banner ad

Danek: Stajenka

| 14 stycznia 2019 | 0 Komentarzy

Stajenka jest symbolem, który zawiera w sobie wszystkie głębokie prawdy, wiążące się z Bożym Narodzeniem, a więc w ostateczności z misterium Wcielenia – zstąpienia Boga w historię. I to w formie, którą w okresie świątecznym nawet dziecko może obejrzeć wystawioną w każdym kościele.

Dzisiejsi teolodzy trudzą się i biedzą nad tym, jak wysłowić Boże tajemnice, często sięgając po bełkotliwy lub scjentystyczny język zapożyczony z nowoczesnej filozofii. Efektem jest wylanie dziecka z kąpielą, bo nie może być inaczej, gdy wzniosłość próbuje się zamknąć w ramy jakiejś słownej buchalterii czy pedanterii. Zdumiewające, o ile lepiej pracę tę wykonało za nich tradycyjne malarstwo (oraz poezja, ale jej temat zostawmy na inną okazję).

Stare, klasyczne obrazy o tematyce religijnej stajenkę, w której przyszedł na świat Chrystus, ukazują jako położoną na uboczu lub w ogóle na odludziu. Miasto Betlejem widać gdzieś daleko w tle. Już w samej tej konwencji kryje się doniosła prawda: rzeczy najważniejsze dla losów świata i człowieka rozgrywają się z dala od miejskiego zgiełku, krzątaniny, wymiany, gwaru rozkrzyczanych głosów, brzęku kielichów i bulgotania kociołków w gospodach, urzędowych spraw takich jak spis ludności zarządzony przez cezara Augusta. Dotyczy ona również naszego codziennego życia: jeżeli chcemy ujrzeć to, co najważniejsze, musimy oddalić się od świata. Choćby tylko wewnętrznie.

Dawni mistrzowie malowali stajenkę jako naturalną grotę, w której jakiś pasterz urządził schronienie dla swoich zwierząt. To tradycja starsza od klasycznego malarstwa, nawet starsza od chrześcijaństwa, ponieważ takie miejsce narodzin Mesjasza najmocniej ujawnia nam fakt, iż jest on Królem Wszechświata. Dlatego jego zapowiedź znajdujemy już w Starym Testamencie, a być może zostało ono zapowiedziane jeszcze w Objawieniu pierwotnym, przechowywanym w ułamkowej i rozproszonej postaci również przez ludy niechrześcijańskie. Jean-Paul Roux pisze na ten temat: „Gdyby Jezus nie był królem, zapewne nie musiałby narodzić się w jaskini – w miejscu odpowiednim dla objawień, ukazywania się zjaw, dla medytacji, miejscu, w którym ludzie chętnie chowają zmarłych (grobem Chrystusa także była grota), składając ich niejako na powrót w matczynym łonie, by umożliwić im powtórne narodziny.”* Ten sam autor zwraca uwagę na bliskość pomiędzy stajenką-grotą a Platońską jaskinią, skąd człowiek rozpoczyna drogę ku światłu – oświeceniu – blaskowi Prawdy – poznaniu Boga. Chrystus musiał też przyjść na świat w skalnej grocie, w czeluściach ziemi, aby spełniło się proroctwo Deutero-Izajasza, tego, któremu Bóg pozwolił w profetycznej wizji ujrzeć Zbawiciela: „Niechajże ziemia się otworzy, niechaj zbawienie wyda owoc i razem wzejdzie sprawiedliwość!” (Iz 45, 8). Słowa te powtarza jeden z najpiękniejszych śpiewów liturgicznych Kościoła, stara pieśń „Rorate caeli”. Wszyscy znamy jej polski wariant, co roku niosący się w kościelnych nawach podczas Adwentu:

„Niebiosa rosę spuśćcie nam z góry

Sprawiedliwego wylejcie chmury

Roztwórz się ziemio i z łona twojego

Wydaj nam wydaj już Zbawcę naszego”

Jeszcze jedną prawdę tradycyjne malarstwo religijne uchwyciło bardzo dobrze. Na obrazach opowiadających historię Narodzenia świat wokół i w tle stajenki pogrążony jest w ciemności i nocnym chłodzie i tylko w jej wnętrzu panuje blask i wyczuwalne niemal fizycznie ciepło. Stajenka to maleńki krąg jasności zanurzony w powszechnej nocy. Bo tu czeka na nas On. Aby tam dotrzeć, trzeba przyjść przez mrok i zimno, zamiast spać jak reszta świata. Nie jest to łatwe. Światu trzeba się wyrwać, wymknąć. Ale po przybyciu do stajenki zapomina się o trudach, cierpieniach i troskach. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.” (Mt 11, 28). I jakże potem wracać do swojego życia, do jego znojów i walk? Kto raz Go ujrzał, chce pozostać u wrót stajenki już na zawsze. „Jak miłe są przybytki Twoje, Panie Zastępów! Dusza moja usycha z pragnienia i tęsknoty do przedsionków Pańskich. Moje serce i ciało radośnie wołają do Boga żywego. Nawet wróbel dom sobie znajduje i jaskółka gniazdo, gdzie złoży swe pisklęta – przy Twoich ołtarzach, Panie Zastępów, mój Królu i mój Boże! Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie Cię wychwalają.” (Ps 84, 2-5).

A gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? Gdzieś na szlaku pasterzy i trzech króli. Przez świat pogrążony we śnie, pod nocnym niebem, w ciemnościach, po kamienistych ścieżkach, nieużytkach i bezdrożach – idziemy do stajenki. Do Chrystusa. Tak naprawdę to jedyny cel, do jakiego zmierza nasze życie. Jeżeli nie dążymy do tego celu, to znaczy, że nie dążymy do żadnego celu.

Venite adoremus Dominum!

 

Adam Danek

 

* Jean-Paul Roux, Król. Mity i symbole, przeł. Katarzyna Marczewska, Warszawa 1998, s. 211.

 

Gerard van Honthorst, Pokłon pasterzy (1622)

Kategoria: Adam Danek, Publicystyka, Religia, Wiara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *