mój Synu, jeśli kiedykolwiek sam znajdziesz się w takiej sytuacji, jak wiele trudności może spiętrzyć się przed Tobą, co jest tak powszechne w życiu władców, czego i ja doświadczyłem. Kiedy moi zbuntowani poddani odważyli się chwycić za broń przeciwko mnie, dali mi mniej powodów do oburzenia, niż ci, którzy stojąc przy mojej osobie przysparzali mi więcej zbędnych obowiązków niż wszyscy inni, podczas gdy ja byłem dobrze poinformowany, że mnie zdradzili i nie żywili w sercu wobec mnie ani prawdziwej atencji, ani prawdziwych uczuć[13].

 

z francuskiego przełożyli Marta Cywińska i Jacek Bartyzel

Powyższy tekst stanowi ostatnią (trzecią) część artykułu pt. Qu’est-ce que la légitimité?

Źródło: Cahiers de l’université Saint-Louis 2017, Union des Cercles Légitimistes de France, http://www.viveleroy.fr/IMG/pdf/cahiers_universite_saint_louis_2017.pdf

Cytaty z Pisma Świętego w polskim przekładzie podano za tzw. Biblią Tysiąclecia.

 

 

 

 

 


[1]             Reprint wydania w Amsterdamie z 1689 r., Bibliothèque de philosophie politique et juridique, Centre de  philosophie politique et juridique de Caen, 1985.

 

 

 

[2]             Wychowankiem Bossueta był najstarszy syn Ludwika XIV i Marii Teresy Habsburżanki, Ludwik Burbon (Louis de Bourbon, 1661-1711), zw. od czasu narodzin (1682) jego syna, też Ludwika, Wielkim Delfinem (le Grand Dauphin), który jednak nigdy nie objął panowania, gdyż zmarł przed swoim ojcem [przyp. tłum].

 

 

 

[3]             Tekst zaczerpnięty z Œuvres de Bossuet, t. 1, Firmin Didot frères fils et Cie, Paris 1860, s. 13-16.

 

 

 

[4]             Doctrine de Confucius ou les quatre livres de philosophie morale et politique de la Chine, „Ta Hio”, traduit du chinois par M. G. Pauthier, Librairie Garnier Frères, 1921.

 

 

 

[5]                           Dante Alighieri, Monarchia, ks. I, r. XII, 12-13 [przekład polski Władysława Seńko – tłum.].

 

 

 

[6]             Voltaire, Œuvres complètes, t. 4 Siècle de Louis XIV, Furne librairie-éditeur, Paris 1836, s. 297.

 

 

 

[7]             P. de Ronsard, Annales poétiques ou Almanach des Muses, depuis l’origine de la poésie française, t. V, Ed. Delalain, Paris 1778, s. 249-252.

 

 

 

[8]             Tamże.

 

 

 

[9]          W bitwie pod Fontenoy wzięło udział 50 000 Francuzów, dowodzonych przez Ludwika XV, przeciwko 50 000 Anglików. Liczba poległych jest znaczna jak na tę epokę (około 7000 po każdej stronie), ale nie może równać się ze statystykami dotyczącymi wojen totalnych, rozpoczętych przez Rewolucję.

 

 

 

[10]           Ówczesnym Delfinem Francji był Ludwik Ferdynand Burbon (Louis Ferdinand de Bourbon, 1729-1765), najstarszy syn Ludwika XV i Marii Leszczyńskiej, ojciec Ludwika XVI, Ludwika XVIII i Karola X; również on nie doczekał się panowania, gdyż umarł przed ojcem [przyp. tłum.].

 

 

 

[11]           F. Bluche, Louis XV, Perrin, Paris 2000, s. 82.

 

 

 

[12]           Procès-verbal du lit de justice du 3 mars 1766, „Mercure historique” de mars, s. 174-181. Cyt. za: J.C.L. Simonde de Sismondi, Histoire de Français, t. XXIX, Treuttel et Würtz libraires, Paris 1842, s. 360-364.

 

 

 

[13]           Louis XIV, Mémoires pour l’instrucion du dauphin, année 1661, livre second, deuxième section.

 

 

 

Kategoria: Historia, Inni autorzy, Jacek Bartyzel, Myśl, Polityka, Prawa strona świata, Publicystyka, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *