banner ad

Bóg, honor i praca u podstaw

| 5 września 2013 | 0 Komentarzy

mik

Dla Polski trzeba tworzyć konkretne dzieła, a drogi do młodych nie szukać za wszelką cenę, bo z czasem dołączą sami. Z Bożeną Nowak, prezes Stowarzyszenia Media i Kultura rozmawia Aleksandra Solarewicz.

 

Stowarzyszenie Media i Kultura” – wobec takiej nazwy można by Wam przypisać wszystko: prowadzenie studia TV, organizowanie bali w teatrze i happeningów ulicznych.

Ależ my specjalnie taką nazwę wybraliśmy! Tak opracowaliśmy statut stowarzyszenia, żeby mieć jak najszersze pole do manewru: działalność oświatową, kulturalną, wydawniczą. Mamy w stowarzyszeniu pedagogów, dziennikarzy i filmowców. Ja jestem socjologiem, specjalistą ds. funduszy. Każdy z członków pracuje na rachunek Stowarzyszenia, w którym możemy wykorzystać talenty i pomysły każdego z nas.

 

Czym się dokładnie zajmujecie? Tak na oko ofertę Stowarzyszenia łączą dwa hasła: historia i film…

 

Tak. Prowadzimy w szkołach – ale nie tylko – warsztaty dziennikarsko-historyczne. Uczymy podstawowych zasad warsztatu filmowo- dziennikarskiego, po to, żeby młodzież potrafiła tworzyć filmowe notacje (rozmowy w formie wywiadu) ze świadkami historii. W efekcie rośnie społeczna aktywność młodzieży oraz rozwija się jej zainteresowanie historią i wartościami patriotycznymi, zarówno w wymiarze lokalnym, jak i narodowym.

 

Jak wyglądają takie zajęcia?

 

Biorą w nich udział dziennikarz oraz operator filmowo-telewizyjny. Składają się z dwóch spotkań. Podczas spotkania pierwszego poruszamy m.in. takie tematy jak prawidłowe oświetlenie planu, kadrowanie, udźwiękowienie, a także zasady pracy z rozmówcą. Drugie spotkanie to praca z materiałami przygotowanymi przez uczestników. Tak, jak wspomniałaś, mamy też ofertę dla dorosłych. Dla firm organizujemy filmowe warsztaty integracyjne – połączone z kręceniem przez uczestników ich własnego filmu, oraz szkolenia medialne.

 

Ale Wy sami, jako Stowarzyszenie, macie na koncie wartościowe filmy?

 

Tak. Rejestrujemy wspomnienia świadków historii: Sybiraków, żołnierzy wyklętych. Współpracujemy z IPN, który gromadzi takie materiały. Dostajemy stamtąd granty, które pozwalają nam pokryć część kosztów. W sensie organizacyjnym bardzo ułatwia nam rekomendacja Archidiecezji Wrocławskiej. Napisał ją dla nas ks. Jerzy Rasiak – tak, ten sam, który jako młody ksiądz sfilmował kardynała Kominka. Ksiądz Rasiak to chyba najbardziej znany we Wrocławiu kronikarz filmowy, właściciel bogatego w wartościowe nagrania archiwum.

 

Które z utrwalonych już przez Stowarzyszenie historii zapadły Ci w pamięć?

 

Mamy unikalny, jak się okazało, film o bombardowaniu Wielunia w 1939 roku pt. „Wieluń. 13 cegieł” (można go dzisiaj obejrzeć na naszej stronie internetowej: http://www.mediaikultura.org). Udało nam się dotrzeć do kilku świadków tych dni. Ba, po wysłuchaniu ich relacji pojawiła się teoria, że bomby na Wieluń spadły wcześniej, niż na Westerplatte! Inna historia to dzieje pewnej kresowej rodziny. Kiedy na Kresy przyszli Sowieci, jeden z krasnoarmiejców zakochał się w żonie miejscowego Polaka (była taka piękna). Trwały srogie represje wobec Polaków, a on obiecał ocalić całą jej rodzinę, pod warunkiem że… ta właśnie kobieta będzie jego, wyjedzie razem z nim do Rosji. I… ta żona i matka zrobiła to! Mąż i córka próbowali odnaleźć ją już po wojnie, wszelkimi sposobami, ale słuch po niej zaginął. Z jej córką, dzisiaj dorosłą kobietą, udało nam się porozmawiać.

 

Archiwizujecie nagrania i udostępniacie je publiczności?

 

Kolega wpadł na pomysł, żeby powołać serwis o nazwie wideohistoria.pl. To by miał być polski, historyczny odpowiednik popularnego Youtoube. Tam miałyby trafiać nasze filmy – czyli nagrane przez nas jako stowarzyszenie, ale też nakręcone przez naszych uczniów, tych, którzy uczestniczą w warsztatach. Docelowo portal ten ma być dostępny do użytku każdego, tak właśnie jak Youtube. Na razie pod adresem www.wideohistoria.pl można oglądać te filmy, które nakręcił nasz stowarzyszeniowy kolega, Sławek Górski.

 

Współdziałacie ze szkołami, z firmami prywatnymi, z IPN-em… ale i z Twoją parafią na Złotnikach.

 

Tak. Mamy świetnego proboszcza, ks. Andrzeja Pańczaka, który chętnie podchwytuje nowe pomysły. Organizowaliśmy już półkolonie w sali na plebanii, a w czasie pikniku parafialnego zajmowaliśmy się dziećmi, żeby rodzice mogli w tym czasie sobie odpocząć i rozerwać się. Z drugiej strony, przez jakiś czas współpracowaliśmy z parafią św. Rodziny na Sępolnie. Udostępniała nam swoją salę obok księgarni „Pociąg do Bajeczki”, a my tam organizowaliśmy cykl Cafe MIK, czyli spotkania z ciekawymi ludźmi, rozmowy, spotkania autorskie. Cafe MiK – Rodzinny Klub Dyskusyjny, to nasz kolejny pomysł na działalność kulturalną.

 

Co się działo w Cafe MiK?

 

Założenia całego projektu były takie, żeby integrować wrocławian, zwłaszcza rodziny z małymi dziećmi. Chcieliśmy po prostu wyciągać ich z domu, proponując ciekawy, inspirujący sposób spędzania czasu. Po to, żeby młodzi rodzice nie wykręcali się brakiem opieki nad dziećmi, zapewniliśmy im dwie animatorki, doświadczone dziewczyny na co dzień pracujące z dziećmi z świetlicach artystycznych. Plan był taki: rodzice, dorośli spędzają czas na oglądaniu filmu, spotkaniu z reżyserem, z pisarzami etc., a dzieci w tym czasie bawią się pod doskonałą opieką. My jako organizatorzy zapewnialiśmy właśnie tę opiekę, a także poczęstunek: kawę, herbatę, ciasto domowej roboty. Miało być rodzinnie, przyjacielsko, ciepło. A zaproszeni przez nas goście zapewniali wysoki poziom intelektualny. Zapraszaliśmy reżyserów, m.in. Grzegorza Brauna z filmem „Eugenika”, Sławka Górskiego z „Wieluniem”. Gościliśmy pisarzy, m.in. blogerki Panią Łyżeczkę i Sosenkę z ich wspaniałą, pełną ciepła książką wydaną na podstawie ich dzienników internetoiwych: „Gdy świat jest domem. Gdy dom jest światem”, Gabriela Maciejewskiego z jego słynną już „Baśnią jak niedźwiedź.” Innym razem zaprosiliśmy studenta, który odbył wycieczkę do Tadżykistanu. Przywiózł stamtąd mnóstwo zdjęć i pamiątek, zrobił wspaniałą prezentację. Skończyło się tak, ze spotkanie z nim, które zaplanowaliśmy na dwie godziny, trwało ostatecznie godzin pięć. Tak nas wszystkich wciągnęła opowieść o tym tajemniczym dla Polaków kraju. Było też spotkanie, które rodzice spędzali wspólnie z dziećmi, prowadzone przez panią Elżbietę Łozińską – psycholog. Oglądaliśmy wspólnie bajkę, a potem o tej bajce dyskutowaliśmy – razem z dziećmi oczywiście. Była to wspaniała lekcja, głównie dla rodziców, jak rozmawiać z dziećmi, na co zwracać im uwagę, gdy oglądają filmy przeznaczone dla nich. Dowiedzieliśmy się też – my rodzice – na co dzieci zwracają uwagę, gdy zostają z bajkami w TV sam na sam.

 

Jaką popularnością cieszyły się spotkania w MiK?

 

Bywało różnie. Czasem sala była wypełniona po brzegi, jak w przypadku Brauna, a czasem przychodziły cztery osoby. A trudno jest, przy naszych skromnych środkach, zapewnić sobie stałą reklamę i publiczność, i samodzielnie pokrywać koszty spotkań. Szkoda, bo wiem, że kluby i kawiarnie to skuteczny sposób na docieranie do odbiorców – dowiodły tego na przykład organizacje, które intensywnie propagują wartości sprzeczne z wartościami katolickimi.

 

Wróćmy do doświadczeń parafialnych. Byłam na złotnickim pikniku w 2012 roku i stąd wiem, że macie prężny zespół do spraw dzieci.

 

Mamy (uśmiech). Można u nas zamówić organizację urodzin dla dziecka, a w tym, do wyboru: warsztaty pieczenia chleba oraz poznawanie kulinarnych tradycji Polski. Są urodziny etniczne, których hasłem jest np. Afryka, Japonia, Chiny, Australia, Hawaje, kraje Europy. Może odbyć się Akademia Młodego Naukowca, Akademia Malarska – wspólne tworzenie arcydzieła, Małe Hollywood – kiedy to dzieci kręcą swój własny film!

 

A jaka jest średnia wieku w samym Stowarzyszeniu?

 

Trzydziestolatki-czterdziestolatki. Tacy jak my.

 

Nie ma młodszych? Szkoda.

 

A właśnie, że nie. Teraz wiele instytucji pracuje nad tym, żeby „trafić do młodych”. Ale usilna praca nad tym, żeby „trafić do młodych”, jest bez sensu i uważam takie działania za stratę czasu. Oni mają swój świat. Muszą przejść przez swój wiek oraz wszystkie doświadczenia z tym wiekiem związane, po prostu dojrzeć. Wystarczy życzliwie się temu przyglądać, ewentualnie wspomóc (dyskretnie), ale nie narzucać naszych, dorosłych ulubionych upodobań. Unikać należy też nachalnego moralizatorstwa. Pamiętam siebie samą w tym wieku. Czy mnie wtedy interesowała działalność społeczna starszych? Wcale. Teraz trzeba docierać do dzieci i ich rodziców, po to, żeby młodzi w przyszłości mogli wrócić do konkretnego tematu. Sami.

 

I jak to się trafia do dzieci?

 

Pewnego razu mój kolega, Olaf Młyński miał wyłożyć maluchom, co to jest patriotyzm. Super to zrobił. Na początku zapytał ich: „Jesteście kibicami?” Ożywili się: „Tak!!!” „A czy chcielibyście, żeby ktoś podeptał Waszą flagę klubową?” Oburzyli się: „O nieee!”. A na to Olaf: „Widzicie, tak samo jest z narodową flagą polską”. I dalej tłumaczył im, jak to jest z tą miłością ojczyzny – poprzez analogię do ukochanego klubu sportowego. To lepiej działa na wyobraźnię.

 

Jakie są koszty Waszej „działalności non profit”?

 

Kiedyś na planie filmowym spaliła nam się jedna z trzech żarówek. Koszt – 300 zł! Czy myślimy o korzystaniu z 1%? Jako organizacja pożytku publicznego, musielibyśmy ponieść – niestety – i tak wysokie koszty biurokratyczne. Banki nie rozróżniają kont firmowych i organizacji, i każą sobie słono płacić za prowadzenie konta, na które w naszym przypadku prawie nic nie spływa (500 rocznie – skąd wziąć takie pieniądze?). Z kolei na fundusze unijne – choć formalnie naszym wnioskom nie można nic zarzucić – nie możemy liczyć. Chcemy być, jak najdłużej, samowystarczalni.

 

A dlaczego nie możecie liczyć na fundusze unijne?

 

Bo Unia nie interesuje się tymi tematami, oni drążą tematy tzw. równości, parytetów etc. Dlatego my wciąż utrzymujemy się ze składek. Chętnie przyjmiemy pomoc niematerialną. Widzimy, że nasze akcje spotykają się z echem. Jestem zaskoczona, gdyż zgłasza się do nas przez Internet wiele osób: deklarują, że chętnie pomogą, proszą tylko o przydzielenia konkretnych zadań. Problem w tym, że często brakuje im jednak konsekwencji. Kontakt się urywa.

 

Nad czym aktualnie pracujecie?

 

Niedawno nawiązaliśmy owocny, jak się okazało, kontakt ze Stowarzyszeniem Odra-Niemen z Wrocławia, które zajmuje się głównie opieką nad kombatantami AK oraz pomocą dla Polaków za wschodnią granicą. Wspólnie wpadliśmy na pomysł zorganizowania pikniku, którego celem byłaby integracja środowisk, jakie łączy na co dzień wspólnota wartości, ale ich członkowie są zbyt zabiegani i zapracowani, żeby na co dzień móc spotykać się i poznawać.

 

Zwróciliśmy się z tym pomysłem właśnie do ks. proboszcza ze Złotnik. Poprosiliśmy go, by udostępnił nam teren parafii i pomógł w organizacji. Zgodził się chętnie, ponieważ on sam niedawno rozpoczął bardzo ważną pracę – rozpoczął budowlę Kaplicy Narodowej Matki Bożej Królowej Polski. Piknik, który planujemy (spodziewany termin: początek października), będzie jednym z wydarzeń promujących ideę budowy i oczywiście pomoże w zbieraniu funduszy na ten cel.

 

Nasz proboszcz dostał właśnie wszystkie urzędowe pozwolenia na budowę. Projekt już jest. Ale koszt budowy to (optymistycznie) ok. 200 000 zł – ksiądz nie chce budować z byle jakich materiałów. Czas w prawdzie nie nagli, ale pieniądze trzeba będzie zebrać.


Dlatego też piknik rozpocznie się od wmurowania kamienia węgielnego pod budowę Kaplicy. A cały dochód z imprezy będzie przeznaczony na ten cel. Ale informację o przedsięwzięciu chcemy upowszechniać w całej Polsce, bo nasza parafia może tego nie udźwignąć finansowo. Kaplica bowiem ma być znaczącym miejscem na mapie Wrocławia. Miejscem o charakterze nie tylko sakralnym, ale i patriotycznym, ponieważ obraz Matki Bożej otoczony będzie obeliskami i tablicami upamiętniającymi bohaterów narodowych oraz ważne wydarzenia w historii Polski. Cały obiekt, sam w sobie, ma być lekcją historii i patriotyzmu.

 

Zbieramy również ziemię z różnych miejsc ważnych dla Polaków, z pól bitewnych, ziem kresowych etc. (Wspominam o tym świadomie, bo jeśli ktoś, kto w tej chwili czyta te słowa, wybiera się akurat do jakiś miejsc znacząco związanych z historią Polski, niech pamięta i nas powiadomi! Nasz proboszcz przyjmie urnę z ziemią z każdego znaczącego dla Polaków miejsca na świecie.

 

Wasza praca to jest praca u podstaw dla kraju!

 

Tak. Nie można poprzestać na demonstracjach i hasłach „Bóg, honor, Ojczyzna”. To hasło znowu stało się głośne, i dobrze, ale jednocześnie trzeba robić coś konkretnego. My tak właśnie staramy się działać.

 

Kontakt ze Stowarzyszeniem:

www.mediaikultura.org

 

bozena.nowak@mediaikultura.org

olaf.mlynski@mediaikultura.org

 

Stowarzyszenie Media i Kultura,
ul.
Przemyska 33, 54-030 Wrocław – Złotniki

 

Bożena Nowak, rocznik 1977. Socjolog, doradca zawodowy. Od 2008 roku prowadzi Stowarzyszenie Media i Kultura. Prywatnie szczęśliwa żona i mama dwójki dzieci.

 

Tekst został opublikowany w miesięczniku "Nowe Życie"

Tags: , , , , , , , , , , ,

Kategoria: Aleksandra Solarewicz, Kultura, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *