banner ad

Wikieł: Zwyczaje postne i wielkanocne

| 3 kwietnia 2015 | 0 Komentarzy

150420141754Kościół katolicki wyznacza wiernym porządek przygotowań doskonale wprowadzających w czas przeżywania Męki i Zmartwychwstania Pańskiego. Jest on wpisany w rytm ludzkiego życia – pracy, nauki, odpoczynku, odżywiania się. Wszystkie obrzędy i rytuały mają głęboki sens i zbliżają nas do tajemnicy Zmartwychwstania. Niestety, stopniowo zapominamy o starych zwyczajach i obrzędach; jesteśmy dzisiaj coraz bardziej pobłażliwi wobec samych siebie zarówno w poście, jałmużnie, jak i modlitwie. Efekt? Nasz poziom duchowości spada, a przeżywanie najważniejszych dla chrześcijan Świąt Wielkiej Nocy powoli sprowadza się do zaledwie estetycznego i konsumpcyjnego aspektu. A jak to kiedyś na naszych ziemiach bywało? Przypomnijmy sobie ważniejsze zwyczaje i obrzędy związane z Wielkanocą.  

OSTATNIE DNI POSTU 



Zwyczaje ludowe na Wielką Środę i Wielki Piątek były skoncentrowane na zbliżającym się końcu postu. Urządzano bowiem “grzebanie żuru”, który się wszystkim uprzykrzył (wylewano go gdzie bądź), albo “palenie żuru” ? kończąc przedświąteczne porządki, palono stare miotły, szmaty, śmieci, by dom, ale domyślnie także dusze były na święta czyste. Innym obyczajem były kąpiele w stawie czy rzece, by zapewnić sobie zdrowie, urodę i ochronę przed złem. Gospodarze święcili swe pola, by zapewnić sobie urodzaj, palili siedem ognisk na krańcach wsi, aby ustrzec domy od pożaru. Nowy ogień zaś w piecach zapalano dopiero od paschału. Dzieci natomiast tego dnia (lub w Wielki Czwartek) ubierały kukłę Judasza ozdobioną 30 szkiełkami (domyślnie: srebrnikami), zrzucały ją z kościelnej wieży, ciągnęły przez wieś, krzycząc: “Zdrajca! Judasz!” i poniewierając, by wreszcie spalić lub utopić w rzece czy jeziorze. 



CORAZ BLIŻEJ TRIDUUM 



Wymowną liturgię miała “ciemna jutrznia” odprawiana w kościele przy 15 świecach w Wielki Czwartek, Piątek i Sobotę przed świtem, a później przeniesiona na godzinę 21.00. Śpiewano psalmy i kolejno gaszono 14 świec symbolizujących 12 apostołów oraz dwóch nieznanych z imienia uczniów, którzy opuścili Pana Jezusa w czasie męki; ostatnia zaś – symbolizująca Zbawiciela – świeciła do końca albo gaszona była na pamiątkę Jego śmierci. Całość kończyło głośne zamknięcie brewiarzy, przypominające złorzeczenia ludzi pod krzyżem i trzęsienie ziemi. W Wielki Czwartek (zwany cierniowym) na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy spożywano tajnię – postną, ale obfitą kolację. Dla wielu był to ostatni posiłek przed śniadaniem wielkanocnym.

Kościół do dzisiaj pielęgnuje także zwyczaj obmywania stóp 12 mężczyznom (starcom lub ubogim) – wzorem uczynku miłosierdzia Zbawiciela. W Kościołach odprawiana jest wtedy Msza Wieczerzy Pańskiej, upamiętniająca Ostatnią Wieczerzę Jezusa Chrystusa z uczniami. Znamienna jest zapadająca po Gloria głucha cisza: milkną dzwony, dzwonki, używa się klekotów, kołatek, grzechotek czy trajkotek (inaczej: chrząszczy). Takimi instrumentami bawili się też chłopcy na ulicach. Konsekrowane Hostie oraz Najświętszy Sakrament są po komunii przenoszone do ciemnicy, co symbolizuje pojmanie i uwięzienie Zbawiciela. Po Eucharystii obnaża się ołtarz. Dawniej tego dnia pracowano tylko do południa, wykonywano wybrane czynności: mężczyźni sadzili drzewa owocowe, kobiety piekły chleby i ciasta, robiły masło “przeznaczone na lekarstwo na rany, chłopi wieszali śledzia na suchym drzewie nad drogą, urządzając mu pogrzeb, a panny malowały pisanki (kraszanki) – piękne, barwne, pisane woskiem, malowane, trawione, skrobane”. W każdym regionie Polski inaczej zdobione.

W Wielki Piątek – dzień zadumy nad Męką Zbawiciela, nie wykonywano hałaśliwych prac, a przed wschodem słońca chodziło się do rzeki obmyć twarz, ręce i nogi, gdyż woda tego dnia nabiera uzdrawiającej mocy. Szczególnie popularne było źródełko w Piekarach Śląskich na Górze Kalwaryjskiej. Ołtarz w kościele był ogołocony ze świec i kwiatów, a uwagę wiernych skupiał urządzany od X stulecia Grób Pański, w którym umieszczano krzyż i stawiano przy nim straż. Od XVI stulecia znajdował się w nim także Najświętszy Sakrament, a krzyż adorowano przed ołtarzem.

Wielka Sobota to liturgia i zwyczaje sprawowane w przeddzień największej uroczystości. W kościele święci się wodę i ogień, zapalając paschał symbolizujący zmartwychwstałego Jezusa, który jest alfą i omegą – początkiem i końcem. Od VIII wieku (w Polsce – od XIV stulecia) święcone są pokarmy: chleb symbolizujący Ciało Chrystusa, jajka – nowe życie i zmartwychwstanie Pana Jezusa, wędliny – świadczące o dostatku oraz masło, ser, sól, chrzan, ciasto i baranek z triumfalną chorągiewką (agnusek – z łac. agnus – jagnię). 



PRAWDZIWIE ZMARTWYCHWSTAŁ! 



“Chrystus Zmartwychwstał!” – tak od rezurekcji (łac. resurrectio – powstanie z martwych) przez cały okres wielkanocny pozdrawiano się na powitanie, a w odpowiedzi słychać było: “Prawdziwie Zmartwychwstał!”. Podczas Mszy rezurekcyjnej odgrywano scenę z niewiastami i Aniołem przy pustym grobie Jezusa oraz strzelano na wiwat. Charakterystyczne wezwanie Alleluja! (wychwalajcie Pana), obecne niemal we wszystkich pieśniach wielkanocnych, istnieje w liturgii od VI wieku. Po Mszy św. w domach zasiadano przy wystawnych śniadaniach wielkanocnych, które poprzedzało dzielenie się jajkiem i składanie życzeń. Wśród potraw królował piękny baranek z czerwoną chorągiewką, położony na łączce z rzeżuchy lub żytka – rzeźbiony w cukrze, marcepanie lub w maśle. Kto przespał poranną rezurekcję – nie jadł. Ale gdzieniegdzie spożywano tylko jedną potrawę przygotowywaną ze święconego, np. w Gorcach w Rabce jadano sodrę: pokrojone jajka, chleb, wędlinę i chrzan, wymieszane ze zsiadłym mlekiem. 



I ŚMIGUS, I DYNGUS 



Po tylu dniach postu trzeba się rozluźnić, dlatego od Niedzieli Wielkanocnej królowały zabawy: śmigus -polewanie panien wodą i uderzanie ich po nogach rózgami (na zdrowie) albo delikatne polewanie pachnącą wodą po ręce; dyngus – wykupywanie się dziewczyn od oblewania a także rozdawanie pisanek, słodyczy i pieniędzy przebierańcom, którzy chodzili po wsi z barankiem lub kogutkiem (nawiązując do Jezusa i zaparcia się św. Piotra) i płatali różne figle. W różnych regionach żarty przybierały różne formy: w okolicach Krakowa chodziły “siude baby” czy “siudy” – baby niosące koszyk z kukłą-dzieckiem i dziad z różańcem z kasztanów lub brukwi. Baby brudziły sadzą “na szczęście”, jeśli nie otrzymały stosownych datków. W Poniedziałek Wielkanocny na krakowskim Zwierzyńcu organizowano festyn “Emaus”, a we wtorek na Krzemionkach przy kopcu Krakusa -zabawę, tzw. rękawkę, w ramach której z kopca rzucano słodycze zebranym biedakom i młodzieży. Niedaleko Limanowej z kolei był zwyczaj przebierania się za “dziady śmigustne” czy “słomiaki” gwiżdżące i trąbiące głośno – uosabiały one tych, którzy stracili głos, bo nie uwierzyli w Zmartwychwstanie. Na Mazowszu natomiast chodzili “kurcarze”  – chłopcy z sikawkami, klekotkami i kurkiem dyngusowym. 



JAK JEST DZISIAJ? 



Tradycja swoje, a “nowoczesność” swoje – Co ostatecznie wygrywa? – zależy to tylko od nas! Jeśli chcemy, zachowamy to, co piękne i szlachetne, co świadczy o naszych korzeniach. Wszak i dziś zdarzają się tacy, którzy przez 40 dni z pomocą Kościoła toczą boje z własnymi ułomnościami, a od Wielkiego Czwartku czy Piątku żyją o chlebie i wodzie aż do rezurekcji? 

Michał Wikieł

Kategoria: Inni autorzy, Religia, Wiara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *