banner ad

Śrama: Czy Kościół ewoluuje?

| 30 kwietnia 2018 | 0 Komentarzy

Kościół w swej istocie nie zmienia się nigdy!

Dietrich von Hildebrandt[1]

 

Współcześnie bardzo popularna jest teza o ciągłej ewolucji Kościoła. Pogląd ten zarówno z perspektywy historycznej jak i teologicznej jest jednak całkowicie niedorzeczny, a wynika jedynie z pewnego rozpowszechnionego po Soborze Watykańskim II sposobu narracji, w ramach którego podważano rolę niezmienności zasad i Tradycji.

Posoborowa retoryka, a zmiana

Po Soborze watykańskim II niektórzy teologowie zaczęli podkreślać rolę wszystkiego co się w Kościele zmieniło, a jednocześnie dewaluować trwałość istniejącej od wieków Tradycji, która w najdoskonalszy sposób została opisana w dokumentach Soboru trydenckiego. Twierdzili, że Kościół musi ,,iść z duchem czasu” i, że w wielu kwestiach musi się dostosować do otaczającego świata.

Ta retoryka przyczyniła się do nieszczęść, takich jak odejście od Kościoła wielu wiernych. Oczywiście, według niektórych socjologów przyjęcie koncepcji zmienności Kościoła nie miało na to wpływu, ale patrząc na tę kwestię tylko z logicznego punktu widzenia, wydaje się jasne to, że w niestabilnych czasach, człowiek szuka jakiegoś oparcia, czegoś z czego mógłby czerpać siłę, a czymś takim jest na przykład religia oparta na Tradycji. Mimo tego właśnie w tym czasie duchowni coraz częściej zaczynają podkreślać istnienie rzekomych ciągłych zmian w Kościele, co podważa zaufanie do religii i wynikających z niej zasad moralnych. W końcu już co najmniej od czasów świętego Tomasza z Akwinu wiadomo, że:

Do zachowania prawa walnie przyczynia się zwyczaj, i to tak dalece, że to co czyni się przeciw powszechnie przyjętemu zwyczajowi, choćby samo w sobie było małe, uchodzi za ciężkie. Stąd też kiedy prawo ulegnie zmianie, zmniejsza się jego wiążąca siła i to zależnie od rozmiaru zniesienia zwyczaju[2].

Mimo tego, że teoria o ciągłych zmianach w Kościele jest tyleż fałszywa, co szkodliwa, osoby ją stosujące mają cały szereg zazwyczaj bardzo nietrafionych argumentów na potwierdzenie swojego poglądu.

Dogmat a zmiana

Bardzo często jako argument za zmiennością w Kościele traktowane jest stopniowe ogłaszanie nowych dogmatów. W rzeczywistości jednak treść żadnego spośród nich w chwili ogłoszenia nie była niczym nowym, czego przykładem może być dogmat o wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny, ogłoszony przez papieża Piusa XII w roku 1950. Był on jednak (podobnie jak każdy inny dogmat) jedynie potwierdzeniem tego, w co Chrześcijanie wierzyli już od bardzo dawna, zapewne już od samych początków, a na pewno od VI wieku, kiedy to św. Grzegorz z Tours napisał:

I znowu przy Niej stanął Pan, i kazał Jej przyjąć święte ciało i zanieść w chmurze do nieba, gdzie teraz połączywszy się z duszą zażywa wraz z wybranymi dóbr wiecznych, które się nigdy nie skończą[3].

Co więcej, przynajmniej od czasów papieża, świętego Sergiusza (687-701) była obchodzona uroczystość wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zatwierdzona oficjalnie przez świętego Leona IV (847-855). Potem w kolejnych stuleciach budowano wiele kościołów pod wezwaniem wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wydarzenie to stało się również niezwykle częstym tematem w malarstwie religijnym i wśród Katolików nie stanowiło kwestii kontrowersyjnej (odrzucał je kościół prawosławny, a także niektóre średniowieczne sekty oraz w epoce nowożytnej protestanci). Ogłoszenie dogmatu było natomiast tylko usankcjonowaniem tego, co znane było już od wieków.

Sposób sprawowania władzy papieskiej

Liczne kontrowersje budzi także kwestia władzy papieskiej. Niektórzy twierdzą, że papież w jakiś sposób ,,zagarnął to co należało się wszystkim biskupom”. Takie twierdzenie jest jednak całkowicie nieuzasadnione, gdyż o ile władzę papieża można wywnioskować bezpośrednio ze skierowanych do świętego Piotra słów Chrystusa: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie»[4], o tyle powstanie władzy biskupiej jest raczej efektem tego, że nauczający w różnych częściach basenu Morza Śródziemnego, apostołowie stawiali na czele gmin chrześcijańskich ludzi, którzy mieli dbać o rozwój lokalnych społeczności Chrześcijan.

Już w pierwszych wiekach istnienia Chrześcijaństwa pozycja papieża była przy tym zupełnie inna niż pozycja innych biskupów, gdyż to właśnie biskup Rzymu proszony był o rozstrzyganie sporów jakie wybuchały w różnych gminach chrześcijańskich. Znamienne jest jednak to, że z powodów praktycznych głowa Kościoła nie miała wpływu na obsadzenie biskupich stolic, a następcy biskupów byli wybierani albo przez nich samych, albo przez lokalną społeczność Chrześcijan. To jednak w żadnym stopniu nie zmieniało faktu, że w kwestiach wiary decydujący głos należał zawsze do papieża. Wielokrotnie próbowano zniszczyć tę zasadę, ale próby te zawsze kończyły się niepowodzeniami i schizmami.

Kościół, a teorie naukowe

Niektórzy zwolennicy tezy o ciągłej ewolucji Kościoła szukając argumentów, powołują się też na zmianę Jego nastawienia wobec niektórych osiągnięć nauki jak na przykład teoria Kopernika, czy też transplantologia. Jest to argument świadczący jednak nie o racji, co raczej o lukach w wiedzy tych, którzy się nim posługują. Postaram się omówić tę kwestię na przykładzie wspomnianych już dziedzin nauki.

Odświeżona przez Mikołaja Kopernika starożytna koncepcja zgodnie, z którą to Ziemia obraca się wokół Słońca od chwili ogłoszenia na stronicach De revolutionibus orbium coelestium w roku 1543, do początku XVII wieku nie wywołała żadnych kontrowersji teologicznych.

Konflikt hierarchii Kościoła ze zwolennikami heliocentryzmu pojawił się dopiero na przełomie XVI i XVII wieku za sprawą Giordano Bruno, który teorię Kopernika wykorzystał do stworzenia hermetycznego systemu filozoficznego, całkowicie sprzecznego zarówno z nauką jak i z Religią. Otóż włoski myśliciel na podstawie między innymi teorii kopernikańskiej wywnioskował, że Bóg jest immanentną częścią świata i jest zbudowany z tej samej, co świat substancji, a ponadto, że… Ziemia posiada duszę[5]. Twierdzenia takie są równie niedorzeczne zarówno z punktu widzenia zasad zarówno XVI, XVII jak i XX-wiecznej nauki, ale mimo tego potępiony przez Kościół Bruno został uznany za ,,męczennika nauki”, podczas gdy w rzeczywistości jego historia co najwyżej jest dowodem na to, że rację miał Dietrich von Hildebrandt twierdząc:

Nigdy nie może zachodzić rzeczywista sprzeczność między prawdą objawioną, a nauką. Nie same odkrycia naukowe, lecz tylko ich błędne interpretacje filozoficzne mogą być niezgodne z prawdą objawioną.

Nie dość wyraźnie zdajemy sobie sprawę, że uczeni-przyrodoznawcy często nadają swym naukowym odkryciom interpretację filozoficzną, która należy jasno odróżniać od wniosków nauki jako takiej[6].

W wyniku działalności Bruno i kilku podobnych jemu szarlatanów, teoria heliocentryczna została zdyskredytowana w oczach hierarchów Kościoła do tego stopnia, że święta inkwizycja zaczęła z nieufnością odnosić się nawet do rzetelnych naukowców próbujących udowodnić, że Ziemia krąży wokół Słońca. Jednak w czasach, gdy teoria heliocentryczna zaczynała być coraz powszechniej przyjmowana przez ludzi nauki, przestała być odrzucana także przez Kościół, który wprawdzie uprzednio był ją potępił jako potencjalnie niebezpieczną na poły filozoficzną hipotezę, ale nie sprzeciwiał się jej gdy stała się już uznaną i powszechnie akceptowaną przez środowiska naukowe teorią, co nastąpiło mniej więcej na początku XVIII wieku[7]. W  latach 40 i 50 tego stulecia papież Benedykt XIV zrehabilitował Galileusza oraz nakazał wykreślić z Indeksu Księg Zakazanych dzieła zwolenników heliocentryzmu[8].

Z kolei przypadek transplantologii jest nieco inny. W niektórych środowiskach istnieje przekonanie o tym, że była ona kiedykolwiek zakazana. Rzeczywistość jest jednak inna. Pierwszy udany przeszczep nerki miał miejsce w roku 1954. Do tego czasu  transplantacje były zwyczajnymi eksperymentami medycznymi budzącymi liczne kontrowersje, polegające na przykład na tym, że nie wiedziano, w którym momencie można pobrać narząd oraz czy wymagana powinna być udzielona przed śmiercią zgoda pacjenta.

Do czasów Piusa XII papieże w tej kwestii nie zabierali głosu. Wprawdzie niektórzy twierdzą, że odniósł się do niej Pius XI w encyklice Casti connubii i wyciągają z tego dokumentu tylko jedno wyciągnięte z kontekstu fragment:

Jest to zresztą nauką chrześcijańską i także wynikiem ludzkiego rozumowania, że poszczególny człowiek częściami swego ciała tylko do tych celów rozporządza, do których przez przyrodę są przeznaczone. Nie można ich niszczyć lub kaleczyć lub w jaki inny sposób udaremniać naturalnego ich przeznaczenia, chyba że tego wymaga zdrowie ciała całego[9].

W rzeczywistości jednak Casti connubii dotyczy świętości życia małżeńskiego, a przywołane wyżej słowa pojawiają się w kontekście… eugeniki i stanowi krytykę pojawiających się w latach 30 XX wieku pomysłów o przymusowej sterylizacji jednostek, które zdaniem ,,prawodawców” nie powinny się rozmnażać.

Z kolei następca autora Casti connubii, Pius XII, za którego pontyfikatu miała miejsce pierwsza udana transplantacja nerki, wielokrotnie podkreślał wartość transplantologii, ale jednocześnie dostrzegał problem związany z obiektywnym stwierdzeniem śmierci człowieka, w który w żaden sposób nie ingerował twierdząc, że jest to sprawa znajdująca się w sferze zainteresowań przedstawicieli nauk medycznych, a nie władzy duchownej[10].

Podsumowując – Kościół zawsze sprzeciwia się ideologizowaniu nauki i zaleca ostrożność przy eksperymentach medycznych, natomiast samo podejście do tej czy innej teorii w gruncie rzeczy nie ma tu znaczenia, gdyż teorie naukowe ewoluują – niektóre w jakimś okresie swego istnienia są silnie zideologizowane, inne przez jakiś czas są tylko potencjalnie niebezpiecznymi eksperymentami, natomiast Kościół w swym postępowaniu w stosunku do nich zawsze kieruje się niezmiennymi zasadami i strzeże niezmiennych Prawd, które są podstawą całej Jego działalności, co na przestrzeni wieków w sposób niezwykle celny potrafili wyjaśnić teologowie:

Kościół nie zmienia się nigdy, a czego naucza dziś – tego nauczał zawsze po wszystkie czasy. Kościół może wyjaśnić, określić, oznaczyć lepiej jaki punkt nauki wiary, ponieważ jest żyjącym i działa bezustannie; lecz, nauka Kościoła nigdy nie zmienia się nie tylko w swej całości, ale nawet i w najmniejszej swej cząstce pod żadnym względem. Kościół nigdy nie dodaje, ani nie ujmuje jednej joty, a ten charakter wyróżnia go bezwarunkowo od wszelkiej instytucji ludzkiej; dowodzi wyraźnie, że pochodzi od Boga, i że w każdej chwili jego życia podtrzymuje go prawica Boska; a nic bardziej nie gniewa nieprzyjaciół jego, jak ta niezmienność nauki Kościoła: brak ustępstwa jakiego w imię rzekomego postępu z niezachwianych zasad nauki jego. Lecz, prawda jest niezmienna: jaką była przed wiekami, taką jest teraz i będzie do końca wieków, a co w oburzeniu nieprzyjaciele Kościoła śmią zwać zacofaniem. Nieraz wszelkiego środka w swych sofizmatach używali, aby wmówić sobie i drugim, że Kościół zmienił pierwotną swą wiarę, że nie wierzył zawsze w co dzisiaj wierzy: nie mogli jednak zaciemnić blasku niezmienności nauki Kościoła, jaki jaśnieje na czole Matki naszej, jako znak widzialnie nadnaturalny, który świadczy o Boskości jego Założyciela. Stąd, apologeci katoliccy względem tych, co nie uznają Boskości Objawienia, uwydatniają przede wszystkim charakter podaniowej i niezmiennej wiary Kościoła, jaki żywo uderza i jest dowodem dotykalnym dla tego, kto zna historię nauk ludzkich: że Chrystianizm nie jest i nie może być dziełem ludzkim, lecz Boga[11].

 

Marcin Śrama

 


[1] D. von Hildebrandt, Koń trojański w mieście Boga, Warszawa 2000, s. 24.

[2] Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna 97, 2.

[4] Ewangelia wg. Św. Mateusza, 16, 18-19.

[5] È. Namer, Sprawa Galileusza, Warszawa 1988, s. 14-16.

[6] D. von Hildebrandt, Koń trojański w mieście Boga, Warszawa 2000, s. 37.

[7] Za ostateczny dowód na rzecz heliocentryzmu uznawano odkrycie grawitacji przez Izzaka Newtona; J. Sokołowska, Spory o barok w poszukiwaniu modelu epoki, Warszawa 1971, s. 1971.

[8] I. Polkowski, Żywot Mikolaja Kopernika, Gniezno 1874, s. 324-328; Skądinąd dzieło Kopernika zawsze na indeksie zapisywano z adnotacją ,,donc corrigatur”, to znaczy, że zakazane były tylko te wydania, które nie zawierały odpowiedniej przedmowy z informacją, że opisana jest w nim jedynie hipoteza niemająca na celu godzenie w autorytet Kościoła.

[9] Cytat z encykliki Casti connubii na podstawie: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/casti_connubi_31121930.html

[10] J.E. Smith, Organ transplantants: A Study on Bioethics and the Ordinary Magisterium [w] The Ethics of Organ Transplantation, red. S.J. Jensen, Washington D.C. 2011,  272-304.

[11] J. Domaszkiewicz, Ze skarbnicy wiedzy teologicznej. Studium dogmatyczne na podstawie św. Tomasza, Doktora Anielskiego, Warszawa 1899, s. 63.

Kategoria: Marcin Śrama, Publicystyka, Religia, Wiara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *