banner ad

Danek: Unia Lubelska dzisiaj

| 28 października 2019 | 0 Komentarzy

(Wystąpienie wygłoszone podczas obchodów 450-lecia unii lubelskiej, zorganizowanych 30 VI 2019 r. w Lublinie przez Towarzystwo Suwerenistów)

W czterysta pięćdziesiątą rocznicę tego wydarzenia musi się nasunąć pytanie o polityczne dziedzictwo unii lubelskiej. W polskiej historii zapamiętano ją jako źródło i pierwowzór „idei jagiellońskiej”, którą później mieli realizować Józef Piłsudski i inni, mniej od niego znani, jak Ludwik Kolankowski (1882-1956) czy Stanisław Bukowiecki (1867-1944). Ale co właściwie oznacza idea jagiellońska?

Do dzisiaj utrzymuje się opinia, iż idea jagiellońska polega na tym, że Polska przyjmuje na siebie misję niesienia cywilizacji zachodniej w głąb europejskiego Wschodu, niesienia jej ludom Europy Wschodniej. Tak rozumiana idea jagiellońska pozostaje ciągle obecna nawet w naszej bieżącej polityce, gdzie jakiekolwiek idee stanowią rzadkość. Wymowny przykład: przed kilkoma laty urzędujący wówczas polski minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, udzielił gazecie „Gość Niedzielny” wywiadu, w którym określił się jako zwolennik idei piastowskiej i idei jagiellońskiej jednocześnie. Od razu przy tym wyjaśnił, iż ideę piastowską trzeba dziś rozumieć jako związanie Polski z Zachodem, zakotwiczenie państwa polskiego w zachodnich strukturach integracji, i dlatego ideę piastowską możemy uznać za już wcieloną w życie, bo Polska weszła do NATO i do Unii Europejskiej. Natomiast, mówił Sikorski, na urzeczywistnienie nadal czeka idea jagiellońska, którą trzeba dziś rozumieć jako eksportowanie przez Polskę demokracji do państw Europy Wschodniej.

Otóż jeśli tak pojmować ideę jagiellońską – jako niesienie przez Polskę cywilizacji zachodniej na Wschód – to po unii lubelskiej jej realizacja zakończyła się klęską, i to nie tylko klęską tej idei, ale klęską Rzeczypospolitej Obojga Narodów w ogóle. W Lublinie Królestwo Polskie połączyło się unią z Wielkim Księstwem Litewskim, które dla koroniarzy było wtedy krajem orientalnym. (I takie przekonanie żyło jeszcze bardzo długo: nawet w „Panu Tadeuszu” mamy obraz Litwy jako polskiego Orientu.). Do zawarcia unii lubelskiej Jagiellonowie pozostawali na Litwie władcami dziedzicznymi. Aktem tej unii na Wielkie Księstwo Litewskie zostało rozciągnięte demokratyczne na owe czasy rozwiązanie, jakim była elekcyjność monarchy. I właśnie tak zwana wolna elekcja doprowadziła później Rzeczpospolitą do upadku – do stanu, w którym kwestię obsady polskiego tronu rozgrywały obce państwa. Jakże blisko tej sytuacji znaleźliśmy się dzisiaj, kiedy w Polsce kandydatami na prezydentów czy szefów rządu są wyłącznie albo politycy partii popieranej przez Stany Zjednoczone, albo politycy partii popieranej przez Niemcy.

Ale takie rozumienie idei jagiellońskiej, przypisujące Polsce rolę awangardy Zachodu na Wschodzie, jest fałszywe. A jak należy ją rozumieć poprawnie? Jak wspomniałem, aktem unii lubelskiej Królestwo Polskie zespoliło się ściśle z Wielkim Księstwem Litewskim, które dla ówczesnych Polaków było krajem orientalnym. Od tego momentu wpływy Wschodu zaczynają szeroką rzeką wlewać się do Polski. Pewien autor stwierdził, że po unii lubelskiej „Dusza polska orientalizuje się, staje się kontuszową, staje się barwnym konglomeratem sprzecznych wschodnich i zachodnich właściwości.” (1). Słowa te wyszły spod pióra przedwojennego historyka i geopolityka Wacława Mejbauma (1885-1948). Napisał je w tonie krytycznym, lecz my możemy powtórzyć jego słowa nie krytycznie, a z aprobatą, bo wiemy, jak imponujące dało to rezultaty. Ze zlania się pierwiastków zachodnich i wschodnich wyrosła wspaniała, nie mająca sobie równych w naszych dziejach formacja kulturowa – sarmatyzm, który do dziś wywiera pewien wpływ na naszą narodową mentalność i tożsamość, a który zrodził się jako synteza zachodniej kultury baroku i wpływów orientalnych. Jeden z badaczy wysunął nawet pogląd, iż państwo polsko-litewskie w tamtym okresie podjęło próbę budowy nowej cywilizacji między Zachodem a Wschodem.

A co się wtedy dzieje w polityce? Rzeczpospolita Obojga Narodów osiąga apogeum swej mocarstwowej potęgi i rozwoju terytorialnego. Z pewnością nie był to przypadek. Książę Roman Rożyński i Jan Piotr Sapieha nie opieraliby później ręki na murach Kremla, gdyby wcześniej nie nastąpiło to wtargnięcie cywilizacji Wschodu do Polski.

Dzisiaj środowiska skupione wokół „Gazety Wyborczej” zarzucają rządom PiS kopiowanie w Polsce wschodnich wzorców politycznych – rosyjskich i białoruskich. Oczywiście nic takiego w rzeczywistości nie ma miejsca. A może właśnie tak należałoby uczynić? To jest prawdziwa lekcja, jakiej udziela nam unia lubelska – i jakiej udzielają nam znacznie późniejsze czasy Józefa Piłsudskiego, oskarżanego przez niektórych o zaprowadzanie w Polsce „cywilizacji turańskiej”:

Kiedy Polska chce być jedynie krajem zachodnim, kończy jako mało ważny dodatek do Zachodu, jako jego podrzędna przybudówka. Polska jest wielka – Polska osiąga wielkość – tylko wtedy, gdy chce w sobie zamknąć i połączyć Zachód i Wschód.

 

Adam Danek 

 

1. Wacław Mejbaum, Podstawy narodowego myślenia i narodowej polityki, Lwów 1926, s. 13.

Kategoria: Adam Danek, Historia, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *