banner ad

Jasiński: Quasi-inteligencja w natarciu

| 22 kwietnia 2017 | 0 Komentarzy

Wartości zachowują swoje właściwości niezależnie od zdania, jakie mają w tej kwestii aktualne autorytety. Nie byłoby dziwne, gdyby wartości były zawłaszczane przez klasę polityczną. W warunkach demokracji, gdzie nie liczy się prawda, lecz ilość zdobytych głosów, demagogia i szabrowanie kultury do własnych interesów jest procederem naturalnympatologiczną przypadłością tego systemu politycznego.

Jak pogodzić się z faktem, że owoce dorobku intelektualnego padają łupem „ludzi nauki”? Zachodnie uniwersytety są w większości zdominowane przez kadrę akademicką o antychrześcijańskich poglądach politycznych. Trzeba zwrócić uwagę, że obecny stan państw Zachodu nie jest dziełem przypadku. Jest on wynikiem procesu dziejowego, który zacząwszy się po II wojnie światowej doprowadził do zapaści aksjologicznej tak zasłużone dla świata kraje jak Hiszpania i Francja.

Symbolem upadku naszej kultury niechaj będzie marnotrawstwo jej „wyrobu luksusowego”. Praca umysłowa, działalność będąca dobrodziejstwem społeczeństw bogatych jest dziś zgoła innego rodzaju niż była w wiekach ubiegłych. Oto na początku XXI w. widzimy, że wysiłki nauk humanistycznych nie są  zbyt intensywne, a jeśli już mają miejsce to raczej pogłębiają istniejący stan. Stagnacja przeradza się w regres. Europocentryzm jest wypierany przez nihilizm. Fryderyk Nietzsche pisał o „ostatnim człowieku”, wzywał do bycia pomostem  ku „nadczłowiekowi”. Tymczasem współcześni wybierają drogę ku bycia równią pochyłą.

Z antropologicznego punktu widzenia cywilizacje najwyżej rozwinięte są najlepiej przystosowane do rozwiązywania problemów. Tylko ktoś wybitnie naiwny może twierdzić, że zdominowanie świata przez określone schematy działania jest niezależne od pewnych naturalnych przypadłości. Jedni są ich szafarzami, inni nie. Krytyczne spojrzenie na świat, tak specyficzne dla naszej kultury, staje się naszą zgubą. W krytyce posunęliśmy się tam, gdzie z oczywistych względów nie ma ona zastosowania. Nawet w oparciu o teorię ewolucyjną niszczenie własnej kultury jest absurdalne. Wyobraźmy sobie mrówki, które korzystając ze swoich „architektonicznych” możliwości budują kanał, który posłuży im do zalania mrowiska i uśmiercenia wszystkich owadów. Tymczasem w „ludzkim” świecie władze katedry w Santiago rozważały usunięcie pomnika św. Jakuba z Sewilli nazywanego „zabójcą Maurów”, aby nie obrazić uczuć studentów-imigrantów, sąd w Zjednoczonym Królestwie wykluczył na prośbę oskarżonego z ławy przysięgłych Hindusów i Żydów, sąd niemiecki dopuścił bicie żony jako wynikające z nakazów religijnych, w Bolonii zastanawiano się nad usunięciem fresku przedstawiającego innowierczego proroka w piekle, zaś w Danii jako lekturę obowiązkową wprowadzono księgę, dla której nie ma miejsca w kanonie ksiąg uznanych za przydatne dla myśli europejskiej.

Te i wiele innych decyzji zostało podjętych przez miejscowe elity. Często elity intelektualne, które swoją pozycję decydenta zawdzięczają pracy poprzednich pokoleń. Jednym podpisem zaprzepaszczają często wieki wysiłków prowadzących do tego, by Europa była miejscem swobodnej wymiany myśli. Nie towarów, usług i ludzi, jak chcieliby obecni euroentuzjaści. W istocie są to faszyzujące ruchy antyeuropejskie, nietolerujące odmiennych poglądów. Ich naczelną zasadą jest „wolność”. Konkretnie zaś samowola będąca wynikiem rewolucji francuskiej i postępującej degeneracji najważniejszych wartości europejskich. Jak mawiał Cyceron: „Krańcowa wolność prowadzi narody do niewolnictwa”. Nie można zbudować nic solidnego na słabym fundamencie. Czy wolność może być dobrym fundamentem?

Europa funkcjonuje w ramach narodów, zaś fundamentem narodu jest rodzina. Wspólnota rodzinna jest uzasadniona troską o niezbywalną godność człowieka. W rodzinie dokonuje się konstytucja człowieczeństwa. Z tej podstawowej komórki społecznej wydobywa się dojrzewający ludzki byt. Jaki cel mają intelektualiści europejscy w negowaniu filarów naszej kultury? Czy są tak bezpłodni twórczo, że jedynym ich dziełem może być szerzenie poprawnej politycznie herezji? Trzeba się zastanowić nad potrzebą posiadania takich elit. Jest to wskazane ze względu na to, że wszelka arystokracja jest ukształtowana jako emanacja interesów grupy własnej.

Odpowiedzi na pytania będące źródłem powyższych rozmyślań mogą być wynikiem bilansu jakiego musimy dokonać „rozliczając wytwórców idei” z owoców ich pracy. Czy zasadne jest, aby warstwa społeczna będąca nośnikiem kulturalnej świadomości narodów korzystała z przywilejów nie wnosząc nic nowego do dotychczasowego dorobku ludzkości? Przywileje te wynikają z roli jaką pełnią intelektualiści w społeczeństwie.

Dante pisze w Monarchii: „Wszystkim ludziom, którym Wyższa Natura wszczepiła umiłowanie prawdy, winno zależeć najbardziej na tym, żeby pozostawić po sobie coś dla potomnych, by tak jak oni czerpali z dorobku poprzedników i potomni mogli się kiedyś dzięki nim ubogacić”. Co pozostawią po sobie obecni intelektualiści? Wstręt do własnej  kultury, którego natura może wynikać po pierwsze z ich osobistego przekonania o podrzędnym jej gatunku, a z drugiej strony z wrażenia, jakie wywołuje lektura ich prac u konserwatywnie usposobionego czytelnika.

Nie trudno wyobrazić sobie, dlaczego państwa zachodnie są obecnie w takim kryzysie. Toczy je nowotwór wartości. Europa Zachodnia podpaliła swój dom i cieszy się z ogniska, tańcząc dookoła. Jak w tej sytuacji zachowują się nasze elity? Intelektualiści „liberalni” w Polsce tradycyjnie już odgrywają rolę „pożytecznych idiotów”. Nie można im odmówić aktywnej działalności: kilkunastotysięczne tłumy w Warszawie, demonstracje, zamieszki z policją, hańbienie symboli narodowych, wzywanie do zamachu stanu i wiele innych czynów wręcz kryminalnych.

Nadzieją na przezwyciężenie ruchów antypaństwowych jest przebudzenie myślicieli konserwatywnych. Niestety nie mogą to być akademiccy filozofowie. W znacznej mierze przedstawiciele najszlachetniejszej ze sztuk dopuścili się zdrady, nie tylko państwa i współobywateli, ale całej kultury, z której wyrośli. Edmund Husserl w Kryzysie europejskiego człowieczeństwa wskazuje na filozofów jako pracujących w specyficznej przestrzeni ludzkości oraz kultury, jako obciążonych odpowiedzialnością za ich los i koniecznością podjęcia stosownych działań. Czy w sytuacji zagrożenia naszej cywilizacji i państwa negacja własnych korzeni jest takim działaniem? Jeśli nie, to po co utrzymywać katedry filozofii? Być może przyszłym pokoleniom na horyzoncie historii ukaże się obraz obrony filozoficznych dociekań jako fundamentu nauki i kultury, który okazał się hodowlą „konia trojańskiego” nowoczesnej Europy. Nasze społeczeństwo oczekuje na „herosów kultury europejskiej”. Naturalnym kandydatem na bohatera współczesnego Starego Kontynentu może być Kierkegaardowski „Rycerz Wiary”. Myśl Grecji i Rzymu przejęta przez chrześcijaństwo jest budulcem okrętu naszej cywilizacji. Czy pozwolimy, aby u jego sterów stał kapitan, który jawnie dąży do rozbicia go o skały?

Potrzebujemy inteligencji zaangażowanej w budowanie wspólnego dobra, niezrażonej beznadziejną walką o poklask tłumów, statecznej, ale jednocześnie aktywnej – zdolnej odpowiadać na najtrudniejsze wyzwania stawiane przez dzieje. Jeżeli inteligencja polska ma być kalką dla norm zachodnich i elitą sprzedającą własnych poddanych to jest zbędna. Nasz kraj nie potrzebuje unijnych zarządców, lecz suwerennych władców. Parafrazując słowa St. Ossowskiego, naczelną obowiązkiem zawodowym inteligenta jest „nieposłuszeństwo w myśleniu”. O tym, że niektórzy intelektualiści prześcigają się w „umysłowym niewolnictwie” dowiemy się słuchając ich wystąpień na wiecach.

Państwa giną, kiedy nie umieją odróżnić ludzi złych od dobrych. Niechaj słowa Antystenesa będą wskazówką przy dokonywaniu wyboru drogi życiowej przez młodych intelektualistów. Sokrates został skazany na śmierć przez głosowanie, Katarzyna II dokonała rozbiorów w obronie demokracji, a bolszewicy mieli zanieść Europie wolność. Państwo może zginąć, kiedy nie odróżnia wartości od demagogii: bądźmy nieposłuszni, bo „demokracja” i „wolność” nie zostały zwyciężone raz na zawsze.

 

Arkadiusz M. Jasiński

Collegium Nobilium Opoliense

 

 

 

Kategoria: Inni autorzy, Kultura, Myśl, Prawa strona świata, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *