banner ad

O fałszywej ochronie prawnej

| 18 czerwca 2014 | 0 Komentarzy

Dinesh DSouza

Mówi się, że sprawiedliwość to równość – i tak też jest, ale nie dla wszystkich; wyłącznie dla tych, którzy są równi.

                                                                     Arystoteles

 

 

 

W uzasadnieniu odrzucenia wydanego przez kalifornijskich wyborców zakazu małżeństw gejowskich najwyższy sąd stanowy argumentował, że homoseksualiści to szczególna kategoria [społeczna], nieco analogicznie jak czarni lub kobiety, i w specjalny sposób zasługują na nadzwyczajny nadzór sądów, mający na celu ochronę ich praw. Równolegle sąd uparcie twierdził też, że na małżeństwa gejów trzeba zezwolić, gdyż zasługują oni, nie mniej niż inni, na równą ochronę ze strony prawa.

 

Tego typu argumentacja jest wątpliwa co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze: czarny kolor skóry i kobiecość to cechy zewnętrznie rozpoznawalne. Homoseksualizm na ogół nie. To prawda, że niektórzy homoseksualiści przyjmują ekshibicjonistyczny sposób chodzenia i mówienia, który zapewne stanowi rodzaj sygnału wysyłanego do osób o podobnych skłonnościach. Jednak geje mogą iść w sposób normalny, podczas gdy czarni nie mogą ot tak zwyczajnie stać się białymi, a kobiety – mężczyznami. Co więcej: czarni byli niewolnikami i – historycznie rzecz ujmując – byli ciemiężeni w sposób, którego ani geje i kobiety nie są w stanie sobie wyobrazić. Tak więc pomysł, że grupy te to coś w rodzaju „współczesnych czarnych” jest obelgą dla czarnoskórych. Poza tym niezależnie od tego, czy istnieje wrodzona skłonność do homoseksualizmu lub też nie – trudno zaprzeczyć, że rzutuje on na [podejmowane] wybory i styl życia. Dla odmiany czarni i kobiety nie mają żadnego wyboru gdyż rasa i płeć nie są ‘sposobem na życie’.

 

Przejdźmy teraz do równouprawnienia. W sposób oczywisty oznacza ono, że ludzie, którzy znajdują się w podobnym położeniu [prawnym] powinni być traktowani w ten sam sposób. A więc mężczyźni i kobiety, czarni i biali, prości ludzie i geje – wszyscy mają prawo głosu, prawo do wyrażania swoich myśli, czy też prawo do małżeństwa. Wszak homoseksualiści mają takie samo prawo do małżeństwa jak inni. Dysponują prawem poślubienia dorosłej osoby przeciwnej płci. Ale to, czego chcą, to możliwość tworzenia małżeństw z osobą tej samej płci. Prawo takie nie sprawia jednak przyjemności nikomu innemu. Innymi słowy: geje nie proszą o traktowanie na równi z innymi. Domagają się specjalnych praw, których nikt inny nie żąda i które nie są powodem niczyjej więcej satysfakcji. Chcą redefiniować pojęcie małżeństwa.

 

Przedstawmy tę kwestię inaczej. Stany, działając za pośrednictwem swoich reprezentantów i odzwierciedlając wartości wyznawane przez wyborców, mają konstytucyjną moc definiowania czym jest małżeństwo. Tradycyjnie rozumiane małżeństwo wymaga: a) dwóch osób, b) obydwu w świetle prawa pełnoletnich, c) nie spokrewnionych ze sobą, d), z których jedno to mężczyzna a drugie kobieta. A oto kilka interesujących możliwości. Załóżmy, że dziesięciolatek żąda prawa do zawarcia małżeństwa dowodząc, że wymagania co do wieku dyskryminują go. Albo jakiś chłopak chce poślubić swoją siostrę i twierdzi, że zakaz kazirodztwa narusza klauzulę Czternastej Poprawki o równej ochronie. Albo muzułmanin szuka czterech żon i pyta, dlaczego poligamia między wieloma „wyrażającymi zgodę dorosłymi” nie może zostać usankcjonowana prawnie tak samo, jak związek dwóch osób. Wśród wielu innych wyobrażalnych scenariuszy ktoś może chcieć dowiedzieć się z jakiego powodu definicja małżeństwa jest aż tak bardzo szczegółowa. Człowiek ów chce poślubić swojego psa bazując na tym, że „ja kocham mojego psa a on kocha mnie”. Z jakich względów ludzie ci nie mają uzasadnionych roszczeń odnośnie równej ochrony [prawnej] uwzględniającej ich położenie?

 

Rzecz nie w tym, że małżeństwa gejowskie są nieodróżnialne od poligamii lub poślubiania dzieci. Chodzi raczej o to, że aktywiści gejowscy chcą obalić jeden z czynników definiujących małżeństwo, ale pozostawić pozostałe. Mają zamiar poruszyć jeden ze słupków stanowiących konstrukcję bramki – ale nie wszystkie. Jak jednak pewne części składowe definicji małżeństwa mogą być dyskryminowane przez prawo, a inne nie? Jeśli warunek o różnicy płci potrzebuje klauzuli o ‘równej ochronie’ – to dotyczy to także wymogów wykluczających inne kategorie ludzi. Jeżeli geje to szczególna kategoria – dlaczego nie mogą nią być muzułmanie i Mormoni? Wydaje się, że aktywiści gejowscy chcą jakiejś formy równej ochrony dla siebie, ale nie dla innych grup.

 

Kwestii nie stanowi tu tak naprawdę ani równa ochrona, ani też przeciwdziałanie dyskryminacji. Jest nią tyrania sądów. Czy nie jest interesującym jak nawet najbardziej rażące użycie siły musi mieć po swojej stronie pozory sprawiedliwości?

 

Dinesh D’Souza

Tłum. Mariusz Matuszewski

 

Tags: , , , , , ,

Kategoria: Mariusz Matuszewski, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *