banner ad

Doktor Stuchły, chirurg

| 6 listopada 2013 | 0 Komentarzy

Potajemnie operował partyzantów w szpitalu i w leśnych kryjówkach, a w jego domu prywatnym działała skrzynka kontaktowa AK. 10 września 2013 roku w holu sądeckiego szpitala zawisła tablica pamiątkowa ku czci dr. Stanisława Stuchłego, dyrektora sądeckiego szpitala w latach 1928-1944.

Stanislaw Stuchly - portraitUrodził się w 1888 roku, w Stryju. Studia ukończył we Lwowie pod kierunkiem prof. Ludwika Rydygiera. Jako młody lekarz przeszedł szlak bojowy, najpierw w armii austriackiej, a potem w odrodzonym Wojsku Polskim. Do Nowego Sącza przyjechał w 1928 roku, by objąć tutaj posadę dyrektora szpitala. Pracował jako chirurg i ginekolog położnik, a jego żona, dr Helena z Miszelów Stuchłowa, jako okulistka.

Nienaganna opinia

Jak wynika ze wspomnień prof. Jana Słowikowskiego, chirurga, który zaczął swoją pracę zawodową w Nowym Sączu, tuż przed wybuchem wojny, szpital pod kierownictwem Stuchłego cieszył się szacunkiem pacjentów, a sam „dyrektor Stuchły miał nienaganną opinię jako bardzo dobry człowiek, dbający o chorych, wspaniale ogólnie wykształcony lekarz, a w szczególności wybitnie manualnie uzdolniony chirurg z ogromnym doświadczeniem” (J. Słowikowski, „Wspomnienia z pracy w szpitalu nowosądeckim w latach 1935-1941”, „Sądeczanin”, 2008, t. XXXVI). Przede wybuchem wojny dyrektor Stuchły ponadto rozbudował i unowocześnił placówkę.

Pomoc dla więźniów

Jesienią 1939 roku Stanisław Stuchły, wojskowy w stopniu majora, walczył na froncie wschodnim, gdzie dostał się do sowieckiej niewoli. Dzięki kontaktom żony i z jej pomocą, po udanej ucieczce powrócił do zajętego przez Niemców Nowego Sącza. Jako wysoko ceniony chirurg, świetnie znający  język niemiecki, zachował posadę dyrektora.

24-11-2010 07_50_29PMW cytowanym artykule prof. Słowikowski dodaje: „Wiadomym mi jest, że tak dyrektor szpitala, dr Stuchły, jego żona i dr Stanisław Bogusz byli w konspiracji, co, zrozumiałe, zachowywali w najgłębszej tajemnicy”. Członkowie szpitalnego personelu byli oddani Ojczyźnie. Ponadto Słowikowski informuje, że szpital sądecki w 1939 roku stał się bazą przerzutową polskich oficerów za granicę słowacką i punktem kontaktowym kurierów. Wszystko to w bliskim otoczeniu Niemców, którzy przecież leczyli tutaj swoich ludzi.  

Dyrektor Stuchły, który przymusowo pozostawał w służbowych kontaktach z okupantem, kontakty te umiejętnie przekuwał na pomoc dla swoich rodaków. Młodszy brat dr. Stanisława Bogusza, doc. Jerzy Bogusz, dziś emerytowany wykładowca Politechniki Krakowskiej, przypuszcza, że to wstawiennictwu dyrektora brat zawdzięczał zwolnienie ze stalagu. Nie wyklucza, że on sam – Jerzy – zawdzięcza Stuchłemu swoje zwolnienie z KL Auschwitz (dokąd trafił w pamiętnym, pierwszym transporcie 14 czerwca 1940, A. Solarewicz, „Człowiek, który uratował Jana Karskiego”, „Rzeczpospolita”, 08.02.2011). Dyrektor był znany jako społecznik. W kronikach starosądeckich Klarysek zachowały się zapisy o bezpłatnej pomocy lekarskiej dla sióstr, którą niósł ten – jak go określiły siostry – „bardzo dobry, religijny, miłosierny lekarz“.  

Epizod Jana Karskiego

Młodszy syn Stuchłych, Janusz przekazał, że w szpitalu, w pomieszczeniach zajmowanych przez siostry miłosierdzia – pielęgniarki – oraz na oddziale zakaźnym (dokąd Niemcy bali się wchodzić), jego ojciec potajemnie operował rannych partyzantów, a chorych leczył także w ich kryjówkach. W  swoim służbowym mieszkaniu przy ul. Młyńskiej 3 (obecnie siedziba dyrekcji) dr Stanisław i Helena Stuchłowie udzielali pomocy doraźnej, wydawali podstawowe lekarstwa. Maryna Zubkowa – żona „Tatara”, a krewna Stuchłego – potwierdza znane sobie przypadki leczenia partyzantów w szpitalu.

Jak podkreśla Maryna Zubek: „Dyrektor Stuchły oficjalnie <<nic nie wiedział>>, ale faktycznie wiedział o wszystkim”. Latem 1940 roku z sądeckiego szpitala członkowie ZWZ wyprowadzili rannego kuriera Jana Karskiego (właśc. Jan Romuald Kozielewski),  niemieckiego więźnia. Opieką i organizacją ucieczki zajął się na terenie szpitala Jan Słowikowski. Ucieczka się udała, choć jej cena miała okazać się wysoka. 9 miesięcy później dyrektor Stuchły ostrzegł Słowikowskiego przed grożącym aresztowaniem i kazał mu „zniknąć”. Słowikowski zdążył uciec z Nowego Sącza, ale wielu innych uczestników akcji, w tym jego brat, zapłaciło życiem. Zostali rozstrzelani przez Niemców z karabinu maszynowego 21 sierpnia 1941, w Biegonicach (http://www.rozhlas.cz/prixbohemia2005/portal/_zprava/191367).

Pod niemiecką lufą  

Dr Helena Stuchłowa w pewnym momencie zaczęła się ukrywać – była bowiem z pochodzenia Żydówką. Wspierana przez Jezuitów, Niepokalanki i Siostry Miłosierdzia – przetrwała wojnę u rodziny męża w Warszawie, a potem w jednym z klasztorów. Mąż dalej prowadził pracę – oficjalną i konspiracyjną. W każdej chwili mógł się spodziewać wizyty Niemców. Janusz Stuchły wspomina, że w nocy do ich domu rodzinnego przyjeżdżało Gestapo z poleceniem zoperowania niemieckich żołnierzy. Stanisław Stuchły pracował pod lufą karabinu, dosłownie i w przenośni.

Listy mówią

Bezcennym świadectwem są listy Stanisława do brata Zbigniewa i jego żony Ireny (we Lwowie) oraz analogiczne listy ich siostry Janiny. Janina po wyjeździe dr Stuchłowej, na prośbę doktora w 1943 roku przyjechała ze Lwowa do Nowego Sącza i prowadziła mu dom. Dopiero wiosną 1944 Zbigniew z żoną i dwojgiem dzieci opuścił Lwów i także zamieszkał u brata w Nowym Sączu.

IMGP5727Wspomniane listy z oczywistych przyczyn nie zawierają szczegółów, a jednak mówią wiele. Wiadomo, że Zbigniew Stuchly (używał nazwiska we właściwym brzmieniu i pisał się przez „l”) był biologiem i kierownikiem działu produkcji szczepionki w Instytucie Badań nad Tyfusem Plamistym prof. Rudolfa Weigla. Za wiedzą profesora pewną ilość szczepionki przekazywał również bratu –   lekarzowi. Stanisław dziękuje za dar i zaznacza, że zamierza podawać ją rodzinie oraz „tym spoza rodziny, którzy najbardziej na to zasługują”, tym „najwartościowszym”. Niewątpliwie chodzi o partyzantów.

Janina w jednym ze swoich pierwszych listów do Lwowa jednoznacznie potwierdza pobyt „bratowej Heleny” u rodziny (Nowickich) w Warszawie. Domyśla się, że brat – Stanisław jest w konspiracji, ale szczegółów nie zna. „Stach milczy, bo mu nie wolno się mnie zwierzać” – podsumowuje. Donosi, między wierszami, o częstych, nocnych wyprawach „Stacha” do chorych partyzantów, w tym o pewnej wyprawie, w czasie której doktor się potłukł, bo pojazd był niesprawny. Poselstwa z prośbą o pomoc w pewnym okresie miały być tak częste, że Janina odmawiała – jak pisze – litanię do św. Judy Tadeusza w intencji uspokojenia się sytuacji.

Ma się rozumieć, że takie listy ze Lwowa i do Lwowa nie szły pocztą, ale przewozili je zaufani doktora. W listach pojawiają się następujące osoby: dr Wroniewicz, pan radca Fedyna, siostra Aniela (szarytka, pielęgniarka), p. Rzymkowa (Rzemykowa?), pani Koch i pan Drexler (lekarz urolog ze Starego Sącza). Wojenne listy rodzeństwa Stuchłych stanowią zatem ważny dokument z dziejów okupacyjnych Nowego Sącza.

Skrzynka kontaktowa w domu

W latach 1943-1944 w należącej do Stuchłych kamienicy przy ul. Jagiellońskiej 34 działała skrzynka kontaktowa Armii Krajowej (dokładniej, w zakładzie zegarmistrzowskim Antoniego Barbackiego). Z domowej kuchni przekazywano codziennie żywność dla partyzantów, a odbierał ją zaufany człowiek nazwiskiem Reguła, prawnik. Przekaz rodzinny głosi również, że dr Stuchły był członkiem Delegatury Rządu na Kraj. Jego dom, jak potwierdził po wojnie o. Antoni Kuśmierz, jezuita, był „dzień i noc” strzeżony przez żołnierzy podziemia.   

W listach Stanisław Stuchły podkreśla wielokrotnie, że przy życiu utrzymuje go wiara w Boże miłosierdzie oraz obecność ukochanych synów, Staszka i Janusza. Fizycznie dopalał się jak świeca. Przez całe lata cierpiał na wrzody żołądka i chorobę serca, ratował się zastrzykami. Praca w dzień i w nocy, wciąż pod nieludzką presją, niepokój o ukrywającą się żonę, troska o licznych krewnych, o szpital – to wszystko przyczyniło się do przedwczesnej śmierci doktora 16 września 1944 roku.

pogrzebDla sądeczan była to znacząca strata. Żona Janusza, dr n. med. Joanna Stuchly z domu Zarzycka, wspomina, że w 1962 przypadkowo spotkała dr. Garlińskiego (niestety, nie zapamiętała imienia), także lekarza i świadka tamtych dni. Gdy potwierdziła, że jest synową dyrektora, powiedział do niej: „Gdy zabrakło Stanisława Stuchłego, żaden z lekarzy nie chciał operować rannych partyzantów, co spowodowało śmierć wielu ludzi”.

„Dr Stuchłowa była wielką polską patriotką”

Dr Helena Stuchłowa wróciła do Nowego Sącza po tułaczce, wczesną wiosną 1945 roku. W sądeckim szpitalu pracowała do swojej śmierci 4 września 1955. Wspominana jest jako wielka polska patriotka. dr stuchlowaWiadomo, że już w 1918 roku brała udział w obronie Lwowa, pracowała ochotniczo w szpitalu na Politechnice. Gdy chodzi o czasy, które nastąpiły po II wojnie, zachował się przekaz pisemny o jej zdecydowanej postawie wobec ubeków, którzy w 1948 roku chcieli zabrać ze szpitala skatowanego przez nich ks. Wojciecha Zygmunta – kapelana partyzantów (http://www.currenda.diecezja.tarnow.pl/archiwum/2005/05-03/art-14.php).

Stanisław i Helena Stuchłowie są pochowani w grobowcu rodzinnym na Cmentarzu Komunalnym w Nowym Sączu (to także symboliczny grób ich starszego syna Stanisława). Młodszy syn Janusz z żoną Joanną, wnuk Michał i prawnuk Cameron żyją w Kanadzie. Ufundowali tablicę ku czci dr. Stanisława Stuchłego, którą wykonał uznany sądecki artysta, Józef Stec. Lokalna Grupa Działania Partnerstwo dla Ziemi Sądeckiej wsparła rodzinę w kwestii uzyskania zgody na umieszczenie tablicy w holu sądeckiego szpitala. Została tam  zamontowana 10 września 2013 roku. Symboliczne, uroczyste odsłonięcie z udziałem najbliższej rodziny ma się odbyć w kwietniu 2014. 

Aleksandra Solarewicz

Zob. też:

http://archiwum.rp.pl/artykul/1020065_Czlowiek_ktory_uratowal__Jana_Karskiego.html

http://www.jankarski.org/mediateka/materialy/material/documents/18/31/

http://www.jankarski.org/uploads/tx_yumimediateka/SwiadectwoKarskiego_dot.bohaterstwaJanaSlowikowskiego_zr.Stow.PartnerstwoDlaZiemiSadeckiej_pdf.pdf

Tekst ukazał się w miesięczniku "Sądeczanin" (w październiku 2013), pod tytułem "Dyrektor szpitala w trudnych czasach".

Tags: , , ,

Kategoria: Aleksandra Solarewicz, Historia, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *