banner ad

Żabicki: FSSPX w Utrechcie

| 3 stycznia 2018 | 2 komentarze

Jednym ze skutków posoborowej zapaści holenderskiego katolicyzmu, w następstwie masowego odejścia wiernych świeckich oraz upadku kapłaństwa i życia konsekrowanego, jest wyprzedaż pięknych świątyń i innych budynków kościelnych. Dlatego szerokim echem odbiło się zakupienie przez Bractwo Kapłańskie św. Piusa X (FSSPX) kościoła pod wezwaniem św. Willibrorda w Utrechcie – arcydzieła neogotyku.

Choć dzieje katolickiej Holandii sięgają początków Średniowiecza, tę opowieść należy rozpocząć mniej więcej od połowy XIX wieku. W 1848 r. w Królestwie Zjednoczonych Niderlandów miała miejsce reforma konstytucyjna, która wprowadzała wolność wyznania. Wskutek tego, pięć lat później, listem apostolskim Ex qua die arcano papież bł. Pius IX reaktywował holenderską prowincję kościelną. Katolicy mogli nareszcie zamanifestować swoją obecność po długich latach marginalizacji, działalności podziemnej i półpodziemnej, spowodowanej kalwińską dominacją – w Holandii rozpoczęło się Rijke Roomse Leven (Bogate Rzymskie Życie). Katolikom udało się stworzyć bardzo silną strukturę polityczną i organizacyjną, z wielodzietnymi rodzinami i mnóstwem powołań kapłańskich i zakonnych. Co więcej, na holenderskiej ziemi bezpieczny azyl znalazły ofiary pruskiego Kulturkampfu, np. w Steyl pod Venlo św. Arnold Jannsen założył zgromadzenie ojców werbistów. I tak jak rzymskokatolicka potęga Średniowiecza wyrażała się w gotyckiej katedrze, tak siła katolicyzmu holenderskiego w II połowie XIX w. i I połowie XX w. odzwierciedlała się w pięknie budowli sakralnych, jak choćby kościół św. Agaty i św. Barbary w Oudenbosch, kościół św. Mikołaja w Amsterdamie (oba mają tytuł bazyliki) czy kościół św. Willibrorda w Utrechcie.

Kościół św. Willibrorda zbudowano w samym centrum miasta. Nieopodal stoi również pomnik tego świętego, wywodzącego się z Northumbrii, apostoła Fryzów i biskupa Utrechtu, działającego na przełomie wieków VII i VIII. Kilkaset metrów dalej pnie się ku górze monumentalna niegdysiejsza Katedra św. Marcina, zagrabiona przez protestantów w 1580 r., z widocznymi śladami ikonoklastycznych profanacji. Stamtąd już niedaleko do obecnej katedry rzymskokatolickiej pod wezwaniem św. Katarzyny (z okazałym relikwiarzem św. Willibrorda), siedziby arcybiskupa Utrechtu, który jest zarazem prymasem Holandii. W latach 1955-1975 urząd ten piastował kard. Bernard Alfrink – modernista i czołowa postać dyktującej warunki podczas Vaticanum II „grupy reńskiej”. Można go bez wahania uznać za patrona posoborowej degrengolady katolicyzmu holenderskiego, obok takich postaci, jak Flamand o. Edward Schillebeeckx OP (soborowy peritus biskupów holenderskich), o. Piet Schoonenberg SJ („ojciec” De nieuwe katechismus, czyli tzw. katechizmu holenderskiego) czy prawdziwy czempion wśród wywrotowców – były jezuita Huub Oosterhuis. W dużej mierze dzięki ideom i działalności tych ludzi, w Holandii upadło życie sakramentalne, a parafie zaczęły tracić wiernych. Dla przykładu: z powodu topniejącej liczby wiernych, w 1967 r. kościół św. Willibrorda w Utrechcie został sprzedany przez archidiecezję. O Holandii mówi się dzisiaj jako kraju misyjnym.

Postępująca rewolucja religijna w holenderskim Kościele musiała wywołać opozycję. Jednym z jej liderów został asumpcjonista – o. Winand Kotte AA, który zaczął gromadzić katolików przeciwnych nowinkarstwu (wspierał go o. Ed Krekelberg SJ). Grupa ta od 1969 r. najpierw wynajmowała przykościelną kaplicę, by w 1971 r. przenieść się do głównego kościoła św. Willibrorda w Utrechcie, a o. Kotte z początku odprawiał Msze św. w klasycznym rycie rzymskim (po latach zdecydował się na celebrację w Novus Ordo – po łacinie i ad orientem). Progresistowska kuria arcybiskupia nie mogła tego zdzierżyć i próbowała poskromić zbuntowaną wspólnotę. W 1975 r. sąd kościelny w Utrechcie zakazał o. Kotte prowadzenia działalności duszpasterskiej, odprawiania Mszy, spowiadania i wygłaszania kazań. Charyzmatyczny kapłan nie podporządkował się. Impas w relacjach trwał również za czasów sukcesorów kard. Alfrinka – kardynałów Willebrandsa i Simonisa. Jednakże z dokumentów kościelnych, w tym watykańskich, wynika, że o. Kotte nigdy nie został suspendowany, a wyrok sądu kościelnego okazał się nieważny.

Chociaż o. Kotte, jak na warunki holenderskie, należał do konserwatywnych kapłanów, to z jego osobą związany jest tajemniczy epizod. Otóż w latach 60. nawiązał – zdaniem niektórych bardzo bliskie – kontakty z francuskim heretykiem i sekciarzem Michelem Collinem, który w 1950 r. ogłosił się papieżem Klemensem XV. Rezydujący wraz ze swoimi zwolennikami w Clémery „antypapież” znany był m.in. z udzielania „święceń kapłańskich” kobietom. W następnych latach Ojciec Kotte mocno dystansował się od tego heterodoksyjnego środowiska (swojego dobrego imienia bronił nawet w sądzie).

Jakkolwiek by nie oceniać posługi o. Kotte, wielką jego zasługą i dziełem życia było zachowanie od zniszczenia kościoła św. Willibrorda. W 1986 r. założona przez niego fundacja nabyła kościół, jednocześnie rozpoczynając kompleksowy remont neogotyckiej świątyni. Na ten cel udało się pozyskać pokaźne sumy pieniędzy: od sponsorów, z funduszy miejskich i krajowych oraz ze środków unijnych. Renowacja budynku oraz znajdujących się w nim dzieł trwała aż do 2005 r. Ojciec Kotte zmarł w 2006 r., w wieku 83 lat. Na temat działalności utrechckiego kapłana powstał film dokumentalny pt. Gods eigen parochie (Własna parafia Boga) nakręcony przez Shermana De Jesusa.

Następcą o. Kotte w latach 2006-2008 był eucharysta o. Peter Klos SSS. Równolegle duchowe dzieci o. Kotte z  Apostolatu św. Willibrorda nawiązały dialog z nowym – od 2008 r. – metropolitą Utrechtu abp. Wimem Eijkiem (od 2012 r. kardynał). Trwający od końca lat 60. spór dobiegł końca 25 stycznia 2009 r., kiedy to prymas Eijk rekonsekrował kościół św. Willibrorda. Wydawało się, że osiągnięto pewną stabilizację, zwłaszcza, że każda Msza św. w kościele sprawowana była ad orientem i języku łacińskim (ryt klasyczny, nowy ryt i ryt ambrozjański). Problem tkwił w tym, że dla celów komercyjnych odbywały się tam również występy o bardziej świeckim charakterze. W maju 2014 r. wystawiono w kościele cykl bluźnierczych „sztuk” teatralnych pt. De Uitvaart (Pogrzeb) w reżyserii Driesa Verhoevena. Dla wiernych z Apostolatu św. Willibrorda przelała się czara goryczy – nie chcieli uczestniczyć w nabożeństwach w zbezczeszczonej świątyni (kan. 1211 Kodeksu Prawa Kanonicznego). Poprosili więc kard. Eijka o odprawienie nabożeństwa pokutnego, na co ten się zgodził, pod warunkiem, że w przyszłości nie będzie dochodziło do podobnych profanacji. Fundacja św. Willibrorda (właściciel kościoła) oraz Fundacja Wydarzeń Kulturalnych (odpowiedzialna za organizację imprez) nie mogły (lub nie chciały) tego zagwarantować, głównie z uwagi na groźbę utraty płynności finansowej. Tak więc katolicy przywiązani do Tradycji znaleźli się na lodzie.

I wtedy na horyzoncie pojawiło się FSSPX, z ks. Carlem de Beerem na czele. Ku zaskoczeniu wielu, właściciele kościoła św. Willibrorda zaproponowali Bractwu współpracę z opcją sprzedaży świątyni. FSSPX wyraziło zainteresowanie, a jego kapłani co raz częściej przyjeżdżali do Utrechtu odprawiać Mszę św. W czerwcu 2017 r., po trudnych negocjacjach i protestach różnej maści postępowców, utrechcki magistrat zgodził się na wejście w posiadanie przez Bractwo pakietu większościowego w Fundacji św. Willibrorda w zamian za przejęcie jej długów, na które wcześniej gmina Utrecht udzieliła gwarancji. Kościół znalazł się w rękach następców abp. Lefebvre’a, aczkolwiek będzie dostępny dla zwiedzających i godziwych koncertów. Z kurii metropolitalnej zaczęły płynąć komunikaty: z jednej strony ostrzegające wiernych przed uczęszczaniem na Msze odprawiane przez kapłanów Bractwa, które jest „schizmatycką społecznością” (skąd my to znamy?), z drugiej – wyrażające zadowolenie, że w kościele św. Willibrorda sprawowany będzie kult Boży.

12 listopada 2017 r. sprawa znalazła swój finał – przełożony generalny Bractwa, bp Bernard Fellay, dokonał rekoncyliacji neogotyckiej świątyni oraz odprawił pontyfikalną Mszę św. Kościół św. Willibrorda kolejny raz został uratowany przed nieznanym, a FSSPX ulokowało się w strategicznym miejscu do rozpoczęcia reewangelizacji spustoszonej modernizmem Holandii.

 

Paweł Żabicki

Kategoria: Publicystyka, Reportaż, Społeczeństwo, Wiara

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Paweł Żabicki pisze:

    Chciałbym zrobić erratę do zdania: "W 1848 r. w Królestwie Zjednoczonych Niderlandów miała miejsce reforma konstytucyjna, która wprowadzała wolność wyznania. Wskutek tego, pięć lat później, listem apostolskim Ex qua die arcano papież bł. Pius IX reaktywował holenderską prowincję kościelną".

    Po pierwsze, zamiast "w Królestwie Zjednoczonych Niderlandów", powinno być "w Królestwie Niderlandów". Królestwo Zjednoczonych Niderlandów to nazwa nadana dla belgijsko-holenderskiego(niderlandzkiego) tworu, który funkcjonował w latach 1815-1830(1839), a więc w 1848 r. nie mogło być o nim mowy. Niestety, gdzieniegdzie to błędne nazewnictwo jeszcze się pojawia.

    Po drugie, dokument papieski Ex qua die arcano (lub Ex qua die) nie jest listem apostolskim, tylko bullą. Choć w niektórych tekstach lub zbiorach dokumentów można spotkać określenie "list apostolski" albo "brewe". 

  2. Patrycja pisze:

    Bardzo dziękuję za ten wpis.

    Okoliczności tak się złożyły, że byłam na tej mszy rekoncyliacyjnej, a odkąd zamieszkałam w Utrecht w grudniu 2017, chodzę na Mszę w klasycznym rycie rzymskim tylko i wyłącznie tam. Ojciec Carlo jest moim spowiednikiem. Dziękuję Panu Bogu za tak cudowną łaskę! 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *