banner ad

O nowe elity: wywiad z Marcinem Janowskim, współzałożycielem Otwartej Akademii

| 14 września 2014 | 2 komentarze

otwarta-akademiaJak powstała idea Otwartej Akademii?

Razem z grupą przyjaciół zastanawialiśmy się, co należy zrobić, aby przywrócić w Polsce normalność, rozumianą jako kontynuację cywilizacji, którą w brutalny sposób zniszczyła w Polsce okupacja przez dwa zbrodnicze systemy totalitarne. Najpierw III Rzesza chciała rycerski naród polski sprowadzić do roli podludzi i parobków a następnie komuniści dążyli do uczynienia z Polski kraju, gdzie panuje sojusz robotniczo-chłopski. Zarówno socjaliści spod swastyki, jaki i ci spod sierpa i młota, dążyli do bastardyzacji Polaków, co niestety w dużym stopniu im się udało. Więc kiedy spotkamy któregoś ze znamienitych przedstawicieli „Polski przedwojennej”, to w oczywisty sposób widać, że mamy do czynienia z człowiekiem, który pod wieloma względami przerasta poziom współczesnych Polaków. Tacy "niedobitkowie" imponują rozległą wiedzą a jednocześnie ujmują pogodą ducha i nienagannymi manierami. Są oni swoistymi reliktami prawdziwej Polski, którą my znamy tylko z książek, filmów i opowiadań. Dopiero w zetknięciu z kimś takim dociera do nas, jak ogromną szkodę wyrządzono nam wszystkim przez zerwanie więzi z polską tradycją.

Jak powtarza, jeden z inicjatorów naszego projektu, dr Jan Przybył: "Człowiek kulturalny powinien przyswoić sobie dorobek poprzednich generacji, przemyśleć go, twórczo rozwinąć i przekazać następnym pokoleniom". Niestety trwająca przez kilka pokoleń okupacja przez wrogie ideologie doprowadziła do tego, że przeciętna polska rodzina ma dziś spory problem w zapewnieniu dzieciom wspomnianego kulturowego przekazu międzypokoleniowego. Ludzie kultywują jeszcze jakieś tradycje, wyrażają przywiązanie do mglistych symboli, ale to są jedynie sentymenty, które tlą się jeszcze oderwane od zagubionej treści, więc niewiele konkretów z tego wynika. Po prostu Polakom, używając języka komputerowego, skasowano całe połacie pamięci i załadowano program wirusowy w miejsce systemu operacyjnego. Żaden komputer nie będzie dobrze funkcjonował po takim zabiegu a co dopiero naród.

Proszę zwrócić uwagę, że nawet ludzie, wywodzący się z „antykomunistycznej” Solidarności, rozumują w swej masie w sposób rodem z PRL. Socjalizm tak dalece skolonizował ich umysły, że najchętniej by nam urządzili nową lepszą Polskę Ludową, tylko taką z Matką Boską na sztandarze. Ci ludzie szczerze nie znoszą komuny, ale myślą schematami i pojęciami, które zakodowali w nich komuniści.

Dlatego fundamentalnym zadaniem dla nas wszystkich jest wypędzenie z siebie resztek „człowieka peerelowskiego”, tak aby powrócić do myśli i idei, które niegdyś wynosiły Polskę na wyżyny. Potrzebujemy restytucji polskości, ale nie takiej, która polega na rekonstrukcji stanu sprzed 1939 roku, bo to będzie połączenie skansenu z antykwariatem. Potrzebne nam jest pewne uwspółcześnienie, czyli twórcze rozwinięcie, o którym już wspomniałem.
Niektórzy twierdzą, że potrzeba tylko czasu a Polska sama się odrodzi. Ja się z tą tezą nie zgadzam, bo tutaj trzeba pewnej wiedzy i kompetencji a same dobre chęci nie wystarczą.

Nasz plan restytucji "Polski normalnej" opiera się na podjęciu pracy edukacyjno-formacyjnej przez środowiska lokalne w celu odbudowy narodowej pamięci i systemu norm, które wynikają z polskiego udziału w cywilizacji łacińskiej. Dlatego proponujemy budowę sieci instytucji alternatywnych względem agend państwowych, które są w wielu kwestiach dysfunkcyjne a często nawet szkodliwe. Pragnę podkreślić, że ta idea nie ma nic wspólnego z eskapizmem lub chęcią budowania sobie wygodnego getta. Chodzi nam o uruchomienie społecznej inicjatywy wolnych ludzi, którzy sami potrafią zadbać o własne sprawy, bez czekania na dyrektywy "z Warszawy". Naszej idei sprzyja uwiąd zrakowaciałego państwa, które zawala się pod własnym ciężarem i likwiduje kolejne instytucje w terenie, dlatego w miejsce likwidowanych szkół powinniśmy zakładać własne placówki i świetlice. Jeśli rząd likwiduje lekcje historii, to zorganizujmy składkę i zafundujmy sobie społeczne wykłady. Nie żyjemy już w PRL i takie rzeczy są od 25 lat legalne. Pamiętajmy, że czasami nawet niewielkie inicjatywy mogą dać doskonałe rezultaty. Przebywając na Wyspach Brytyjskich spotykałem czasem rodaków, którzy byli dziećmi żołnierzy generała Andersa. Ludzie ci urodzili się i wychowali na emigracji, jednak mówili dobrą polszczyzną, znali polskie dziedzictwo i byli mocno związani z krajem, w którym nie mieszkali na stałe. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Oni przeszli przez polskie harcerstwo i przez szkoły sobotnie Polskiej Macierzy Szkolnej w Wielkiej Brytanii. Idea PMS jest mi bardzo bliska, bo sam jestem absolwentem liceum, które Macierz ufundowała w 1917 roku. Proszę zobaczyć. Trwała wojna światowa, nie było jeszcze niepodległego państwa polskiego, ale była już polska szkoła! Ówcześni Polacy mieli poczucie pewnych powinności, które realizowali bez czekania na rozkaz władz albo inne dyrektywy.
My ruszyliśmy z naszą inicjatywą w przekonaniu, że po prostu tak trzeba i że jeśli sami nie wykonamy konkretnej pracy, to możemy być pewni, że nikt jej za nas nie zrobi.

Co ma być głównym celem Akademii? Jak ma wyglądać jego realizacja?

Celem Akademii ma być upowszechnianie wiedzy o tożsamości, kulturze oraz historii Polski i Europy a jednocześnie organizacja warsztatów doskonalących kompetencje. Chodzi o to, aby wykształcić liderów-animatorów, którzy posiądą wiedzę a jednocześnie będą potrafili działać i organizować się w terenie. Szczególną uwagę chcemy poświęcić ludziom młodym, którzy właśnie wkraczają w dorosłe życie i jeszcze nie zostali zdemoralizowani przez system. To dla nich przygotowaliśmy program o nazwie Szkoła Liderów. Celem tej akcji jest przygotowanie kadr dla Polski, czyli formowanie ludzi, którzy będą reprezentować nienaganne postawy a jednocześnie posiądą merytoryczną wiedzą o otaczających nas realiach i będą potrafili skutecznie działać we współczesnym świecie. To ma być przywracanie starego porządku świata w nowych okolicznościach dziejowych, więc nie będziemy budować skansenu albo antykwariatu, co było wielokrotnie poważnym błędem przeróżnych akcji patriotycznych. W naszej inicjatywie chodzi o to, aby poznać nasz dorobek dziejowy i znaleźć jego twórcze rozwinięcie. To bardzo ważne, bo mija już 75 lat od cywilizacyjnej katastrofy, jaką przeszliśmy po napaści ludobójczych totalitaryzmów socjalistycznych z III Rzeszy i Sowietów.

My opieramy działalność na organizacji kursów, dlatego uczestnik będzie musiał brać udział w zajęciach, czytać lektury i przyswajać zdobywaną wiedzę. To ma być systematyczna praca. Chciałbym, aby za jakiś czas było można skończyć zaawansowane kursy i zdać w naszej Akademii egzamin instruktorski a później samemu uczyć innych – myślimy również o szkoleniu kadr dla ośrodków polskich rozsianych po całym świecie. Stawiamy na sukcesywną pracę a nie na gawędziarstwo lub jednorazową akcyjność, po której uczestnicy rozejdą się do domów w poczuciu wzorowo spełnionego patriotycznego obowiązku.

Nowe pokolenie liderów, właściwie uformowane w duchu cywilizacji łacińskiej i wartości patriotycznych, a jednocześnie rozumiejące współczesność – to nie lada wyzwanie. Dlaczego do tej pory nie udało się tego u nas przeprowadzić?

– Chyba niewielu Polakom w kraju na tym zależało, jeszcze mniej wiedziało, jak to zrobić a większość zupełnie nie była świadoma powagi problemu. Myślę, że w Polsce zatracono jedną z ważnych powinności, jaką było wychowywanie sobie godnych następców – niezależnie od tego, czy ktoś był uczonym, artystą, rzemieślnikiem, czy liderem partii politycznej. Profesor Bogusław Wolniewicz wspominał kiedyś, że jeszcze przed wojną dążyło się do tego, aby pozostawić po sobie kogoś zdolniejszego od siebie, kto będzie kontynuował rozpoczętą pracę. Niestety ten etos upadł i dziś wielu, których postawiono na wysokich stanowiskach, otacza się miernymi i usłużnymi a ludzi zdolnych zwalcza się, jako "zagrażających pozycji szefa". Myślę, że to szerszy problem, bo rewolucja, którą przeprowadzili u nas komuniści po 1945 r., zmarginalizowała prawdziwe elity i otworzyła drogę ludziom z "szybkiego awansu" w myśl zasady "Nie matura lecz chęć szczera, zrobi z ciebie oficera". Ci ludzie doskonale zdają sobie sprawę z własnego ograniczenia i prymitywizmu, dlatego zwalczają wszystkich zdolnych, których odbierają, jako pretendentów do własnego stołeczka. Myślą tylko o własnych interesach i do głowy im nie przyjdzie, że doprowadzają kraj do ruiny a ich dzieci i wnuki będą żyć w polskim zadupieńku wśród ugorów i chwastów. Rezultatem prymitywizmu tych indywiduów i ich krótkowzrocznego nastawienia na własne korzyści jest brak długoterminowej strategii rozwoju kraju. Efektem tego jest polityka, która już teraz prowadzi do gigantycznej depopulacji, czyli mówiąc brutalnie, do fizycznej likwidacji polskiego narodu metodami pokojowymi. Ich nie obchodzi jaki kraj po sobie zostawią i czy jeszcze będą w nim żyli jacyś Polacy, jeśli kolejne roczniki wyemigrują. Zajmowane stanowisko jest dla nich rodzajem żerowiska przy którym trzeba się szybko paść, zanim przyjdzie kolejna zmiana. Cóż, niejaki Nikodem Dyzma też wkradł się na oficjalny raut, żeby się nażreć zanim go z hukiem stamdąd wyrzucą.
Najsmutniejsze jednak jest to, że Polacy z narodu rycerzy przeistoczyli się w naród żebraków. Stracili poczucie godności i uwierzyli w rojenia, że Unia da nam jeść a NATO nas obroni. To smutne, ale szczytem aspiracji większości Polaków stało się przekształcenie własnej ojczyzny w Polską Socjalistyczną Republikę Europejską.

Czy uważasz, że jest szansa na realną zmianę polskiej mentalności?

Gdybym w tę przemianę nie wierzył, to bym tego wyzwania nie podejmował. Myślę, że każdy powinien zacząć od pracy nad samym sobą i własnym otoczeniem. Trzeba szukać podobnych sobie, łączyć się w środowiska, działać razem i dawać dobry przykład. Ale najważniejsze, to dobrze wychowywać młode pokolenie, abyśmy mogli spokojnie umrzeć w kraju, który będzie wyglądał lepiej niż teraz. A obecnie wymieramy, więc jeśli jako naród nie zmienimy swojego sposobu myślenia, to odejdziemy w przeszłość jak Wizygoci czy Etruskowie.

Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?

Jak już wspominałem, chcemy aby w przyszłości szkolić instruktorów z różnych dziedzin, którzy będą samodzielnie prowadzić pracę edukacyjną. Myślimy również o przygotowywaniu publikacji internetowych, dostępnych dla odbiorców z całego świata. Największy problemem w realizacji bardziej zaawansowanych projektów stanowi obecnie niewielki budżet, na który składamy się my i nasi znajomi, ale i tak bardzo się cieszę, że udało nam się zacząć. Zbudowaliśmy zgrany zespół, który jest zdeterminowany do pracy i podejmowania nowych wyzwań. Już teraz pojawiają się kolejni ludzie, których zainteresowała współpraca z Otwartą Akademią, dlatego jestem dobrej myśli.

Rozmawiał: Mariusz Matuszewski

 

Kategoria: Mariusz Matuszewski, Społeczeństwo

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Mariusz z Lublina pisze:

    Podpisuje sie pod tym i zglaszam chec uczstnictwa. Ku chwale Ojczyzny.

  2. Mariusz z Lublina pisze:

    Podpisuje sie pod tym i zglaszam chec uczstnictwa. Ku chwale Ojczyzny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *