banner ad

Abp Marcel Lefebvre: Przemówienie do czytelników The Remnant (1976)

| 6 października 2020 | 0 Komentarzy

Panie i Panowie.

Tak jak mówiłem panu [Walterowi] Mattowi, moim słabym angielskim postaram się wyrazić to, o czym on sam mówił już doskonałą angielszczyzną;  powiedział wszak o wszystkim, o czym chciałem nadmienić [arcybiskup nawiązuje do wypowiedzi wstępnej Waltera Matta o którym wspomniał wcześniej]. Chciałbym bardzo podziękować panu Mattowi za to zaproszenie, pragnę podziękować i wam za przyjście, jak i również o. Wardowi za jego słowa o Bractwie Św. Piusa X. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli problemu z moim angielskim, uważam jednak, że rozmowa z udziałem tłumacza zajęłaby zbyt dużo czasu.

Jak mówił pan Matt, obecny kryzys w Kościele jest zaiste niebywały. Trudno dziś zrozumieć tę sytuację. Stosunki mojego seminarium w Écône (Szwajcaria) i seminariów w Niemczech, a także i tu w Ameryce, w Armadzie, z Rzymem są bardzo napięte. Dlaczego? Seminaria te działają identycznie, jak miało to miejsce w seminariach sprzed Drugiego Soboru Watykańskiego. Zachowują tę samą dyscyplinę, przekazują te same nauki, kształcą dobrych księży; myślę, że [uczący się w nich] są dobrymi seminarzystami. Wszystko odbywa się tak samo, jak w seminariach przedsoborowych. Dlaczego więc nasze stosunki z Rzymem są tak trudne?

Uważam, że to przez pewną mutację, zmianę w Kościele, która dokonała się w wyniku Drugiego Soboru Watykańskiego. My jednak się nie zmieniliśmy. Kontynuujemy Tradycję. Dlaczego więc mówi się nam tak, jak kilka miesięcy temu, 19 marca, powiedział mi abp. Benelli: „Nie jesteście w łączności z Kościołem”. Nie jestem w łączności z Kościołem, ponieważ kontynuuję Tradycję Kościoła. Czy jest to możliwe? Nie potrafię tego zrozumieć. Dlaczego? Nie zrobiłem niczego. Nie wierzę w nic, w co nie wierzyłby Kościół przez dwadzieścia wieków swojego istnienia.

Msgr. Benelli powiedział mi potem, że muszę napisać do Ojca Świętego i stwierdzić, że przyjmuję Drugi Sobór Watykański, przyjmuję reformę posoborową i przyjmuję wolę Rzymu. Msgr. Benelli podał mi nowy mszał i powiedział: „Ta Nowa Msza musi być odprawiana w każdym twoim domu [seminarium]”.

Ciekawi mnie to, dlaczego msgr. Benelli nie przedstawił mi tego warunku przed naszym spotkaniem. Mógł to zrobić. Na przykład, rok temu trzej kardynałowie (Wright, Tabera [Arturo Tabera Araoz, jeden z Ojców Soboru], Garrone) napisali do mnie list, w którym domagali się ode mnie zamknięcia seminariów. Cóż, odmówiłem – jako że odmawiam brania udziału w niszczeniu Kościoła. Oni teraz niszczą Kościół. Gdy umrę i stanę przed Sędzią, Bóg nie będzie mógł powiedzieć mi: Zniszczyłeś mój Kościół. Odmówiłem wzięcia udziału w niszczeniu Kościoła. Jestem pewien, że moje seminaria przyczyniają się do odnowy Kościoła. Nie niszczę Kościoła. Powiedziałem więc msgr. Benelliemu: „Nie, nie podpiszę się pod tym”.

Uważam, że wspomniana mutacja Kościoła jest owocem Drugiego Soboru Watykańskiego. Czy uważacie, że zmiana ta pojawiła się znikąd? Więc kiedy? Na początku soboru? Nie, ta zmiana w Kościele miała swój początek sto lat wcześniej. Podczas Rewolucji Francuskiej papież Pius VI powiedział, że jeśli Kościół pozostanie pod wpływem księcia rewolucji, to w przyszłości czeka Kościół kryzys.

W 1844, papież Pius IX nakazał kardynałowi Rigoliemu opublikowanie instrukcji karbonariuszy. Co zawarte było w tych instrukcjach? Nakazywały one walkę z Kościołem, walkę poprzez reformę. Infiltracja Kościoła miała nie być natychmiastowa, instrukcje uważały, że może ona zająć nie rok, nie dziesięć lat, a sto lat. Karbonariusze muszą wejść do seminariów, klasztorów, zakrystii, a wtedy powoli, bardzo powoli księża przyjmą ideały rewolucji i masonerii. Pewnego dnia ci księża, do cna zepsuci przez masonerię, staną się biskupami, a biskupi ci mogą wtedy wybrać papieża. Nawet jeśli papież nie byłby masonem, to będzie on wyznawał te same wartości co masoni. Papież Pius IX nakazał opublikowanie tych instrukcji z nadzieją na ostrzeżenie biskupów i księży o tej wojnie z Kościołem.

W roku 1895, katolik Antoni Fogazzaro. znany modernista, założył w Mediolanie lożę masońską. W swojej książce „Il Santo” napisał: „My [moderniści] […] pragniemy w Kościele reformy […] która nie wyniknie z rewolucji, ale dokona jej legalna władza […] nawet jeśli zajmie to dwadzieścia, trzydzieści, czy nawet pięćdziesiąt lat”. „Reforma ta musi zostać wprowadzona w imię posłuszeństwa”. Idee modernistyczne w Kościele, wprowadzone i wcielone w życie w imię posłuszeństwa! Uważam, że… cóż, oto znajdujemy się w tym zapowiadanym przez modernistów czasie! Reforma już tu jest, rzeczywiście wprowadzona została przez posłuszeństwo, posłuszeństwo względem Soboru, biskupa, księdza. Jedyne co mówią to „posłuszeństwo, posłuszeństwo i jeszcze raz posłuszeństwo”.

Według instrukcji karbonariuszy biskupi i księża będą wierzyć, że służą papieskiej tiarze, lecz w rzeczywistości służyć będą pod flagą wolnomularstwa („flagą rewolucji”). Mówili tak. Pisali o tym! Sto lat przed [Soborem]! Z tego powodu musimy wiedzieć i rozumieć, że do Soboru Watykańskiego Drugiego przygotowali się od stulecia, może dwóch!

Jako arcybiskup Dakaru i przewodniczący komisji Episkopatu dla Afryki Francuskojęzycznej, zostałem wyznaczony na członka centralnej komisji przygotowawczej Drugiego Soboru Watykańskiego. Wraz ze mną było tam około siedemdziesięciu kardynałów, dwudziestu biskupów i czterech przełożonych zakonów, a także i inni. Przed ostatnim spotkaniem tej komisji do jej członków wpłynęły dwa schematy, poruszające tę samą kwestię, jeden od kardynała Ottavianiego, drugi od kardynała Bea.

Schemat kardynała Ottavianiego zatytułowany był: „O tolerancji religijnej”, drugi, autorstwa kardynała Bea: „O wolności religijnej”. Po zapoznaniu się z obydwoma dziełami stwierdziliśmy: „To niemożliwe! Jakim sposobem otrzymaliśmy dwie przeciwne sobie tezy? Jedna głosi, że nie można tolerować błędu. Druga, że błąd ma prawo trwać na podstawie godności człowieka”. Skonsternowani, rozpoczęliśmy spotkanie. Kardynał Ottaviani wstał i zwrócił się do kardynała Bea słowami: „Nie miałeś prawa napisać tego schematu, ponieważ jest to teza teologiczna, których tworzenie leży w kompetencjach komisji teologicznej”. Również wstawszy, kardynał Bea powiedział: „Jak najbardziej miałem do tego prawo jako że jedną z rzeczy, które dotyczą jedności chrześcijan, jest wolność religijna, a ja jestem przewodniczącym Sekretariatu do Spraw Promowania Jedności Chrześcijan”. Następnie kardynał Bea zwrócił się przeciwko kardynałowi Ottavianiemu tymi słowami: „Jestem przeciwny twojemu schematowi”.

Niemożliwość! Sytuacja zrobiła się bardzo poważna. Kardynał Ruffini musiał interweniować w sporze dwóch kardynałów, naszych braci. Stwierdził, że musimy poczekać na papieża (papież był często obecny na spotkaniach Komisji), który spór rozstrzygnie. Zanim jednak zjawił się Ojciec Święty podjęliśmy się głosowania nad schematem. Kto był za kardynałem Ottavianim? Kto za kardynałem Bea? Konserwatyści i liberałowie. Dla mnie, to ostatnie spotkanie Komisji Przygotowawczej było pierwszym obrazem przyszłego soboru.

Jak zapewne wiecie, pierwszego dnia Soboru, kardynał Lienart przewodził soborowym liberałom wraz z kardynałami reńskimi (Alfrinkiem, Fringsem, Dopfnerem, Suenensem, Leinartem i Koenigiem z Austrii). Miesiąc temu, w Rzymie, periodyk tradycjonalistyczny „Chiesa Viva” opublikował zdjęcie, na którym widnieje kardynał Lienart wyposażony w masońskie insygnia. Podana była również data przyjęcia go do masonerii, data osiągnięcia przez niego dwudziestego stopnia wtajemniczenia jak i trzydziestego, a także miejsca, gdzie uczestniczył w spotkaniach masonerii. Ten kardynał przewodził liberałom na Soborze. Ten kardynał wyświęcił mnie na kapłana, a potem na biskupa. Jego powiązania z masonerią są sprawą publiczną, nikt nie przeczy prawdziwości informacji podanych w „Chiesa…”.

Mamy więc (co do tego jestem absolutnie pewny) do czynienia ze świadomą mutacją w Kościoła dokonaną przez Sobór, jak i przez posoborowe reformy.

Niektórzy twierdzą, że sam Sobór był pożyteczny i dobry, a wina leży po stronie reform. Nie jest to prawdą. Dlaczego? Ponieważ Rzym zawsze mówił, że reformy dokonywane są „zgodnie z wolą Soboru”. Zgodnie z wolą Soboru! Ewidentnie wszystkie reformy swoje źródło mają w Soborze. Jeśli więc wszystkie reformy są niszczące i złe, niemożliwym jest, że Sobór był pożyteczny i dobry. Rzym powiedział: „Wprowadzamy reformę liturgiczną zgodnie z Deklaracją Liturgiczną”.

Można powiedzieć, że reform tych nie znajdzie się w samym tekście Deklaracji. Wciąż jednak Rzym powtarza, że są one owocem Soboru. Wiedzą o tym. Jestem pewien, że ta mutacja zrodziła się podczas Soboru. Nawet jeśli reform nie znajdziemy w Soborze, znajdziemy je w „duchu” Soboru.

Na przykładzie wolności wyznania: Stolica Apostolska i nuncjusze są przeciwni państwu katolickiemu [wyznaniowemu] „zgodnie z wolą Soboru”, zgodnie z wolą Deklaracji o Wolności Religijnej. Osobiście usłyszałem o tym dwa razy:  pierwszy raz podczas mojego pobytu w Kolumbii.

Kiedy byłem w Kolumbii, dowiedziałem się o zmianie w pierwszym artykule Konstytucji Republiki Kolumbii. Według niego Republika Kolumbii miała uznawać jedynie religię katolicką. Artykuł ten został zmieniony, usunięty. Przeczytałem o rozmowie prezydenta z nuncjuszem i Sekretarzem Konferencji Episkopatu w Kolumbii. Prezydent okazywał wielki niepokój. Zwrócił się do ludu słowami: „Mimo, że usuwamy ten artykuł, pozostaniemy katolikami. Ja jestem katolikiem i katolikiem pozostanę, robię wszystko dla Soboru i katolików w naszym kraju”.

Wywód nuncjusza był wywodem wolnomularza, mówił on o „postępie”, „ludzkości”, „ewolucji”, przepełniony był typową masońską arogancją.

Podczas tego przemówienia Sekretarz rzekł: „Zgodnie z wolą Deklaracji o Wolności Religijnej prosimy pana prezydenta o usunięcie tego artykułu Konstytucji”.

Spotkałem się z owym Sekretarzem Konferencji Episkopatu podczas mojej wizyty w Kolumbii. Powiedział mi on, że od dwóch lat upraszali prezydenta w imieniu Stolicy Apostolskiej, aby wspomniana zmiana mogła zostać dokonana.

Nigdy nie zaakceptuję tego pomysłu, ewidentnie prowadzi on do zniszczenia państwa katolickiego. Zgodnie z wolą Soboru.

Powiedziałem więc temu Sekretarzowi: „Rozmawiając z tobą o Kolumbii świadomy jestem tego, że jesteś również odpowiedzialny za zmianę w Konstytucji Valais w Szwajcarii rok temu. Zmiana ta dotyczyła tej samej kwestii”. (Wiecie na pewno, że Szwajcaria jest federacją kantonów, z których niektóre są protestanckie, a niektóre katolickie. Valais jest kantonem katolickim, znajduje się tam, w Écône, seminarium naszego Bractwa. Jego konstytucja uznaje tylko religię katolicką).

Sekretarz odpowiedział: „Tak, jestem za to odpowiedzialny”.

Bracie, coś ty uczynił ze Społecznym Królowaniem Chrystusa? Co z tego masz? Jakie słowa wypowiadasz gdy przychodzi czas na powiedzenie „przyjdź królestwo Twoje” w Modlitwie Pańskiej?.

„Och – odpowiedział nuncjusz – to niemożliwe”.

Co uczyniłeś z encykliką "Quas Primas" papieża Piusa XI?

„Och, ale teraz papież nie może napisać encykliki takiej, jak Quas Primas”.

To niewiarygodne! Wszystko „zgodnie z wolą Soboru|”.

Musimy uważać, ponieważ ta zmiana w Kościele jest zmianą liberalną.

Zasady liberalne zainfekowały tkankę Kościoła, niszcząc go od wewnątrz. Jeśli nie możemy wytyczyć prawidłowych zasad Kościoła, jeśli w imię wolności religijnej powiemy, że wszystkie religie świata mają te same prawa w każdym państwie świata…

[brakujący zapis audio…]

Prawdą jest, że jedynym Panem, Królem Świata jest Jezus Chrystus.

W „Gloria in excelsis Deo” mówimy: „Tu solus Altissimus”, „Tyś Najwyższy”, „Tu solus Dominus”, „Tyś Panem”. Jednak w praktyce odrzucilibyśmy Jego Królestwo, gdybyśmy uznali, że Luter, Mahomet i Budda stoją z Nim na równi. Nie możemy tego uznać. Jest to niemożliwe. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w wielu państwach świata (niestety) jest to niemożliwe [uznanie katolicyzmu za religię państwa].

Powinniśmy tolerować błąd, ale nigdy nie dawać tych samych praw błędowi i prawdzie.

Ta zmiana w liturgii niesie ze sobą poważne konsekwencje. Są one złe.  Za jedną z podstawowych wartości „współczesnego człowieka” uważa się demokrację. Demokracja może niesie ze sobą pewne dobro, ale [jedynie] jeśli nie zakłada się przy tym, że władza pochodzi od ludu. Władza pochodzi od Boga, nie od ludu [człowieka]. Główną zasadą dziś pojmowanej demokracji jest jednak to błędne twierdzenie. Musimy pamiętać, że to liturgia uczy nas naszej Wiary, dostępna i zrozumiała jest dla wszystkich ludów.

Przez trzydzieści lat służyłem jako misjonarz w Afryce, potem jako biskup. Świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że niepiśmiennych liturgia uczyła Wiary najlepiej. Widzą co robi kapłan. Jak wygląda adoracja Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa. Zdają sobie sprawę z tego, że Jezus Chrystus jest obecny na ołtarzu, obserwując pełną powagi postawę kapłana. To, że dzięki temu rozumieją Rzeczywistą Obecność Chrystusa w Eucharystii, jest bardzo istotne.

Poprzez zmianę Liturgii niszczony jest Kościół. Wiemy przecież, że Liturgia uczy nas hierarchii. Prawdziwa Liturgia jest prawdziwie hierarchiczna. Nie jest demokratyczna, ale hierarchiczna. Dlaczego? Ponieważ pierwsze miejsce w Liturgii zajmuje Bóg, potem kapłan, a dopiero potem lud. Oto hierarchia. Będąc w Kościele, zdajemy sobie sprawę z obecności Boga na ołtarzu; Kapłan pełni rolę pośrednika między Bogiem a ludem; lud przyjmuje Boga z ręki kapłana. Oto hierarchia.

Lecz nowa liturgia jest demokratyczna, można powiedzieć: w cały świat. Ksiądz jest prezydentem, czasami kto inny może pełnić jego rolę. Oto nowa liturgia. Jest to złe, ponieważ nie znajdujemy w nowej liturgii hierarchii, która jest w naszym życiu bardzo potrzebna. Potrzeba nam Bożej władzy. Potrzeba nam Realnej Obecności na ołtarzu. Potrzebna nam jest Ofiara Mszy Świętej, nie tylko jako uczta, ale prawdziwa ofiara. Chrystus jako Ofiara jest rzeczywiście obecny na ołtarzu. Oto nauka naszej Wiary.

Powoli ta nowa Msza dokonuje pewnego rodzaju subwersji. Sprawia, że umysły wiernych skręcają w bardzo protestancki kierunek. Nie twierdzę, że każda Msza Novus Ordo jest nieważna. Nie mówię tego. Uważam jednak, że z roku na rok coraz więcej z nich staje się nieważnych z powodu utraty wiary samych kapłanów w Realną Obecność.

Niedawno we Francji pewna progresywna gazeta opublikowała wyniki ankiety, która miała sprawdzić ilu to kapłanów nie wierzyło już w Realną Obecność. Dwadzieścia dwa procent. Uważam jednak, że gdyby zwrócili się z tym pytaniem do wszystkich księży poniżej pięćdziesiątego roku życia, otrzymaliby wynik około pięćdziesięciu procent, ponieważ młodzi księża nie mają wiary. Nie mają.

Rok temu biskup Adam (z diecezji Sion w Szwajcarii) wyświęcił jednego księdza do posługi w mojej Kongregacji Ojców Ducha Świętego. Ten ksiądz przybył z Francji. Jego wuj zginął w wypadku drogowym podczas podróży taksówką. Miał dziewięcioro dzieci. Biskup powiedział temu księdzu: „Teraz możesz odprawić Mszę za swojego wuja”. Ksiądz odparł: „Nie, nigdy tego nie zrobię”. „Dlaczego? – zapytał biskup – Czyż nie jest ważne, by odprawiać Mszę za zmarłych?”. Dostał następującą odpowiedź: „Nie jest to możliwe ponieważ są oni już w Niebie”. Ten młody ksiądz jest obecnie profesorem w jednym ze szwajcarskich seminariów. Nie uczą się tam teologii, nie uczą się filozofii, nie uczą się niczego. Niczego się teraz tam nie uczą.

Kolejny przykład: ostatnio odwiedziło mnie w moim domu niedaleko Paryża dwóch [potencjalnych] seminarzystów. Jeden z nich pracował w fabryce, drugi zaś był studentem na uczelni. Rozważali seminarium w Paryżu. „Czemu przyszliście do mnie?” – zapytałem. Powiedzieli mi, że byli na spotkaniu w domu Oblatów Marii z księdzem, który był odpowiedzialny za młodych mężczyzn, którzy mogą rozważać powołanie do kapłaństwa w diecezji paryskiej. Było tam piętnastu młodych mężczyzn z całej diecezji. Na spotkaniu ksiądz, przed odprawieniem  Mszy, rzekł: „Dziś odprawiamy Mszę, lecz nie wierzymy w Rzeczywistą Obecność”. Tych dwóch młodzieńców razem uznało: „To absurd! Nie możemy pozostać w tym seminarium”. Tak więc udali się do mnie. Powiedzieli mi, że jedynie w moim seminarium w Écône można znaleźć Prawdziwą Wiarę. Poprosili o dopuszczenie do Écône. Powinni przybyć na następny październik.

To o czym chciałem tu wspomnieć to powstanie nowej, protestanckiej religii. To fakt.

 

Można rzec: „Jak to możliwe, że papież na to przyzwala? Jak to możliwe, że papież podpisał się pod tym dekretem, tą konstytucją”. Nie wiem, naprawdę nie wiem. To ogromna tajemnica. Jest wiele możliwych teologicznych odpowiedzi na to zagadnienie. Nie mogę podpisać się pod wszystkimi. Niektórzy twierdzą, że papież nie jest odpowiedzialny. Być może ktoś podał mu jakiś narkotyk albo zastrzyk. Nie mogę być tego pewien. Niektórzy mówią znowu, że jest dwóch papieży (jakiś dubler?). Nie wiem. Jeszcze kolejni twierdzą, że papież był liberałem na długo przed wyborem na Tron Piotrowy. Być może dołączył do masonerii (przez co automatycznie poniósłby ekskomunikę). Naprawdę tego nie wiemy. Wiemy zaś, że Bugnini był głównym inicjatorem liberalnych zmian w liturgii, a także i to, że jest masonem. Ponieważ jego powiązania z wolnomularzami wyszły na jaw, papież wysłał go do Iranu jako nuncjusza.

Nie wiem. Nikt nie wie. Nie możecie teraz mówić, że arcybiskup Lefebvre powiedział, że papież przystąpił do masonerii. Nie możecie. Tak, jak już wcześniej powiedziałem, jest to możliwe, ale nie możemy tego wiedzieć na pewno. Jeśli jednak tak było i ściągnął na siebie ekskomunikę, oznacza to, że nie jest papieżem. Nie jest papieżem. To wielka tajemnica, której nie dane mi rozwiązać. Faktem jest jednak niszczenie Kościoła Katolickiego, sam papież to przyznaje. Powiedział: „Duch szatański zamieszkał w Kościele”. Lecz gdzie są ludzie odpowiedzialni za tę katastrofę? Naszą powinnością jest ich wskazać. Gdzie jest ten duch szatański? Nie wiem lecz takie były słowa papieża.

Doświadczam tego na co dzień. Odwiedzam wiele państw, wiele krajów. Na święta Bożego Narodzenia byłem w Hiszpanii. Potem w Bonn, niedaleko Kolonii w Niemczech, trzy tygodnie temu, aby zabrać głos na konferencji. Przybyło wielu. Wielu nie rozumiało tego, co dzieje się w Kościele, wielce się niepokoili. Ludzie mówią, że jesteśmy nieposłuszni. Nieposłuszni? Posłuszeństwo to kwestia względna. Posłuszni powinniśmy być względem dobra, a nie zła. Można być przecież nieposłusznym rodzicom, którzy nakazują postępować źle.

Na przykład sytuacja w Kościele w Hiszpanii jest bardzo zła. Wielu z nowo mianowanych biskupów, jak i wielu biskupów pomocniczych, jest marksistami, komunistami, socjalistami. Dlatego też większość biskupów w Konferencji Episkopatu w Hiszpanii to progresiści. To moderniści. Podczas Soboru było odwrotnie, większość biskupów hiszpańskich było konserwatywnych. To Rzym, który mianuje biskupów, jest za obecną sytuację Episkopatu hiszpańskiego odpowiedzialny.

Wiemy też, że prawie wszyscy młodzi biskupi z Francji i Niemiec, ogółem z całej Europy, reprezentują niższy poziom niż nawet ci progresiści z hiszpańskiego Episkopatu. Są marksistami. To niemożliwe, wiem, ale jest to fakt. Doprawdy nie mam pojęcia dlaczego tak jest. Mimo, że nie spędziłem w nim całego życia, to znam atmosferę Rzymu bardzo dobrze z racji tego, że byłem tam delegatem apostolskim, ponadto zajmowałem stanowisko w biurze Sekretarza Stanu.

Myślę, że w Rzymie zagnieździł się już diabeł, co z resztą przepowiedziała Matka Boska z Fatimy i La Salette.

Musimy się więc modlić. Modlić do Boga o zakończenie tego straszliwego kryzysu w Kościele. Im dłużej trwa, tym więcej ludzi traci wiarę i trafia do piekła. Wielu kapłanów też już straciło wiarę. Msze, które odprawiają, są z tego powodu nieważne. Wielu księży się ożeniło, wiele sióstr zakonnych porzuciło habit. Te przykrości mają miejsce wszędzie na świecie.

Przebywałem w Melbourne, w Australii, podczas odbywającego się tam Czterdziestego Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego.

Przeczytałem wówczas w gazecie o Mszy, którą miał odprawić kardynał Knox podczas owego Kongresu, za który sam był odpowiedzialny. Artykuł wspominał o pewnych „zmysłowych tańcach”, które miały odbywać się podczas, gdy wypowiadane były słowa Konsekracji.

To świętokradztwo. Nie można pójść na taką Mszę. To świętokradztwo, nic więcej. Także podczas owego Kongresu poproszono mnie o koncelebrację Mszy wraz z protestanckim pastorem i rabinem. Tak było, nie zmyślam. Niemożliwe świętokradztwa, a jednak miały miejsce.

Zmiana ta nie jest przypadkowa. Nie jest powierzchowna. Sięga głębi. Jest wielkim zagrożeniem dla naszej Wiary, którą stara się za wszelką cenę zwalczać. Dlatego nie możemy pozwolić sobie na akceptację tego Soboru, tych reform i kierunku, który wyznaczają, mimo, że mówi tak Rzym. Od Rzymu oczekujemy dobra, nie zła i choroby. Nie oczekujemy odrzucenia Mszy. Adoracja jest nam potrzebna. Potrzebna nam jest wiara w boskość Jezusa Chrystusa. Zmiana ta godzi w boskość Jezusa Chrystusa, walczy z Jego Królestwem, podważa Rzeczywistą Obecność.

Grzechem jest odrzucenie Świętej Prawdy Królestwa Jezusa Chrystusa, a przecież na całym świecie, z powodu właśnie tych reform, ludzie porzucają Wiarę w tę Świętą Prawdę.

Chrystus jest Królem, bo jest Bogiem. Jest Synem Bożym. Jest Królem z natury. Wiara w to jest niezbędna. Niezbędna! Jeśli więc jest on Bogiem, to należy Mu się Boska cześć. Nie możemy więc zaakceptować tego umniejszania Prawdy. Jezus Chrystus jest Synem Bożym. Jezus Chrystus jest Bogiem. To podstawowa Prawda naszej Wiary. Wszystko się na tej Prawdzie opiera. Wiemy teraz, że teologowie i biskupi podążają w nowym kierunku. Nie przekazują tej Prawdy. Obawiają się jej, boją się Prawdy. To bardzo zły znak.

To samo z Rzymem. Uważam, że odmawia mi się audiencji z papieżem, właśnie dlatego: z powodu strachu przed Prawdą. Miesiąc temu, gdy tam byłem [w Rzymie], kardynał Benelli powiedział mi, że widzi się z papieżem codziennie. Powiedział mi też, że jak tylko mnie opuści, uda się natychmiast do papieża i poinformuje go o wadze pracy, jakiej dokonaliśmy podczas naszego spotkania. Powiedział: „natychmiast”.

Dlaczego więc ja nie mogłem spotkać się z papieżem? Nie pozwolono na to, ponieważ Rzym boi się Prawdy.

Tymczasem na Watykanie papież Paweł VI spotkał się z heretyckim arcybiskupem Canterbury.

Odezwał się kardynał Villot: „Obawiamy się, że jeśli dojdzie do spotkania msgr. Lefebvre'a z papieżem, to Ojciec Święty zmieni zdanie”. Papież nie jest człowiekiem pewnych przekonań, jest on bardzo tajemniczy. Trudno wypracować sobie o nim zdanie. Mówi prawdziwie, lecz jego czyny są często błędne. Mimo tych przeciwieństw jest on wciąż otwarty na Prawdę. Dlatego kardynałowie tak bardzo boją się mojego spotkania z Ojcem Świętym. Boją się, że jeśli powiem mu: „Musisz szerzyć Prawdę o istnieniu Królestwa Chrystusowego zawsze i wszędzie. Potwierdzić Prawdę o Realnej Obecności podczas każdej Mszy Świętej”. Może wtedy zmieni on zdanie.

Tak jak powiedział kardynał Villot, istnieje pewne zamieszanie, z którego to powodu nie chce się udzielić mi audiencji u papieża. Osobiście znam go dobrze! Kiedy byłem delegatem apostolskim podczas pontyfikatu Piusa XII, odwiedzałem Rzym co roku. Przez jedenaście lat tej posługi widywałem się z msgr. Montinim. Znam go bardzo dobrze! Przyjął mnie dwukrotnie podczas soboru, na prywatną audiencję z papieżem. Lecz teraz z uwagi na moją krytyczną postawę względem Soboru i nowych reform, mówi on: „Nie, niemożliwe! Musisz podpisać się pod dokumentem, który zobowiązuje cię do podporządkowania się nauczaniu Soboru i jego reformom, dopiero wtedy przyjmę cię na audiencję”. Ja nie mogę tego jednak zrobić. Jeśli bym to uczynił, zdradziłbym swoją matkę, Kościół. Kościół!

Dziękuję więc z całego serca za wasze wsparcie, muszę przyznać, że młode pokolenie jest pełne dobrych młodzieńców i dobrych powołań. Mamy pięćdziesiąt dziewięć aplikacji do naszego seminarium w Écône, w Szwajcarii. Przybywają do nas ze Stanów Zjednoczonych, z Anglii, Niemiec, Francji i Hiszpanii. Dobrzy, predysponowani młodzieńcy przybywają z całego świata. A dlaczego? Dlaczego chcą kształcić się u nas, wiedząc o naszych problemach z Rzymem? Pytam ich: „Czemu przybywacie do Écône? Znacie przecież naszą sytuację”. Odpowiadają: „Tak, oczywiście, że znamy, ale chcemy być prawdziwymi kapłanami, a nie pastorami i modernistami. Chcemy się tu kształcić, ponieważ wiemy, że celem posługi kapłańskiej jest ofiarowanie Prawdziwej Ofiary. Dlatego przybywamy do Écône”.

Przez ostatnie pięć dni przebywałem na wizytacji w seminarium w Armadzie. Widzę tutaj to samo, co w Écône. Sami dobrzy młodzieńcy. W Écône też mam kilku Amerykanów. Za sześć tygodni wyświęcę mieszkańca Detroit. Jest on bardzo dobrym seminarzystą, będzie na pewno dobrym księdzem. Ci młodzieńcy – oni nie chcą być protestantami, nie chcą być modernistami. Chcą być dobrymi kapłanami. Przykrym jest, że nie ma tylu biskupów, którzy otwieraliby dobre seminaria.

Proszę was o modlitwę w intencji tych seminarzystów, jestem bowiem pewien, że czeka ich wiele trudności na drodze posług kapłańskiej. Uważam jednak, że będą oni potrafili sobie z tymi trudnościami poradzić. Ufamy Bogu. Po sześciu latach mojej pracy jestem już pewien, że działam z woli Bożej, bowiem bez Jego pomocy nie zdziałałbym tego wszystkiego. Mamy trzy domy w Szwajcarii, po jednym w Belgii i Anglii, sześć domów we Francji, domy w Armadzie, San Franscisco i Nowym Jorku. W Albano, nieopodal Rzymu, mamy kongregację sióstr zakonnych, z których pięć pochodzi ze Stanów. Teraz buduję seminarium w Szwajcarii. Niemożliwe byłoby dokonanie tego bez Bożej pomocy.

Mam więc pewność. Niemożliwe jest, aby Kościół zmienił swoją Tradycję. Tradycję dwudziestu wieków. Jest ona niezmienna. Kościół to Tradycja. Kościół to Tradycja, nie Rewolucja.

Dziękuję wam za uwagę.

 

Tłum. Paweł Proszowski

Za: remnantnewspaper.com

 

 

Kategoria: Publicystyka, Religia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *