banner ad

Jacqmin: Spojrzenie na Holandię z czasów moich misji

| 16 września 2015 | 1 Komentarz

holandia - replika statku kolonialnegoOto kilka przemyśleń poczynionych po pięciu latach pracy w Holandii. Niech będą one pomocą w lepszym zrozumieniu tego, czym jest liberalizm w Kościele i świecie.

Drodzy wierni,

W czasie mojego pobytu we Wschodniej Europie pytano mnie często, dlaczego nie pisze nic o moich doświadczeniach z Holandii, gdzie przepracowałem 5 lat, jako kapłan Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X. Widoczne jest spore zainteresowanie Holandią, ponieważ wiadomo, że jest ona ogniskiem liberalnej dekadencji. Znaczy to, że cokolwiek dzieje się teraz w Holandii, wcześniej czy później zacznie się dziać w całym liberalnym świecie. Holandia daje wszystkim zły przykład. Holendrzy chcą być najlepsi w liberalnym „postępie”, co w rzeczywistości znaczy, że być może nie będąc tego świadomymi, staną się najgorsi w ogóle.

Liberalizm w praktyce dał mi pewien przedsmak tego, jak wyglądałaby ziemia bez naszego Pana Jezusa Chrystusa, ponieważ na zachodzie Pan Jezus jest coraz bardziej usuwany z rodzin i społeczeństwa.

W centrum małej wsi niedaleko Eindhoven kupiliśmy ponad tysiącletni kościół parafialny; klejnot stylu romańskiego i gotyckiego. Budynek został sprzedany gminie przez biskupa za symboliczną kwotę 1 guldena, ponieważ kościół był za mały dla parafii, a różne autorytety pozwoliły mu popaść w ruinę. W pewnym momencie w czasie targu zwierzęcego trzymano tam konie. Mieszkały tam też setki gołębi. Ale urząd odpowiedzialny za ochronę zabytków zadecydował o zachowaniu kościoła. Po odrestaurowaniu wpisano go na listę narodowych zabytków historycznych i architektonicznych i wystawiono na sprzedaż. Bractwo zaproponowało najwyższą cenę – 60 tys. dolarów. Innym, biorącym udział w aukcji był artysta, który chciał z tego kościoła zrobić swoje atelier. „Katolicka” część wsi głosowała przeciw nam, „lefebrystom”, ale socjaliści i liberałowie mieli więcej głosów i … zdrowego rozsądku. Tak staliśmy się właścicielami kościoła pod warunkiem, że odbudujemy w oryginalnym stylu starą plebanię, stojącą obok kościoła, którą miejscowi mieszkańcy zupełnie zniszczyli. Między 1993 a 1995 rokiem ojcowie De Merode i Wegner zbudowali tam nasz nowy i jedyny w kraju przeorat.

Ten kraj uchodzi za najbardziej liberalny

Co do moralności, Holandia jest jednym z najgorszych krajów na świecie. W rzeczy samej, liberalizm jest wolnością robienia wszystkiego, co się podoba, przy zwracaniu jak najmniejszej uwagi na moralność. Wolna wola jest postrzegana jako nowy bóg, który nie może być ograniczany przez katolicyzm czy prawo naturalne. Jest to wyrażane poprzez wolność religijną, indyferencję i apostazję. W tle można usłyszeć diabelskie ‘non serviam”, liberalizm Ewy, która sama chciała decydować o dobru i złu. Nihil novum sub sole. Jeśli ktoś chce uczyć moralności, dostanie on etykietkę „faszysty”, ponieważ jest to „narzucanie swojej woli milionom innych wolnych woli zamieszkującym ten kraj”…?! A gdy się argumentuje, że te prawa pochodzą od Boga, otrzymuje się odpowiedź, że ten Bóg siedzi “tylko w twojej głowie”, że to tylko twój Bóg, którego sam wybierasz, i którego nie możesz narzucać innym..

Idol, jakim jest „wolna wola” ograniczony jest tylko wolną wolą drugiego, ponieważ ludzie są sobie równi. To jak regulacja ruchu drogowego. Aby zapobiec chaosowi drogowemu istnieją środki kontroli w postaci świateł. Im więcej ruchu jest na drodze, tym dłużej świeci się zielone światło; świeci się dłużej niż na drodze z mniejszym ruchem. To człowiek nazywa demokracją. Pięćdziesięciu jeden idoli to więcej niż czterdziestu dziewięciu idoli. Dlatego 51% i więcej decyduje czy w kraju aborcja jest postępkiem kryminalnym czy nie.

Ta demokracja połączona z manipulacją opinii publicznej za pomocą opanowanych przez liberałów massmediów prowadzi do „demoNokracji”. Demo pochodzi od demos, co oznacza lud, a „kracja” od greckiego kratei, czyli „rządzić”. Demokracja chce więc powiedzieć, że „lud rządzi”. W obecnej sytuacji jednak lud jest pod naciskiem i pod wpływem sił zła i demonów. I dlatego możemy mówić o „demoNokracji”, czyli że ostatecznie to demony rządzą. Liberałowie i masoni są tak silni w Holandii, że – jak zapewniało mnie wielu – wypowiadanie się przeciw homoseksualizmowi (nie żartuję) jest najskuteczniejszym sposobem na dostanie się do więzienia.

Przykłady

W gazecie czytałem, że minister zdrowia, pani Borst1 (wygląda na to, że nie ma ona serca w piersi) mówiła o dziecku, które zostało zamordowane po tym, jak się urodziło. Mówiła, że według prawa karnego było to morderstwo, ale że sędzia nie zastosował kary w tym przypadku, ponieważ śmiertelny zastrzyk został dany przez lekarza po konsultacji z rodzicami oraz że dziecko i tak miało małe szanse na „możliwy do zaakceptowania poziom życia godny człowieka”. Dziecko było kalekie.

Czy wiedzieliście, że jest bezpłatny numer telefonu, nawet dla dzieci, pod którym można dostać informacje o najskuteczniejszym sposobie popełnienia samobójstwa? Wielu osobom, które próbują popełnić samobójstwo, nie udaje się to, a liberał ma prawo samemu zdecydować czy chce żyć czy popełnić samobójstwo.

Pewnego wieczoru odwiedziłem w Rotterdamie chorą kobietę, a ona opowiedziała mi, co (niestety) widziała w telewizji. Pewien chirurg opowiadał w programie jak dumny jest z tego, że udał się zupełnie nowy rodzaj operacji. Otrzymał 70 tys. guldenów (35 tys. euro) od ministerstwa zdrowia na operację zmiany płci małżeństwa: ojciec stał się „matką”, a matka stała się „ojcem” – a mieli dzieci. Oto triumf liberalizmu; ci ludzie wybrali sobie płeć!

Holendrzy są ludem germańskim. Jak większość germanów posiadają inteligencję praktyczną. Ale w tych nowych czasach otrzymali fałszywe zasady liberalizmu. Teraz skutecznie wprowadzają liberalizm w życie i niosą go najdalej jak mogą. Gdy mają dobre zasady, są interesujący, ale przy fałszywych zasadach, jak teraz, doprowadzają do absurdów i stanów diabolicznych. Można powiedzieć, że jest to jeden z powodów, dla których cieszę się, że jestem w Europie Wschodniej. W Europie Zachodniej miałem wrażenie życia w jakimś piekle na ziemi. Ale ten biedny lud Europy Wschodniej, zwiedziony przez media masowe i nakłaniany przez soborowy kler, wybrał niedawno przyłączenie się do liberalnej Europy, pomimo oporów konserwatystów, takich, jak Radio Maryja. Mój Boże, zlituj się nad nami, biednymi grzesznikami!

Postaram się bliżej wyjaśnić, w jaki sposób myślą holenderscy liberałowie i moderniści. W mniemaniu liberała Bóg nie istnieje naprawdę. Koncepcja Boga i religii jest tylko ludzkim, fenomenem kulturowym. Każdy ma konstytucyjne prawo i wolność wyboru religii lub niewyznawania żadnej. Religia, jako część ludzkiej kultury, stawiana jest na tym samym poziomie, co teatr, film, nauka, sport itd. Możesz wierzyć w swoją religię, tak jak wierzysz w swój ulubiony klub sportowy. Możesz powiedzieć: „Bóg jest najlepszy”, tak jak ktoś inny mówi „Mój klub jest najlepszy” lub „Uwielbiam nauki przyrodnicze i chińską kulturę”. Ale nie bądź zbyt fanatyczny: musisz widzieć, że są jeszcze inne religie, inne sporty, inne manifestacje kulturowe, które także musisz szanować nawet, jeśli ich nie lubisz. Prawdziwa pokora wymaga szanowania cudzych poglądów. Przecież miłość wymaga współpracy ze wszystkimi innymi religiami, aby dać światu lepszy porządek: nowy porządek świata (jak to jest napisane na banknotach dolarowych: Novus Ordo Saeculorum) i nowy wiek (New Age). To jest lepsze niż prowadzenie wojny w imię religii czy Boga. Inaczej jesteś zarozumialcem, fundamentalistą, integrystą, faszystą, ekstremistą, niebezpiecznym (prawie terrorystą), ponieważ chcesz innych przekonać do tego, w co wierzysz, a nawet za to umrzeć. Wtedy „nie widzisz spraw z prawidłowej perspektywy, ale próbujesz absolutyzować swój własny wybór”.

Aby to wyjaśnić, podam konkretny przykład tego, jak moderniści obchodzą się z prawdą:

Ktoś mi niedawno napisał:

Jestem skłonna napisać, że mój proces przed sądem kościelnym w A. był jednym z najboleśniejszych epizodów w moim życiu.

(…) Prałat E. potraktował mnie nieludzko i bez serca nie dlatego, że jest on przeciwny tego rodzaju procesom (będąc na emeryturze), ale dlatego, że jest on przeciwko mnie. Dałam mu mianowicie do zrozumienia jak zdecydowanie wierząca jestem i jak bardzo zależy mi na prawdzie. Musiałam zresztą przysięgać na Biblię i zrobiłam to nie bez emocji. Najpierw grał 18 lat na zwłokę, a potem zrobił przemowę przeciwko mnie zamiast o prawdzie. W różnych listach, które wtedy (jeszcze odręcznie) napisałam do sądu, pisałam słowo VERITAS wielkimi literami. Widocznie to (między innymi) się nie spodobało. Im więcej starałam się wytłumaczyć, tym mniej zdawało się to być przyjmowane. To był także bardzo delikatny temat, taki, z którym woleliby nie mieć do czynienia.

(…) Już od lat chcę wyrzucić te papiery będące cierniem w moim ciele i kiedyś to zrobię, bo nie powinny się one zachować dla potomności.

(…) Jeśli Bóg zechce, napiszę kiedyś (koło siedemdziesiątki) książkę o moim życiu. Muszę te wszystkie rzeczy wyjaśnić, aby uwolnić ten straszny nacisk i wspomnienia, ale także, aby wyjaśnić dzieciom tę historię, oraz aby uratować innych przed taką sytuacją. Już mam tytuł: „Życie w cieniu”, chociaż przez lata myślałam, że tytuł będzie brzmieć: „Życie pełne smutku”. Ale to by brzmiało zbyt melodramatycznie. Robię to też po części z przyczyn pedagogicznych. Z pewnością nie jestem jedyną kobietą, która ma lub miała do czynienia z taką sytuacją".

Widać tu w istocie, że moderniści nie mają pojęcia o prawdzie. Ta już dla nich nie istnieje. Wyrugowali ją. Ponieważ jeśliby przyjęli prawdę, musieliby przyjąć z powrotem Tradycję i odrzucić wszystkie kłamstwa, herezje i fałszywe religie, a to nie pasuje do ich nowego ekumenizmu i wolności religijnej. To wbrew prawom człowieka. Człowiek ma prawo do pomyłek, występków. Wcześniej mówiło się: „mylić się jest rzeczą ludzką, trwać w błędzie – diabelską”. Logiczną konkluzją jest: takie prawo człowieka jest diabelskie…

Każdy ma teraz rzeczywiście prawo do „swojej” prawdy. Czy to kłamstwo, czy pomyłka czy w rzeczy samej obiektywna prawda, nie robi to dla nich różnicy; wszystko to stoi w jednym szeregu. Doszli już tak daleko, że odrzucają także logikę, liczącą już wieki arystotelesowsko-tomistyczną logikę. Św. Pius X powiedział o tym: „modernizm jest chorobą rozumu”, więc właściwie stali się głupcami w pełnym znaczeniu tego słowa. Ponieważ głupi jesteś wtedy, gdy nie czynisz żadnej różnicy między prawdą, a nieprawdą (pomyłką lub kłamstwem), pomiędzy rzeczywistością, a fantazją.

Nie poddawajmy się jednak. Bóg ma na szczęście ostatnie słowo i On jest Prawdą.

Nawiasem mówiąc, to dlatego FSSPX w Holandii uważane jest za zagrożenie i prześladowane przez państwowe tajne służby. Możesz wybrać, co chcesz, ale niedopuszczalne jest narzucanie swojego wyboru innym. Według modernistów, prozelityzm jest formą przemocy wobec wolności sumienia. Na przykład: ja wybrałem katolicyzm i inni mogą także go uznawać, ale nie mogę go innym narzucać. Co do sportu, wybrałem piłkę nożną, ale nie mogę tego sportu narzucać innym. To nie Bóg lub sport wybiera ciebie, ale to ty wybierasz rodzaj sportu i dowolnego Boga. To, że „Bóg wybiera ciebie, a ty Boga” pasuje do „gry”, w którą grasz. Ale nie zapominaj, że to tylko gra. Zapomnieć, że to tylko gra i pomyśleć, że Bóg istnieje naprawdę to głupota, niedorzeczność, a nawet zagrożenie. Słowo Jezusa: „przymuszaj by wchodzili, aby dom mój był napełniony” jest dla nich zupełnie niedopuszczalne. Taki jest pogląd modernisty i liberała.

Nie ma to nic wspólnego z ponadnaturalną wiarą w prawdziwego Boga, który cię woła, wybiera ciebie, a także każdego człowieka dobrej woli. To, co Holendrzy myślą [o religii] odnosi się do wszystkich innych elementów ludzkiej kultury: nauki, sztuki, rozrywki, sportu itd. Mogą i muszą one iść do przodu, zmieniać się, ale nic, co ludzkie nie jest doskonałe. Musimy liczyć się z innymi kulturami innych krajów i je respektować. Nie widzą jednak, że w tym wszystkim religia jest wielkim wyjątkiem. Jest tylko JEDNA prawdziwa religia, ponieważ ta religia nie pochodzi od człowieka, ale od Boga, jest boska, i dlatego jest tylko jedna, doskonała dla wszystkich ludzi, miejsc i czasów.

Wierny z Ameryki napisał mi kiedyś: „to właśnie dlatego Ameryka (pod względem moralnym) nie zdegenerowała się tak dalece jak Europa. Nie jesteśmy logiczni, jesteśmy sentymentalni, trzymamy się cnót chrześcijańskich nie z przekonania, ale z powodu niewyraźnych poglądów, z których jedne są dobre, a inne jedynie sentymentalne. Dobrym skutkiem tego było spowolnienie upadku moralnego, ale złym to, że to utrudnia nam prawidłowe myślenie, gdy podana jest prawidłowa zasada; trzymamy się mocno swoich nielogicznych błędów jak prawdy.”

Liberalizm zaszedł w Holandii tak daleko, że wszystko, co jest dostępne bez wzbudzania totalnego chaosu, jest dozwolone – nie tylko narkotyki, sex i satanizm, ale inne codzienne rzeczy. Na przykład: na ulicach jest mało policji, ponieważ uważa się, że zbyt dużo policji tworzy faszystowskie lub „prawicowe” państwo (państwo policyjne). W rezultacie ludzie są napadani, ranieni, a nawet mordowani bez motywu na ulicach przez uzależnionych od narkotyków, muzułmanów, wykolejeńców i bandytów. Większość przestępstw popełniana jest przez imigrantów (75% więźniów to allochtoni). Policja przyjeżdża 2 godziny później i mówi: “I po co to wszystko?” Jeśli policja złapie przestępców to sąd i tak niedługo potem wypuszcza ich na wolność, ponieważ inaczej byłby „rasistą”, który karze tych biednych obcokrajowców. Pewien człowiek trzymał w swoim domu włamywacza aż do przyjazdu policji strasząc go mieczem samurajskim. Policja pozwoliła odejść złodziejowi, ponieważ „jest tak biednym chłopcem”. Właściciel domu został aresztowany, ponieważ „doprowadził przy użyciu strasznej broni do traumatycznych przeżyć u tego biednego mężczyzny”.

70% mieszkańców Amsterdamu to obcokrajowcy i imigranci (allochtoni), legalni bądź nie. Wielki filozof Arystoteles pisał, że grupa etniczna nie traci swojej tożsamości, jak długo element obcy wprowadzony do niej nie przekroczy 5% jej liczebności i pod warunkiem, że gotowi są oni na integrację. Inaczej język, kultura i religia zmienią się. To oznacza, że Amsterdam nie jest już Amsterdamem, ale multikulturowym bałaganem. To samo odnosi się do innych wielkich miast.

Ostania wiadomość dotycząca upadku Holandii, jaka do mnie dotarła, mówiła że rząd już oficjalnie zatwierdził „małżeństwa” homoseksualne.

A także Belgia, która przez 16 wieków była całkowicie katolicka, popadła w apostazję przez niekonsekwentne zachowanie jej modernistycznego kleru. Stała się ona oddanym naśladowcą holenderskiej dekadencji. Belgia jest drugim krajem na świecie, w którym możliwe są potworne „homomałżeństwa”. (W międzyczasie także niektóre stany amerykańskie poszły śladem oświeconego holenderskiego przykładu np. Massachussets i Kalifornia; zrobią to niedługo także Niemcy i Australia. 6 czerwca 2004 roku złożono skargę na pewnego francuskiego burmistrza, który pozwolił na homoślub, chociaż francuskie prawo jeszcze tego zabrania.)

Wciąż próbowałem coś zrozumieć z tego, co się właściwie dzieje, gdzie są korzenie tego zła. Według kardynała De Jonga wśród holenderskich katolików sprzed II pseudosoboru Watykańskiego pojawiła się mentalność kalwinistyczna. Zakłada ona, że ludzie systematycznie oceniają wszystko i każdego i mają wielki problem z akceptacją autorytetu. Niestety zło przedsoborowych katolików holenderskich pozostało i nie ominęło także naszych wiernych.

Zauważyłem, że ta „kalwinistyczna” mentalność istnieje ogólnie wśród naszych wiernych na całym świecie, a nie tylko w Holandii. W wielu centrach mszalnych jest wiele osób, które myślą, że mają prawo krytykować, kontrolować, a nawet oskarżać się wzajemnie, a także księży jak i przełożonych ruchu Tradycji. Jeśli odpowiedzialny ksiądz mający prawo i obowiązek korygowania swoich owiec zrobi krytyczną uwagę wobec osób, które same są krytyczne wobec innych, dotyczącą jakiegoś poważnego zaniedbania, odmawiają zaakceptowania tego, wpadają w złość, a nawet wybierają zerwanie z Bractwem. To dla mnie jeden z najtrudniejszych aspektów pracy kapłańskiej, z jakim muszę się mierzyć. Z jednej strony ciągła krytyka niszczy systematycznie naszą reputację, a z drugiej te pyszne osoby poniżają nasz autorytet. Jak możemy normalnie funkcjonować bez reputacji i autorytetu? Walka z modernistami jest bardzo, bardzo ciężka. Przeżywamy najgłębszy kryzys w dziejach Kościoła i chcielibyśmy móc liczyć w 101% na naszych wiernych – braci w walce – i nie chcielibyśmy być atakowani przez nich w jakikolwiek sposób. Myślę, że tylko diabeł może być zadowolony z takiej sytuacji, ponieważ on chce nas dzielić: divide et impera.

Ale nie, Bóg ma ostatnie słowo. To fakt, że nasza misja w Holandii powoli, ale stale rośnie, a to bez najmniejszej wątpliwości prawdziwy cud. W tym godnym pożałowania stanie nasi wierni trzymają się tradycyjnej wiary. Żałosny jest ten stan w rzeczy samej, gdyż gorszy jest od tego, który był w Sodomie za Lota. Po ludzku nie jest to możliwe; to wielki cud łaski! To dowód, że Bóg tylko toleruje zło, chcąc uzyskać większe dobro. Im większe jest dobro, tym większe są cnoty ludzi dobrych.

Dlatego myślę, że wierni, którzy sprawiają nam cierpienie i czynią nas chorymi przez ich krytykę, nie są po prostu tego świadomi. Być może oni nie rozumieją, że nas ranią. Z drugiej strony mają oni w Holandii, jak już powiedziałem, wielkie zasługi, większe niż w innych, mniej zatrutych krajach, utrzymywania Tradycji wśród tak trudnych okoliczności. Naprawdę są ludźmi dobrej woli i ponoszą wielkie ofiary. Wśród nich znajdują się prawdziwi święci. Jako ich duchowy lider mogę zapewnić, że niektórzy z nich doświadczają wyższego niż mogłem to widzieć w innych krajach poziomu mistycznego zjednoczenia z Bogiem. Jestem pewien, że to z powodu tej zasady: Bóg dopuszcza zło tylko, gdy chce doprowadzić do większego dobra. W Holandii zło jest najgorsze, ale przy tym dobro jest najlepsze. To czysta teologiczna logika i twarda rzeczywistość.

Przykłady

Dla katolików jest moralnie niemożliwym wykonywanie niektórych zawodów czy zajmowanie niektórych stanowisk. Jedna z naszych wiernych jest aptekarką, ale musiała opuścić aptekę, ponieważ prawnie zobowiązano ją do zaopatrywania klientów w środki antykoncepcyjne. Dla katolika to grzech śmiertelny, więc zwolniła się i zaczęła pracować bezpłatnie dla Bractwa Św. Piusa X. Nawiasem mówiąc: wykształcenie pielęgniarskie także zobowiązuje do asystowania przy aborcji.

Inni wierni wykazali bohaterstwo w miłości bliźniego. Jeden z członków rodziny był tak chory, że właściwie nie wychodził ze szpitala. Ale bali się szpitala, ponieważ eutanazja w Holandii stała się automatyczna. Lekarze wymyślili nawet nowy rodzaj eutanazji, który nazywają „zagłodzeniem”. I w rzeczy samej, używają tego starego katolickiego pojęcia do opisania diabolicznej nowości. W normalnym katolickim szpitalu pacjenci, którzy nie mogą jeść i pić dostają kroplówkę, która zawiera wszystko to, czego potrzebują, przede wszystkim wodę. Według tradycyjnej chirurgii jest to bezbolesna, efektywna i tania metoda utrzymania kogoś przy życiu, a to w katolickiej etyce jest postrzegane jako obowiązek i potrzeba. Ale w Holandii nie daje się tej kroplówki, więc wielu ludzi umiera, głównie z pragnienia, powodu braku wody w ich organizmie. W 1997 roku napisano w gazecie, że 55% wszystkich pacjentów domów opieki umiera z powodu umyślnie wstrzymanego dostarczania wody, co nazywane jest „zagłodzeniem”.

Czy chcecie usłyszeć o moich doświadczeniach w tej materii? W pewien sobotni wieczór zadzwonił do mnie jeden z naszych parafian z Noord Holland:

– Ojcze, proszę pójść do mojej ciotki do domu opieki i namaścić ją Olejami Świętymi!

– Czy jest umierająca lub bardzo stara?

– Nie, ojcze.

– To dlaczego musze tam iść, jeśli nie ma mowy o takim niebezpieczeństwie?

– Pielęgniarka powiedziała, że może umrzeć w ciągu kilku dni.

– O jakiej śmierci mówiła ta pielęgniarka?

– Pielęgniarka mówiła, że jest ona jeszcze dość zdrowa, ale że mimo to w ciągu kilku dni może umrzeć.

Dobrze to zrozumiałem: to była eutanazja, a ta pielęgniarka była na tyle życzliwa, że przekazała tę informację, aby starsza pani mogą otrzymać ostatnie sakramenty. Poszedłem tam i udzieliłem jej Ostatniego Namaszczenia. Widziałem jak leżała w łóżku. Nie była w stanie poruszyć ręką, ponieważ była częściowo sparaliżowana. Na stole stała szklanka wody. Dałem jej pić, a piła bardzo łapczywie. Było jasne, co się szykuje: umierała z głodu i pragnienia. Nie było nikogo, kto by ją nakarmił. To było to tak zwane „zagłodzenie”. Rzeczywiście, w kilka dni później zmarła. Wiedziałem już wcześniej, że to się stanie, ale nie mogłem zrobić nic, aby temu zapobiec, ponieważ cały system polityczny i socjalny jest na to ukierunkowany. Jedynym, co mogłem zrobić to położyć starszą panią w bagażniku samochodu i pojechać do jakiegoś normalnego kraju, ale to szalona myśl. Nie mogłem zrobić nic poza modlitwą.

W tych domach opieki istnieje także agresja seksualna wobec starszych kobiet. Z oczywistych powodów nie będę zagłębiał się w szczegóły.

Z czasów, kiedy byłem w Holandii znam 3 przypadki opieki nad chorym członkiem rodziny wśród naszych wiernych, ponieważ nie chcieli wydać go tym przestępczym oficjalnym placówkom opiekuńczym (szczególnie z powodu głodzenia i przemocy seksualnej). Znam dwóch mężczyzn, z których każdy opiekował się swoją chorą matką i jedną starszą panią, która opiekowała się swoją siostrą w najtrudniejszych okolicznościach, jakie sobie można tylko wyobrazić. Starsza pani ma teraz nieuleczalnie uszkodzony kręgosłup; do końca życia będzie cierpiała ból dniem i nocą, ponieważ jej siostra, którą musiała nosić, była dla niej samej za ciężka. Pewien człowiek został nazwany sadystą przez pielęgniarki, ponieważ odmówił eutanazji dla swojej matki. Latami opiekował się nią dniem i nocą.

Inny był godzinami przepytywany przez dziesięciu lekarzy w szpitalu, ponieważ także odmówił eutanazji dla swojej matki. Widać “prozelityzm” okazuje się być tutaj korzystny dla liberalizmu, uważa się go znów za coś normalnego…

Ogólny stan państwa i Kościoła jest tak zły i przegniły, że nawet normalni ludzie muszą przez to cierpieć a w niektórych przypadkach doznają zaburzeń psychicznych różnego rodzaju. Daję im regularnie błogosławieństwo chorych, ponieważ Bóg wie lepiej niż my, co te „chaotyczne” dusze (pojęcie ojca Gruna) wycierpiały przez liberalizm. W pewnym sensie są oni ofiarami liberalizmu.

W rzeczy samej możemy powiedzieć, że Bractwo jest rozprzestrzenionym na całym świecie szpitalem dla dusz, które są chore i zranione przez modernizm, ale według mojego skromnego zdania Holandia stanowi obecnie ‘oddział intensywnej opieki’….

Więcej przykładów?

Zwykle ksiądz chrzci dzieci. Ale nie w Holandii. Mój pierwszy chrzest po święceniach dałem 35 letniemu mężczyźnie z amsterdamskich slumsów, który cierpiał na AIDS, a nawrócił się przez nałożenie Cudownego Medalika. W sześć dni po jego chrzcie zmarł jako święty. Co za kraj!

A tak, drodzy przyjaciele, zapomniałem opowiedzieć, że ksiądz De Merode, pierwszy przełożony misji holenderskiej, kupił w Hadze barkę długą na 50 metrów, którą razem z wiernymi przemienił w ładną barokową kaplicę. Równie oryginalny, co mądry pomysł. Prawdziwy dom czy prawdziwa kaplica kosztowałaby w tych czasach około stu tysięcy dolarów. Łódź kosztowała dziesięć tysięcy dolarów, a Holendrzy kochają morze i statki. Istnieje nawet tradycja kaplic na łodziach w tym regionie. Nawet bp Williamsonowi się to bardzo podobało. Mówiąc wprost Jego Ekscelencja przyleciał z Ameryki na lotnisko Schiphol, zwiedził tam wielkie i piękne muzeum sztuk pięknych w Amsterdamie, pojechał do Hagi z ojcem Schmittem, aby celebrować mszę w romantycznej kaplicy-łodzi, zjadł obiad, wrócił na lotnisko i odleciał do kolejnego miejsca na tym samym kontynencie. Great!

A jakich to problemów nie musi pokonywać Tradycja! Przykład rodziny, która nawróciła się do Tradycji: Una Voce Nederland jest konserwatywnym zrzeszeniem świeckich, które stara się współpracować z posoborowym Kościołem. Poprosili najbardziej konserwatywnego biskupa w kraju bp B., aby pozwolił im używać kościoła, gdzie raz do roku mogliby celebrować starą dobrą mszę świętego Piusa V. Bp B. chciałby wydać zgodę, jak mówił, ale było to niemożliwe, ponieważ wywołałoby to kłopoty z postępowcami z Ruchu 8 Maja, którzy nie chcą robić jakichkolwiek koncesji na rzecz konserwatystów. Biskup powiedział, żeby poszli do syryjskich prawosławnych w Amsterdamie, ponieważ Kościół katolicki ma z nimi umowę. Ta umowa zastrzega miedzy innymi, że unici w Holandii muszą przyjmować sakrament bierzmowania od prawosławnych biskupów.

Autorytety z Una Voce poszły zatem do syryjskiego diakona w Amsterdamie, który był posiadaczem własności prawosławnych, i poprosili go o kościół na popołudnie. Schizmatycki diakon zgodził się w zamian za określoną opłatę za użytkowanie. Una Voce była przygotowana na opłatę. Ale także Opus Dei używało tego kościoła, aby odprawiać w nim niedzielną mszę (a także mszy w ciągu tygodnia). Jak tylko Opus Dei dowiedziało się, że także Una Voce wynajmuje kościół, jej przedstawiciele poszli do biskupa i naciskali na niego, aby wycofał pozwolenie. Biskup ugiął się pod naciskiem Opus Dei. Ostatecznie „najbardziej konserwatywny” biskup wycofał swoje pozwolenie i Una Voce nie mogła już używać kościoła, który i tak nie był katolicki. Także Opus Dei płaciło za wynajem kościoła od prawosławnego diakona. Jak tylko usłyszeli o umowie z Una Voce, od razu dali diakonowi do zrozumienia, że nie chcą, aby Una Voce odprawiała starą Mszę św. w tym samym kościele, w którym oni celebrują. Opus Dei postawiło ultimatum diakonowi: albo Opus Dei albo Una Voce, ale nigdy obie organizacje. Ponieważ diakon dostawał o wiele więcej pieniędzy od Opus Dei niż od Una Voce, więc zdecydował – będąc oczywiście wściekłym na Opus Dei – wymówić wynajem Una Voce. I tak Una Voce znów została bez schronienia i nie było żadnej szansy, aby dostać kościół gdziekolwiek indziej w kraju. Byli prześladowani przez własnych „konserwatywnych” braci (Opus Dei), którzy sami siedzieli w schizmatyckim kościele, za co jeszcze musieli płacić, a to wszystko w diecezji najbardziej konserwatywnego biskupa. Jeden z przewodniczących Una Voce, adwokat z wielką rodziną, przyłączył się do wiernych FSSPX, ponieważ zobaczył, że to jedyne możliwe rozwiązanie. Brawo! Jedna wielka rodzina została uratowana da katolickiej tradycji! Wiecie co? Tak: Bóg dopuszcza zło, dla większego dobra!

Biskupi

Około 1996 roku odprawiono w katedrze tego „najbardziej konserwatywnego” biskupa B. „Różową Mszę”. Różowy to kolor homoseksualistów z Zachodu. Biskup zakazał sprawowania sakramentu i zaprotestował, ale proboszcz katedry, Ogterop, jednak odprawił tę „Mszę”, w czasie której składano Bogu dzięki za istnienie związków homoseksualnych.

Na początku kryzysu w latach ’60 i ’70, oczywiście postępowcy szli bardzo szybko, było widać jeszcze silną reakcję wielu konserwatywnych katolickich wiernych. Katolicyzm holenderski ma tradycję wielowiekowej walki z protestantyzmem. Kościół katolicki ma swoich chwalebnych męczenników (16 z Gorcum, 8 z Alkmaru, 12 kartuzów z Roermond – sami duchowni). Manewrowanie Watykanu było majstersztykiem „ostrożności i cierpliwości”. Papież powołał w Holandii trzech nowych konserwatywnych biskupów wiernych Soborowi Watykańskiemu Drugiemu (m. in. kard. Simonis i bp Gijsen), z mentalnością porównywalną do Opus Dei: ”Nie trzeba być bardziej rzymskim od papieża”. Zdobywają ufność konserwatywnych katolików; Bractwa jeszcze w tym czasie nie było. Krok po kroku, bardzo powoli, blok konserwatywny wszedł do modernizmu i zasymilował się, dumny z tego, że nie jest tak zły jak skrzydło postępowe.

Trzydzieści lat później najbardziej konserwatywny bp Gijsen z Roermond został po skandalu związanym z wykorzystywaniem seksualnym przez rektora jego seminarium przeniesiony na Islandię. Największa więc konserwatywna siła w tym kraju została zręcznie, można powiedzieć, „chłodno odsunięta na bok”.

A ten tak zwany „konserwatywny” prymas Holandii, kardynał S. z Utrechtu, celebrował mszę pontyfikalną w namiocie z autkami do zderzeń z odpustu. Opublikowano to w wielu gazetach wraz ze zdjęciem (Limburger 14 lipca 1997). Światełka namiotu festynowego wisiały nad ołtarzem a zakonnice, które przyszły na mszę siedziały w autkach do zderzeń. Mamy się teraz śmiać czy płakać? Może jedno i drugie o ile to jest możliwe? Później kardynał opublikował w najbardziej konserwatywnej gazecie, Katholiek Nieuwsblad, wypowiedź, w której stwierdził, że „tradycja (nasze Bractwo) nie ma i nie może mieć żadnego głosu”.

Ale ten sam prymas, kardynał Simonis, opowiedział dziennikarzom (De Telegraaf, 8 maja 1996) że państwo musi dać finansowe wsparcie muzułmanom, którzy chcą budować w kraju meczety: logiczne wyjaśnienie dla prałatów, popierających wolność religijną. Także to pojawiło się w gazetach.

Ordynariusz Haarlem (bp Zwartkruis, prowincja Noord Holland) pozwolił w 1971 roku wysadzić dynamitem największy i najpiękniejszy kościół w kraju: de Sint-Willibrordus-buiten-de-veste w Amsterdamie, wspaniałe dzieło genialnego architekta Cuypersa (można o tym przeczytać w książce „De Kerk gaat uit” Michela van der Plasa). Po prostu wysadzić, zamienić w kupę gruzu. Dlaczego? Ponieważ Kościół katolicki w Holandii przed Vaticanum II był silnym i kwitnącym kościołem, który nawracał tysiące protestantów każdego roku, a kościół św. Wilibrorda był symbolem tego katolickiego „tryumfalizmu” w Holandii. Wiec w zgodzie z nową polityką ekumenizmu z protestantami, moderniści powiedzieli: musimy uznać praktyczne konsekwencje. Mam kilka zdjęć tego kościoła: sprzed i po niszczycielskiej „akcji” diecezji.

M., biskup Bredy, powiedział w wywiadzie, który także został opublikowany w gazecie (De Volkskrant z 25 lipca 1998), że wie on po wizycie w Kennedy Space Center, że nie ma żadnego nieba i piekła; że dobrze, że jego matka została poddana eutanazji poprzez zastrzyk z morfiny; że z zainteresowaniem czytał pornograficzne książki (Jana Wolkersa); że uważa, że kobieta powinna zostać kardynałem; że szanuje styl życia homoseksualistów; że powinno się rozdawać darmowe prezerwatywy itd. itd. Wciąż jeszcze mam oryginał tej gazety w biurku. Jeszcze niedawno można było zobaczyć biskupa w telewizji, jak tańczył poloneza na Rynku w Bredzie, a później jak on sam wraz z jakimś dziwnym człowieczkiem w kapelusiku karmił kaczki pływające w stawie (niekonsekrowanymi) hostiami. „Aby prowokować…” – powiedział (co on miał przez to na myśli?); ten biskup poszedł też wypić kawę do domu publicznego. I do tego wszystkiego zaprosił tylu dziennikarzy ilu mógł, ponieważ znany jest jako najbardziej „medialny” biskup w kraju.

Dzisiejszy biskup Roermond (Limburgia) oddał Kościół Maryi, wielki rzymsko-katolicki kościół w Maastricht, muzułmanom, ponieważ sami go sobie wybrali. Podobał im się kościół z kopułą, ponieważ łatwiej mógł zostać zamieniony na meczet. Ale nam rada gminy odmówiła pozwolenia na kupno domu, gdzie moglibyśmy odprawiać tradycyjną Mszę święta. W tym samym w 100% katolickim mieście, biznesmen kupił katolicki kościół i zrobił z niego centrum kulturalne; użyto go jako sali koncertowej dla koncertu muzyki pop dawanego przez znany na całym świecie zespół.

Można spotkać najdziwniejsze rzeczy: w gazecie napisano (i dodano zdjęcie), że biskup kazał się podnosić w swoim pokoju w górę w koszyku, „aby móc lepiej medytować”.

Kuria biskupia

Istnieje także wielki chaos wokół małżeństw w kościelnych sądach. Wiecie, że zgodnie z nauką katolicką, każde katolickie małżeństwo jest nierozerwalne: wszyscy wierni są zobowiązani do wierności małżeńskiej wyraźnym nakazem Naszego Pana Jezusa Chrystusa („co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza”), a także wszyscy inni ludzie czy to poganie, Żydzi, heretycy czy ateiści etc. są zobowiązani prawem naturalnym i nakazem sumienia trzymać się swojej pierwszej i jedynej żony. Jezus rzekł swoim Apostołom: „tak Bóg chciał na początku” (Bóg ustanowił małżeństwo, jako monogamiczne od samego stworzenia człowieka: jedna kobieta dla jednego mężczyzny).

Ale to już nie obowiązuje posoborowców w Holandii! Pewna kobieta, była protestantka, powiedziała mi, że wcześniej była zamężna i nawet miała dziecko i że po jej nawróceniu i w obliczu katolickiego biskupa po raz drugi weszła w związek małżeński.

Poradziłem jej żeby przedstawiła sprawę oficjałowi miejscowej diecezji Den Bosch. Ten człowiek odpowiedział jej chłodno “że właściwie to nie ma się czym martwić; ale jeśli miałaby jakieś wyrzuty sumienia, to znajdzie taki czy inny artykuł w kodeksie żeby uporządkować cała sprawę. Idź w pokoju moje dziecko.”

Spytałem w tej sprawie specjalistów i odkryłem, że Den Bosch prowadzi nową, bardzo progresywną politykę w sprawie małżeństw, że Roermond jest jeszcze konserwatywne, tak, jak kuria rzymska, ale że cała Holandia musi podążać za Den Bosch, ponieważ w archidiecezji Utrecht już także panują nowe poglądy.

Nowe rozumowanie jest równie proste, co subiektywne: „jeśli się rozejdziecie, oznacza to, że już się nie kochacie. Jeśli się już nie kochacie, jest tak dlatego, że wasza miłość była nieprawdziwa i lekkomyślna. A to świadczy o tym, że nie wiedzieli co robią, zawierając małżeństwo. Brakowało więc działania wolnej woli, a więc małżeństwo jest nieważne.”

To znaczy, że każdy bardzo łatwo mógł dostać unieważnienie małżeństwa. Kościelne sądy same wywołały molarny chaos. Oficjał z diecezji Gent i mój dawny kolega ze studiów powiedział mi, że to nie zostało dozwolone przez Rzym, ale z powodu braku reguł po prostu tak wyszło.

Księża

Ksiądz w jednej z parafii sąsiadujących z naszym przeoratem argumentował, że nigdy nie organizował procesji sakramentalnej „jak robią ci lefebryści, ponieważ to głupie tak spacerować za kawałkiem chleba”. Rzeczywiście statystyki pokazują, że 90% pracowników pastoralnych (księży i świeckich) nie wierzy już w Transsubstancjację (i Rzeczywistą Obecność). Dzisiaj ta parafia nie ma już księdza.

7 czerwca 2004 Brabant-TV pokazał nagranie z odbywającego się w tym dniu koncertu jazzowego w Heuvelkerk w Tilburgu. Ten kościół jest wciąż używany (przez posoborowców), jako kościół parafialny. W drodze wyjątku kościół ten zapełnia się, a lud swinguje tam w najlepsze.

Zakonnicy

Pewien brat należący do trapistów przyszedł do mnie, ponieważ do jego klasztoru przybyli mnisi buddyjscy w ramach wymiany doświadczeń duchowych. Otrzymali zwyczajnie Komunię św. bez nawrócenia się na katolicyzm.

Wierni

W rezultacie, jak niedawno usłyszałem od pewnego modernistycznego diakona, zamknięto w tym małym kraju 700 katolickich kościołów w ciągu ostatnich dziesięciu lat. A te zamknięcia mają miejsce w dalszym ciągu. W kolejce do zamknięcia stoją kolejne setki kościołów (60 w diecezji Rotterdam, a w diecezjach Den Bosch i Roermond ponad 260). To jest prawdziwy upadek całego narodu.

I jeszcze coś: to, co jeszcze niedawno było w Holandii zgorszeniem, rozprzestrzenia się po świecie.

Trwajmy w ufności!

W czasie Pasji nasz Pan został zamordowany, wyglądał On na pokonanego, wyglądało to jakby piekło nad Nim triumfowało. Ale trzeciego dnia zmartwychwstał.

Kościół także wygląda na pokonanego przez swoich wrogów, infiltrowany do samej góry hierarchii. Pan Cortius zaangażowany holenderski ateista powiedział 5 lat temu dziennikarzom, że teraz zakończy swoją długą walkę z „chrześcijańskimi psami”: uważał walkę za wygraną, ponieważ Kościół zaakceptował koncepty, o które on walczył. I rzeczywiście przywrócenie czci tradycji wygląda po ludzku na pozbawione możliwości powodzenia i to nie tylko w Holandii.

Ale ponieważ Jezus jest Bogiem, zmartwychwstał. Ponieważ Kościół jest boski, także powstanie z tego kryzysu. W to wierzymy opierając się na obietnicach Pisma Świętego.

Panie, pozostań z nami, ponieważ wieczór przed ciemną nocą zapada nad naszym krajem.

Niech dobry Bóg będzie łaskaw ludowi holenderskiemu, który przed soborem nawracał tysiące protestantów na katolicyzm poprzez piękną katolicką liturgię. Ten żarliwy kraj miał w tamtym czasie najwyższy odsetek katolickich misjonarzy na świecie. Obecnie, według dokładnych studiów słynnego profesora Ruttena, nie ma w tym niegdyś tak katolickim kraju nie ma już katolickich biskupów, a to wszystko w tak krótkim czasie. Wydaje się, że katolicyzm całkowicie zniknął, z wyjątkiem wiernych naszego Bractwa.

Deo gratias!

Nota Bene Niedawno dostałem list z Holandii:

Czcigodny [Ojcze],


 

Na mój adres email przychodzi regularnie „hejt”, także wczoraj się to powtórzyło. Otrzymuję maile od muzułmanów ze słowami: „Fajnie wam, że możecie tak krytykować islam i nas, muzułmanów. Ale to nie szkodzi, stoimy ponad tym. Poza tym: już przejmujemy wasze kościoły. Za parę lat będziemy rządzili.”

Jeszcze wczoraj dostałem maila od jakiejś podrzędnej organizacji gejowskiej: po każdym wydanym przez Watykan oświadczeniu (np. o homomałżeństwach) i w nawiązaniu do różnych innych kwestii dostaję od organizacji gejowskich najobrzydliwsze maile, jakie można sobie wyobrazić. Wczoraj odnoście paragrafów z KKK dostałem to: "Katolicyzm to psychiczna deformacja powstała wśród młodzieży; trzeba być naprawdę mocno upośledzonym, aby być w Kościele rzymsko-katolickim" – itd. itd. itd.

I na to jest pozwolenie. Ale jeśli my broniąc się atakujemy ich, jesteśmy karani przez prawo za dyskryminację.

Tylko Kościół katolicki jest zupełnie wolny. Z tym trzeba się liczyć, jeśli chce się przeżyć w tym zepsutym społeczeństwie.

W czasie tego Adwentu módlmy się, aby nasz Pan Jezus Chrystus szybko powrócił duchowo na ziemię. Tak bardzo Go potrzebujemy.

Veni Jesu per Mariam!

Warszawa, 7 listopada 2002 (Holandia, dzień świętego Wilibrorda)

PS

Ze smutkiem, ale zgodnie z prawdą musze dodać, że w międzyczasie (w 2007 roku) Belgia wyprzedziła Holandię w zepsuciu. Nasz kraj, jako pierwszy, przyjął adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Masoneria ciężko pracuje w naszym kraju prawdopodobnie dlatego, że to centrum Europy (Bruksela) oraz po to, aby był to „przykład” dla reszty.

Kolejny powód, aby jeszcze więcej modlić się i pokutować, jak prosiła w Fatimie Najświętsza Maryja Panna.

 

Ojciec Eric Jacqmin
 

Z niderlandzkiego tłumaczył Karol Kilijanek

1 Borst w języku niderlandzkim oznacza pierś.

 

Kategoria: Karol Kilijanek, Myśl, Publicystyka, Religia, Społeczeństwo

Komentarze (1)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Otto pisze:

    Trzeba było nieodłączać się od Pierwszej i Drugiej Rzeszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *