banner ad

Pan Nikt – ekskluzywny wywiad tylko dla MyslKonserwatywna.pl

| 18 listopada 2017 | 4 komentarze

Tomasz Gryguć, znanym pod pseudonimem Pan Nikt, autor książek "AION. Szkice u końca czasów" i "Popioły", zgodził się udzielić wywiadu tylko dla portalu MyslKonserwatywna.pl 

 

 

Skąd wziął się pomysł na Pana Nikt?

Z mojej głowy.

Jest Pan pisarzem z niezwykłym wglądem poza kurtyny politycznego mainstreamu. Mnie bardzo zaskoczyło omówienie przez Pana ostatniej wygranej w wyborach prezydenckich w USA w kontekście gry o wpływy wśród służb…

Z tą niezwykłością bym nie przesadzał. Wystarczy otwarty umysł i zdroworozsądkowa ocena. Ostatnia kampania prezydencka w USA obnażyła  po raz kolejny fikcyjność i umowność haseł oraz idei, które stoją za koncepcją tzw. państwa demokratycznego. Ogólnie rzecz biorąc, podczas tej kampanii, pełnej agresywnych posunięć, arogancji, emocji, niemerytorycznej, żenującej jeśli idzie o poziom dezinformacji i zwyczajnej lipy, mieliśmy do czynienia z rywalizacją – na niższym poziomie: między razwiedką cywilną a wojskową (trepami), którzy z różnych względów postanowili ratować, konstruktywniej wg. nich i zdecydowaniej, gasnące władztwo imperialne Ameryki na świecie; eksponentem tej koterii w ścisłym otoczeniu Trumpa był Michael Flynn, były szef wywiadu wojskowego DIA. Ta wojskowa bezpieka rywalizowała z bezpieką cywilną (FBI oraz część CIA), która optowała za Hilarzycą Clintonową. Na poziomie wyższym od zarysowanego powyżej, mieliśmy do czynienia z wojną dwóch sitw w ramach jednej mafii. Tzn. rywalizacją pomiędzy środowiskami konserwatywnych Żydów amerykańskich, amerykańskich syjonistów, imperialistów, zwolenników Wielkiego Izraela, wspieranych bezpośrednio  i zakulisowo oczywiście wszystkimi zasobami przez służby  Izraela i przez samo państwo Izrael, który miał duży interes w tym, aby wygrał Trump (stąd, jeśli możemy mówić o jakimkolwiek ingerowaniu w proces wyborczy, w tę szopkę, to możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa zakładać, ze był to właśnie Izrael, a nie „zła i przebiegła Rosja”), a środowiskami  wpływowego także lewicowego, liberalnego żydostwa – od Hollywood, przez uniwersytety po większość mediów. Czyli – nie odkrywam tu nic nowego – standard w USA. Przy czym każdy z kandydatów różnił się tylko tym, kto szybciej i lepiej wypełni oczekiwania strategiczne Tel Awiwu. Zwycięstwo Trumpa to zwycięstwo imperializmu żydowskiego w jego wersji konserwatywnej, syjonistycznej. Trump to człowiek wpływowych środowisk nowojorskiego żydostwa oraz człowiek wojskowej bezpieki. Przypomina mi pod wieloma względami figurę Franklina Delano Roosevelta – człowieka Manhattanu i US Navy – czyli rdzenia imperialnej Ameryki, który uczynił Amerykę prawdziwym mocarstwem światowym. Zresztą po roku widać wyraźnie ku czemu Borat-Zaczeska prowadzi Stany Zjednoczone np. na Bliskim Wschodzie… będzie to miało również bardzo niedobry wpływ na nasz region. Więcej o tym w moim następnym tomie analiz z serii „Arcana intellego” wydawnictwa 3dom.  

Rozumieć – to najpierw wiedzieć. W jednym z wywiadów stwierdził Pan, że czytać trzeba wszystko… jakie dziedziny wiedzy muszą być najważniejsze dla nowoczesnego Polaka – patrioty?

Nie za bardzo orientuję się, co oznacza „nowoczesny Polak” zwłaszcza „nowoczesny patriota”. Rodzaj źródła wiedzy, tj. np. lektura nie ma znaczenia. Ważny jest krytyczny osąd, czujność i umiejętność analizy, np.  łączenia faktów, zdarzeń, sprawne dochodzenie do wniosków. Niewiara we własne schematy myślowe, przyzwyczajenia. Warto być takim, że wyrażę się z marksistowska – „mistrzem podejrzeń” Z każdej książki można wyciągnąć inspirujące rzeczy. Swoim dzieciom czytam do snu  teraz „Tomka na tropach Yeti” Alfreda Szklarskiego; czyż trzeba lepszej książki obnażającej charakter imperialnej polityki angielskiej oraz rywalizującej z nią rosyjskiej polityki imperialnej o wpływy w Azji Centralnej i w ogóle w Azji? Ktoś może załadować, zapchać swój umysł książkami, wiedzą i guzik mu to da; jak mawiał cieć Anioł, cytując mitycznego Sofronowa: „Mądremu wystarczą dwa słowa, a głupiemu to i referatu mało.” Nawiązując zatem do pańskiego pytania: można wiedzieć i nie rozumieć…

Czego Polacy najbardziej nie rozumieją w otaczającej ich rzeczywistości?

Zdaje mi się, że zdecydowana większość ma gdzieś to, czy coś rozumieją, czy nie. W ogóle ich to np. o czym mówimy i piszemy nie rusza. Nie dotyczy. „Samo się wykluczyli”. Nic nam do tego.  Zostawmy to.  Ci zaś, którzy angażują się, pragną czegoś, chcą dotrzeć do istoty rzeczy, w zdecydowanej większości mają błędny ogląd zdarzeń z naszej historii, historii w ogóle, błędnie oceniają  i interpretują zdarzenia z polityki lokalnej i światowej.  Tkwią w bladze i ułudzie.  To ma fatalny wpływ na dobór np. przyjaciół i wrogów. W życiu i w polityce. To ma zły wpływ na jakiekolwiek wybory nie tylko te polityczne.  Fatalny, bo często w przeszłości płaciliśmy za swoją głupotę krwią i majątkiem. No, ale to owoc m.in. systemu edukacji, ale nie tylko… To wszystko czyni nas podatnymi na manipulację,  czyni nas słabszymi, podatnymi na „zranienia”, to wszystko finalnie służy utrzymywaniu nas w stanie interletalnym, w stanie ni to życia, ni śpiączki, z wielkimi zyskami dla aktorów państwowych i pozapaństwowych, którzy traktują Polin, jak teren łowny.  Stefę wpływów. Dla nich – że użyję ulubionego określenia na Polskę prezydenta Dudy –   Rzeczpospolita Przyjaciół to klasyczne państwo sezonowe, limitrof, państwo do użycia ze strefy boderline region.

Według Pana wiedzy – jaki byłby najlepszy dla Polski kierunek na arenie międzynarodowej, który nasz kraj winien obrać? Jakie sojusze wybrać, a czego unikać?

Bardzo ogólnie,  gdyż brak miejsca nie pozwala na rozwinięcie tez: Polska powinna grać swoją grę, a nie podwieszać się pod strategię a to imperium morskiego (USA), jak to się dzieje obecnie, lub mocarstwa lądowego (Sowiety), jak to miało miejsce w niedalekiej przeszłości. Musi zabezpieczyć swoje interesy narodowe poprzez współtworzenie nowego centrum przyciągania geopolitycznego w tej części świata. Obecna władza zakłada, że czymś takim może być tzw. Międzymorze  pod protektoratem amerykańskim, co  samo w sobie jest błędem, ponieważ  ten projekt z poręki jankeskiej nie uwalnia nas z przekleństwa podrzędności, wasalizmu wobec metropolii, która używać będzie nas i tego projektu do gry z Rosją i Chinami o swoje własne interesy. I nigdy nie pozwoli na samodzielne posunięcia, a tylko na takie, które nie wykraczają poza granice wytyczone przez interes amerykański. Dodatkowo inne państwa naszego regionu posiadają całkowicie odmienne pomysły na swoje funkcjonowanie niż ma Warszawa i po prostu ani Praga, ani Budapeszt, ani nawet Wilno grawitujące  silnie w kierunku Berlina w to nie wejdą. Co czyni już na wstępie ten miraż tylko PRowym narzędziem użytecznym dla warszawskiej władzy w budowie swojego politycznego wizerunku wśród nadwiślańskich tubylców. Kaczyński i Macierewicz na każdym kroku legitymizują swoją władzę podkreślaniem, że mają wsparcie Stanów Zjednoczonych, jakby to samo w sobie miało być nadrzędną wartością, miało zamykać usta tym wszystkim, którzy próbują podważyć zasadność ich projektów, czy „demokratyczność” ich rządów. Pełna komedia. Cóż… biorą przykład  płynący z góry, od ich suzerena – Donalda Trumpa, który wszędzie, gdzie może, legitymizuje swoją władzę podkreślaniem, że ma wsparcie konserwatywnych środowisk żydowskich, tych z Nowego Jorku i tych z Jerozolimy….

Abstrahuję od tego, że  Ameryka zamierza w ramach tego projektu otworzyć nas całkowicie na wpływy angielsko-żydowskie, co już się dzieje, jako podwykonawców projektu i strażników perymetru. Mam na myśli wielki pakt wojskowo-polityczny angielsko-polski, który zawrzemy z Londynem w grudniu br. oraz rosnące, duże wpływy żydowskie nad Wisłą, czego jednym z wielu symboli jest sumienna i owocna, jakże ciężka i ważna praca wielkiego przyjaciela Polski i Polaków – Jonny’ego Danielsa, imperialisty żydowskiego, takiej hybrydy Lejba Fogelmana i Szewacha Weissa, tudzież ściąganie przez obecny warszawski rząd żydowskiego kapitału wielkich amerykańskich funduszy inwestycyjnych, tudzież banków inwestycyjnych. Chodzi o przechwycenie regionu. Ograniczenie wpływów niemieckich, zablokowanie napływu kapitału chińskiego etc etc. No, a przede wszystkim Waszyngton  poprzez ten projekt – a Warszawa ochoczo wchodzi w tę suflowaną jej narrację (Międzymorze pod patronatem USA) – ustawia nas antyniemiecko, ponieważ ten konstrukt ma instrumentalnie równoważyć wpływy rosyjskie i niemieckie w Europie, ale nie na naszą korzyść, to jeszcze mogłoby być ok, ale przede wszystkim zgodnie z interesem amerykańskim. Jest to kolejna fałszywa, toksyczna wrzutka, z której większość „patriotów” bardzo się cieszy, bo  mają wyidealizowany obraz Ameryki i wolą cokolwiek z nią robić,  wszystko, cokolwiek, aby tylko z Ameryką. To „uwiązanie” mentalne podobne jest do tego, co polskie elity przez lata sądziły i myślały o Francji przed II wojną światową. Ta sama naiwność, ta sama głupota. Przecież jesteśmy dla Stanów Zjednoczonych tylko jednym z elementów z ich zasobu i to o drugorzędnym charakterze, który natychmiast, jeśli zajdzie taka potrzeba, zostanie „sprzedany” w ramach polityki transakcyjnej, podobnie, jak to miało miejsce w latach 2009/2010, a co np. dla części polskich „elit” zakończyło się Smoleńskiem… jakież to powtarzalnie polskie nieszczęście… Piszę o tym w kolejnej swojej książce p.t. „Smoleńsk”, która niedługo ukaże się na rynku.

„Co robić?” zatem – jak pytał towarzysz Lenin. Polska powinna utworzyć Imperium Międzymorza nie szukające protekcji geopolitycznej, nie oparte o tzw. offshore balancera, ale suwerenny  wielki most geopolityczny rozpostarty od północnego Atlantyku po Półwysep Anatolijski oparty o trzy państwa osiowe – Szwecję, Polskę i Turcję, które posiadają odpowiednią głębię i geopolityczną, i historyczną, a  które wokół siebie kumulowałyby inne państwa całego pasa. Względy kulturowe, ideologiczne, kwestie wyznania nie odgrywają w takich projektach większej roli, w tym znaczeniu, że nie stanowią przeszkód, aby był to projekt trwały i znaczący. Byłby to gracz realnie i podmiotowo grający o  swoje interesy, ze swoją bronią jądrową, przemysłem zbrojeniowym oraz z odpowiednim wagomiarem ekonomiczno-militarnym i byłby zespołem, z którym dopiero naprawdę zaczęłyby liczyć się Niemcy, Ameryka, Rosja, Izrael  i Chiny. Szwecja dominowałaby z różnych względów m.in. historycznych nad całym Półwyspem Skandynawskim, Polska – na terenie dawnej I RP, Turcja – obecnie i tak już mocarstwo regionalne –  oddziaływałaby na  część krajów z danego Imperium. Osmańskiego. Nie trzeba tu nadmieniać, że realizacja tego projektu  byłaby skrajnie utrudniona, ponieważ,  tu nad Wisła, napotkalibyśmy  nie tylko na silny opór Waszyngtonu, Berlina, Tel Awiwu i Moskwy, dla których interesów byłby on skrajnie niebezpieczny, ale napotkalibyśmy przede wszystkim na opór, repulsję ze strony tzw. „polskich elit”, które podsunięto nam na scenę polskiej polityki i szok oraz niezrozumienie znaczącej części zaintoksykowanego  „społeczeństwa”. Ale, jak mówił Aleksander Macedoński: „Jeśli nie jesteś w stanie zrobić tego, co bardzo trudne, zrób to, co niemożliwe.” Tylko utworzenie Imperium Międzymorza, utworzenie bloku państw prawdziwie suwerennych, niepodwieszających się pod wsparcie zewnętrznego podmiotu,  wyrwie je  i nas z przekleństwa państw sezonowych, podrzędnych w grze wielkich. Inne śpiewki to farmazon, mający utrzymywać nas w stanie zawieszenia. W stanie śmierci klinicznej.

Jaki jest Pana stosunek do monarchizmu? Czy pomimo współczesnej sytuacji politycznej wolno nam nie pochylać się nad tą propozycją?

Nie mam żadnego zaufania – co też wybrzmiewa w moich tekstach i wypowiedziach – do tzw. demokracji. Uważam ją za klasyczną intoksykację osłabiającą naród, który „zdecyduje się” na przyjęcie tej formy rządów. Mówię z przekąsem „zdecyduje się”, bo przeważnie narzucono mu to drogą gwałtu. To taka modernistyczna dekonstrukcyjna wrzuta dla słabych i naiwnych, dzięki której mogą swobodnie w jej ramach funkcjonować i realnie rządzić zakryte koterie. W Stanach Zjednoczonych jest to klasyczna sitwa, konglomerat  arywistycznych elit wojskowych, biznesowych, finansowych, głęboko zmasonizowanych, nad którymi nadzór sprawuje lobby żydowskie. Zatem nad Potomakiem rządzi razwiedka wojskowa oraz manhattańscy Żydzi. Pentagon i nadzorujący go Manhatttan. Niczego odkrywczego tu nie mówię.  Choć, jak wszędzie, istnieje walka frakcyjna, np. między firmą Palantir (nowoczesną ekspozyturą CIA), a wojskiem i DIA. To nie jest jednolity front, tylko mafia walczy tam z mafią o wpływy i pieniądze, instrumentalnie i utylitarnie traktując zasoby, które posiada i nad którymi sprawuje władzę i kontrolę. Idąc tym śladem, w polskiej "demokracji" real playerem, prawdziwym nadzorującym i karzącym są trepy z Pentagonu oraz wpływowe środowiska Żydów amerykańskich lub różnego rodzaju spadochroniarze a la Jonny Daniels tj. specjaliści od tzw, backroom deals. To jawna kpina z tzw. wyborców, ponieważ w tym kontekście ich głosy, zaangażowanie, wiara w idee demokrackie nie mają przecież żadnej realnej wartości, żadnego znaczenia i przełożenia na rzeczywistość, a rzeczywistością jest  demokracka ściema. Pozostaje zatem wrócić do korzeni, starych sprawdzonych rozwiązań, spośród których monarchia, prawdziwa, nie fasadowa, wydaje się  rozwiązaniem najlepszym.

 

Rozmawiał: Mariusz Matuszewski

Kategoria: Myśl, Polityka, Publicystyka, Stelios Rigopoulos

Komentarze (4)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Ywinel pisze:

    Kolejny wybitny mistrz analizy sytuacji. Niestety co do syntezy – katastrofa. Jak można zaproponować jakiś mocarstwowy twór do spółki z gnijącą protestancką Śzwecją i nieprzewidywalną islamską Turcją? Co to ma być? I jeszcze twierdzić, że kwestie wyznaniowe nie będą miały większego znaczenia !  KATASTROFA !!! Prawdopodobnie tylko Pan Nikt wie jak taki program zrealizować, zatem Pan Nikt na Króla, a co tam !!!

    A teraz poważnie ….

    Tylko radykalne spełnienie Woli Naszego Ojca, Który jest w Niebie, może nam otworzyć oczy na to jak się najpierw uratować, a później wzmonić by po latach stać się obiecaną potęgą, bez wchodzenia w jakiekolwiek dziwne układy. Siostra Łucja coś, niecoś podpowiada (ale redakcja jakoś nie chce opublikować).

    Serdecznie pozdrawiam !!!

  2. Michał z uk pisze:

    Realny sojusz to taki w którym los jednego sojusznika zależy od drugiego. Szwedzi czy Turcy, jacy by nie byli wiedzieli by o co chodzi, w grze o wspólne interesy kwestie religijne mają najmniejsze znaczenie. Szwedzi udowodnili niedawno Niemcom czym się kończy wrogie wykupowanie ich spółek. Turcy zdołali się wyrwać Amerykanom i teraz załatwiają swoje interesy w Libii. I brakuje tylko kogoś na środku tego pasa. Dokładniej Nas. Ślepota naszych władz potrafi położyć na łopatki. Analiza Pana Nikt jest całkiem trafna więc nie rozumiem gdzie jest tutaj błąd. 

  3. Katolik pisze:

    Ten sekciarz powinien być ostracyzowany od normalnego społeczeństwa

  4. Kango pisze:

    Może i racja ale trzeba mądrych głów i siły czyli kapitału własnegi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *