banner ad

Stacje konania Jezusa – Droga Krzyżowa z Bernanosem

| 18 kwietnia 2014 | 0 Komentarzy

droga krzyzowaNa rozpoczęcie

 

Zagubiwszy w krajobrazie ponowoczesności zdolność do zadziwienia – jak chciał Platon, oraz zdolność do spotkania „z tym co niewysłowione” – jak chcą Żydzi (A.J. Heschel), rzadko dzisiaj powracamy do twórczości jednego z najwybitniejszych pisarzy początku XX wieku Georgesa Bernanosa. Pomówiony jest on najczęściej o archaizm w pojmowaniu Kościoła a także o przerysowania antropologiczne obciążone zbyt drastycznymi opisami egzystencji. We wszystkich tych i innych zarzutach, nie wiedzieć czemu, nie wzięto pod uwagę, fundamentalnego przesłania tej literatury, a mianowicie ukazanie agonii Jezusa Chrystusa. Zasadniczym bowiem przedmiotem artystycznej medytacji pisarza jest w jego powieściach Męka Boga-Człowieka. Dlatego też, mówiąc o antropologii katolickiego pisarza, nie można nie zauważać teologicznej (chrystologicznej) podwaliny jego twórczości. Bernanos, siłą swego artystycznego kunsztu, podąża bowiem za swoim Mistrzem i zanurza się w tajemnicy Miłości cierpiącej dla zbawienia świata. Chce jak najdoskonalej odtworzyć Chrystusowe oblicze przez duchowe uczestnictwo w Jego agonii. Zanurza się w tajemnicy Jego męki, znacząc w swych powieściach poszczególne etapy drogi, określane lapidarnie w tradycji katolickiej mistyki jako: oczyszczenie – oświecenie – zjednoczenie. Odwołuje się przy tym do doświadczenia karmelitańskiej i ignacjańskiej tradycji duchowości. Szczególnie, w tym przekazie, zauważalny jest wpływ myśli św. Jana od Krzyża, św. Teresy z Lisieux, św. Ignacego Loyoli, św. Jan Vianneya oraz bł. Karola de Foucauld. Najbardziej interesujący jest jednak on sam – Bernanos, przystający – swą artystyczną wrażliwością – przy poszczególnych stacjach Drogi Krzyżowej. Rezygnuje przy tym, z uświęconych tradycją miejsc i wydarzeń całego postaciowego teatrum tej Drogi. Odnajduje ją w krajobrazie duchowo-psychicznych doświadczeń każdego człowieka. Zagłębia się na niej w ocean ludzkiej duszy, pełny nieprzeniknionych raf, pośród których emocje i uczucia, bądź to koją bądź to potęgują cierpienie. To właśnie wtedy, kiedy przemierza ją w sensie uniwersalnym, artysta kontempluje osobę Jezusa Chrystusa w momencie Jego agonii.

Ujmując rzecz od strony teologicznej, według Bernanosa, to Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek syntezuje bogaty koloryt przeżyć ludzkich; zwłaszcza całe jego cierpienie, od Abla poczynając do ostatniego, który przyjdzie na świat. Można powiedzieć, że poszczególne objawy człowieczeństwa są dla Bernanosa drogą do zjednoczenia z cierpiącym Mistrzem, a zarazem tworzywem kreującym wizję Jego Świętej Agonii. Poprowadzeni przez pisarza prześledźmy zatem duchowe etapy konania Jezusa Chrystusa, którego stacje, odnaleźć może w sobie każdy z nas.

 

Stacja I – Niewinność

 

Niemal wszyscy bohaterowie powieści Bernanosa, podążający za swoim Mistrzem, obdarzeni są przymiotem „dziecięctwa”. Ta inicjacyjna oznaka przylgnięcia do Chrystusa, widoczna jest już w pierwszej wielkiej powieść pisarza Pod słońcem szatana. W pamiętnej scenie z szatanem, wikary z Campagne „czekał odwiedzin Pocieszyciela z niewinną ufnością dziecka, które, gdy, nadchodzi godzina posiłku, podnosi oczy na ojca, a jego małe serduszko nawet w największej biedzie ani przez chwilę nie wątpi, że otrzyma swój chleb powszedni”1. „Dziecięctwo” jest jednym z ważniejszych atrybutów terezjańskiej duchowości. U Bernanosa, to wielka broń w zmaganiu duchowym. Jego głęboki sens zdradza francuskie określenie „abandon à Dieu”, rozumiane jako całkowite zdanie się na Boga. Sercem „drogi dziecięctwa” jest niewinność. Może najpełniej uwidacznia się ona przez obraz bohaterki powieści Radość – Chantal. Rozum Iwana Karamazowa Dostojewskiego, właśnie z tym insygnium świętości nie mógł sobie poradzić. Nie znalazłszy odpowiedzi na pytanie dlaczego niewinność cierpi, ostatecznie, „zwraca bilet” Bogu. Bernanos nie podtrzymuje tego rodzaju niecierpliwości wobec tajemnicy życia i śmierci, ale i nie pozostawia nas bez odpowiedzi. W duchowości pisarza, właśnie przeciwko niewinności „dziecięctwa”, wycelowana jest cała potęga Zła. Ku niewinności sprawiedliwych skierowane są najbardziej szpony zbuntowanego rozumu nienawiści.

 

Stacja II – Nuda

 

Bohater Bernanosa, obdarzony niewinnością, wprowadzony zostaje do Ogrodu Oliwnego. „Rzecz w tym, że odkąd sięgnę pamięcią, odnajduję siebie w Ogrodzie Oliwnym”2 – napisze w swym kajecie chory śmiertelnie ksiądz z Pamiętnika wiejskiego proboszcza. Wejście do Getsemani oznacza dla postaci z książek pisarza nieprzystosowanie do świata, opuszczenie, obojętność środowiska. Ogród Oliwny spowija nijakość egzystencji otoczenia, płaska mentalności, wypłowiała wrażliwość i pycha zawoalowanego cynizmu. Tę społeczną zawiesinę pustki istnienia, pisarz określa terminem „nudy”. „Można by powiedzieć, że świat od dawna przyzwyczaił się do nudy, że nuda jest prawdziwą dolą człowieka […] zapytuję, czy ludzie znali kiedykolwiek zarazek nudy, tego trądu? Przedwczesne zwątpienie, haniebna postać zwątpienia, która niewątpliwie jest jakby fermentacją rozkładającego się chrześcijaństwa”3. W powieściach Bernanosa, oprócz samej „nudy”, wskazanych jest wiele jej odmian. Padają one niczym cienie na przebywających z Chrystusem w Ogrodzie Oliwnym. Jeden z tych cieni – „miernota ludzka” jest nawet „pułapką szatana”4.

 

Stacja III – Otchłań serca

 

Plastycznie wyrażony stan duchowy otoczenia, pełny deszczowych, błotnistych i piaszczystych pejzaży, bez świeżości i elementarnie – pod względem aksjologii – zagospodarowanych dążeń społecznych, towarzyszy duchowemu klimatowi bohatera zstępującego w głąb swego serca. Przy opisie tego procesu Dostojewski posługiwał się określeniem – „człowiek z podziemia” a Conrad – „jądro ciemności”. Bernanos, pisze podobnie do tego ostatniego, ale z wyraźnym odniesieniem do metaforyki św. Jana od Krzyża: „każdy jednak winien zstępować w siebie, w miarę zaś, jak zstępuje, ciemności gęstnieją, aż zmieniają się w mroczne jądro, w najgłębsze tajniki naszego „ja”, gdzie kłębią się cienie naszych przodków, gdzie popędy burzą się niczym podskórna woda”5.

 

Stacja IV – Oblicza smutku

 

Smutek w twórczości Bernanosa „unosi się w powietrzu” i jest „niesamowity”6. Smutki są dwojakie: ten otoczenia, jako unaocznienie braku wrażliwości na sprawy Boże oraz ten który sięga – choć to wydaje się być niedorzeczne – samego Źródła miłości. Pierwszy z nich, siedemnastoletnia Chantal odczuwa u grzeszników jako „smutek tylu zmarnowanych godzin, zbędnych wysiłków, uraz, wrogości, ambicji twardych jak kamienie a bardziej płonnych niż sny”7. Smutek grzeszników zdradza tutaj śmiertelną chorobę duszy, której nie sposób ukryć, która ujawnia swe śmiertelne zarzewie w sposobie patrzenia na świat, bycia w nim, jakości życia i umierania. U Bernanosa napotkamy także odmienny rodzaj smutku. Choć to brzmi nieprawdopodobnie, ale uczucie to, wyraża miłość ofiarniczą (agape). Pisarz naprowadza czytelnika na odkrycie odmiennej kategorii smutku, który jest „nieosobisty, nadziemski, podobny do wyrzutów, jakie czynią aniołowie. A taki zarazem bezpośredni, przeczysty, drgający taką niewinnością i słodyczą”8. Przeszyty tym uczuciem smutku Jezus Chrystus wypowiedział na Krzyżu: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34).

 

Stacja V – Pokusa pogardy

 

Bernanos jest przekonany, że wykwitem niszczącego smutku jest pogarda. Camus przez pogardę bronił się przed popełnieniem samobójstwa. Chantal Bernanosa, odczuwa jej bliskość, choć wie, że nigdy nie przyzwoli sobie na komfort pogardy wobec tych, którzy życie swoje przemienili w miałkość pokrętnego racjonalizmu podbarwionego poczuciem wyższości z powodu nabytej wiedzy. „Pogarda jest jadem smutku, panie doktorze. Smutek wyparowuje, a ona właśnie zostaje na dnie… błoto czarne i gorzkie. I choćbym była kiedyś nie wiem jak nieszczęśliwa, pogarda nigdy nie będzie miała do mnie dostępu…”9. Na taki akt heroizmu nie stać niestety Muszeczki z powieści Pod słońcem szatana. „Na piwowara padło spojrzenie przesycone pogardą, ukradkowe jak gdyby metal błysną w mroku”10. Zbyt dużo było wokół niej kłamstwa, egoizmu jej kochanków, by nie zainteresował się nią szatan, odwieczny wróg człowieka, którego średniowiecze odmalowuje z kopytem i smrodem siary, Bułhakow opisuje jako nicponia i komedianta, Dante i Dostojewski jako statyczną «małpę Boga» odtwarzającą Królestwo Boże à rebours w otchłaniach. U Bernanos dołącza się do świętego z Lumbres na błotnistej drodze. Dziś powiedzielibyśmy, że jest a-osobową inteligencją nienawidzącą. To on, w czasie agonii Chrystusa podpowiada jednemu ze skazańców, by przeklinał Go w cierpieniu (por. Łk 23, 39). Pogarda skrzywdzonej Muszeczki sięga aż tak głęboko.

 

Stacja VI – Krzyk

 

Dlatego już w Prologu powieści słychać jej krzyk. „Otworzyła usta i zaczęła krzyczeć. Ta skarga ponadludzka dźwięcząca jednym tonem – to poważnym, to przenikliwym – rozbrzmiała głośno w małym domku […] W pierwszym zaraz odruchu lekarz z Campagne odtrącił daleko od siebie zesztywniałe delikatne ciało, po czym spróbował zamknąć te usta, zdławić krzyk. Zmagał się z owym krzykiem, jak zabójca walczy z żywym sercem, które wciąż jeszcze bije”11. Krzyku Muszeczki nie może powstrzymać ten, który ją skrzywdził. Krzyku cierpiących nie mogą uciszyć żadne kneble społecznych uproszczeń, szybkich rozwiązań, i cudownych recept. Krzyk sięga bowiem poza statystyki socjologa i psychologię Freuda. Ma odniesienia ontologiczne. Jest upustem pragnień drzemiących w człowieku, pragnień odzyskania sensu, pragnień powrotu do utraconej syntonii z raju. Sejsmograf współczesności odnotowuje jego wielość upostaciowień: Krzyk – Munka, Skowyt – Ginsberga, lament bohatera Pieta dell'Isola – Grudzińskiego, to tylko nieliczne przykłady form człowieczego jęku zawieszonego w trzewiach dusz. Dołącza do nich Bernanos, który ukazuje głębię tęsknoty Muszeczki za byciem kochaną. W dziewiętnastym rozdziale Ewangelii św. Jana, Jezus Chrystus wypowiada swoje „Pragnę”, które jest zbiorem wszystkich „pragnę” ludzkości. Muszeczki też.

 

Stacja VII – Samotność

 

Na drodze „zstępowania w siebie”, bohaterom Bernanosa nie towarzyszy nikt bliski. Nawet aniołowie są nieobecni. Uczniowie Chrystusa najpierw pospali, potem uciekli i pozostawili Mistrza samego. Porównywalnego opuszczenia Jezusa z Ogrodu Oliwnego, doświadczy ksiądz z Lumbres, proboszczowie z Ambricourt i z Fenouille, Chantal, Blanka de la Force. Ale uwaga, samotność w Getsemani nie jest samotnością piekła. U Bernanosa odnajdziemy dwa rodzaje samotności, przybiera ona wymiar albo demoniczny albo Boski. Istnieje zatem samotność przeklęta, pochodząca od zła. „O, jakże samotni jesteśmy, gdy czynimy zło, bracia moi! Przez wszystkie wieki biedni ludzie pragnęli wyzbyć się tej samotności: daremny trud”12. Samotność w grzechu, to samotność przeklęta, uwięziona w pustce poczucia pozostawienia absolutnego. Bernanos jest przekonany, że szatan nawet tych, którzy mu służą opuszcza, bo piekło jest bez-relacyjnością. „Diabeł, który może tak wiele, nigdy nie zdoła ustanowić swego kościoła, kościoła, w którym istniałaby wspólnota zasługujących na piekło, w których grzech byłby wspólny. Zawsze, aż do końca świata, grzesznik będzie musiał grzeszyć sam, zawsze sam, będziemy grzeszyć sami, jak sami umieramy. Bo widzicie, diabeł jest przyjacielem, który nigdy nie wytrwa do końca” (jw.)

Istnieje także samotność bez grzechu, niezawiniona. Drugoplanowa postać ostatniej powieści pisarza Monsieur Ouine nie ukrywa, że jego wierność Chrystusowi wiąże się z doświadczeniem wyizolowania przez innych; z opuszczeniem totalnym. „Jestem równie osamotniony jak ongiś, jeszcze bardziej samotny… Powie pan, że mam przełożonych, konfratrów… Ach proszę pana, żaden człowiek nie różni się w tym stopniu od księdza co drugi kapłan; nasza samotność jest doskonała”13. Na ścieżkach poszukiwania sensu, samotność odnajdzie każdy, kto zbliża się do Boga. Samotność ta, nie tyle jest nieobecnością osób, co obecnością Osoby. Samotność wręcz suponuje Jego obecność. Jest ona, ni mniej ni więcej, jak ekwipażem na drogę do nowych narodzin w Nim. Oto, co odczuwała Chantal: „w ciągu jednej sekundy uprzytomniła sobie swoją samotność, przerażającą, zasadniczą, samotność dzieci Bożych. [..] w samej głębi duszy i aż w szpiku kości doznała uczucia błogosławionego opuszczenia, co jest progiem i przedsionkiem wszelkiej świętości”14.

 

Stacja VIII – Zadośćuczynienie

 

Samotność jest potrzebna także, by nieść do Boga tych, którzy zastygli w krzyku z powodu cierpienia. Czytając powieści Bernanosa nie możemy pozostawiać siebie bez odpowiedzi na pytanie czemu służy cała męka i udręczenie pierwszoplanowych postaci z książek pisarza? Nie zapominajmy, że Bernanos jest katolikiem. Nigdzie indziej w literaturze, nie wybrzmiała tak dobitnie jedna z kluczowych prawd Kościoła katolickiego, a określana jako – Obcowanie Świętych. Jak na czasy w których pisarz tworzył, nowatorską wydaje się też eklezjologia pisarza. Niewątpliwie ofiara i śmierć wielu postaci Bernanosa ma charakter ekspiacyjny, zadość czyniący za grzechy. Istnieje jakaś tajemnicza więź pomiędzy świętym z Lumbres a Muszeczką, między Chantal a księdzem Cénabre (w symbolice powieści Radość Judasza zdradzającego Chrystusa). Dotykamy tu subtelnej tajemnicy rozumienia Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa. W ramach przeżywania tej tajemnicy św. Paweł pisze o sobie „raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24). Chrystus dopuszcza człowieka uświęconego do uczestnictwa w swoim dziele zbawczym. Męka Jezusa nadaje sens każdemu cierpieniu. „Cierpienia nasze nie należy do nas, On je bierze na siebie, one są w Jego sercu. Nie mamy prawa brać ich stamtąd, żeby je wyzywać, znieważać”15.

 

Stacja IX – Otarcie o rozpacz

 

„Pokusa rozpaczy”. Takim tytułem opatrzył francuski pisarz pierwszy rozdział Pod słońcem szatana. Z jakości określonej miernotą życia nie trudno wejść w stan zwątpienia, z tego stanu jest tylko krok do rozpaczy. Oto cała strategia nienawidzącej inteligencji diabła. Rozpacz jest najstraszniejszą pokusą, jest szczytem koncentracji na sobie, a konkretnie na własnym cierpieniu. Rozpacz jest antytezą nadziei, cnoty, której bez Boga człowiek nie może wlać w swoje serce. Wyjście z rozpaczy może dać tylko miłość. Bernanosowego proboszcza z Lumbres, „nieszczęśnika, zapoznanego przez wszystkich i przez samego siebie, powoli napełniła bezlitosna rozpacz”16, ale nie jak to wskazano powyżej z powodu opieszałości duchowej. Wręcz przeciwnie, doświadczył on boleśnie tej pokusy na wskutek bezkompromisowego i konsekwentnego zmierzaniu ku Bogu, w całkowitym ogołoceniu, posłuszeństwie wobec przełożonego, i świadomej rezygnacji nawet z duchowej pociechy. Miejsce na które wkroczył, można by określić jako pustynia. Wielu wycofuje się przed wkroczenie w ten duchowy obszar próby z obawy choćby przed Szatanem, który „znieprawia każdą drogę”; który nie omieszkał kusić samego Zbawiciela. Według Bernanosa „posępne stado zmierza ku swemu przeznaczeniu… On [szatan] swoją nienawiść zachowuje dla Świętych”17.

 

Stacja X – Ogołocenie

 

Pustynia ogołaca ze wszystkiego!!! Blanka de la Force, bohaterka dramatu Bernanosa pisanego na łożu śmierci, podlega procesowi oczyszczenia stopniowo. Najpierw z więzów rodzinnych, majętności, później nawet z motywów jakimi się kierowała przy wstępowaniu do Karmelu. W takim stanie trzeba „czekać”, jest to moment duchowego bezruchu, statyka trwania, którą możemy zauważyć spoglądając na Matkę Jezusa pod Krzyżem. Noc wtedy jest najgęstsza. Chodzi o pozostanie przy Prawdzie, która jest bezbronna. Jeśli człowiek nie chce Prawdy, prawda w nim umiera. Blanka po niechlubnym opuszczeniu klasztoru, ostatecznie dorasta do tego momentu. Dokonuje wyboru i dołącza do gilotynowanych przez rewolucję francuską karmelitanek.

 

Stacja XI – Trwoga

 

Wspomniana historia Blanki de la Force uświadamia nam jak niebanalnym i zaskakującym pisarzem jest Bernanos. Wprowadza nas bowiem w głęboko humanitarne, a jednocześnie na wskroś chrześcijańskie rozumienie, tak zwanej doli i niedoli człowieka. Idąc jeszcze dalej, jest eksplikacją momentu trwogi jaką Chrystus przeżył w Ogrodzie Oliwnym w obliczu czekającej Go Męki. Motto z Dialogów Karmelitanek zaczerpnięte z wcześniejszej jego książki Radość jest jednym z najpiękniejszych pereł tej literatury. „Bo widzisz, w pewnym sensie Trwoga jest jednak córką Bożą, odkupioną w noc Wielkiego Piątku. Nie jest ona piękna – o, nie! To wyszydzana, to znów przeklinana, odrzucana przez wszystkich… A jednak niech cię to nie zmyli: jest ona u wezgłowia każdej agonii, to ona wstawia się za człowiekiem”18.

 

Stacja XII – Milczenie

 

„Tak, otrzymałaby śmierć z tych dłoni, co nie mogą już zamknąć się nigdy, na zawsze ćwiekami rozwarte… I jak dziecko, nie rozumiejąc, powtarza ze świętą, niebiańską potulnością słowo po słowie, które słyszy z ust matki, tak i ona posuwałaby się krok za krokiem w ciemność konania, którego progu nie przestąpił dotąd żaden anioł; zbierałaby po omacku każdą kruszynę tego straszliwego chleba… W tejże chwili zapadła cisza, którą przyzywała, zapadła i spowiła ją”19.

 

Stacja XIII – Dotyk miłosierdzia

 

W pewnym momencie ksiądz Donissan powie do Muszeczki. „Widzi pani, jak niebo się rozjaśnia: kończy się noc”. Droga duchowego itinerarium ma swój brzask. Inaczej byłaby absurdem, zakamuflowanym masochizmem. Na tej drodze, a zwłaszcza u jej kresu odnajduje człowiek Miłosierdzie. „Miłosierdzie wielkich dusz, ich nadprzyrodzone współczucie zdaje się wprowadzać […] od razu w najskrytsze tajniki ludzkich istot”20. Poprzez Miłosierdzie człowiek dowiaduje się, że „Bóg jest przy nas nawet w szaleństwach, jakie popełniamy”21. To doświadczenie Miłosierdzia każe proboszczowi z Ambricourt, „jeńcowi Świętego Konania”22 powtórzyć w momencie śmierci za św. Teresą od Dzieciątka Jezus, że „Wszystko jest łaską”.

 

Stacja XIV – Radość

 

Radość jest darem darmo ofiarowywanym. Chantal miała do zaoferowania przede wszystkim to. „Zarówno im, jak zmarłemu mogła dawać tylko swoją biedną radość, rozradowanie równie tajemne jak ich smutek”23. W perspektywie twórczości Bernanosa: radość jest najczystsza, powiązana z cierpieniem i agonią. Radość ta, jest prawdziwym punktem odniesienia każdego życia, sworzniem życia ziemskiego i tego nadprzyrodzonego. Radość jest jednym z niewielu objawów człowieczeństwa w całej pełni, nieznana zwierzętom. Radość, to zaraz po miłości, znak obecności Ducha Świętego w życiu człowieka (por. Gal 5, 22). Ten stan duchowego zjednoczenia z Bogiem jest nie do pomylenia z „radością ułudy” czyli wytworem „zmysłowego powabu”24. Ostatecznie dla pisarza, radość jest emanacją Życia, jego afirmacją, pierwszym śpiewem Feniksa powstającego z popiołu.

 

Na zakończenie

 

Dla Bernanosa „naprawdę był tylko jeden poranek panie bracie: poranek Wielkanocny. Ale każda noc, w którą wchodzimy, jest nocą Przenajświętszej Agonii…”25. Być może człowiek ponowoczesny nie potrafi już czytać tego typu literatury, która tak naprawdę jest zbiorem wycyzelowanych miniaturek duchowości chrześcijańskiej. Propozycja, którą pisarz oferuje poprzez swoje powieści, jest propozycją podjęcia niełatwej drogi poszukiwania sensu. Dzisiaj promuje się powszechnie slogan „chrzanić sens i robić swoje”. Pewnie można i tak. Dla każdego jednak, kto szuka ścieżek skierowanych ku transcendencji Bernanos pozostaje nadal atrakcyjny. Strawę, którą proponuje przeżuwa się powoli, tak, by smaki zapadły głęboko w pamięci i żeby nie zabrakło sił w wędrowaniu. "Jakaż długa jest droga powrotna! Droga pokonanych armii, droga zmierzchu, nie prowadząca nigdzie, w bezcelowym tumanie kurzu…! Trzeba jednak iść, trzeba chodzić, dopóki bije biedne stare serce – bez potrzeby, żeby spożytkować życie – ponieważ nie ma wypoczynku, dopóki trwa dzień, dopóki okrutna gwiazda patrzy na nas swym jednym okiem spod horyzontu. Dopóki bije biedne stare serce"26.

 

Ks. Dariusz Jastrząb

 

Za: „Życie Duchowe” 62(2010)

 

1 G. Bernanos, Pod słońcem szatana, IW PAX, Warszawa 1989, s.159.

2 G. Bernanos, Pamiętnik wiejskiego proboszcza, IW PAX, Warszawa 1991, s. 163.

3 G. Bernanos, Pamiętnik wiejskiego proboszcza, IW PAX, Warszawa 1991, s. 6.

4 G. Bernanos, Pamiętnik wiejskiego proboszcza, IW PAX, Warszawa 1991, s. 23.

5 G. Bernanos, Pod słońcem szatana, IW PAX, Warszawa 1989, s.161.

6 G. Bernanos, Radość, IW PAX, Warszawa 1953, s. 112.

7 G. Bernanos, Radość, IW PAX, Warszawa 1953, s. 23.

8 G. Bernanos, Radość, IW PAX, Warszawa 1953, s. 136.

9 G. Bernanos, Radość, IW PAX, Warszawa 1953, s. 149.

10 G. Bernanos, Pod słońcem szatana, IW PAX, Warszawa 1989, s. 29.

11 G. Bernanos, Pod słońcem szatana, IW PAX, Warszawa 1989, s. 75.

12 G. Bernanos, Monsieur Ouine, IW PAX, Warszawa 1961, s. 192.

13 G. Bernanos, Monsieur Ouine, IW PAX, Warszawa 1961, s. 165.

14 G. Bernanos, Radość, IW PAX, Warszawa 1953, s. 77-78.

15 G. Bernanos, Pamiętnik wiejskiego proboszcza, PAX, Warszawa, s. 139.

16 G. Bernanos, Pod słońcem szatana, IW PAX, Warszawa 1989, s. 129.

17 G. Bernanos, Pod słońcem szatana, IW PAX, Warszawa 1989, s. 121.

18 G. Bernanos, Dialogi Karmelitanek, PAX, Warszawa 1985, s. 5.

19 G. Bernanos, Radość, IW PAX, Warszawa 1953, s. 160-161.

20 G. Bernanos, Pod słońcem szatana, IW PAX, Warszawa 1989, s. 172.

21 G. Bernanos, Pod słońcem szatana, IW PAX, Warszawa 1989, s. 173.

22 G. Bernanos, Pamiętnik wiejskiego proboszcza, IW PAX, Warszawa, s. 163.

23 G. Bernanos, Radość, IW PAX, Warszawa 1953, s. 35.

24 G. Bernanos, Pod słońcem szatana, IW PAX, Warszawa 1989, s. 115.

25 G. Bernanos, Dialogi Karmelitanek, PAX, Warszawa 1985, s. 17.

26 G. Bernanos, Pod słońcem szatana, IW PAX, Warszawa 1989, s. 260.

Kategoria: Religia, Wiara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *