banner ad

Danek: Pożegnanie jesieni

| 25 lutego 2019 | 0 Komentarzy

Jesień, odkąd pamiętam, była moją ulubioną porą roku. A jej ulubioną przeze mnie częścią zawsze był najbardziej jesienny z miesięcy, listopad. Czas, kiedy widnokrąg powleka się szarugą, a mgły i zasłona deszczu odbierają ostrość liniom przedmiotów. Drzewa i budowle nabierają widmowego wyglądu, majaczą w oparach, jakby częściowo przestawały istnieć. Aura rozmazuje ich sylwetki, zaciera kontury i oto zbliżamy się do opisanego przez Mirceę Eliadego świata nocnego, w który ponownie wkracza Chaos sprzed początków kosmogonii, sprzed podziału przestrzeni; ciemnego i falującego niczym pierwotne wody Apsu; nawiedzanego przez istoty żyjące na pograniczu światów, przez cienie i żywioły o niejasnym statusie ontologicznym.

Chyba większość ludzi źle znosi jesień albo po prostu jej nie lubi. Być może wyjątkiem są stosunkowo nieliczne natury nastrojone kontemplacyjnie, czego przejawy często odnajdujemy w literaturze. Ku własnemu zdziwieniu, w minionym roku po raz pierwszy od wielu lat nadejście jesieni – nie tej „złotej”, będącej przedłużeniem lata, ale właściwej jesieni – odczułem jako dolegliwość. Tym razem, gdy zstąpił z nieba i uderzył mnie w twarz jesienny wiatr, zimny, unoszący na swoich skrzydłach lepką wilgoć i okruchy zeschłych liści, stężałem wewnętrznie: znowu trzeba będzie przez to przejść. Rozpad.

Jesień doskonale kojarzy się z nastrojem wypełniającym uniwersum ideowe konserwatyzmu. To pora roku, kiedy naszą uwagę skupiają na sobie procesy zamierania i wygasania. Nawet listopadowe święta – Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny – przejmujące święta, na które czeka się cały rok, są świętami odchodzenia. Konserwatyści mają skłonność do myślenia, że czasy, w jakich przyszło im żyć, są jesienią świata. Centralne miejsce w ich refleksji zajmują historyczne podstawy różnych instytucji, zasad i rozwiązań. W oczach konserwatystów to właśnie historyczny charakter nadaje im wartość i ważność: coś, co nie wywodzi się z przeszłości, nie może mieć znaczenia, bo jest pozbawione korzeni. Konserwatyzm to myśl wprost ogarnięta obsesją historyczności. Ale wszystko, co historyczne, prędzej czy później musi przeminąć. Dlatego jest niepowtarzalne, unikalne, jednokrotne – i śmiertelne. Natura tworów historycznych decyduje o ich walorach i zarazem o ich losie. Dla konserwatystów wszystko, co historyczne, jest cenne, a wszystko, co cenne, jest historyczne. Nikt tak mocno, jak oni nie wgryza się w dialektykę historyczności. I dlatego tak często w oczach postronnych obserwatorów – a nawet we własnych – sprawiają wrażenie ludzi przegranych. Konserwatysta kocha dziedzictwo przeszłości, a zarazem ma dręczącą świadomość jego przemijania. Stara się spowolnić przemianę świata, aby przedłużyć istnienie dziedzictwa i jednocześnie wie, że zanika ono z każdym dniem, a jego wysiłkom w więzieniu historii ostatecznie pisane jest niepowodzenie. Konserwatyzm to kontemplacja wielkości i piękna, skazanych na stopniowy rozkład. To obrona tego, co odchodzi, przy jednoczesnej niemożności utrzymania go przy życiu. Dlatego tchnie melancholią – jak jesień.

Na tym tle wyraźnie widać zasadniczą różnicę między konserwatyzmem a reakcjonizmem.

Reakcjonizm zamierza przywrócić to, co istniało kiedyś. Reakcjoniści nie uznają, że jedyne, co można zrobić, to „umierać, ale powoli”. Reakcjonizm jest myślą o odrodzeniu. O palingenezie, odmroczu, obrocie koła czasu. Konserwatyzm nie wychodzi poza koncepcję czasu liniowego, zgodnie z którą wszystko, co raz zaistniało, musi bezpowrotnie przeminąć. Reakcjonizm przeciwstawia jej koncepcję czasu kolistego (cyklicznego). Historia jest pełna powrotów do tego, co kiedyś już było. Epoki w dziejach zmieniają się cyklicznie niczym pory roku czy położenie ciał niebieskich na kopule niebios. Dlatego jako symbol reakcjonizmu narzuca się pora roku, kiedy ożywa to, co na pozór obumarło i znów wyrasta z ziemi to, co wcześniej się w niej skryło.

Konserwatyści przeżywają swoje czasy jako jesień świata Tradycji. Reakcjoniści oczekują jego nowej wiosny.

 

Adam Danek 

Kategoria: Adam Danek, Myśl, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *