banner ad

Rękas: Realizm XXI wieku

| 24 kwietnia 2017 | 1 Komentarz

W dyskusjach nad możliwą/potrzebną/korzystną konieczną zmianą geopolityczna dla Polski – pojawiają się niekiedy głosy powierzchownych sceptyków, twierdzących: „wy stoicie tam, gdzie powstańcy, a obozem realistycznym jest dziś w Polsce establishment III RP”. Analogia ta nie jest tak do końca głupia, bo faktycznie zarówno racjonalizm, jak i patriotyzm każą dziś wysunąć na plan pierwszy pozornie tylko utopijny postulat niepodległości Polski.

Nie ma jednak i nie może być zgody na wyrysowanie jakiejś linii następstwa między realistami XIX i XX stulecia – a współczesnym obozem zaprzaństwa narodowego, kierującego III Rzecząpospolitą! I na szczęście też nikt chyba z tego grona się do takiego powinowactwa nie poczuwa, słusznie obrażając mianem poprzedników pseudo-niepodleglościowych zdrajców i awanturników z poprzednich stuleci.

Realizm XIX czy XX wieku nie oznaczał bynajmniej biernej, fatalistycznej akceptacji rzeczywistości – tylko zracjonalizowanie metod wpływania na jej zmianę w kierunkach korzystnych dla polskości. Za wyjątkiem może totalnych szaleńców – nikt, nawet twardzi krytycy Wielopolskiego, Gołuchowskiego czy Radziwiłła nie mogliby stwierdzić uczciwie, że programy ich nie służyły także obiektywnie wzmocnieniu czy ochronie substancji polskiej (co najwyżej krytykując, że za mało, za wolno, odwracając uwagę od celu głównego itp.). Nikt przy zdrowych zmysłach nie powie tego o rządzących w Polsce po 1989 r.

Americam esse delendam

W skali globalnej to oczywiście efekt procesów, które gwałtownie przyspieszyły ponad 100 lat temu, dla Polski jednak szczególnie fatalna w skutkach okazały się przygotowywane poprzednią dekadą lata 90-te i zachodzące w nich zmiany geopolityczne i społeczno-gospodarcze, tak na skalę światową, jak regionalną i krajową. Dość zauważyć, że nikt nigdy nie zrozumie historii Polski w latach 90- tych XX wieku, bo przecież czymś skrajnie idiotycznym jest iść za kimś potykającym się i łamiącym nogi na wybojach – i wpadać w te same doły powtarzając, że widać tak trzeba i na tym polega marsz.

A właśnie taką narrację suflowano Polakom do podążania planem Balcerowicza i jego pochodnymi. Nie jest to bynajmniej pre-historia i politykierskie rupieciarstwo – bo bez zrozumienia jak znaleźliśmy się w obecnym położeniu trudniej sobie uświadomić jego fatalność, nie mówiąc o znalezieniu wyjścia. Wyjście to zaś nieodmiennie musi się wiązać z wyswobodzeniem się spod amerykańskiej (czyli także „europejskiej” i niemieckiej) dominacji.

Ponieważ zaś trudno podejrzewać, by Polska i polskość, które już 100 lat temu nie poradziły sobie z odzyskaniem niepodległości same (co bynajmniej nie stanowi zarzutu) – podołały temu zadaniu obecnie, będąc w dużo gorszym stanie. Stąd też kibicować powinniśmy tym układom i zaszłościom międzynarodowym, które osłabiają władztwo światowe USA – robiąc to poniekąd za nas. Tak z geopolitycznego, jak narodowego i państwowego punktu widzenia – trwanie amerykańskiej hegemonii światowej jest bowiem per saldo dla Polski skrajnie niekorzystne, bo ostatecznie w ten czy inny sposób – może zakończyć się polskości zanikiem. A zatem niech sobie Stany wygrywają kolejne „małe zwycięskie wojenki” – byle tylko ostatecznie upadły.

Warunek konieczny

Wracając do naszej XIX-wiecznej analogii – to podkreślić należy, że pod rządami rosyjskimi wielu Polaków bogaciło się, na skalę dziś nie znaną i to bez prywatyzacji! Pod władzą pruską większość uczyła się gospodarowania, pod austro-polską… biurokracji, tytułomanii i polskiej literatury. Prawdą jest też jednak, że tysiące również emigrowały, że wegetowała bez rozwiązania kwestia chłopska, a później także robotnicza i kto wie, czy nie najważniejsza z nich, bezpieczeństwa narodowego (związana jednak przeważnie z obecnością i aktywnością bardziej wroga wewnętrznego, niż zagrożeniami nawet ze strony zaborców). Mimo tego wszystkiego jednak – naród polski rozwijał się i trwał w nie gorszym stanie, niż obecnie. Dziś zaś jedynie… się zwija.

Bez przesadnego dramatyzmu – jesteśmy świadkami końca polskości, jaką znały pokolenia, nie zastępowaną jednak wreszcie ethosem pracy, służby, narodowej siły, państwowego bezpieczeństwa i dobrostanu jednostek, tylko… No właśnie czym? Nicością, dopasowującą się do świata, który też nie wiadomo czy przetrwa prędzej czy później nieuniknioną geopolityczną i systemowo ekonomiczną przemianę. Dlatego właśnie dziś bez wyzwolenia narodowego – na polu także socjal-ekonomicznym i tożsamościowym – nie może być mowy ani o politycznym realizmie, ani patriotyzmie. Nie może być mowy o Polsce.

 

Konrad Rękas

 

Kategoria: Inni autorzy, Myśl, Polityka, Prawa strona świata, Publicystyka

Komentarze (1)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. adam pisze:

    Plan Balcerowicza był szkodliwy,z tym się zgodzę. Reszta to bzdury. Polska konkuruje z F.Rosyjską na pomoście bałtycko – czarnomorskim.Strategicznym celem Polski jest bycie silniejszym albo od F.R. albo od Niemiec. Osiągnięcie drugiego jest praktycznie niemożliwe, pierwszego – wymaga lat odpowiednich rządów i sprzyjających okoliczności.Najlepszy z naszego punktu widzenia byłby rozpad F.R. na mneijsze państwa. Polska miałaby wtedy szansę na stanie się regionalna potęgą, nie tylko gospodarczą. Ponieważ F.R jest straszliwie skorumpowana, źle zarządzana i zróżnicowana etnicznie, taki scenariusz jest możliwy do realizacji, ale jego prawdopodobieństwo jest trudne do oszacowania.                Z kolei polska państwowość jest oparta na obecnym ładzei bazującym na hegemonii USA, w przypadku zmiany tego ładu nie byłaby ona tak pewna. Pax Sinica to coś, czego nie znamy i nie wiadomo jak wyglądałoby.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *